Skocz do zawartości
Nerwica.com

bittersweet

Użytkownik
  • Postów

    5 256
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bittersweet

  1. coma, ja niestety mam zaburzenie osobowosci wykształcone w bardzo wczesnym dzieciństwie, nie wiem jak wygląda zycie bez niego.. przyznaję, trochę zazdroszcze osobom, które na coś zapadły w starszym wieku - bo mają punkt odniesienia, jak było wczesniej. Do czego chciałyby wrócic, jaki stan jest pożądany. Ja nie do końca mam pojęcie, jak powinno byc.. na razie radziłam sobie dokonując wyborów negatywnych - czego nie chce i od czego uciekam.. poza tym błądzę jak dziecko we mgle
  2. coma, my tu dyskutujemy o normalnosci, czy o tym jak powinna wyglądac spełniona i satysfakcjonująca egzystencja ? dla mnie to dwie różne sprawy. Co do "ograniczonego zycia ludzi z ciasnym umysłem" oni ze swojego życia są najczesciej bardzo zadowoleni i uwazaja je za normalne własnie dlatego, że tacy są.
  3. To co opisujesz, to dla mnie rzadkość, a normalnośc definiuję przez zachowanie większosci osób w danym środowisku. Imo jesli nawet przecietny Kowalski chciałby realizowac swoje pasje, z reguły brak mu na to czasu i kasy.. rzeczywistosc i codzienna walka o byt są wyczerpujące, pochłaniaja wiekszosc czasu i energii... resztę ładuje się w rodzinę i to by było na tyle. hehe, kiedy oświadczył mi sie mój pierwszy chłopak /miał ambitny plan zamieszkania po slubie u jego rodziców, którzy mogliby pomóc przy ew. potomstwie - uzasadnienie "bo wszyscy tak robią" / poczułam gwałtowną panikę i nieodparta chęc zakończenia tej relacji
  4. Jakiej znowu katastrofy ? Jesli Twój obecny wzór zachowania, tzn nadmierna ostrozność sie nie sprawdza, to spróbuj to zmienić i działac z większa odwagą, bardziej otwarcie... w międzyczasie polecam terapię, która dodatkowo wyjasni Twoje wątpliwości. Teraz możemy gdybać, czy jestes zbyt powściągliwa, czy wybierasz sobie jakiś nieudanych delikwentów, czy podswiadomie boisz sie zwiazków, a moze wszystko na raz ? Na pewno żeby się coś zmieniło, Ty sama musisz zmienic swój sposób działania... Ze swojego doswiadczenia / jestem DDD/ moge powiedzic, że mnie niesamowicie irytowali faceci "badający grunt" - wtedy sama się usztywniałam i cała sprawa się rozłaziła, kazdy czekał aż droga strona okaże, że jej zależy. Takie głupie gierki damsko-męskie, jeśli ich nie lubisz, sama tez w nie nie graj
  5. chyba jakos wszedłes do mojej głowy dla mnie taka egzystencja to smierc za zycia, podczas gdy dla wiekszosci normalsów rozmnożenie się i mieszkanie na kredyt to spełnienie wszystkich marzeń zawsze się zastanawiałam, czy większość to życiowi minimaliści, czy ja nie ogarniam, o co w tym wszystkim kurvva chodzi ?
  6. Kestrel, dobrych rad nikt nie słucha dopóki nie jest juz za późno jeszcze troche tu posiedzę i sama się zamienię w prawiaka może oni się w ten sposób rozmnażają, za pomocą tego wątku ?
  7. za późno o fuck to jak labirynt fauna @Kochający Facet, niestety nie mogę stąd wyjśc
  8. Napisałabym cos w tym wątku, ale obiecałam sobie, ze nie będe tu pisać
  9. Semir, nie jest proste podejmowac decyzje, kiedy samemu się nie wie, czego sie chce. A nie wie się, bo osobowosć zależna jest cześciowo nieistniejąca, tak jakby nie miała mozliwosci się rozwinąc. Na pewnym etapie rozwoju została zablokowana - tak jak dziecko, które próbuje nauczyc sie chodzic, zostało przytrzymane na siłe w wózku, przez nadmierna opiekunczosc albo autorytarność rodzica. Wtedy opiekun przejmuje funkcję "nóg", czyli np jest osoba decyzyjną. Staje sie punktem odniesienia, przedłużeniem własnego JA, które robi to, co uniemozliwia własna dysfunkcja. Z czasem zamiast rodzica pojawiaja sie inni ludzie, którzy zajmują jego miejsce, np mąż. To co napisałam, to moje odczucia odnosnie trudnosci z decyzyjnością u o. symbiotycznej, które znam z autopsji niestety.
  10. angtek, czy możesz się zwrócic o pomoc/porade do psychiatry lub psychoterapeuty ? Psychiatra moze wystawic Ci skierowanie na pobyt w osrodku całodobowym, trwa 8-12 tygodni a nawet i pół roku, w zalezności od typu terapii. Czy zgłosiłaś się do specjalisty ze swoimi problemami ? My mozemy Ci doradzać swoimi postami, ale najwazniejsza jest pomoc profesjonalisty, powinnas sie z kims takim niezwłocznie skontaktować.
  11. White Rabbit, spoczko, ja widziałam filmidło w którym zabójca wycinał ofiarom serca - policyjny profiler oswiadczył, że to zachowanie typowe dla borderline
  12. angtek, opisujesz, że stosunki z rodzicami Cie wykańczają, jednoczesnie odrzucasz jedyna sensowną rade, a mianowicie odcięcie się od nich. Pewnie jest Ci teraz zbyt ciezko rozważać samodzielne utrzymanie, gdyz jest zwiazane z podjeciem i szukaniem pracy, co samo w sobie jest stresujące. Rozwiazaniem moze byc terapia w ośrodku całodobowym, np w Komorowie. Mogłabyś wyniesc się z domu na 2-3 miechy, podleczyć i wzmocnić się na tyle, zeby wynieśc od rodziców i rozwiazywac inne problemy typu uzaleznienia. Jeśli chcesz zmienic swoja sytuację, trza zaczać od zmiany siebie, starszych nie odkrecisz.
  13. Nastawić zaufanej osobie budzik z przykazaniem, ze ma pojawić się rano w sypialni z kubkiem mocnej kawy - po wypiciu jednego potrafię już samodzielnie zwlec się z łóźka po nastepny
  14. [videoyoutube=omuYo49_SOQ][/videoyoutube]
  15. a na czym polegało to "oszustwo" wg niego ? teoria sobie, życie sobie, a my sobie... bliscy to nie świrołapy, nie sa przygotowani, żeby przyjąć drastyczne fakty i sobie z nimi poradzic + stosownie pomóc ofiarze przemocy. Najcześciej ich to przerasta. Nie uważam też, że w zwiazku trzeba wiedziec wszystko o sobie, bo to zabija wszelka romantyczność jak mawiał mój kolega "po 15 latach małżeństwa seks z żona to juz kazirodztwo" tym grozi nadmiar zażyłości i traktowanie partnera jak swojego bliźniaka syjamskiego, przed którym się nie ma tajemnic. BTW, z ciekawosci zapytałam swojego chopa czy chciałby wiedziec o mnie wszystko i zdecydowanie zaprzeczył... nie wiem, czy to był komplement pod moim adresem, czy wręcz przeciwnie
  16. Dusiorek, a czemu uważasz, że moi bliscy chcą się na tyle do mnie zbliżyć, żeby mnie zrozumieć ? moi rodzice na pewno nie na braku dystansu imo tez im nie zależy, dopóki zachowają sferę własnego komfortu. Co do mojego faceta, nie chcę go denerwować niepotrzebnie i obciążać... dla mnie to sprawa najwyzej na terapie, zreszta tak skutecznie wyparta, ze na ostatnim miejscu wśród moich problemów.
  17. Sprawa sie rypnie i tak po jakims czasie, bo typek to zbok, i wtedy siostra bedzie lamentowac : czemu mi nikt wczesniej o tym wszystkim nie powiedział, zmarnowałam z nim tyle lat niepotrzebnie itd itp... i bedzie miała rację imo Na miejscu kolezanki powiedziałabym o wszystkim i rodzicom i siostrze, bo wczesniej czy później takie chore zachowania się powtórzą.... albo juz zaszły w przeszłości, ale nikt nic nie mówił.. albo i mówił, i jesli siostra usłyszałaby od róznych osób prawde o swoim małzonku, to moze łuski spadłyby jej z oczu.
  18. Ja nie mówię, bo po co ? co to zmieni ? jeśli komus na mnie zalezy, tylko go to obiąży niepotrzebnie, jeśli nie zalezy, to nie będe sie wywnetrzniać. Zreszta z domu wyniosłam nastawienie, ze nalezy sobie samemu radzić, że skarża sie tylko ludzie słabi, nieporadni, żałośni i to oni padają ofiarą przemocy... to mnie blokuje i nie potrafie tego przeskoczyć
  19. Greenxx3, wiem, co to wzrastanie w toksycznym domu. Po takiej traumie jestes zaburzona, dlatego uwazam, że oprócz leków powinnas niezwłocznie zgłosic sie na terapię. Najgorsze, że dalej mieszkasz z rodzicami, bo obcując z patologicznym srodowiskiem bardzo trudno wyzdrowieć. Sama rozmowa z rodzicami nie wystarczy, reaguja tak jak Ty - wiedzą, ze postepują źle, ale nie potrafia inaczej. Nikt ich tego nie nauczył, tak samo jak Ty nie potrafisz traktować np matki normalnie, mimo że chcesz. Radziłabym wynieśc się z domu jak najszybciej i iśc na terapie, to Twoja szansa na wyrwanie się z tego diabelskiego kregu przemocy. Sama tego nie przeskoczysz.
  20. [videoyoutube=P6r-ENv0PMY][/videoyoutube] -- 16 mar 2014, 00:16 -- [videoyoutube=ZKLSmHqXhzA][/videoyoutube]
  21. LauraJ, wiekszosc Twojego posta to opis, jak ten facet Cie poniża i paskudnie traktuje, a podsumowujesz wszystko stwierdzeniem, że nie chcesz od niego odejść - zadziwiające więc pogódź się z tym, ze bedziesz miała coraz większe problemy i coraz niższa samoocenę, bo taki jest nieuchronny skutek tkwienia w toksycznym związku
  22. Sokolov, jej uczucie do Ciebie było płytkie albo się skończyło, skoro rezygnuje z niego na rzecz przygodnego kolesia. Zdarza się i to czesto, poboli i przestanie. Widocznie wcale tak nie pasowaliście do siebie, jak Ci sie zdawało.
  23. shylock, zamiast sie cieszyc tym, co masz /np fajny zwiazek/ roztrząsasz, co Ci umknęło... każdy tak mógłby robic, bo nie ma osoby, która przeżyłaby wszystko i wszyscy byliby rozgoryczeni i zawistni. Nie rozumiem, czemu jestes taki zazdrosny o rzekomo fajne cudze doswiadczenia, typu seks z Murzynem to uprawiaj seks z owadami i się tym przechwalaj, bo tego nikt jeszcze nia miał.
  24. to musiałby byc ktos wyjatkowo porządny i wartościowy, ze nawet wiedząc o nim tak dużo jak jego terapeuta, dalej byłby w moich oczach godny zaufania... bo nie oszukujmy się, w wiekszosci ludzie po jakims czasie nas zawodza -wychodzą z nich rózne nieciekawe rzeczy, cechy których nie akceptujemy.... nie spełniaja oczekiwan w nich pokładanych.... stąd przyjaźnie sie rozmywaja albo całkiem rozpadają zreszta przyjaźń zakłada równowage w relacjach, więc zanim dojdzie do jej zawarcia, o tej drugiej osobie powinnismy się dowiedziec równie duzo - nie wiem, jak byłoby to możliwe do odtworzenia z terem, raczej abstrakcja
  25. wichura, dziwne, że w weekendy nie macie czasu dla siebie ona zawsze gdzies wyjeżdza ? troche to niezrozumiałe, powinniscie oboje miec ochote spędzac ze soba jak najwięcej czasu... po drugie, czemu Ty do niej nie podjedziesz te 10 km, na razie tylko chcesz, zeby ona jeździła do Ciebie. Do mnie chłopak dojeżdzał co tydzień na weekend 230 km, wychodził w niedziele o 3 w nocy, zeby zdazyć na poniedziałek do pracy - to mnie przekonało, że jest zaangazowany w związek i zrobiło dobre wrażenie... czyli postaraj się sam cos z siebie dawac, oprócz wyrzutów i płaczu okaż inicjatywe
×