Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekspert_abcZdrowie

Użytkownik
  • Postów

    11 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie

  1. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    mega przyjemność - orgazm
  2. On^31, powodzenia! Trzymam kciuki i życzę niegasnącej wiary w siebie!
  3. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    dania z patelni firanki w oknach czy bez firanek?
  4. Witaj essprit! Skoro nie życzysz sobie prywatnych wiadomości, nie napiszę do Ciebie kolejnego posta na PW - wedle życzenia. Chciałam jednak uniknąć zbędnego off topu. Bo zamiast pomagać pysiatku19915, rozmowa staje się jakąś słowną przepychanką. No ale, skoro nie mam innej możliwości, to piszę w tym miejscu. Po pierwsze, nie wietrzę żadnego spisku, tylko zareagowałam na sposób, w jaki się wypowiadasz. I skupiłam się na treści Twojego wpisu, czego Ty nie zauważyłaś. Co więcej, napisałam nawet, że się w niektórych punktach z Tobą zgadzam (np. że oczekując zmian, niczego nie robiąc samemu, nic się nie osiągnie - tu w kontekście Twojego przykładu z żonami alkoholików). Tu moje słowa do Ciebie, które napisałam wcześniej, a których Ty zdajesz się nie zauważać: Piszesz, że nie jestem Ci do niczego potrzebna - jeżeli to miało mnie urazić, to Ci się nie udało. Cieszę się, że nie jestem Ci potrzebna, bo to znaczy tyle, że jesteś silna i sobie poradzisz. Nie wszyscy jednak są tak samo silni i tak świetnie radzą sobie z problemami, jak Ty, essprit. Co to punktu drugiego, nie wiem, co Cię boli w tym, co napisałam. Myślę, że uważasz, że jeżeli mam trochę odmienne zdanie od Twojego, to jestem Twoim wrogiem, wedle zasady: "Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie". Nie jestem Twoim wrogiem. W wielu miejsach nawet się powtarzamy w radach, np. tak samo sugerowałyśmy pysiatku19915, by w okolicznościach braku jakichkolwiek szans porozumienia z ojcem, wzięła się samodzielnie za własne życie i zaczęła działać. No ale Ty nadal tego nie zauważasz. W kwestii terapii rodzinnej i Twojego sposobu myślenia o niej, nie zgadzam się zupełnie. Wiem doskonale, na czym polega terapia rodzinna. Zachęcam, byś zajrzała pod link: http://portal.abczdrowie.pl/terapia-rodzinna. Właśnie z tych względów, o których napisałaś, terapia na linii ojciec-córka jest jak najbardziej wskazana. Szkoda, że tego nie rozumiesz. Na terapii oboje mieliby szansę wyjaśnić sobie swoje uczucia, zachowania. Dlaczego on odszedł? Dlaczego zajął się w sumie dorosłą córką, skoro dziewczyna po śmierci matki i tak była już pełnoletnia? Ruszyły go wyrzuty sumienia? Wziął ją tylko ze względu na to, "co ludzie powiedzą", jakby zachował się inaczej? Na co liczyła córka, decydując się na mieszkanie z ojcem, z którym do tej pory miała ograniczony kontakt? To są pytana m.in. na terapię. Uszanuję Twoją prośbę i nie będę pisała do Ciebie na PW, essprit. Myślę jednak, że ten post ode mnie był dla Ciebie niewygodny, bo napisałam prawdę, że zamiast skoncentrować się na pomocy autorce wątku, naskakujesz na innych forumowiczów, którzy chcą pomóc. Napisałaś, że oczekujesz ode mnie jako od "eksperta" czegoś więcej - ja poprosiłam, być dookreśliła, sprecyzowała, czego dokładnie oczekujesz ode mnie. Drogą wirtualną mam ograniczone możliwości, ale staram się wykonywać swoją pracę jak najlepiej umiem. Owszem, może robię błędy. Jestem tylko człowiekiem i mogę się mylić, ale zdaję sobie sprawę z tego, ile wiem, ile muszę się jeszcze nauczyć. Co do mojego forumowego nicku, nie jest tak, że uzurpuję sobie prawo do bycia jakimś "ekspertem" - po prostu tak "ochrzcił" mnie pracodawca. Tyle - nie zamierzam się tłumaczyć. Nie jestem Twoim wrogiem i przykro mi, że mnie tak traktujesz. Staram się spokojnie i rzeczowo przedstawić, jak ja widzę sytuację dziewczyny, która prosi o pomoc i jak ja starałabym się pomóc. To jest stosunkowo proste: 1) jeżeli da się ratować system rodzinny (w tym przypadku chodzi o relacje między ojcem a córką), to pracuje się z systemem - dlatego od tego, bym wyszła; 2) jeżeli któraś ze stron w systemie (albo córka, albo ojciec) nie chcą wspólnej terapii, to pracuje się z jednym z nich albo z każdym, ale oddzielnie na terapii indywidualnej (oczywiście, warunkiem zawsze jest zgoda na terapię) - dlatego zasugerowałam pysiatku19915, by w sytuacji braku szans na terapię rodzinną, zaczęła walczyć o siebie sama. PS. Dzięki klamczucha_88 za miłe słowo Pozdrawiam
  5. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    nie przesadzam z przyprawami :) stół drewniany czy szklany?
  6. unknown10, witaj na forum! Piszesz o udręce w związku ze stratą kontaktu z osobą, która była Ci bliska. Twierdzisz, że nie była to relacja typu miłość czy fascynacja. Myślę jednak, że mogłaś być nie do końca świadoma swoich uczuć. Skoro twierdzisz, że raczej masz chłodne relacje z innymi ludźmi, znajomymi, przyjaciółmi, a ta osoba stała się dla Ciebie kimś istotnym w życiu, której brak teraz dotkliwie odczuwasz, to być może to było coś więcej niż tylko zwykła przyjaźń? Nie wiem... Tak się tylko zastanawiam. To, o czym piszesz, świadczy o ogromnej pustce i tęsknocie za osobą, z którą straciłaś kontakt. Tęsknota to doświadczenie braku kogoś/czegoś, co jest subiektywnie ważne w życiu. Często tęsknocie towarzyszą uczucia niepokoju, zamyślenia, smutku, bólu. Kiedy tęsknota się nasila, coraz bardziej doświadcza się cierpienia psychicznego, stąd u Ciebie takie reakcje, jak: poczucie bezsensu, brak motywacji do działania, poczucie straty. Bardzo często w wyniku długo utrzymującej się tęsknoty, np. po rozstaniu, może pojawić się depresja. Potrzeba rozmowy wynika z chęci zapełnienia pustki. Subiektywnie, nieprzyjemne odczuwanie tęsknoty powinno stopniowo mijać. Z upływem czasu można spojrzeć na sytuację z innej perspektywy, zauważyć pozytywy, uodpornić się w przyszłości na podobne zdarzenia. Nieobecność bliskiej osoby to w końcu czas tylko dla Ciebie - doceń to i wykorzystaj. Idź na basen, kurs języka obcego, tańce, do kina. Jeśli lubisz czytać, nadrób literackie zaległości. Zadbaj o siebie. Zaangażowanie w sprawy dnia codziennego, realizacja własnych pasji sprawia, że łatwiej przeżyć okres tęsknoty. Mam nadzieję, że znajomość z tą osobą to była dobra lekcja życia, którą trzeba było odrobić, by coś zrozumieć... Pozdrawiam ciepło
  7. pysiatko19915, jeżeli Twój ojciec nie zechce podjąć z Tobą współpracy, nie zechce pójść na terapię i będzie nadal powtarzał destruktywne schematy, to chyba sama wiesz, jaka jest moja odpowiedź. Jeżeli nie chcesz dalej znosić jego upokorzeń, to trzeba się odważyć żyć na swoich warunkach, według swoich autorskich zasad. Może biedniej, może skromniej, ale "po swojemu", bez wyzwisk, awantur i manipulacji. Jeżeli nie spróbujesz, nigdy się nie przekonasz. Wierzę, że dasz radę. Może poszukaj wsparcia w swoim chłopaku, który doda Ci otuchy i podniesie na duchu? Trzymam mocno za Ciebie kciuki!
  8. lukas85, bardzo dobrze, że podjąłeś leczenie psychiatryczne i myślisz o spotkaniach z psychologiem. W Twoim stanie to bardzo dobra decyzja. Zdiagnozowana u Ciebie depresja stanowi tak naprawdę skutek kumulacji kilku niesprzyjających okoliczności w życiu, a mianowicie - trudnego dzieciństwa z powodu awantur, jakie urządzał ojciec w domu, rozwodu rodziców, śmierci babci, ciężkiej choroby mamy. Nic dziwnego, że chorujesz na depresję, masz myśli samobójcze, dopadają Cię lęki, bóle brzucha, niepewność o przyszłość, o to, jak sobie poradzisz, będąc sam. Do tego dochodzi niepokój w związku z koniecznością usamodzielnienia się i szybkiego dorośnięcia. Jak z tego szybko wyjść? Jeśli chodzi o tempo zdrowienia, to z depresji czasami wychodzi się latami. Myślę jednak, że jesteś na dobrej drodze, chociażby ze względu na korzystanie ze specjalistycznej pomocy psychiatrycznej. Leki wszystkiego nie załatwią, ale pomogą Ci unormować niestabilny i kiepski nastrój i z czasem uwierzyć, że jesteś w stanie poradzić sobie ze wszystkim sam. Zachęcam Cię do zajrzenia pod poniższe linki: http://portal.abczdrowie.pl/jak-wyjsc-z-depresji http://portal.abczdrowie.pl/wsparcie-w-depresji http://portal.abczdrowie.pl/jak-leczyc-depresje Pozdrawiam i życzę powodzenia
  9. mloda_mezatka, Twoje ataki "potoku złych słów" muszą z czegoś wynikać, mieć jakąś przyczynę. Może taki wzór komunikacji zaszczepili w Tobie rodzice, którzy porozumiewali się za pomocą krzyków, obrażania i nieprzyjemnych inwektyw? Może to Twój sposób (niekonstruktywny) na radzenie sobie ze stresem i frustracją? Nie będę pisała o "książkowych bredniach" ani nadmiernie psychologizować. Chcę tylko zwrócić uwagę, że słowa potrafią ranić bardziej niż ciosy fizyczne. "Złe słowa" wypowiedziane w kierunku najbliższych mogą doprowadzić do rozpadu relacji, nakręcają spiralę kłótni i świadczą o agresji słownej. Jak sobie z tym radzić? To nie jest proste i wymaga systematycznej pracy nas sobą. Odsyłam do artykułu pod linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/porozumienie-bez-przemocy. Opisany tam jest model komunikacji wg Rosenberga, który składa się z czterech etapów: obserwacja, uczucia, potrzeby, prośba. Może tam znajdziesz jakieś wskazówki do "zdrowej komunikacji" dla siebie i swojej rodziny. Pozdrawiam
  10. mynameisluka, nie sądzę, by antydepresanty były dobrą strategią na radzenie sobie ze "złamanym sercem" i na to, by pokonać frustracje związane z faktem, że nie możesz być z dziewczyną, w której się zakochałeś. Może to zabrzmi dość banalnie, ale czas leczy rany i tak, jak było w przypadku 19_latka, któremu "minęło", myślę, że podobnie może być w przypadku Ciebie. Z czasem spadną klapki z oczu, przestaniesz idealizować dziewczynę i snuć perspektywy na sielankowe życie z nią. Proces "odkochiwania się" mogłoby przyspieszyć nowe "zakochanie" :) Być może blisko Ciebie jest miłość Twojego życia, której Ty nie dostrzegasz?
  11. Niestabilne związki uczuciowe - chyba nie ma precyzyjnej definicji, według określonych standardów operacjonalizacji :) Niestabilny, "zaburzony" związek z drugą osobą może tak naprawdę dla każdej pary znaczyć zupełnie coś innego. Najczęściej osoby z borderline trzymają partnerów na dystans, są niestabilne uczuciowo - mają zmienne nastroje - raz kochają, zaraz potem przestają kochać albo nie są pewne, co tak naprawdę czują. Towarzyszy im przekonanie, że są ofiarami w związku, a z drugiej strony, są zaborczy. Brakuje im poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. Chyba nie da się tak do końca określić, na czym tak naprawdę polega "niestabilny związek z drugim człowiekiem". Ile par, w których przynajmniej jeden partner ma osobowość chwiejną emocjonalnie, tyle definicji związku niestabilnego.
  12. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    firma - przedsiębiorstwo
  13. On^31, gratuluję Ci z całego serca, że udało Ci się otrząsnąć po rozstaniu z kobietą, która Cię systematycznie niszczyła. Myślę, że Twojej byłej kobiecie i jej rodzinie przydałaby się porządna terapia. Coś musi być na rzeczy, skoro niedługo od zawarcia związku z nowym partnerem, ona również nie potrafi się z nim dogadać. A może facet też już nie wytrzymuje, bo ona zaczyna traktować go podobnie, jak Ciebie, kiedy była z Tobą w związku? Nie wiem... Cieszę się, że zrozumiałeś, że ten związek był toksyczny i że nie reagujesz na jej "zaczepki". Trzymam kciuki za to, byś spotkał na swojej drodze kobietę, która Cię pokocha prawdziwie i będzie potrafiła docenić Twoje starania. Pozdrawiam ciepło!
  14. essprit, to brzmi tak, jakbyś chciała udowodnić wszystkim, że miałaś rację. Jasne, że wszyscy w jakimś stopniu boimy się nowości, bo to, co nowe, nieznane jest jednocześnie potencjalnie niebezpieczne. Nic też odkrywczego, że "nic samo nie przyjdzie, jeśli się o to nie zawalczy", że tkwiąc w niewygodnym układzie, licząc, że coś się zmieni, można "przespać" całe swoje życie. Zgadzam się z Tobą w tych punkach w 100%, ale nadal podtrzymuję, że kluczem do tego, by dziewczyna zaczęła myśleć o samodzielnym życiu, a ojciec zaczął widzieć w córce sprzymierzeńca, a nie wroga, jest terapia rodzinna, na którą nie musi być za późno, o czym świadczą słowa pysiatka19915: Myślę, że ze strony pysiatka19915 jest dobra wola, by porozumieć się z ojcem. Ciekawe tylko, czy druga strona chce tego samego, chce zdrowych relacji? Jeśli ojciec nie wykaże motywacji do terapii, trzeba walczyć już tylko o siebie samą - wtedy pysiatko19915 faktycznie trzeba brać nogi za pas i zacząć walczyć o siebie na własną rękę czy chociażby z pomocą chłopaka, nie patrząc na ojca, który Cię upokarza, obraża. krzyczy i daje odczuć, że mu na Tobie nie zależy. PS. essprit, czekam cały czas na Twoją odpowiedź na mój post na PW
  15. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    bazylia słono czy bez soli?
×