Skocz do zawartości
Nerwica.com

pisanka

Użytkownik
  • Postów

    1 843
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pisanka

  1. kasiątko ja też byłam u fryzjera tyle, że w środę i też nie dostałam napadu, chociaż włączyło mi się awanturowanie, ale nie byłam aż taka straszna i nie krzyczałam nawet jak fryzjerka ciągnęła mnie za włosy:) masz bardzo krótkie? a dzisiaj dopadł mnie znowu syndrom przewlekłego zmęczenia, ledwo z łóżka wstałam, ledwo za pracę się wzięłam, najchętniej poszłabym spać... ale zmusiłam się trochę, pracuję właśnie i może się rozkręcę trochę zaczęłam brać do magnezu i B6, witaminę B12. podobno ma mnie to pobudzać, chociaż ja średnio wierzę w magię witamin. Podziałało to na kogoś? :/
  2. hehe też jakaś metoda ja jako dziecko musiałam sobie radzić z lękami w podobny sposób, chociaż często zaciskałam zęby i czekałam aż paraliż mi przejdzie. Moja siostra miała takie same lęki, tylko przy niej ciągle siedziała mama i pomagała jej zasnąć, a u mnie nikt nie zwracał uwagi, że się boję, więc jak musialam w nocy po ciemku przejść z pokoju do łazienki to często przebiegałam z zamkniętymi oczami (absurd: wtedy też jest ciemno ;D)
  3. fakt, konfrontacja z lękiem jest skuteczna :) to tak jak ja kiedyś bałam się koszmarnie ciemności i poszłam na "Niewidzialną Wystawę" :) (dla niewtajemniczonych to wystawa gdzie niewidomy oprowadza nas po pomieszczeniach w których jest ciemniej niż w du*ie )
  4. a u mnie dzień skrajny. Rano nijak, spacer poprawił mi humor, wydanie kupy kasy na leki już trochę gorzej, szef rozbił mnie totalnie wpadłam w histerię, a potem poszłam na trening a potem na zumbę i euforia :) teraz padam ze zmęczenia, ale jestem zadowolona :)
  5. bo znaczna część społeczeństwa jest od czegoś uzależniona, tylko o tym nie wie, albo nie chce wiedzieć. Nie można mieć cech uzależnienia i nie być uzależnionym przymus psychiczny i ból to już wysoki level uzależnienia. Ok, czyli czekasz na wielki finał, żeby pogodzić się z tym faktem. Może musisz sobie jeszcze trochę poćpać, popić, jeszcze się trochę upodlić i zniszczyć sobie życie, żeby to przyznać. Standard.
  6. Selenhe to skoro jest tak jak mówisz, to pozostaje spróbować pomocy psychologa czy psychiatry. Może to też ta kwestia, że brakuje jej ojca? (może nie konkretnie tego, ale jakiegokolwiek). Ja pamiętam mojego ojca jak widywałam go raz na jakiś czas, unikałam go jak ognia, bo zawsze były o coś awantury. Bałam się. pamiętam jednak że jak trafiłam do ośrodka to zastosowaliśmy terapię rodzinną i w jakimś stopniu to pomogło.
  7. trening, nordic walking i zumba yeaaah miałam robione też pomiary i wyszło, że mam sylwetkę "szczupłą i wysportowaną" ^^
  8. miałam spokój od ataków, a dzisiaj dopadło mnie przed wejściem na siłownie. Na szczęście szybko opanowałam potwora, ale niepokoi mnie to, że wróciły :/
  9. zumba i trening i pomiary z oznaczeniem mojej sylwetki jako "szczupła i wysportowana"
  10. a skąd wiesz, że nie jesteś uzależniona? skoro nadużywasz, siedzi to w Tobie to skąd ta pewność? W innym poście pisałaś, że jesteś uzależniona. To jak to jest, raz jesteś raz nie? Raz uwierzyłaś, a teraz już wypierasz? coś naciąganie to wygląda ;>
  11. przede wszystkim nie miej do niej pretensji o wszystko, nie wypominaj, że robi źle, z tymi karami też stwarzasz jej zagrożenie. Przede wszystkim przychodź i przebywaj w jej towarzystwie, od tak, bez rozmawiania na jej temat, opowiadaj o tym jak minął Ci dzień i pytaj gdzie chciałaby wyjechać na wakacje, powiedz, że może zadać Ci wszystkie pytania i Ty będziesz z nią szczera, bo jej ufasz. Nie pytaj natomiast czy ona Ci ufa, czy zaufa, tylko okaż jej ciepło, przytul ją, powiedz, że ją kochasz, że jej ufasz i że ona może oczekiwać od Ciebie tego samego. Poproś żeby poopowiadała Ci o swoich kolegach, swoich zainteresowaniach, sympatiach, pokaż że ona w ogóle Cię w jakimś stopniu interesuje. Pisanka - ona mnie powie jedno, mojej siostrze drugie, a innym trzecie. Zawsze jest kilka wersji jednego wydarzenia... Dzisiaj oczerniła mnie w naprawdę nieprzyjemny sposób przed lekarzami w szpitalu, tak, że stałam się prawdopodobnie wyrodną matką, nie zajmującą się zupełnie dzieckiem, nie będącą w stanie zapewnić mu jakiejkolwiek opieki. Najpierw kazała mi wypier... z sali, bo nie chciałam kupić jej tego co ona chce, ani przynieść lapka, a potem z łzami w oczach opowiadała o powodzie dla którego wczoraj odstawiła taki numer. Oczywiście wersji tych jest już kilka, jedna lepsza od drugiej. Nawiasem mówiąc, zachowuje się zupełnie jak jej ojciec biologiczny, który robił dokładnie tak samo, próbując coś na mnie wymusić. Kłamstwa, oszczerstwa, rozpowszechnianie plotek nie mających zupełnie odzwierciedlenia w rzeczywistości. Rozumiem, że po części są to geny, ale nie mogą one chyba aż tak wpływać na jej zachowanie? Sama się sobie dziwię, że od wczoraj jestem w miarę spokojna, staram się spojrzeć na to z boku, rozpatrzeć na chłodno i bez emocji. Kocham ją i zależy mi na niej, o czym ona dobrze wie, ale nie będę tak tańczyła jak ona mi zagra. Jest moim dzieckiem i mam ją poprowadzić, pokazać, nauczyć życia, a nie naginać się do jej fanaberii. a może jesteś właśnie wyrodną matką i się nią nie zajmujesz? z tego co piszesz, to wydaje mi się, że Ty nie potrafisz jej słuchać. Czy Ty nie widzisz, że ona daje Ci znaki, żebyś Ty też nad sobą popracowała i zmieniła swoje podejście? Przecież to takie typowe w takich sytuacjach.... Porównujesz ją do ojca, który z tego co piszesz "nie był ok". Wiesz, że dziecko to wyczuwa? Chyba, że mówiłaś już jej, że jest taka jak on, w tym momencie jesteś już jej wrogiem, zwłaszcza, jeśli ona wie, że z jej ojcem nie masz za dobrych relacji i np. gadasz na niego jaki to on nie jest itd. a potem porównujesz ją do niego, a tym samym dajesz jej do zrozumienia, że masz do niej taki sam stosunek. Jesteś pewna, że ona dobrze, że ją kochasz? Czy tylko Ty to wiesz? skąd ona to wie? Owszem jest Twoim dzieckiem, masz ją poprawić, nauczyć życia itd. a jesteś pewna, że wiesz jak to robić? Że jesteś wzorem do naśladowania z którego powinna brać przykład? Chciałabyś, żeby była tak jak Ty? Sam fakt, że nie jesteś w związku z jej ojcem świadczy o tym, że albo źle dobierasz partnerów, albo nie układało Wam się, lub któreś zawiniło. Nie wiem, nie wnikam, ale skoro nie jesteś(cie) w stanie utrzymać rodziny, nie dziw się, że córka pakuje się w złe relacje i prawdopodobnie jest wiele spraw damsko-męskich o których nie wiesz i zapewne nigdy się nie dowiesz. Tak samo jak najprawdopodobniej będzie miała skłonności do nawiązywania toksycznych relacji, przykład od rodziców.
  12. oo impreza jak się patrzy do mnie też czasami przyjeżdżają ludzie u których byłam na ślubie "o włączmy film z wesela" -_- jak byłam na tym weselu, wiem co się działo to po co ten koszmar mam przeżywać jeszcze raz? :/ my 21 września dopiero :)
  13. ja mam to samo :/ ustawiłam sobie cel, żeby do ślubu ( 9 miesięcy ) schudnąć 5 kg. Więc teoretycznie luzik, ale nawet te 2-3 kg jakoś spaść nie chcą. Tzn wiem, że teraz sobie trochę odpuściłam z tym odchudzaniem, zwłaszcza, że podjadam jakieś paluszki czasami. wcześniej miałam dietę dosyć monotonną, ale mój żołądek wielu rzeczy nie przyswaja. Np. na śniadanie od ponad 2 lat zawsze, bez wyjątków jem mleko 1,5% i do tego musli (od pół roku własnej roboty - płatki żytnie, owsiane, siemię lniane, otręby, do tego pestki słonecznika, orzechy laskowe, i np. suszona żurawina, albo suszone morele), na drugie śniadanie zawsze jem jabłko, obiad przeważnie jakieś mięso typu kurczak, albo schab z jakimś makaronem razowym, albo brązowym ryżem, micha warzyw (pomidory, papryka, ogórek, marchewka), na deser często garść suszonej żurawiny, a na kolacje trzy kanapki z chrupkim razowym albo żytnim chlebkiem, z białym serem, pastą jajeczną, szynką, czasem żółtym serem jak mnie najdzie, jakimś serkiem topionym, zależy od nastroju i do tego warzywa. Przy takiej diecie trochę schudłam, ale od świąt rozpusta słodyczowa i taka dieta średnio skutkuje swoją drogą co o niej sądzicie?
  14. tak, zwłaszcza, że ja robię tylko obiad dla rodziny, a nie wesele, więc w ogóle emocjonujące i fantastyczne wspomnienia video by były fotografa mam znajomego, więc nie szukam kogoś wybitnego, bo wiem, że chłopak da radę
  15. przede wszystkim nie miej do niej pretensji o wszystko, nie wypominaj, że robi źle, z tymi karami też stwarzasz jej zagrożenie. Przede wszystkim przychodź i przebywaj w jej towarzystwie, od tak, bez rozmawiania na jej temat, opowiadaj o tym jak minął Ci dzień i pytaj gdzie chciałaby wyjechać na wakacje, powiedz, że może zadać Ci wszystkie pytania i Ty będziesz z nią szczera, bo jej ufasz. Nie pytaj natomiast czy ona Ci ufa, czy zaufa, tylko okaż jej ciepło, przytul ją, powiedz, że ją kochasz, że jej ufasz i że ona może oczekiwać od Ciebie tego samego. Poproś żeby poopowiadała Ci o swoich kolegach, swoich zainteresowaniach, sympatiach, pokaż że ona w ogóle Cię w jakimś stopniu interesuje.
  16. możliwe, że o ślubie ja coś pisałam. ja robię kameralnie, cywilny i obiad dla rodziny, dla znajomych jakaś niewielka impreza później. Kamerzysty nie potrzebujemy, fotograf wystarczy ktoś ze znajomych, kto ma dobry aparat.
  17. u mnie rodzice teraz są można powiedzieć ok. pomagają, dają kasę jak trzeba itd. ale no właśnie... pieniędzmi starają się wszystko załatwić. I całkowicie wymazują z pamięci to co było wcześniej. Dla nich było minęło jest nowe życie, ale ja nie mogę zapomnieć i nie mogę od tak im wszystkiego wybaczyć. Spotkamy się czasem, wypijemy herbatę, ale ja mam dystans, nie ufam, boję się i nie mam pewności, że to wszystko znowu nie wróci. tyle, że już nie mam 15 lat, jestem dorosła i mam swoje życie. aczkolwiek to trudne.
  18. ja mam podobnie. nawet zauważyłam, że w przypadku słodyczy głównie, ale często też w przypadku innego jedzenia, mam objawy typowe dla nałogowca. może jakoś się u mnie to też wiąże, bo jestem nałogowcem, ale z drugiej strony pewnie to też jest na tle nerwowym. Sama nie wiem, aczkolwiek jest to uciążliwe. dzisiaj mam takie problemy żołądkowe po wczorajszych ekscesach czekoladowych, że dzisiaj na pewno utrzymam dietę po takiej nocy
  19. ćwiczę dużo i regularnie, ale jak jem węglowodany to wyglądam jak wytrenowana gruba masa a ja chcę ładną rzeźbę
  20. o to też bardzo lubię :) jak długo się z kimś nie widzisz, a ktoś chwali i mówi, że dobrze wyglądasz, schudłaś itd :) idę jutro na trening i mam nadzieję, że trener mi zaplanuje coś fajnego co pozwoli mi do ślubu chociaż te 5-6 kg zrzucić
  21. nie no jasne, może trochę przesadziłam z opisami, ze nigdy nie wybaczę, że nienawidzę itd. przede wszystkim czuję ogromny żal, że całe życie zamiast dać mi wsparcie, którego oczekiwałam ja byłam deptana i gnojona. Celowo pakowałam się w kłopoty, narkotyki, alkohol, seks, ucieczki z domu, imprezy, żeby pokazać HEJ JESTEM TU, ZWRÓĆ KU*WA NA MNIE UWAGĘ. Niestety kończyło się zawsze tak samo: kłótnia, awantura, krzyk, płacz i kary. Potem raz na jakiś czas jak pojawił się już cudem w moim życiu ojciec to dokładał swoje grosze, darł się na mnie, że co ja odpie*dalam, że gówniara, że głupoty w głowie. A ja po prostu chciałam być zauważona, doceniona, chciałam czuć się bezpiecznie, a byłam zalękniona i odrealniona całkowicie. Potem narkotyki, alkohol, seks, starsi koledzy, kłopoty, próby samobójcze to nie był sposób na zwrócenie na siebie uwagi, bo nie działało, tylko był to sposób na zapełnienie pustki, pozbycie się bólu, smutku, żalu i samotności. Jak już zobaczyłam, że nie ma szans na wsparcie to była jedyna droga ucieczki od problemów. Dlatego RODZICE, jeżeli Wasze dzieci robią głupoty itp okażcie im wsparcie! Pokażcie, że na was można liczyć, że można czuć się bezpiecznie, że nie muszą się bać. Czasami warto poświęcić więcej czasu, żeby znaleźć wspólny język i okazać nić zrozumienia. Przecież taka małolata bez pomocy rodzica długo sobie nie poradzi z własnymi problemami.
  22. to mi przypomina jak "za młodu" moja matka mi wprowadziła takie ograniczenia i szlabany, skończyło się 5 x gorzej, ja szlabany obeszłam, matka stała się moim wrogiem, byłam mistrzem kamuflażu i potrafiłam tak wszystko robić, że się nawet nie zorientowała. im więcej zakazów, tym większy bunt, tym większy sprzeciw, tym większe prawdopodobieństwo złamania tych zakazów. u mnie się to skończyło 10 x gorzej, bo cudem mnie odratowano. a czemu tak? bo zamiast kar, ja oczekiwałam od niej wsparcia i zapewnienia bezpieczeństwa, a nie wywoływania ciągłych lęków i wprowadzania terroru. Takie osoby są zagubione, potrzebują miłości i poczucia bezpieczeństwa od strony bliskich. Nigdy nie wybaczę rodzicom, że mi tego nie zapewnili i teraz mam znacznie większe problemy i lata leczenia za sobą i jeszcze wiele przede mną.
  23. wow brzmi fajnie! gratulacje :) a też macie tak, że słodycze albo jecie, albo nie? w sensie chodzi mi o to, że ja nie potrafię ograniczyć słodkiego, np. jeść raz na jakiś czas, czy raz w tygodniu, czy raz na dwa tygodnie, jak jem to jem codziennie w dużych ilościach, a jak nie jem to nie jem w ogóle. totalnie ze skrajności w skrajność. tak mnie to denerwuje, bo mam czasami ochotę zjeść coś słodkiego, ale właśnie tak troszkę raz na jakiś czas, a ja jak zjem to już jem po całości
  24. nie, ja leczyłam się w Warszawie. czemu nie chcesz iść? zwalczenie uzależnienia to najlepsze co mogłam dla siebie zrobić. w jakiś sposób czuję się lepiej na czysto. jak sobie radzisz?
×