Skocz do zawartości
Nerwica.com

depas

Użytkownik
  • Postów

    2 260
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez depas

  1. U mnie aktywizacji jako takiej też nie ma, ale prawdę mówiąc nie wiem czy nawet amfetamina by mnie ruszyła obecnie, pewnie też bym po niej nic nie robił, tylko dwa razy szybciej. Ale napewno Fluanxol wpłynął pozytywnie na nastrój, delikatnie otworzył na ludzi (przekonałem się o tym na zajęciach grupowych). Generalnie pozytywnie oceniam ten lek, choć spodziewałem się nieco więcej.
  2. Miss Worldwide, można tak powiedzieć, że jakiś postęp. Na pewno czuję się lepiej. I doświadczenie tego strasznego bólu po upadku i potem w szpitalu na ortopedii też mi na dłuższą metę dało do myślenia.
  3. A jak długo brałeś ten lek i jak go generalnie oceniasz, czemu odstawiłeś?
  4. Kiedy byłem młodszy i nie brałem jeszcze żadnych leków (wczesne liceum), podejrzewałem o siebie schizofrenię właśnie z uwagi na zaburzone przeżywanie emocji i samego siebie. Potrafiłem niezwykle intensywnie przeżywać wszelkie błache, wewnętrzne emocje, uwagi na swój temat (skrajny egocentryzm), jednocześnie będąc prawie martwy na emocje innych ludzi i realne, poważne problemy które mnie otaczały i dotykały mnie. Tygodniami przeżywałem kiedy ktoś na mnie krzywo spojrzał, a zupełnie nie martwiłem się sytuacją w szkole na przykład itp. Owszem byłem wtedy młodszy i niestabilny emocjonalnie, co mija z wiekiem, ale jestem pewien że bardzo tutaj pomogły mi leki, przede wszystkim wenlafaksyna i topiramat. Ten drugi pozwolił mi nabrać w końcu zdrowego dystansu do siebie i nieco odłączyć się od swoich emocji, które może i stępiły się, ale za cenę większego spokoju ducha. Mówi się że SSRI i w ogóle LPD zabijają emocje. W moim przypadku było ich często za dużo, powodowały wachnięcia od euforii po stany bliskie samobójstwa, leki zdecydowanie pomogły mi się wyciszyć, nawet jeśli ogólnie nie wpłynęły same w sobie tak jak bym chciał na nastrój. Ale to inna historia, tutaj kłaniają się zaburzenia osobowości, dzień dobry...
  5. Co do prób. Pierwsza to było przedawkowanie leków, byłem wtedy w fatalnym stanie psychicznym, najgorszym w życiu, miałem potworne lęki i nie byłem w stanie funkcjonować. Nie widziałem innego wyjścia po prostu, zupełna desperacja. Ale odratowali, miałem szczęście i nic nie uszkodziłem. Druga była w okresie picia (z lekami oczywiście), w ciągu. Wielki dół, poczucie beznadziei i znów wrażenie że nie mam wyjścia, tak będzie najlepiej itd. Próbowałem się powiesić, ale skończyło się upadkiem z drzewa po pijaku i kilkoma złamaniami, w tym kręgosłupa, ale na szczęście (znowu na szczęście) niegroźnie. Na lekach które teraz biorę czuję się o niebo lepiej i nie mam takich myśli, nie wyobrażam sobie znów próbować. I na razie nie piję. PS Próba nie wymagała żadnej odwagi, jedynie wielkiej desperacji.
  6. Ano właśnie, tam znacznie bardziej liberalnie podchodzą do dawkowania, tym czasem u nas nierzadko lekarze boją się podbijać nawet do maksymalnej dawki określonej w ulotce... Wydaje mi się że głównie z obawy przed tym osławionym zespołem serotoninowym. Czasem zastanawiam się czy w swojej praktyce kiedykolwiek spotykają się z nim, czy tylko czytają o nim tak jak my, z ulotek leków i literatury..?
  7. Całkiem dobrze, trochę tylko się zmarszczył kiedy mu o tym opowiadałem, ale nie robił scen. Bardziej interesowało go dlaczego akurat na paro się uparłem. Wyjaśniłem, trochę się śmiał bo i powody nie do końca poważne, ale zgodził się. Z reguły tak bywało - o ile nie wymyślałem jakichs głupot, przystawał na moje propozycje, no a tym razem postawiłem go przed faktem dokonanym. Ale skoro czuję się dobrze, uznał że nie ma powodu się oburzać.
  8. Biorę paroksetynę lekko ponad tydzień i mam wrażenie że powoli zaczynam dostrzegać jakieś różnice. Na zewnątrz, między ludźmi jestem mniej spięty (nie mówię o lęku bo już od dawna jest zaleczony) i czuję się bardziej komfortowo, mam bardziej wy.jebane na ludzi. W trakcie wizyty u lekarza dzisiaj byłem wyjątkowo spokojny - a zwykle stresuję się siedząc z nim twarzą w twarz. Coś się ruszyło. A na minus tylko lekkie zmęczenie, jakby niedospanie w ciągu dnia, mimo że śpię dobrze, budzę się wcześnie rano wypoczęty ale potrzebuję sporo kawy żeby trzymać się w pionie. Póki co, jest dobrze.
  9. Lekarz przepisał mi dzisiaj baklofen na zmniejszenie głodu alkoholowego. Zaczynam od dawki 2x2,5mg, po miesiącu mam dojść do 3x5mg. Zobaczymy co i jak, potem ewentualnie będzie dawka podnoszona jeśli nie będzie przeciwwskazań. Jestem optymistycznie nastawiony, choć trochę obawiam się stosować baklofen przez dłuższy okres czasu, bo uzależnia podobnie do benzo, a nie daje takich sympatycznych efektów rekreacyjnych.
  10. Z tym się zgodzę, potrzebna jest możliwość wyboru i dobrze że są firmy takie jak Servier. Miałem raczej na mysli to że tianeptyna, podobnie jak agomelatyna, mimo że 'interesujące', nie okazały się jakąś nową jakością i nie zrewolucjonizowały rynku, nie okazały się skuteczniejsze od już isntniejących leków. Gdyby chociaż ago była po rozsądnej cenie, można by się w nią było bawić, ale że jest jak jest...
  11. Możliwe. Albo zwyczajnie się nie opłaca, bo z tego co czytałem to dość kosztowny proces, a tianeptyna nie zrobiła i już nie zrobi oszałamiającej kariery. Może nastepnym razem Servier trafi lepiej, np. wypośrodkuje między tianeptyną a amineptyną.
  12. No racja, nie wiem skąd u niektórych lekarzy taka przesadna ostrożność. Acha i pomyliłem się, brała w takiej dawce przez 2 miesiące, nie jeden. Swoją drogą producent mógłby pomysleć o formie extended release, bo branie 3 razy dziennie jest uciążliwe i bez wątpienia zraża część osób.
  13. Owszem, sam miałem chrapkę na spróbowanie :) W każdym razie po krótkim czasie przestał na nią działać i odstawiła.
  14. Moja małżonka już po 2-3 dniach brania Tianesalu poczuła się lepiej, ale działanie utrzymywało się jak twierdzi w porywach 2 tygodnie. Efekt placebo? Cholera wie.
  15. Trzymam kciuki. Oby podziałał lepiej w tym względzie niż Fluanxol na mnie, o którym sporo osób pisało na forum jak to on silnie stymuluje. Ja tego nie zaobserwowałem, w każdym razie nie w formie rekreacyjnej. Ale jakby nie patrzeć Abilify to zupełnie nowa rzecz więc czemu nie.
  16. Masz na myśli te przysłowiowe 10 - 12 tygodni? Tak planuję, co najmniej. Do wenli wróciłbym tylko gdyby pojaiły się lęki ale nic tego nie zapowiada. Ewentualnie mogę kombinować w stronę zwiększania sił witalnych, czy to podniesieniem dawki Fluanxolu albo co tam innego dobry doktor dzisiaj zasugeruje, obaczymy.
  17. Na linkowanej wyżej podstronie z crazymeds.us jest napisane że z psychotropów ssri/snri należą do 'najbezpieczniejszych' jeśli chodzi o spożywanie alkoholu, co ma też być jednym z powodów ich popularności głównie wśród młodych ludzi, którzy jak wiadomo nie lubią sobie odmawiać przyjemności. Zresztą, kiedy pierwszy raz trafiłem do swojego lekarza otwarcie powiedziałem mu że sporo piję i zapytałem się jak to się ma do leczenia. Zapisał mi wenlafaksynę i powiedział że ten lek nie wchodzi w interakcję z alkoholem (co innego pisze na ulotce, ale tak jest z każdym lekiem). Przez następnych kilka lat regularnie ostro chlałem i nie tylko, leki zmieniały się, a efekty były 'normalne', czyli zwykłe ciężkie kace i odchorowywanie. Jako alkoholikowi nie robiło mi żadnej różnicy czy mogę czy nie mogę pić biorąc leki, niezależnie od tego czy brałem akurat tylko jeden czy 3. Nie było to mądre, nie polecam, ale liczyło się tylko napicie się. Po wielu latach takiego życia i mieszania, kiedy w końcu zacząłem abstynencję, zrobiłem sobie szczegółowe badanie krwi, wątroba, nerki itd., żeby sprawdzić jakie spustoszenie poczyniłem w organiźmie. Byłem w szoku kiedy wyniki wyszły w 100% w normie, jak gdyby nigdy nic. Zapytałem lekarza jak to możliwe, stwierdził że łączenie leków z alkoholem i innymi rzeczami w moim wieku niekoniecznie (w moim wypadku akurat) musiało zrujnować mi organizm, ale znacznie bardziej siada na psychikę i zaburza proces leczenia. Biorąc pod uwagę że od tamtego czasu miałem dwie próby samobójcze, coś w tym musiało być. Acha, crazymeds.us jest jeszcze jedna ciekawa informacja. Otóż wenlafaksyna ma być najgorszym możliwym lekiem do brania dla ludzi z problemem alkoholowym, ponieważ wzmaga ochotę na picie i to nawet u ludzi bez takiego problemu, bywa że zaczynają nadużywać :)
  18. To dość nietypowe dla psychiatrów podejście, tym bardziej że sama Ci ten lek przepisała. Wiesz, zawsze można zmienić lekarza jeśli współpraca nie układa się pomyślnie.
  19. Nie znam się, ale wydaje mi się że wszystkie neuroleptyki mogą osłabiać działanie takich substancji jak metylo. Z drugiej strony, Abilify ma być inne od reszty więc kto wie, może być i na odwrót. Brałeś już wcześniej ten lek?
  20. Jest tam m.in. napisane że spożywanie alkoholu podczas stosowania neuroleptyków wiąże się z nasileniem działania alkoholu i jego nieprzyjemnych efektów fizycznych (innymi słowy można się szybciej i łatwiej upić, dlatego jeśli już ma się zamiar pić, trzeba się bardzo pilnować i robić to z umiarem). Poza tym częste stosowanie alkoholu ma powodować że neuroleptyk będzie nieskuteczny. Mi się jednak wydaje, że chodzi tu bardziej o sytuację kiedy stosuje się neuro na schizofrenię lub chad, kiedy zaś stosowany jest jako środek nasenny nie powinien tracić swoich właściwości. Ale w takiej sytuacji po jakimś większym napiciu się bez wątpienia nie powinno się tego dnia brać już neuro na sen! No i powtórzę się, cały czas jest mowa o towarzyskim/umiarkowanym stosowaniu alkoholu (był na to nacisk w artykule), nie mówimy o chronicznym nadużywaniu czy alkoholizmie.
  21. No właśnie, takie właśnie opinie czytam najczęściej nt. paro dlatego nie wiem czy to był najszczęśliwyszy wybór z mojej strony. Tyle że na dłuższą metę na pewno potrzeba mi leku o silnym działaniu anksjolitycznym, a pozostałe ssri już brałem z marnym skutkiem. Chyba że spróbowałbym znów fluoksetyny w dawce conajmniej 60mg albo sertry 200mg. Ale to tylko takie głośne myślenie, z paro zostanę na dłużej.
×