
Stonka
Użytkownik-
Postów
460 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Stonka
-
Logik, a gdzie ta Twoja lekaraka prazyjmuje- z tego co pisales gdzies na drugim koncu Polski ale mi by by byla taka lekarka potrzebna co by sie zgodzila testowac. Daj mi namiary na nia na priva. Ja moklobemid bralam 150mg rano i mi POPRAWIL sen. Niestety powodowal potworna agresje, bo ja mam pobudzenie juz w zestawie objawow i poza tym mialam niedoczulcie cielesna. Ale zyc mi sie chcialo i nawet nie moglam zrozumiemc jak moglam chciec umrzec. Sluchalam muzyki (zachwycalam sie nia), ogladalam tv Z ZAINTERESOWANIEM, zrobilam salatke i pojechalam do siosry na drugi koniec miasta, pojechclama do castroamy i kupilam deski na polki, wyszorowalam cale 35m2 podlogi w moim mieszkaniu, potem wypastowalam. To wszystko w 3 dni. Tyle to nie zrobilam przed dlugie miesiace. Ale po 3 dniach czy 4 odstawilam ten lek bo bylam strasznie agresywna. ALe wszystko wskzauje na to, ze musze do niego wrocic. -- 17 kwi 2012, 20:18 -- I nie chce nikogo pocieszac na sile, ale niebawem pewnie wejdzie ten rg1678 co ktos tu pisal. -- 17 kwi 2012, 20:18 -- PS pisze tak optymistycznie bo sie nazarlam benzodpiazepin i teraz nie cierpie. Czyli moje cierpienie jst glownie lekiem i napieciem
-
Korat, nie oceniaj wszystikich względem siebie. To, że Ty nie czujesz potwornego cierpienia, to nie znaczy, że ktoś inny nie może.Mieszam wątki religijne, bo przypuszczam, że było więcej osób z takim cierpieniem tylko ich religia nie powstrzymała przed ostatecznym rozwiązaniem. I nie jestem brakiem uczuć, ale moze mamy podobne problemy
-
A u mnie dalej potworne cierpienie, napięcie i strach, że tak bedzie dokonca zycia...zazeram sie benzodiazepianami - wiem tragicznie, ale inaczej w ogole bym nie wytrzymala...i mysle, ze jednak mam schizofrenie prosta
-
Wenlafaxyna TOTALNIE likwiduje libido -- 16 kwi 2012, 09:38 -- mimo, moja historia jest tutaj: pustka-pomocy-t34844.html ja razem zazywaam juz kolo 45 lekow psychotropowych. Pustka w Twoim ptrzypadku moze byc tez wynikiem psychozy lub depresji popsychotycznej. Moze zapoznaj się z opinianimi o leku solian - ponoc najlepszy na obj. negatywnem, ale skutki ubiczne ma gfrozne - akatyzja, dyskienzy
-
Ja myślę, że Jezus cierpiał i fizycznie i psychicznie i duchowo, ale zostawmy religię. Moje cierpienie? CHyba potworna depresja z tym, że z napięciem ( to jest najgorsze) i pobudzeniem...to napięcie pwoduje, że czuję cierpienie w każdym kawałku ciała, szczególnie ściska mnie żołądek...i taki ból w sercu czuję...nic mi się nie chce, nic mnie nie cieszy, ciągle przygnębienie, ale najgorsze jest to pobudzenie, to napięcie, przez które...nie będę już pisać czym to się objawia.
-
Ja czuję takie cierpienie, takie napięcie, że tego się nie da opisać...nie będę opisywać jak się człowiek zachowuje jak cierpienie szarpie całym jego ciałem, bo każdy opis tej męki będzie najwyżej smieszny. Do tego rodzice, którzy już nie ukrywają, że mają mnie dość. Jadę na benzodpiazpeinach i pewnie mnie niedłuigo te benozidapizeny wykonczą...szukałam pomocy wszędzie - wn szpitalach, u wielu, wielu lekarzy, doktorów, profesorów i tych zwykłych, psychologów, psychoterapeutów, egorcystów, zielarzy, dzwoniłam nawet do kliniki w stanach, chyba pół Polski zna mój przypadek...skończyłam jak pies i umrę jak pies od benzodiazepin, bo żadern lek na depresję nei działa...nawet gdyby nastąpił cud i bym się wyleczyła, to trauma tych lat spędzonych na mękach, tych konwulsji, rozpaczy bez dna, pragnienia śmierci, koszmaru szpitali, szydzenia bliskich, godzin spędzonych w samotnosci, w totalnym opuszczeniu, czasami krzycząc do BOga, żeby mnie zabrał do siebie - to chyba pozostanie traumą na zawsze...i nikt, nikt nie może mi pomóc. A lekarze to.... neich Bóg będzie dla nich litościwy, ale nie spotkałam jeszcze lekarza psychiatry, który by naprawdę się przejął moim przypadkiem....tylko wypisać byle co, 150 zł skasować, w razie jak się coś dzieje, telefonu nei odbiera, trzeba na następną wizytę przyjść i te 150 zł znów A SKĄD? Jeszcze na razie rodzice żyją...ale ja wiem, że ja skończe pod mostem między żulami, choć przed chorobą miałam przed sobą wszystko
-
Logik, tak po pierwsze jak sie nieszczerze spowiadasz to PO CO W OGOLE to robisz? to mi sie naprawde paranoidalne wydaje. Jak Bog ma Ci pomoc jak Go próbujesz oszukac. Oszukać Wszechwiedzącego Boga? Czy już nic nie rozumiem. Może chodzisz do "spowiedzi" bo Ci babcia kaze?. Co do popedow to zdrowy psychicznie czlowiek panuje nad popędami i nawet mu to sprawia satysfakcję, że nad nimi panuje, że potrafi sobie odmówić np. mięsa w piątek, albo odmwówić czegoś innego i np. wspomóc biednych. Zaspokajanie natychmiast wszystkich potrzeb i popedow charaketrystyczne jest dla zaburzęń psychicznych (tzw. nieumiejetnosc odraczania) i raczej satysfkacji nie daje. Zwierzete tez robia wszystko kiedy chcą...albo dzieci...albo bandyci...zdrowy dojrzały człowiek umie panować nad popędami. -- 13 kwi 2012, 12:25 -- UWAGA! Będę jutro w Wawie i wpadł mi do głowy pomysł: kto chętny na zlot ludzi bez uczuć jutro gdzieś wczesnym popołudniem?
-
A jak jest u osób wierzących ze spowiedzią św? Potraficie: a) skoncentrować sie i zrobić rachunek sumienia b) żałować za grzechy nic nie czująć - chociaż rozumowo żałować? c)postanowić poprawę mając świadomość, że jesteście warzywem z awolicją i abulią (w przypadku tych co sa w takim stanie) d) zebrać się i wyspowiadać e) naprawić krzywdy f) naprawdę zmienić coś w życiu? -- 12 kwi 2012, 15:26 -- No do mnie to o schizofrenii prostej nie bardzo pasuje. Zupełna większość się nie zgadza. Zgadza się tylko zobojętnienie. -- 12 kwi 2012, 15:28 -- Natomiast tutaj pasuje wszystko: Kryteria diagnostyczne rozpoznania depresji dużej wg DSM-IV: Występowanie minimum pięciu objawów przez okres 2 tygodni pod warunkiem, że stanowią one istotną zmianę w zachowaniu chorego; jednym z objawów jest obniżenie nastroju bądź utrata zainteresowań oraz brak zdolności odczuwania przyjemności. obniżenie nastroju lub dysforia występujące codziennie przez przeważającą część dnia odczuwana subiektywnie i dostrzegana przez otoczenie znaczne ograniczenie zainteresowań wszystkimi czynnościami oraz brak odczuwania przyjemności związanej z ich wykonywaniem spadek lub wzrost masy ciała minimum 5% w ciągu miesiąca lub codzienny wzrost lub spadek apetytu utrzymująca się bezsenność lub nadmierna senność spowolnienie lub podniecenie ruchowe uczucie zmęczenia poczucie nieuzasadnionej winy, obniżenie poczucia własnej wartości obniżenie sprawności myślenia, zaburzenia uwagi i koncentracji, niemożność podjęcia decyzji nawracające myśli o śmierci, myśli samobójcze realizowane bądź nie -- 12 kwi 2012, 15:30 -- Tylko, że tzw. duża depresja NIELECZONA może trwać góra 9 mcy....co więc pochrzanili lekarze, że moja LECZONA depresja trwa 3,5 roku?
-
A bierzesz jakies leki? bo po większosci leków zwł antydepresyjnych NIE DA SIĘ PŁAKAĆ. Człowiek się dusi, a nie może płakać
-
Substancje,które euforyzują/podnoszą nastrój. Nie chodzi mi o narkotyki, ale mogą to być leki uzależniające, słyszałam o jakichś lekach p/bólowych czy jakichś...wiem, że to niedobre, niemoralne, ale ja już nie mogę unieść tego cierpienia...choć boję się, że wpędzę się w jeszcze gorsze...ale na trazie tlyko pytam
-
Ukasz, a Ty jak funkcjonujesz? pracujesz, studiujesz, mieszkasz sam? Jaką masz w ogole diagnoze?
-
Ja CZUJĘ pustkę wielką jak otchłań, jak piekło i myślę, że w piekle taka pustka jest. Czuję ogromne cierpienie, napięcie i pobudzenie nie pozwalające mi się zrelaksować - tak mam od czasu rispoleptu w 2010, aczkolwiek nie mam dowodów na to, że tom po nim. Choc lekarze mówią, że mógł, coś wyzwolić. Czy raczej pogorszyć coś, co się już rozwijało. NIE CZUJĘ: ŻADNYCH dobrych uczuć, więzi z ludźmi, nawet nalbliższymi. Nie zmienia mi sie nastrój, nie czuję czy jest poneidziałek czy niedziela, święta, zima czy lato, nie czuję tzw. klimatu miejsca, atmosfery spotkania, w ogóle słabo czuję wszelkie bodżce typu zapach, nie wywołuje to u mnie emocji ( typu dawniej samo pójście do sephpry poprawiało mi nastrój), koszeczek ze święconką nie wywołóuje przyjemnych uczuć, tylko ból spowodoawny nieczuciem. Marzeń nie ma - bo do marzeń pogtrzebne sa emocje. Wspomnienia dawnych szczęsliwych chwil do niedawna nie wywoływały nic, ostatnio wywołują wielki ból. Smsy z życzeniami na Święta - wywoływały skurczwe bólu w sercu. Informaja od koleżanki, że jest w ciąży z 3 dzieckiem-ból. Ból, ból, ból - że to wszystko niedostępne. Nawet uczucie pustki mnie BOLI. W pewnym sensie fizycznie, bo ja czuję ten ból w żołądku czy sercu, gdzies tam. I tak od 3,5 roku ( tzn. przez pierwsze 1,5 roku to postępowało, potem było już w sumie ciągle tak samo). I nabieram neimal pewności, że jestem jedyna w Piolsce która ma takie cierpienie ciągle i tak długo. Nawet ostatnia psychiatra powiedziała do mojego taty ( a ma ze 20 lat stażu pracy jako ordynator), że to wprost nieprawdopodobne, że można aż tak cierpieć. MOŻNA. JAkieś pomysły jak z tego wyjść? Tylko o samobójstwie mi nie piszcie. aha - co do czucia. Nie czuję zainteresiowania, ciekawosci. Przez to często ne mogę się niczym zająć i tak też musi być w piekle. -- 11 kwi 2012, 19:32 -- Co do higieny to normalnie, choć oczywiście nie odczuwam np. relakasu z położenia się w wannie jak kiedyś. Myję się z obowiązku. ALe nie wyobrażam sobie nie myc się. Tzn, wyobrażam sobie, widziałam takie osoby w szpitalu, ale póki co tego problemu nie ma. Co do obowiązków - tregedia. Moja mama już nawet nie wnerwia się, nie wymaga nic, pogodziła się z tym, że NIC nie robię, tylko nie chce żebym cierpiała. A dla mnie to dodatkowe cierpienie, że jestem taka bezużyteczna, że nie czuję sie na siłach iść do sklepu.Szkoda słów. Jak już pisałam - to świat, o którym 99,9% społeczeństwa nie wie, że istnieje. a u Was jak z higiena i obowiązkami?
-
A PUSTKE CZUJESZ?Czy nic nie czujesz? bo niektórzy tu nic nie czują, a ja pustkę CZUJĘ i to strasznie. A zmienia CI sie nastrój w ogóle?
-
Ukasz - ale pustkę CZUJESZ, tak? bo ja pustkę CZUJĘ - niektórzy nie czują nic, a ja CZUJĘ PUSTKĘ i takie jakby bstraszne cierpienie, ból psychiczny...poza tym to u mnie się objawia w sposób fizyczny strasznymi, bo sprzecznymi siłami - łeb zmulony, brak sił, serce ledwo dyszy, a niepokój, napięcie i pobudzenie nie pozwalają leżeć czy siedzieć...koszmar. Wszystko ładnie ustępuje po stilnoxie czy innych bzd, ale się uzależniłam. Czy to Ty pisałeś że Ty z kolei NIE MASz napięcia w mięśniach? Wiesz, bo pomyslałam sobie, że może masz miastenia gravis a nie żadną depresję...moja dentystka to miała, latałaod lekarza do lekarza nikt jej nie umiał pomóc, w końcu sugerowali, że psychiczna i chcieli ją do psychiatryka dać, aż w końcu jakiś neurolog zrobił jakieś badanie z którego wynikło, że u neij nie dochodzi do przekaźnictwa acetylocholiny bodajże - to badanie się nazywa emg czy coś takiego - i kobieta musi do końca życia brac jakiś lek, ale czuje się super - a męczyła się z tym latami...np chciała iść na zakupy i nogi jej się uginały
-
ukasz czyli uwazasz ze pustka Ci sie zrobila PO LEKACH? a na co sie wczesniej leczyles? dlaczego zaczales brac leki?
-
moklobemid bralam tylko 3 dni
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Stonka odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Nie wiem gdzie to lepiej wpisac, wiec wpisuje tutaj tez - bo jestem na granicy smierci poszukuję DOBREGO ośrodka lub psychiatry, obojetnie gdzie, który mi pomoże wyjść z MEGA uzależnienia od bzd, w którym tkwię, gdyż nic innego nie pomaga na potworne cierpienie które przeżywam od 2 lat. Ponadto chciałabym być profesjonalnie od a do z zdiagnzowana. Sprawa jest BARDZO poważna, bo jestem na granicy popełniania samobójstwa z poowdu cierpienia i pustki lub z powodu zabicia się benzodiazepinami (używam je dużo ponad miarę). Moja krewna psychiatra kazała mi przetrwać na nich Święta, ale potem MUSZĘ się leczyć, bo grozi mim śmierć. Bardzo prosze o pomoc. -
Szpitale/Kliniki/Poradnie/Terapie - adresy, opinie - WĄTEK ZBIORCZY
Stonka odpowiedział(a) na shadow_no temat w Poradnie i szpitale psychiatryczne
poszukuję DOBREGO ośrodka lub psychiatry, obojetnie gdzie, który mi pomoże wyjść z MEGA uzależnienia od bzd, w którym tkwię, gdyż nic innego nie pomaga na potworne cierpienie które przeżywam od 2 lat. Ponadto chciałabym być profesjonalnie od a do z zdiagnzowana. Sprawa jest BARDZO poważna, bo jestem na granicy popełniania samobójstwa z poowdu cierpienia i pustki lub z powodu zabicia się benzodiazepinami (używam je dużo ponad miarę). Moja krewna psychiatra kazała mi przetrwać na nich Święta, ale potem MUSZĘ się leczyć, bo grozi mim śmierć. Bardzo prosze o pomoc. -
Ja expertem nie jestem, ale wydaje mi sie, że echolalia polega na czymś innym...ze schizofrenią też neikonicznie bym to wiązała...może masz bujną wyobraznię? Ja tak miałam całe życie póki mi uczucia nie zanikły, że sobie non stop wyobrażałam jakieś sytuacje i ogólnie bujałam w chmurach...ile to razy sobie wyobrażałam arcyromantyczne dialogi z ukochanym...i na pewno nie ma w tym nic nienormalnego
-
Moje cierpienie jest tak makabrycxne i trwa tak długo, że mog.e porówanać jedynie z obozem koncentracyjnym. Nawet lekarze sa przerzeni. Mialam pieklo w Boze Narodzenie, w Sylwestra, mam i dzis. Nie umiem opisac tego cierpienia, a 99,99 % ludzi nie podejrzewa ze tak straszne tak długotrwale cierpienie istenieje.. -- 07 kwi 2012, 16:14 -- Korat, skąd mam wiedziec czy mam wiecej trombocytow wer krwi...jedyne co moge powiedziec ze od 2 lat moj organizm NIEUSTANNIE dzien w dzien godzina po godzinie zachowuje sie jak w sytuacji ekstremalnego zagrozenia - potworne napiecie, pobudzenie, scisk zoladka, szalenstwo, rozrrywanie od srodka...od miesiecy tylko po benozdiazpienach moge sobie usiasc spokojnie albo sie polozyc
-
benzo to śmierć. Przeogromne cierpienie doprowadziło mnie do tego, a teraz jest coraz gorzej. Czujecie chociaż trocher ze sa Swieta? ja nic. moglaby wojna byc, mogabym wygrac milion dolarow, moglby byc koniec swiata a ja bym chyba nie poczula nic.Wszystkim dla ktorych jednak Swieta maja jakies znacenie- wszystkiego dobrego i zdrowia od Zmartwychwstalgo
-
Nie oceniam wszystkiego przez pryzmat własnych dosświadczeń. Chyba faktycznie mam bardzo nietypowy organizm albo bardzo juz zmeczony lekami. Nigdy nie twierdziłam- ludzie nie bierzcie zadnych psychotropow. Bo ZNAM wielu ludzi, ktorym psychotropy uratowaly zycie. Ale ZNAM tez takich, ktorym zniszczyly. I to piszę w swoich postach - apeluję o rozwagę. O niebranie antydepresanta " bo nie chlopak rzucil" albo "zawalilam egzamin". A to staje sie modne. Tez szukam jakiegos optymalnego leku dla siebie. Na przyklad żrę zolpidem w dzien bo on mi poprawia nastroj na tyle ze moge isc po zakupy. Choc on dziala coraz slabiej i nie wiem co dalej. Mam zamiar sprobowac jeszcze z moklobemidem. Natomiast jak mnie rzucalo i wyginalo konczyny w nocy po neurolpetyklach to bylo tak straszne, ze wole zyc bez uczuc niz ryzykowac jakimis dyskinezami czy innymi ruchami mimowolnymi.Tyle.
-
Chciałabym umrzeć ale nie potrafię skutecznie się zabić
Stonka odpowiedział(a) na Susannah temat w Depresja i CHAD
Moje zycie tez jest katorgą. Mozesz przeczytac o tym w innych postach. Nie zabiję się, bo boję się piekła. Tylko Bóg może odebrać zycie. Nie będę Cię zapewniać, że życie jest piękne, bo wiem z własnego doświadczenia, że nie każdego takie jest. Moje nie jest. Czasami życie całe lata jest kupą gnoju. Jeśli Cie to intgeresuje to przeczytaj historię Hioba, albo obejrzyj film "skazany na shawshank" - z tych historii wynika, że nawet z kupy gó..na mozna wyjść. Byłaś za granicą, znasz język. Mam znajome , które pojechały praktycznie w ciemno, miały tylko nocleg i we łzach budwały sobie lepsze życie na obczyżnie....harówa i łzy...ale teraz po kilku latch mają raj. Moja 19-letnia kuzynka pojechała sama do Londynu, przez pierwsze 2 lata płakała non stop, ale sie uparła, że sobie tam ułozy zycie...sama...bez wsparcia rodziców, bez niczego...a teraz po 7 latach nie wróciłaby za żadne skarby świata. Jest szcżęsliwa. Może nie trzeba zmieniać kraju, może wystarczy opuścić małe zadupie i pojechać np. do warszawy. Co do tego, że piszesz, że jesteś brzydka - nie wiedziałam CIę, więc nie wiem. ALe znam dziewczynę chorą na taka chorobę, że choć ma blisko 40 lat jeżdzi w dziecinnym wózeczku. Ma tylko normalną głowę, reszta ciałka jak u laleczki. PRACUJE. Skończyła informatykę. Nalezy do duszpatsrestwa akademickiego, a jej przyjeciele stamtąd zabierają ja na zagraniczne wojaże. Czego CI tak naprawdę brakuje? Odwagi? Pomysłowości? Przedsiębiorczości? Szczęście w życiu nie zależy od tego czy jesteś ładna, chuda i masz męża.Znam osoby grube, brzydkie, garbate, bez rodziny za to spełniające się jako np. świetny lekarz. Podsumowałabym: zmień myslenie! Pozwól, że zacytuję: Sapere aude (z łac. miej odwagę posługiwać się własną mądrością) Oświeceniem nazywamy wyjście człowieka z niepełnoletności, w którą popadł z własnej winy. Niepełnoletność to niezdolność człowieka do posługiwania się swym własnym rozumem, bez obcego kierownictwa. Zawinioną jest ta niepełnoletność wtedy, kiedy przyczyną jej jest nie brak rozumu, lecz decyzji i odwagi posługiwania się nim bez obcego kierownictwa Odwagi! -
Nie rozumiem tego!!! Jak to karetka nie dojedzie na wies? TO chyba sprzeczne z konstytucją, przeciez to dyskryminacja. Myslę, że spróbuj jeszcze raz - wezwij pogotowie i powiedz, ze dziadek chce się wieszac. I nie spuszczaj go ani na chwilę a oka. To moze byc nie tylko zalamnie z powodu zacmy, ale tez depresja w wyniku wieku straczego. Mam nadzieje, ze masz jakas rodzinę, którą mozesz zaalarmowac i poprosic o zmiany przy pilnowaniu dziadka? poza tym moze uda Wam sie zebrac pieniazki i wezwac psychiatre DO DZIADKA. To kosztowne, ale przeciez tu chodzi o zycie czlowieka. Jeśli psychiatra uzna, ze dziadek zagraza swojemu bezpieczenstwu, to wystawi skierowanie z zaznaczeniem przymusu bezposredniego i wtedy karetka BEDZIE MUSIALA zabrac dziadka. No i jeszcze kwestia szpitala. Szpitale rejonwe to naprawde tragedia.Nie wiem w jakiej jestes sytuacji, ale poszukaj jakichs dojsc, zeby umiescili dziadka w klinice przy akademii medycznej. A moze psychiatra wypisze tylko leki i dziadek po ok . 3 tyg powinien wyjsc z depresji. Jesli mozesz to postaraj sie tez zeby odwiedzali go ludzie, ktorych lubi i ceni-przyjaciele, moze jakis ksiadz czy siostra zakonna, bliscy...
-
Jak nie masz ZADNCYH mozliwosci zdobycia ubezpieczenia ( czego nie rozumiem) ani zarobienia pieniedzy, ani nie masz zadnych przyjaciol, ktorzy by Ci te pieniadze dali - to idz do jakiegos kosciola albo punktu caritasu - opowiedz o swoim problemie i popros o pomoc. Albo idz do Miejskiego Osrodka Pomocy Spolecznej, albo Powiatowego Centrum Pomopcy Rodzinie. Nie wiem skąd jestes - ale w niektorych miastach są poradnie prowadzone przez Kosciol. Mozna tam uzyskac pomoc nawet za darmo jak jestes w ciezkiej sytaucji. Np w w Toruniu jest FANTASTYCZNY osrodek Cyrenejczyk, gdzie pracują psychiatra, psycholodzy -psychoterapeuci, egzorcysta itp. Bylam tam u psychoterapeutki i byla fantastyczna. Podobne poradnie są chyba w Częstochowie i Krakowie. W Bydgoszczy taka miniporadnia istniala kiedys ( nie wiem jak dziś) przy duszpasterstwie Wiatrak na ul.Bołtucia. Nie wiem jak Warszawa, ale na pewno też cos jest. najwyżej rusz do któregoś z tych miast z zacznij coś robić. Twój problem wygląda na nerwicę i ewentualnie zaburzenia osobowości. Życzę CI żebyś znalazł w sobie moc, by ruszyć tyłek i poszukac pomocy. pozdrawiam