
depas
Użytkownik-
Postów
2 260 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez depas
-
TRAZODON (Azoneurax, Trazodone Neuraxpharm, Trittico CR/XR)
depas odpowiedział(a) na jowita temat w Leki przeciwdepresyjne
Agnieszka00, miałem tak samo, również przez lata zgrzytałem nocą jak najęty, ale jakoś niepostrzeżenie samo przeszło kiedy zacząłem stosować antydepresanty. Akurat nie Trittico, ale bodajże na wenlafaksynie mi przeszło. Co jest naprawdę dziwne, po pod wpływem wenli zgrzytam świadomie w ciągu dnia, ale nie w nocy. Moja żona również miała ten problem, praktycznie co noc zgrzytała i to ostro, ale od kiedy dostała SSRI citalopram na PMS, przestała. PS Również miałem nakładkę ochronną na zęby, i wstyd się przyznać, ale kiedyś ją rozdeptałem na podłodze i tyle z niej było :) -
Jedną rzeczą jest odstawianie wenlafaksyny stopniowo i powoli zmniejszając dawkę, a zupełnie inną nagłe, całkowite zaprzestanie brania leku po długim stosowaniu. Kiedyś niedopilnowałem ciągłości recepty, i po 2 latach brania z dnia na dzień przestałem brać. To co się ze mną działo, mogę przyrównać tylko do ciężkiego uzależnienia od benzodiazepin, które też zresztą zaliczyłem. Absolutny koszmar, ilość objawów można by liczyć w dziesiątkach, tak fizycznych jak i psychicznych. Po tym doświadczeniu już nigdy nie pozwolę sobie na opuszczenie choćby jednej dawki wenli, bo nawet jeden dzień niebrania wystarczy żeby poczuć się naprawdę fatalnie. Z tego co się orientuję, objawy zaprzestania stosowania wenli są zbliżone właśnie do opiatów, tyle że trwają dłużej. Podobnie jak z benzo, kiedy po wykończeniu Xanaxu cierpiałem 3 tygodnie bez żadnej poprawy, dopóki nie przepisano mi czegoś na złagodzenie tych objawów. Natomiast zupełnie inaczej jest kiedy przechodzi się z długotrwałego stosowania wenli na inny lek, typu ssri. Kiedy zmieniałem po 2 latach 150mg wenli na fluoksetynę, objawy owszem pojawiły się, ale trwały krótko i w porywach było to 10% tego co działo się ze mną kiedy wenla się wyczerpała z dnia na dzień.
-
Że ludzie nie potrafią zachować się jak należy w kolejkach, zamiast tego ryją się jak świnie.
-
Bezimienna123, a może na Twoje lęki pomógłby któryś ze starszej generacji leków, jak amitryptylina albo klomipramina? Hmmm, napisałbym że może przedwcześnie zrezygnowałaś z wenlafaksyny, ale ja sam na połączniu wenli i bupropionu nie dałem rady, byłem okropnie nakręcony i lęki były nie do przyjęcia. Natomiast sama wenlafaksyna daje radę, aczkolwiek bez mirty na noc się nie obeszło.
-
Mnie koszmary dręczyły od najmłodszych lat, wiem na pewno że zanim skończyłem 6 lat, powtarzał się jeden w którym ściga mnie po mieszkaniu jakaś wiedźmo-pielęgniarka, a co najgorsze w śnie była również moja mama która kazała mi się jej nie bać i przywitać z tym stworem... Najgorszym snem jakiego doświadczyłem, ale to było po wypaleniu przemysłowej ilości haszu, była nocna wizyta w moim łóżku mojego ojca, który mnie seksualnie wykorzystał. Byłem przez wiele dni wstrząśnięty tym doświadczeniem, mimo że wiem że był to tylko sen, do tego po dragach. Był jednak tak wyraźny i rzeczywisty, że został ze mną niemal jak wspomnienie prawdziwego wydarzenia.
-
Sorki, wciąż nie wiem jak zrobić żeby się link otwierał na stronie... Mimo wszystko, I present to you... Fear Factory, Cyberwaste...
-
Swego czasu byłem bardzo ciekaw moklo i nawet planowałem przeprowadzkę z sertraliny na ten lek, ale mój dr zgasił mój zapał, twierdząc że owszem jest to niezły specyfik, ale u osób jak ja niestety nieskuteczny. Chodzi mianowicie o wieloletnią karierę psychodeliczo-psychiatryczną, rozbuchane receptory które nie zareagują już na moklo. Ale stwierdził że wielu osobom faktycznie pomaga. Inna sprawa z tianeptyną. Zauważyłem pod koniec ostatniej wizyty że stoją przede mną husteczki higieniczne, zasponsorowane przez producenta bodajże Coaxilu. Zapytałem, 'co pan sądzi o tym leku, słyszałem że to raczej takie prawie placebo..?' Odparł że ma podobne zdanie, owszem przepisuje czasem ten lek, ale z reguły rozhisteryzowanym starym babom albo osobom które koniecznie chcą coś brać, a wcale nie powinny. Stwierdził jednak że owszem ten lek działa, ale jest raczej słabiutki. Choć jak wspomniał, zapaleńcy farmaceutyczni łykają po kilkadziesiąt tabletek żeby się zrobić, także pewien potencjał ma. Swego czasu czytałem że była przez lata plaga nadużywania Stablonu w Rosji, przez aplikację dożylną. Poza opiato-podobnym efektem, przy dłuższym stosowaniu występowała nekroza... Dla odważnych polecam sprawdzić na Google Photos.
-
Wenlę brałem 3 miesiące w dawce 75mg i od dwóch 150mg. Żeby uściślić, wcale nie jest idealnie u mnie, ani jeśli chodzi o nastrrój ani o lęki, ale czuję że jest lepiej niż na ssri i prawdopodobnie najlepiej jak u mnie może być. Jasne, gdybym ładował benzo codziennie byłoby jeszcze lepiej, ale jak wszyscy wiemy, tak się nie da. Więc jeśli chodzi o antydepresanty, wenlafaksyna działa u mnie najlepiej, jest po prostu najskuteczniejsza, choć nie ukrywam że były/są problemy, jak bezsenność/jadłowstręt, ale od wczoraj dorzuciłem 15mg mirtazapiny na wieczór i spałem jak niemowlę, także jestem dobrej myśli, planuję zostać na wenlafaksynie jako głównym leku jak najdłużej.
-
Lekarz zmienił mi dzisiaj tani Efevelon na podobno lepszą Alventę. Zobaczymy, może bezsenność i jadłowstręt miną. Kiedy brałem oryginalny Efectin nie było takich problemów. Jakby co, dostałem też 15mg mirtazapiny na dobry (w końcu!) sen i ewentualnie zwiększenie apetytu, ale na to ostatnie specjalnie nie liczę, brałem już 30-tkę i apetyt mi się wcale nie zmienił przed 2 miesiące brania. Ale nieważne, chcę tylko w końcu spać...
-
Nowe odkrycia w leczeniu depresji, przelom?
depas odpowiedział(a) na klaryssa temat w Medycyna niekonwencjonalna
Gdyby ktoś mógł mi zagwarantować że po sesji ECT będę czuł zdecydowaną poprawę, raczej bym się jej poddał. Jeśli się nie wylę teraz robi się to pod pełną narkozą, także ból i ekstremalny strach odpadają. -
Myślę że sny to niedemokratyczne pomieszanie zezywistych pragnień, lęków, marzeń - z zupełnie kosmicznymi, podświadomymi bzdurami. Kiedyś śniło mi się że biorę udział w wielkiej bitwie, gdzie orężem były gigantyczne, złote saksofony ziejące ogniem... I jak to niby zinterpretować? O wiele łatwiej zrozumieć sny gdzie walczę z ojcem, albo śni mi się że biorę dragi i zwiedzam kosmos, niech będzie że tylko ten wewnętrzny. Co innego sny erotyczne, tu chyba nie potrzeba wyjaśnienia, śnią się piękne panie i robienie z nimi bardzo różnych rzeczy, z których spora część jest nielagalna
-
na kresunię staropolskiego, tradycyjnego białka, nie popsutego przez nadgorliwego sprzedawcę :)
-
450mg wenli, wow! Wiem że takie dawki stosuje się na zachodzie i podobno ten lek dopiero w takich rejonach uwalnia swoje pokłady, tj. działanie na dopaminę, ale ja nigdy bym się nie odważył brać więcej niż 225mg, za bardzo mnie bierze już 150mg. Jeśli mimo brania takiej dawki wciąż jest gleba, sam nie wiem, kiedyś łączyłem wenlę z bupropionem i bardzo słabo to wspominam, mega rozdrażnienie, bezsenność, lęki wykopane w kosmos. Także nie polecam. Może zatem dołożyć mirtazapinę, co sam planuję zrobić? Tudzież zrezygnować z wenli i wejść w sam bupropion. Hmm, hmmm, hmmm.
-
Sam niespecjalnie wierzę w proroctwa senne i tego typu sprawy, z reguły sny wydają mi się kompletnie bez znaczenia, jakiś wytwór swobodnej wyobraźni. Jednocześnie, bardzo często śnią mi się kłótnie z ojcem, wyzywanie się wzajemne od najgorszych, życzenie sobie wzajemnie śmierci itd. Także coś ze świadomości na pewno do snów się przedostaje, pół życia poświęciłem na nienawiść i walkę z ojcem, mimo że świadomie już mu prawie wszystko odpuściłem, w snach wciąż toczy się między nami wojna, to nie może być przypadek. Żadne inne historie nie śnią mi się z taką regularnością. Być może to znaczy że tak naprawdę wcale mu nie wybaczyłem i do dziś toczy mnie nienawiść, tyle że ukryta, podświadoma.
-
W mojej piętnastoletniej karierze psychiatrycznej, podejrzewano u mnie już nerwicę natręctw, ner. lękową, depresję, schizofrenię i choroby układu nerwowego. Kiedy trafiłem do szpitala po próbie samobójczej, bardzo miła i atrakcyjna, zresztą dokładnie w moim wieku pani doktor, stwierdziła że cierpię na zaburzenia osobowości typu mieszanego - czyli wszystkiego po trochu, trochę borderline, trochę unikającej-lękliwej itd. Powiedziała też że psychiatria ma niewiele do zaoferowania w pzypadkach zab. osobowości, ze tutaj tylko i wyłącznie wieloletnia psychoterapia może pomóc. Ale jak najbardziej, powienienem brać leki, które owszem mogą trochę pomóc, byle tylko za dużo sobie po nich nie obiecywać, na przykład pełnej remisji. Nie, to tylko ładgodzenie najgorszych objawów, czyli w moim wypadku lęków i zerowej aktywności życiowej. Powiedziała jednak też ciekawą rzecz, mianowicie że o ile psychiatria nie klasyfikuje zaburzeń osobowości jako choroby psychicznej, jej prywatnym zdaniem zab. osobowości jak najbardziej są chorobą psychiczną, i jak to ujęła, nie mniej ciężką dla pacjenta niż schizofrenia czy chad. Tyle że jak wspomniałem, leki to tylko 10-20% terapii i nadziei na poprawę, reszta to żmudna, wielo, wieloletnia terapia. Powiedziała mi nawet wprost przy wypisie, że bardzo żałuje że nie jest w stanie mi bardziej pomóc, ale niestety psychiatria nie ma wiele więcej do zaoferowania osobom jak ja. Hmmm....
-
Dark Knight, motywacja jest trochę podniesiona, nieco więcej się chce, jest więcej energii. Ale bez przesady, nie jest to jednak prawdziwy stymulant ani lek-cud. Ma jednak swoje wyraźne zalety i przewagę nad SSRI. beladin, też spotykałem się z twierdzeniami że to wcale nie receptory i neuroprzekaźniki odpowiadają za depresję i lęki. Że działanie na serotoninę/noradrenalinę/dopaminę owszem niektórym pomaga, ale nie nie bardzo nawet wiadomo dlaczego... Myślę że psychiatria jest lata świetlne od zrozumienia faktycznych przyczyn depresji, i jeszcze kilkadziesiąt lat będzie popychać na rynek leki które niektórym pomagają, niektórym szkodzą, a dla większości nie robią ni ch*ja. -- 09 lip 2013, 16:43 -- To powiedziawszy, z przyjemnością wypróbuję na sobie działanie wenli z mirtą...
-
MIRTAZAPINA (Auromirta ORO, Mirtagen, Mirtor, Mirzaten, Remirta ORO)
depas odpowiedział(a) na yoan22 temat w Leki przeciwdepresyjne
Też nie miałbym problemu ze zwiększonym apetytem na mircie. Obecnie jem tylko jeden posiłek dziennie, późno wieczorem, zupełnie odzwyczaiłem się od jedzenia śniadań, podobno najważniejszego posiłku w ciągu dnia. Tyle że na mnie mirta brana wcześniej nie bardzo działała w ten sposób, biorąc ją 2 miesiące nic nie przytyłem i nie zwiększył mi się apetyt. Zupełnie co innego niż neuroleptyki olanzapina i risperidon, po nich było tycie "samo z siebie", bez większego apetytu. Teraz jem kwetiapinę i zrzuciłem kilka kilo, pamiątki po eksperymencie z olnzapiną. -- 12 lip 2013, 15:13 -- No i udało się, wziąłem wczoraj 15mg mirty na noc i spałem jak dziecko. Żadnych wybudzeń, nic. I absolutnie kosmiczne sny. Oby tak dalej. -
Moi rodzice, mimo usilnych prób, są nieszczęśliwymi ludźmi, dziećmi nieszczęśliwych ludzi. Ja dawno temu obiecałem sobie że na mnie skończy się nasze DNA, nie będę odpowiedzialny za kolejne pokolenie skrzywionych osób. I tego się trzymam. Aktualnie kombinuję jak zresetować to nieszczęsne Ziemskie bytowanie i wrócić tak skąd przybyłem. Niech to będą Plejady, Orion czy nawet Alpha Centauri. Jedno jest pewne, nie będzie z mojej strony więcej nuedanych jednostek z mojego rodu. Mój starszy brat schizofrenik chcąc nie chcąc zatroszczy się o to samo. Także Ziemio, so long i farewell, all the best, kisses and cheers for the ride :)