-
Postów
8 939 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Abbey
-
Kestrel, yyyy, troll? Monar, połknął? Ja tam oczami wyobraźni już widzę pięknie i równo rozcięty przełyk Nie umiem odczuć choć cząstki tego, co tę osobę musiało skłonić do takiego czynu...
-
A już myślałam, że zastanę opowieść o nożu w oku
-
Dark Passenger, w takim razie gratuluję Ten wzór tyczy się tylko moczących w czym/kim popadnie
-
To wcale nie jest takie latwe. Wkurzaja mnie menszczyzni z IQ liczonym wzorem wiek/wzrost w cm. Idioci myslacy tylko gdzie zamoczyc i sie napic.
-
Moja babcia wyżera wszystkie możliwe leki, jej przepisane na receptę ubywają dwa razy szybciej niż powinny, ale lekarz groził, że jakby ktoś zrobił jej sekcję to i wina spadnie na nas i na niego. o.O Może ktoś przy okazji ogarnia czy to żart, czy na serio...
-
ja też jestem, marnuję wolny dzień.
-
nienormalna21, nie mamy psychologa. Marcin20.04, dobrze, że od razu chcesz walczyć i widzisz problem, tę cholerę trzeba udusić w zarodku. Yay! Nie tnę się któryś tydzień, ale za to dziś w nocy wyryłam sobie paznokciami niezłą ranę na nadgarstku Szczerze mówiąc, średnio pamiętam, żebym to robiła, ale działałam chyba 'przytomnie', bo mam poobgryzane nierówno paznokcie wtf...
-
nienormalna21, ledwo zdam z fizyki. Oni mnie zniszczyli w liceum, zmieszali z gównem i wielce zadowoleni, że mnie, dobrej uczennicy 'utarli nosa'. Próbowałam w 'sztuce', ale mi nie wychodzi Najgorsze jest to, że nie mam sił płakać, nie mam sił się nawet ciąć... Nie mam sił na nic, nawet nie mam sił spać...
-
nienormalna21, tu nie jest ważne co ja chcę, ja muszę za coś żyć, za ładne oczy nie opłacę mieszkania ani nie kupię jedzenia... Nawet wrażliwość przeszkadza mi w życiu... Poza tym no właśnie - oni się teraz bawią, świętują wolne, a ja wyję nad tym jak to mi się kiedyś w życiu nie ułoży.
-
w obecnych czasach to wada niż zaleta... Nie będę mogła być robolem poddanym systemowi... Pamiętam jak omawiałam z ojcem Wertera i uznał, że 'romantycy w obecnych czasach będą bezrobotnymi z depresją'. Chciałam być młoda, szaleć, gdzieś wyjechać, coś stworzyć... Cała ja... Będę bezrobotna, depresję pewnie już mam.
-
nienormalna21, no właśnie - życie jest tylko jedno. A ja przeżyję je z rysą na duszy, sercu. Ze strachem przed ludźmi, strachem przed odrzuceniem, strachem przed zaangażowaniem, strachem przed strachem. Każdy wiek ma swoje 'wybryki' i -powiedzmy - 'epizody do zaliczenia'. Ja nigdy czegoś takiego nie miałam. I albo będę zacofana emocjonalnie o lat - powiedzmy - dwadzieścia, albo całe życie będę mieć żal, że mnie coś ominęło. Moje życie już jest zmarnowane. Nigdy nie odzyskam tego, co mogłam przeżyć. Zamiast miłych wspomnień mam na karku złe wspomnienia o złych ludziach, którzy zdawali się być wspaniali. I tę cholerną potrzebę bycia z kimś. Nie w sensie fizycznym, ale tego poczucia, że jest... Po prostu - że jest. I nienawiść do siebie. I brzydzenie się sobą. I nieznajomość swojego 'Ja', o czym pisałam w innym temacie. Tak się nie da żyć.
-
nienormalna21, nieraz próbowałam. I co? Ja angażowałam się emocjonalnie, a i tak prędzej czy później ktoś mnie wystawił, bo 'szuka innych, lepszych znajomych'. No to jak po takich słowach od - w moim przekonaniu - przyjaciela można dalej i dalej się angażować? Nie byłam bierna. Już w podstawówce jak mnie odrzucali, to i tak szłam 'na trzeciego' do nich, ale w pewnym momencie było to dla wszystkich uciążliwe. Tak samo jak dla przyjaciółki, która już w podstawówce, po kilku latach (w moich oczach) znakomitej znajomości uznała, że 'nie zaprosiła mnie na jej urodziny, bo miała ograniczone miejsca'. Ja wyciągałam ręce. To mnie nie chcieli.
-
powinni... powinni nie znaczy 'zachowają się'... Już nie mamy co uznawać, że wszystkie rodziny są tak znakomite, że przyjmą córkę z jej dzieckiem... Jej i partnerem, którego nie akceptowali... Spójrzmy wokół i z pewnością znajdzie się niejeden taki przypadek... Poza tym ona również powinna pomyśleć, więc nie piszmy o powinności, a faktach. Nie znamy jej rodziców, więc nie pocieszajmy, że będzie wszystko super!
-
Ludzie... Jestem sama, wiecznie sama, nikt się do mnie nie odzywa, z nikim nie wychodzę, nie byłam nigdy na żadnej imprezie, bo mnie nikt nigdy nie chciał, a ja mam tylko takie odczucie? No co, może siedzą za mną całym ciurkiem i tylko czekają aż ze mną spędzą czas? Czy tak ciężko zrozumieć, że rzeczywiście jestem samotna, nie mam przyjaciół i jestem odpychana przez społeczeństwo? Przecież każdy z nas kiedyś chodził czy teraz chodzi do szkoły. I co, nie widzieliście nigdy osoby siedzącej samotnie, bez nikogo, gdy kilka metrów dalej stała kupka psiapsiółek? Nie jestem na tyle chora, żeby widzieć wokół znajomych, bo ich nie ma, a to świadczyłoby o innej chorobie... Nie, dzięki. Mam swoje dość twarde przekonania i daleko mi do powierzania... ach, nieważne, zaraz będzie, że obrażam uczucia religijne Nie mam bierzmowania (z mojej własnej nieprzymuszonej woli, choć jestem z rodziny chrześcijańskiej i naciskali) i czekam na możliwość wystąpienia z kościoła. Pozdrawiam. -- 07 maja 2013, 17:33 -- Nie mogę przeboleć, że nikt nie chce mi uwierzyć, że na serio jestem samotna. Że w swoim mieście jestem już stracona, uznana za niewartą wariatkę. Że nie mam do kogo napisać, do kogo zadzwonić, z kim pogadać, z kim wyjść. Nie mam! Wszystkie problemy mogę powierzyć tylko sobie. Nikomu innemu. I to mnie przerasta!
-
nienormalna21, właśnie w tym rzecz, że mogę tylko i wyłącznie w teorii. Jak tylko próbuję się wyłamywać spod zasad i wymagań, kończy się to taką awanturą, że szkoda zachodu. A ja nienawidzę się taką, jaką mam być według nich. I dlatego nie chcę żyć... Bo nie mogę być sobą... Zamknięte koło... Poza tym po całym życiu prania mózgu ja nie wiem co to znaczy 'być sobą' i czy po prostu to co bym chciała to nie jest robienie na przekór i chcenie tego, czego oni nie chcą, w imię buntu. Choć w sumie już od małego marzyłam o tatuażach, a wiedziałam, że ojciec tego nienawidzi, więc czy to był przejaw już buntu, czy jeszcze 'prawdziwej mnie'...?
-
zmienny, jak byłam mała to ich nie trzymałam i jakoś ciągle byłam nie taka, więc co się dziwić, że po powiedzmy dziesięciu latach i kilku przyjaźniach zakończonymi wyciem do poduszki, jak mam ufać ludziom jak kiedyś? Ale mimo wszystko nie mam jakiejś ochronnej bańki, a tak się czuję... Nie podejdą na daną odległość, bo co, ugryzę? Ok, boję się głębszych znajomości, ale mimo to jestem otwarta dla ludzi. I chcę pomóc. I oni to wykorzystują - wykorzystują mój prometeizm. nienormalna21, nie pomaga, bo ja nie mogę być inna. Muszę być taka, jaką mnie sobie zaplanowali. I tak czekam na tę pełnoletność, a i tak będę z ciałem w nocniku, to tylko liczba, zawsze im będę uległa.
-
nie mogę, bo rodzice będą po mnie jeździć i tego nie wytrzymam. A ludzie mnie nienawidzą, bo nie chcą ze mną spędzić ani trochę czasu, nikt ze mną nie rozmawia, no chyba że chce się dowiedzieć co jest zadane.
-
zmienny, no co Ty... tym tokiem myślenia musiałabym zablokować na życie prawie 100% znajomych osób w życiu realnym, bo są szczęśliwi... yep, dokładnie. I nie umiem inaczej. Bo to jest cały łańcuch ludzi, którzy wymagają ode mnie. A ja nie mogę nikogo zawieść. A że sobie zupełnie nie radzę i ciągle spotykam się z krytyką, to nie chcę istnieć. Po prostu. Sama siebie nienawidzę, nie mogę ze sobą wytrzymać, a jeszcze inni mnie odrzucają i nienawidzą. No sorry... Chociaż ja ostatnio mam nawet problemy z najłatwiejszym zadaniem z ukochanej matmy i to chyba właśnie to najbardziej mnie dołuje...
-
zmienny, ... No jasne, powinnam Cię zestrzelić, wyrzucić z forum i te sprawy
-
nienormalna21, ale ja mam problemy juz w liceum, poza tym nie mam sil i nie zdam nowej matury. Juz nawet moja pasja mnie tak nie kreci. Ludzie mnie nie widza, czesto pisza miedzy soba, a ja zanikam pomiedzy nimi... zmienny, kolory kojarza mi sie ze szczesciem, a ja nie moge patrzec na to co zwiazane ze szczesciem. Saraid, teraz tak... wczoraj jak mialam kryzys i wczesniej nikt nie zwracal uwagi.
-
Saraid, nienormalna21, jestem niewidoczna nawet tu. Ostatnio mnie wszyscy na forum unikaja. 8miesiecy. -- 05 maja 2013, 19:34 -- Saraid, nienormalna21, jestem niewidoczna nawet tu. Ostatnio mnie wszyscy na forum unikaja. 8miesiecy.
-
nienormalna21, nie mam sił... Jestem w takim potwornym dole, a do tego stałam się dla wszystkich tak bardzo niewidzialna... Teraz, gdy tak bardzo kogoś potrzebuję Rośnie mój żal i wściekłość na cały świat, coś okropnego zajmuje mój mózg, teraz każda czynność wymaga tyle energii...
-
chcę umrzeć.