
Stonka
Użytkownik-
Postów
460 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Stonka
-
No tak własnie jest. I dlatego niedawno mało brakowało, a bym się uwolniła od deprsji i przeniosła na temten swiat przez torsade de pointes po leku.
-
Nie błaznuj. Ja nie wiem czy to pomoże czy nie - dam Wam znać. Ale to nie jest "jakiś soczek", tylko standaryzowany wyciąg z tej rośliny. Możesz równie dobrze twierdzić, że mięta nie pomaga na żołądek, a ja wiem i tak, że pomaga, bo korzystam z tego od dzieciństwa. Powiem jeszcze tak- mam znajomego, bardzo nadzianego biznesmena. Jego bliska osoba zachrowała na jakąś chorobę dermatologiczną, nikt nie wiedział jak pomóc, w końcu poszedł do pewnej dermatolog, która kaząła to nacierać dosłownie rosliną, która po polach rosnie ( nie pemiętam jak sie nazywała) i kobieta została wyleczona. Ale wiem, że jak ktoś jest fanem psychotropów to nic go nie przekona. Wiem, bo sama kiedyś byłam. ALe po co zrażać innych i odbierac nadzieję?
-
Ja też mam takie doświadczenia, że SSRI to straszne leki. ALe pisałam o tym w innych wątkach. Choć wierzę, że niektórym pomogły. Mi niestety zniszczyły życie.
-
Można też się leczyć i być wzrzywem. Wierz mi, widziałam na własne oczy. Ja nie twierdzę, że nei ma osób psychicznych, bo chyba tylko szaleniec może tak twierdzić. No oczywiście,że istnieją. Ale sposoby leczenia są naprawdę ryzykowne i niewystarczające. I też wiem o czym mówię. Jak kiedyś wyzdrowieję, to napiszę książkę co przeszłam i co widziałam i jak postępował personel medyczny. Zresztą wystarczy przeczytać " Byłam po drugiej stronie lustra", zeby się dowiedzieć co robią z człowiekiem psychotropy. Ja to piszę z zyczliwości. Żeby przestrzec innych przed własnymi błędami. Żeby ktoś zbyt szybko nie uległ pokusie sięgnięcia po leki. Po psychiatria to wielki biznes. MAło jest psychiatrów i psychologów, którzy naprawdę biorą odpowiedzialność za to co robią.
-
Polecam film "into the wild" - na faktach. Koleś chyba też miał takie ciągoty. Osobiście podejrzewam go o coś w rodzaju osobowości schizoidalnej. Co do Cmino de Santiago, to szlak wiedzeie też przez Polskę i inne europejskie kraje, czyli chyba nie zaczyna się w Pirenejach? ALe może mam jakieś niewłaściwe dane.
-
Przyjmuję do widomości. A lekarz nie musi mnie poinformować o możliwych skutkach ubocznych?
-
Owszem istieją. Ludzie od prawieków znali zioła i inne rośliny. wystarczy pooglądać Cejrowskiego, on ostatnio pokazywał jak jacys Indiańcy leczą. Ja też kiedyś wierzyłam w psychotropy, ale przestałam.
-
Nikt nie mówi ( na tej stronie po angielsku równiez NIE mówią) ze nie ma chorób psychicznych tylko ze tak naprawdę obecnie niewiele się wie o leczeniu chorób psychicznych i ze na kazdej ulotce od leku jest napisane, ze mechanizm działania leku jest nieznane...jak ktos nie zna angielskiego to neich nie bredzi...a ja Wam powiem tak, że owszem są choroby psychiczne takie jak schizofrenia czy CHAD czy depresje endogenne, ale lekarze bardzo szybko wypisują leki nawet bardzo ciężki na zwykły smutek czy chandrę...a skutki mogą być opłakane...mi psychiatria zniszczyła życie i już pisałam o tym w wątku "odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych" i w innych wątkach... nei mówiąc już o pustce i PSSD, to mało co nie skończyłabym z dyskiezami ( na szczęscie mądry neyurolog szybko przepłukał mnie kroplówką), 2 razy miałam akatyzję i groziła mi choroba serca. Ponadto mam zaburzone hormony i guzki z tego powodu. Uważam, że TRZEBA brac leki jak np. jest się w psychozie lub ma się ciężką depresję, tylko, że ja teraz po lekach mam mega ciężką deprsję i lekarze nie wiedzą co zrobić, bo stałam się lekooporna.... Monika często zachęca do psychoterapii i uważam, że to jest lepsze wyjście o ile się trafi na dobrego terapeutę...ja przez parę lat walki z chorobą poznałam mnóstwo terapeutów, w tym zaledwie 3, którzy bardziej pomagali niż szkodzili... na samym poczatku miałam jak się okazało zespoł stresu pourazowego po strasznym wydarzeniu, a głupek terapeuta leczył mnie na zupełnie co innego. Ponadto w szpitalach spotkałam się z innymi osobami barzo skrzywdzonymi przez psychiatrię - ludzmi, którzy po lekach chodzili jak muminki, dostali Parkinsona i całym szeregiem osób z mylną diagnozą. Zaledwie kilka tygodni temu poznałam dziewczynę, którą 10 lat leczono na zaburzenia schizoafektywne, pakoano neuroleptyki, po których była wiecznie zmęczona, spała po 12 h/ dobę, jej zycie ograniczło się do pracy, spania i wiecznego zmęczenia, była totalnie zobojetniała i żyła w przekonaniu tejże choroby, a w IPINie odstawili jej ten neuroleptyk, obserwowali i okazało się, ze ma tlyko CHAD i wystarczy stabilizator nastroju - a ile się namęczyła przez te 10 lat? straciła najlepsze lata swojego zycia i jeszcze myslała, że jest ciężko chora psychicznie...takich przypadków są tysiące
-
Jak dostaniesz np. olanzapinę to na 90% utyjesz jak krowa. Albo mirtazapinę albo inne g...ja już w ogóle w leki nie wierzę. -- 09 mar 2012, 16:16 -- PS mozna równiez schudnąć np po fluoksetynie lub wellbutrinie tylko ja po swoich doswiadczeniach radziłabym Ci się milion razy zastanowić czy leki CI są potrzebne - czy nie poradzisz sobie sama/ z pomocą rodziny czy przyjaciół, ewentualnie psychoterapeuty, chociaż 90% z nich to deb...le...sorr to są moje doswiadczenia
-
Nieprawda. TO obowiązkiem lekarza jest wypytać o inne przyjmowane leki i ostrzec przed możliwymi skutkami ubocznymi. Zwykły człowiek ma prawo nawet nie rozumieć ulotki - ja kilka lat temu nie miałam pojęcia co to jest agranulocytoza, dyskinezy, aktyzja. I nie musiałam wiedzieć. Od tego jest lekarz. Na to się wykształcił i zarabia kupę kasy. Zwłaszcza prywatnie. Omawiałam problem niemówienia lekarzy o skutkach ubocznych z moim znajomym chorym na shizofrenię i on np. nawet nia miałby możliwości przeczytania ulotki, bo ma pogorszone funkcje poznawcze. Chodzi do lekarza z matką, a lekarka ani razu nie wspomniała o skutkach ubocznych. A matka prosta kobieta, krawcowa - też nic z ulotki nie rozumie. Czytałam niedawno na pewnej amerykańskiej stronie, ze tam psychiatrzy też nie informują o skutach ubocznych. Ale chyba u ncih jest inne prawo, bo oglądałam na stronie reklamę abilify i w tej reklamie były wymienione skutki ubozne takie jak dyskienzy, akatyzja z zaznaczeniem, że "somtimes may be permanent". U nas można reklamować tylko leki bez recepty.
-
A może raczej lepiej się czujesz po gripexie niż po tej polopirynie czy aspirynie. Gripex ma pseudoefedrynę, która poprawia samopoczucie (choć jedna pani w aptece mówiła mi, że niby pogarsza). Na mnie kiedyś też gripex działał dodatnio. Tylko chciałam zauważyć, że gripex ma taki składnik (zapomniałam nazwy ale coś na "d"), którego nie można łączyć pod żadnym pozorem z niektórymi psychotropami. W ogóle - o czym learze nie informują - niektórych leków na grypę nie można łaczyć z psychotropami, bo grozi to naprawdę strasznymi skutkami. Tak jest bodajże w przypadku np. chyba własnie gripexu i moklobemidu. Ale nie dam głowy za szczegóły, chcę tylko przestrzec przez beztroskim łaczeniem leków na grypę i psychotropów. A lekarze to gn...ki, którzy o tym nie informują.
-
podobno leczą depresję poprzez wzrost serotoniny?
-
Dokładnie tak.Przynajmniej z tego co ja wiem. A też nie jestem teologiem ani religioznawcą. -- 09 mar 2012, 20:59 -- Antychryst to szatan. A niktórzy ludzie mu się zaprzedali (jak przypuszczam Hitler, ale też pewnie wielu pomniejszych). Ciekawie się z Tobą dyskutuje MadScietist
-
Brałam paroksetynę 7 lat - ona SPŁYCIŁa mi emocje, ale jeszcze je miałam. Byłam zdolna się zakochać itd. Zupełnie wyniszczył mnie citalopram, choć brałam go tylko 3 mce. Ja wtedy nie wiedziałam, że leki mogą tak działać. Tzn poszłam do lekarki i powiedziałam, że tak mi się stało po tym leku, a ona - krowa,że to niemożliwe, że mam szukać przyczyn psychologicznych. I ja głupia uwierzyłam - szukałam winy w sobie, szwędzałam się po szpitalach, brałam wiele, wiele innych leków, które niby miały mi pomóc. Czuję sie strasznie zniszcozna przez psychiatrię i moi bliscy też tak to postrzegają - że znisczyły mnie leki i psychiatrzy. To tylko pogłębia depresję. Nie dość, że nic nie czuję oprócz cierpienia, to jak wspomnę te szpitale, tych lekarzy, te głupie diagnozy, te skutki uboczne leków, przez które mało kaleką nie zostałam. Nie jest prawdą, że co cię nie zabije to cię wzmocni - może cię zniszczyć tak bardzo, że już nie będziesz w stanie żyć. Ja się czuję jakbym obóz koncentracyjny przeżyła. A co się stało, że sięgnęłam po leki wiele lat temu? No stało się coś strasznego i pewnie lek był potrzebny ale nie 7 lat! A tak wciskała mi krewna lekarka i jej koleżanka. Dziś otwarcie mówią, że popełniły błąd, ale co z tego? Najbardziej jestem nieszczęśliwa dlatego, że uczucia były dla mnie najważneijsze w życiu, marzyłam o założeniu rodziny, a teraz mogę tylko wegetować. -- 09 mar 2012, 12:50 -- Właśnie dostałam wyniki testu inteligencji i okazało się, że nadal mam niezłą inteligencję. Wyniki w zasadzie nie zmieniły się od 2 lat. I psycholog powiedział, że moje trudności wynikają z depresji, a funkcje poznawcze jako takie mam w porządku. No to dobra wiadomość. -- 09 mar 2012, 12:55 -- Właściwie to się aż zszkokowałam, że mam aż takie wysokie wyniki, bo robiono mi ten test w totalnej depresji, gdy cierpienie było nieznośne. I powiedział, że gdybym była zdrowa to bym miała jeszcze wyższe wyniki. Ale to w sumie smutne, że jestem tak uzdolniona, a się nei moge realizować.
-
Mad_Scientis, tak, ja też mam te rózne wątpliwości...nie jest żadną tajemnicą, że Kościół przez wieki popełniał błędy...że nawet wielu swiętych cierpiało przez te błędy ( np. jak traktowany był. św. Ojciec Pio), nie wspomnę o wielu zwykłych ludziach...ja to wszystko wiem, do tego przez tą pustkę toalną i cierpienie, które trwa nieprzerwanie kilka lat zadaję sobie bardzo poważne pytania o Boga. Ale nigdy chyba nie stwierdzę z całą stanowczością, że Boga nie ma, bo z całym szacunkiem chyba tylko idiota może tak powiedzieć - nie ma matematyczngeo dowodu na istnienie/nieistnienie Boga. Ja zawsze kierowałam się tzw. Zakładem Pascala, a poza tym uważam, że religia katolicka ma najwięcej miłości do człowieka, najlepsze zasady itd. W swoim sercu wierzę i mam nadzieję, że Bóg jest Miłoscią i że wg tej miłości będzie osądzał każdego człowieka biorąc pod uwagę na ile ten człowiek miał szanse Boga poznać i jak postępował.Bo może ktoś się wychował w Chinach albo w buszu i nigdy Ewangelii nie mógł poznać, ale po prostu był dobrym człowiekiem. I mam nadzieję, że będzie zbawiony. Tak naprawde trudniej mamy my, którzy Ewangelię znamy i którzy nawet jeśli mamy wątpliwości to zobowiązani jesteśmy do szukania.
-
A możesz podać konkretny przepis Prawa Kanonicznego czy nie wiem czego, który tak mówi? Trzeba chyba rozróznić (tak sobie myślę) człowieka w psychozie, który nie wie co robi i się zabija od człowieka w depresji, który oczywiście straszliwie cierpi, ale ma wolną wolę i świadomość...z tego co ja rozmawiałam z księżmi i zakonnicami w czasie moich rozlicznych chwil, gdy myślałam, że już dłużej nie wytrzymam, to chyba Kościół to obecnie zostawia Bogu i nie wypowiada się jakoś ostatecznie czy ten człowiek zostanie zbawiony czy potępiony. Zalegalizowanie samobójstwa przez Kościół oznaczałoby tym bardziej zalegalizowanie eutanazji, a przecież Kościół tego nie dopuszcza w żadnym wypadku. Co do łatwego zakładania, że na pewno będzie się zbawionym, bo ma się zaburzenia psychiczne to byłabym ostrożna...czy nie mamy tych zaburzeń BO się oddaliliśmy od Boga? W moim przypadku np. nie byłabym tego taka pewna Co do 144 tys. wybranych to chyba naprawdę symbol, nie chcę się wypowiadać jako expert, ale Apokalipsa św. Jana jest bardzo "tajemniczą" księgą pełną symboli i trzeba by przestudiować cały kontekst histroyczny, odwołania do starego Testamentu, mentalność Żywdów i w ogóle mnóstwo spraw, żeby to interpretować...to chyba logiczne, bo na pewno każdy pamięta jak trudne było czasem na polskim zanalizowanie zwykłego wiersza...wszystko trzeba badać w kontekście, w którym powstawało.
-
Przepraszam...ja w ogóle słabo się znam na tych róznych opcjach forów...wiem tylko jak pisać posty:) To dodam jeszcze coś...coś, co mnie poruszyło w moim kryzysie: Prawdy, że istnieje Niebo, Czyściec i Piekło. Wielu moich, mających dobre intencje, wyświęconych sług Kościoła, bardzo długo nie kładło nacisku na te nauki. Ciąży na nich wstyd. Płaczę z powodu ich cierpienia, ponieważ wielu z nich tak naprawdę w piekło nie wierzy. Więc jak mogą głosić kazania o horrorze, jakim jest piekło? Nie mogą, ponieważ wielu z nich wybrało łatwą odpowiedź: „Bóg jest zawsze miłosierny. Nigdy nie wysłałby was do piekła. Czy wysłałby?” Odpowiedź brzmi: nie – nie zrobiłby tego. To prawda, bo On nigdy nie mógłby odwrócić się od Swoich Dzieci. Ale rzeczywistość jest taka, że wiele, wiele dusz zablokowanych przez grzech śmiertelny, do którego popełnienia zostały skuszone, uzależnia się od swoich grzechów, raz za razem. Bez przerwy, i znowu. Znajdują się one w takiej ciemności – wygodnej wewnątrz ich własnej niemoralności — że nadal kontynuować będą wybór tej ciemności, nawet po śmierci. Nie mogą być wtedy uratowane. Wybrały tę drogę z własnej wolnej woli, daru od Boga, w który On nie może ingerować.
-
Część z nas ma myśli samobójcze, część za sobą próby samobójcze...czasami wydaje nam się, że po śmierci nie ma juz nic, Bóg nie istnieje i w związku z tym trafienie do piekła w wyniku samobójstwa jest niemożliwe...ja nie chcę nikogo straszyć...sama przechodzę jakiś kryzys światopoglądowy....ale dziś trafiłam na to: "Gdy ludzie dziś, na tej ziemi, dążą do szczęścia i pokoju, to poszukują jakiejś tajemnej formuły. Tracą przez to czas, by w swoim życiu zdobyć tajemnicę szczęścia, materialnych korzyści i pokoju. Wymyślają nowe sposoby, idee, które wszystkie pobudzane są poprzez plany stania się bogatymi. Niezależnie od wszystkich przedstawianych argumentów, z których większość opiera się na sterowanym psychologicznie idealizmie, po prostu jest niemożliwe, abyście osiągnęli pokój i radość w waszym życiu, jeżeli nie uwierzycie w Boga,Wiecznego Ojca. On jest Jedynym Ofiarodawcą życia. Jeśli nie zbliżycie się do Niego, pozostaniecie duchowo pustymi. Tym z was, którzy spędzają wiele czasu próbując zaprzeczyć Mojemu istnieniu, mówię: Marnujecie wasz czas ścigając złudzenia, które się nigdy nie potwierdzą. Wasz zawzięty sprzeciw dla uznania waszego Stwórcy, Najwyższej Istoty, która stworzyła ten świat, zaprowadzi was do otchłani wiecznej ciemności. Wielu ludzi jak wy, którzy w swoim życiu niezwykle długo zaprzeczali egzystencji Boga poprzez rozprzestrzenianie kłamstwa, że takiej Istoty jak Bóg Ojciec w ogóle nie mogło być, znajduje się teraz, niestety z własnego wyboru, w głębinach piekieł. Nie pozwólcie, by tak się stało z waszymi duszami, w piekle, gdzie tych, którzy tam trafiają cierpienie pali tak, jakby dotykało jeszcze żywych ciał. Szatan śmieje się z waszej ignorancji. Gdy zaprzeczacie Bogu, zaprzeczacie też waszemu prawu doWiecznego Szczęścia. Jest to, to samo wieczne szczęście, którego nieustannie szukacie na tym świecie. Ale ono nie może być zdobyte na Ziemi. Nie przeżywajcie nigdy swojego ziemskiego życia tak, jak gdyby to była jedyna część cyklu waszego istnienia, gdyż tak nie jest. Wasza właściwa ojczyzna znajduje się w Rajuz e Mną. Wasz kochający Zbawiciel Jezus Chrystus" (Publikowane proroctwa dotyczą zbliżającego się wydarzenia które zostało nazwane „Ostrzeżeniem”. Proroctwa te otrzymała wizjonerka z Europy, który twierdzi że otrzymuje przesłania w czasie od 9 listopada 2010 do teraz. Proroctwa dotyczą globalnych wydarzeń, miedzy innymi zmian klimatycznych, przewrotów politycznych, kryzysu bankowego i wzrostu władzy antychrysta. Jedna z pilnych wiadomości odnosi się do zdarzenia mistycznego, które odbędzie się w świecie wkrótce.Wydarzenie opisane przez Jezusa Chrystusa jako ostrzeżenie, oświetlenie sumienia jako akt miłosierdzia. Wydarzenie to będzie doświadczane przez każdego człowieka na świecie w wieku powyżej 7 lat. To będzie bardzo silny akt i nikt nie będzie mógł go zignorować. Każdy uświadomi sobie, że Bóg istnieje i każdy pozna swoje grzechy, które ukażą się w oczach Boga. Ludzie, w tym ateiści wreszcie zrozumieją, że Bóg istnieje. Ten dar będzie zachęcać ludzi do ponownej oceny swojego życia i prosić Boga o przebaczenie.)
-
JA też odradzam branie wszelkich psychotropów tak długo jak tylko się da. Mnie psychotropy pozbawiły emocji ( na zawsze?) spowodoały straszną nieustającą prawie pustkę i cierpienie..i jeszcze PSSD. A skutki uboczne miałam takie, że dobrze, że kaleką nie zostalam. Nie mam oczywiście dowodów, ze to po lekach, a nie wskutek choroby i nie chcę straszyć, ale przestrzegam.Dodam, że wskutekn zaniku odczuwania uczuć rozwalił mi się związek, choć byłam tuż przed ślubem...potem długo o niego walczyliśmy, ale obawiam się, że uczucia moga mi już nie wrócić i nie było dalej sensu
-
Moje w sposób dramatyczny. Przestałam odczuwać emocje, zapadłam na PSSD, rozapdł mi się związek i całe życie.Osobiście przestrzegam przed braniem jakichkolwiek psychotropów tajk długo jak to tylko mozliwe
-
Nie miałam zamiaru wywołać u Ciebie myśli samobójczych. Jak masz schizofrenię prostą to możesz czekać na nowy lek rg 1678, podobno jest już w bardzo zaawansownej fazie badań. Ty przynajmniej możesz mieszkać u rodziców, żywią Cię i dają dach nad glową. Smutne jest, że w takich chorobach ludzie myślą, że jesteśmy leniwi albo mamy słaby charakter. Kto tego nie przeżył, ten raczej nigdy nie zrozumie. Moi rodzice po tylu latach rozumieją już niby dużo, ale czasem się załamuję, że jendak nic nie kumają. Jak dziś powiedziałam do Mamy, że chcę spac jak najdłużej, bo wtedy nie cierpię, to mi powiedziała, że mam wstać, bo każdy powinien się rozwijać. Rozwijać? Bez uczuć? Jak mozna się rozwijać nie czująć najmniejszej satysfakcji? Ja mogbłabym Nobla dostać to i tak bym czuła głównie pustkę. Mi się już czasem tłuamczyć nie chce. Co do schizofrenii to widziałam w szpitalach parę osób z objawami neagtywnymi, ale żadna nie miała tego tak nasilone jak ja. No może nie licząc jednego faceta koło 50-tki, który przez 2 mce spał. Ciagle. Ale przynajmniej nie cierpiał. Poza tym poznalam 2 osoby z depresją z pustką. Jedna (lekarka) twierdziła,że jej sie to zrobiło po lekach. Ja też tak twierdzę. I jednego chłopaka, który miał depresję, dostał antydepresant i benzodiazpinę, brał je i było lepiej, ale którego dnia zasnął z uczuciami, a obudził się bez uczuć. I dali mu diagnozę "zaburzenia adaptacyjne" - że to niby psychologiczne u niego było. Aha - i jedną facetke z zab. schizoafektywnymi z pustką i jedną babkę z dystymią. Czyli już nie wiem jak tę pustkę tłumaczyć. -- 07 mar 2012, 21:01 -- Przepraszam jeszcze jeśli zasiałam nastrój beznadziei. Fakt, że sama tak czuję. I do tego mam kryzys światopoglądowy, bo odką przestałam przechodzić piękne stany, to zupełnie nawet nie umiem sobie wyobrazić, że Bóg jest Miłoscią, Radością, Szczęsciem. Jak się tak mocno i długo cierpi i do tego wszystko jest takie obojętne to Wiara staje się jakaś nierealna itd. Przynajmniej mi tak się stało i nie tylko mi. I człowiek myśli o samobójstwie, bo myśli, ze może piekła rzeczywiście nie ma i że cierpienie nie ma sensu. Ja też często przchodzę takie stany. Nie chcę wydłużać, bo nie chodzi mi o nawracanie nikogo na siłę, bo tego nie cierpię.Chcę Wam tylko powiedzieć, że jak małam dobry nastrój po stilnoxie albo po moklobemidzie to czułąm zachwyt Bogiem i wszystkim co piękne.Więc, że my tego nie czujemy to wina choroby,a nie tego, ze Szczęście nie istnieje. Poza tym chciałam Wam napisać, że w szpitalach poznałam osoby innej wiary - i one zwróciły uwagę na rzecz trochę zapomnianą, że za cieprienie, choroby i zło odpowiada generalnie szatan, a nie Bóg. No i czasami sam człowiek. Piszę to wszystko, bo się martwię, ze swoim postem mogłam kogoś zupełnie zdołować i odebrać resztki nadziei. Proszę, wytrzymajmy jakoś w nadziei, że na tamtym świecie będzie lepiej.I na tym skończę - nie chcę wszczynać dyskusji światopoglądowej i nie chcę na siłę nawracać tych, którzy w Boga nie wierzą. -- 08 mar 2012, 21:35 -- I dodam jeszcze, co dziś znalazłam: ycie-po-mierci-t34892.html
-
Właśnie walczę z przemozną chęcią zabicia się. Mam też e rózne dolegliwości co Ty Logik. Pustka, wyczepranie, do tego uczucie strasznego cierpienia, które mnie prawie nie opuszcza, niemozność zajęcia się czymkolwiek. DO tego uzależniłam się od benzo, bo tylko one mi ulgę dają. staram się od nch uwolnic, ale w ogóle mi to nie wychodzi. Do tego dochodza rózne skutki odstawienne jak scisk w zołądku itd. Zlądowałam znów u rodziców. Do tegood kilku tygodni jest mi cały czas niedobrze. Ostatni pobyt w szpitlu to porazka. wyszłam z dyskienzami i froznymi zaburzeniami rytmu serca (torsade de poites), dopbrze, ze to mineło. Nie mam nadziei, ze bedzie lepiej. Wczoraj był wieczór, ze sobie lezałam u rodziców i nic nie robiłam, bo mi się nie chciało, ale przynajmniej nie czułam cierpienia. Choć obawiam się,że to zasługa lorafenu. W kazdym razie lezałam i czułam, ze jest mi w miare dobrze. To było wspaniałe. Niestey potem moja mama, zaczeła mnie gnębic dlaczego ja nie moge isc do rpacy i ze ma przyniesc zaswiadczenie od lekarza, ze nie mgoe pracowac. Moja mama nie ma wyczucia i potrafi zupelnie zgnebic człowieka. Dzis od rana to samo było z ojcem. Trochę się opanowałam u lekarki, ale zaraz potem zadzwoniła matka i od nowa to samo. a oni wiedzą, że ja marzę o smierci i ze jestem na granicy zabica się ( ale nie zrobię tego, bo boje się piekła). Nie ma siły nawet opisać co dziś przechodzę. Cała sie trzesę, bo za 3 miesiące skonczy mi sie zwolnienie, w szpitalu potwierdzili moim rodzicom, ze absolutinie nie jestem zdolna do pracy, ale moi rodizce to beton. Wiec teraz sie trzęsę cała. walczyłam długo, żeby nie wziąć relanium ale jak tu nie wziąć jak do całego cierpienia dochodzi jeszcze strach co będe jadła za 3 miesiące? Powiedziałam o tym ojcu, że przeciez nie chodzi o wiele, o to, zeby jesc mi dali -a ojciec na to, ze mam przestac na nich wymuszac. Oni sa nienornalni. Tak się zalewaja łzami nad moim zmarnowanym życiem, a po pierwsze całe zycie zyłam w strachu i awanturach i nawet teraz gdy jeste tak chora to odamwiają mi utrzymania. więc ja naprawdę nie wiem co zrobić? Podobno nawet za DPS trzeba płacic 1450 zł. Po prostu nie rozumiem jak mozna tak jebać kogos w takim stanie jak ja. Nie rozumiem moich rodziców. Chyba nie ma instytuacji która by pomogła takim ludziom jak my.Oczywiscie takie awantury jak dziesijsza a przede wsystkim poczucie ze nie bede miała za co zyc pogarszaja mój stan psychiczny potowrnie i to na długie tygodnie. Ale moi rodizce mówią, ze ich to nie obchodzi. Nie mam zadnej babci, cioci, wujka, kuzynki, nikogo do kogo bym się mogła zwrócic o pomoc.
-
tak, to nic nie daje Czy naprawdę nikt nie miał podobnie?
-
No nie wiem...nawet na mnie estazolam działał, a mam juzłeb mocno uodporniony....a dawka chlorprothixenu jest naprawdę mega jak dla mnie.... ja spałam normalnie na 30, potem 50, nie wiem czy 100 sie zdarzyła W ogóle nie piszcie takich głupot, bo benpzdpiazepiny to naprawdę groźne leki...łatwo się uzależnić, a potem kilka lat mieć konwulsje czy wymioty Radzę to http://www.benzo.org.uk/polman/bzcha02.htm przeczytac kazdemu kto zamierza sięsgnać po benzodiazepiny Zapomniałam dodać ze jest jeszcze zwykła melatonina bez recepty - nasz naturalny hormon snu - mnie kiedyś wyleczył z bezsennosci -- 05 mar 2012, 20:46 -- WujekEgonDa Ci klapsa a w ogóle to mnie dziwi połączenie Twoich leków - dwa leki serotoninowe??? Nie boisz się zespołu serotoninowego?
-
Boże, kobieto co Ty piszesz.... byłam w szpitalu widziałam ludzi po różnych dziwnych substancjach - otepienie, apatia, brak emocji pewnie juz do konca zycia...i pewnie inne uszkodzenia mozgu... W OGLE PO CO CI TO?