Skocz do zawartości
Nerwica.com

znudzona-ona

Użytkownik
  • Postów

    879
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez znudzona-ona

  1. silny charakter rozumiany jako moc zwalczenia objawów psychicznych zaburzeń wg mnie nie istnieje. A Rafal vel Nerw, you keep repeating yourself
  2. Mikro., mam kompletnie w nosie jak odbierasz mój post.
  3. dupa a nie silny charakter, nie wierzę w silną wolę w kontekście nerwicy/depresji. to tak jak próbować wyleczyć zapalenie płuc autohipnozą. objawy lubią się cofać na dłuższy czas a potem wracać, można wtedy w iluzję powrotu do zdrowia uwierzyć
  4. NiedobrzeMi, ja jestem z podkarpacia, chodzę na trzecią terapię indywidualną w moim życiu. Za pierwszym razem chodziłam tylko do psychoterapeuty, nie leczyłam się farmakologicznie. Byłam w nieciekawym stanie jak zaczynałam terapię, miałam silne stany lękowe w nocy, lęk uogólniony w ciągu dnia, cierpiałam na bezsenność, miałam makabryczne natrętne myśli i stany depresyjne, zero koncentracji, nawet pisać nie mogłam-wychodziły mi jakieś bazgroły. Dzięki terapii na 5 lat moje zdrowie się znacznie polepszyło, zakończyłam też wtedy bardzo toksyczny 12 letni związek i podniosła się moja samoocena. 3 lata temu-z powodu rewolucji w życiu osobistym-choroba wróciła. Miałam silną depersonalizację i derealizację, stany depresyjne, stany lękowe, natrętne myśli. Tym razem zaczęłam od psychiatry i ustawienia leków, a do tego doszła terapia. Teraz czuję się o wiele lepiej, normalnie żyję, buduję normalny związek. Dzięki terapii zmieniły się schematy zachowania w które wpadałam przez spaczone wzorce wdrukowane w ciągu życia-jestem DDA i DDD. więc generalnie dla mnie leczenie i terapia to wybawienie, bez tego nie sądzę że dożyłabym 40 lat
  5. to rób jak uważasz, ja sądzę, że bez terapii nie dasz rady sama ale może się mylę
  6. na terapię można chodzić na NFZ, ja tak chodzę już drugi raz.
  7. każdy takie męty widzi jak się wpatruje w jasną przestrzeń dłużej. nakręcasz się okrutnie autorze. no i standardowe pytanie, leczysz się?
  8. bujam się właśnie 40 rok więc wiem co mówię o toksycznych relacjach z rodzicami. Ale Ty może znajdziesz jakiś magiczny sposób żeby zmienić co złego w Twoim życiu. A dlaczego tak się bronisz przed terapią?
  9. powodzenia życzę, ale sukcesu nie wróżę. gdyby to było możliwe to chyba nie bujałabyś się z tym te 8 lat od wyprowadzki
  10. bu ha ha ha ha może dołączysz do sekty latającego potwora spaghetti czy jakoś tak oni się nazywają
  11. ale bzdury piszesz aż przykro. Ja chodzę na terapię na NFZ i na pewno nie ma tam ani super gabinetu ani 100 za godzinę. I lata mi koło tyłka czy moja terapeutka pali trawkę po lub przed sesją, dla mnie ważne jest tylko że mi terapia pomaga
  12. veganka, masz nieodciętą pępowinę, jesteś dorosła, mieszkasz daleko od rodziców ale psychicznie i emocjonalnie jesteś od nich zależna. To nie jest zdrowa relacja i jak najbardziej jest to kwestia do naprawienia na terapii. Jesteś dorosła a dalej boi cię co mama powiedziała jak byłaś w podstawówce. Możesz tego nie przyjmować do wiadomości, ale Twoje relacje z rodzicami rzutują na całe twoje życie teraz i są małe szanse, że sama sobie poradzisz. dlatego wg mnie bez terapii się nie obejdzie
  13. oczywiście, że to zasługa leczenie, przed leczeniem trochę się bujałam z objawami, próbowałam je wypierać ze świadomości, bagatelizować, doszukiwać się chorób somatycznych, próbowałam sama siebie przekonać, że przesadzam i jestem przewrażliwiona bo tak naprawdę nic mi nie jest.
  14. proszę cię, pisz jakoś składniej i z sensem. Fakty są takie: bez leczenia byłam w czarnej dupie i pukałam w dno od spodu; od kiedy się leczę moje zdrowie systematycznie się poprawia, mój komfort życia się poprawił a od kiedy chodzę na terapię moje relacje z rodziną i facetami zmieniły się na lepsze.
  15. no ja wierzę mojej pani doktor, syf z jakiego mnie wyciągnęła był głęboki, cuchnący i był jak przedsionek piekła. I wierzę też w terapię, bo przy pierwszym rzucie choroby dzięki terapii się wygrzebałam do życia. I szczerze mówiąc to mam w nosie czy lekarz mnie traktuje hurtowo jeżeli leczenie działa.
  16. nie widzę powodu do pocieszania czynnego alkoholika, może jestem spaczona, ale uważam, że kopa takiemu potrzeba a nie pocieszania i podnoszenia na duchu. Mnie doświadczenie nauczyło, że rozumienie, rozmowy, prośby i tolerancja to tylko woda na alkoholowy młyn. depas, składnie piszesz, na głupiego nie wyglądasz więc sam siebie możesz żałować, że potencjał marnujesz i zabijasz po kolei swoje szare komórki.
  17. ja nic nie wiem na ten temat, ale Twój awatar mnie zauroczył. przepraszam za off top
  18. znudzona-ona

    Pomogę Wam !

    proszę cię, ta strona to jedna wielka reklama i zachęta do wydania kasy na to żeby dowiedzieć takich banałów, że stres powoduje różne schorzenia i że modlitwa plus machanie przed twarzą ci pomoże
  19. znudzona-ona

    Pomogę Wam !

    jestem przekonana, że nie dotarłam jeszcze do mojego psychologicznego punktu G, muszę więcej dotykać....
  20. znudzona-ona

    Pomogę Wam !

    no dobra a jeżeli się podotykałam i to g****o dało to co teraz?
  21. proponuję zacząć od tego co zmienić możesz czyli od podjęcia JAKIEJKOLWIEK aktywności fizycznej. Zacznij ćwiczyć cokolwiek, biegać, jeździć na rowerze, chodzić na basen, chodzić z kijkami. To jest coś co możesz zmienić SAM BEZ FACHOWEJ POMOCY. a jeżeli uważasz, że faktycznie Twoja samoocena leży i kwiczy to rozważ pójście na terapię. Dobrze prowadzona bardzo zmienia życie
  22. niezapominajka_, ja chodziłam i chodzę na takie terapię gdzie nie ma długiego siedzenia w milczeniu, nawet jeżeli ja się zacinam to terapeutka mówi coś co mnie otwiera, zadaje pytania, które są początkiem moich wynurzeń. I dla mnie na tym polega dobra terapia
  23. rób co chcesz, ale nie zwalaj winy na źle zaszyty medykament. Nie masz motywacji to pewnie jeszcze nie osiągnąłeś swojego dna w chlaniu. Możesz na to dno czekać tylko miej na uwadze, że niektórzy go nie dożywają. A co do żony to powinna cię kopnąć w tyłek i zostawić, może wtedy byś znalazł motywację
  24. bo się głupio tłumaczysz i to budzi irytację. Mnie śmiech pusty ogarnął jak czytałam te Twoje żale na złą wszywkę. Masz całkiem skrzywioną optykę, to Ty powinieneś mieć WEWNĘTRZNĄ MOTYWACJĘ żeby przestać pić a nie lekarz, który Ci coś w dupę wszyje
×