Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekspert_abcZdrowie

Użytkownik
  • Postów

    11 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie

  1. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    kebab frytki z ketchupem czy bez?
  2. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    doświadczenie - obycie
  3. Nie będę pisała w tym wątku odnośne Twojego sposobu pisania essprit, bo robisz jakieś "personalne wycieczki" czy to pod adresem Bellatrix, czy moim. To nie pomaga autorce postu z pewnością. Pozwolę sobie napisać do Ciebie na PW.
  4. Właśnie, skoro nie wiesz, jak to jest stracić jednego z rodziców, to nie wiesz do końca, co to oznacza. Nie rób więc "kalki" na zasadzie: Ja byłam silna i sobie poradziłam, to i autorka postu powinna. Forum ma dawać wsparcie, a nie dobijać. Dziewczyna przyszła po "dobre słowo", jakiś zastrzyk energii, który być może da jej siłę, by zacząć walczyć o siebie, o swoją niezależność, a nie po ocenę, negatywną ocenę, że jest użalająca się nad sobą nieudacznicą. Może nasza pomoc jest nieskuteczna, nie wiem. Być może masz rację. Ale wątpię, że Ty swoją opinią essprit jesteś pomocna. Trochę empatii...
  5. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    uwielbiam - preferencje
  6. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    kakao śnieg czy deszcz?
  7. essprit, pozwól, że się odniosę do Twoich słów. Nie chcę być stroną w jakiejś niekonstruktywnej, jak dla mnie, wymianie zdań, między Tobą a Bellatrix. Nie chodzi o to, żeby zagłaskiwać problem: "O jakie biedne pysiatko19915. Straciło matkę, znosi upokorzenia ojca, takie bezradne maleństwo"! Jasne, że nie o to tutaj chodzi. Chciałam zwrócić uwagę tylko, że chodzi o to, by dać dziewczynie wsparcie i pomóc jej uwierzyć, że da radę uniezależnić się od ojca. To forum chyba też między innymi po to powstało, żeby mobilizować ludzi do zmian, do tego, by uwierzyli w swoje możliwości, a nie dodatkowo "dokopywać leżącego". Dziewczyna czuje się samotna, myśli o cięciu się, więc ocenianie jej w sposób: "Nie użalaj się nad sobą mała, inni mają gorzej i dają sobie radę" nie jest zbyt dobrym pomysłem. Starając się być w miarę obiektywna, stwierdzam, że i Ty essprit, i Bellatrix - obie oceniacie dziewczynę przez pryzmat swoich doświadczeń. Bellatrix stara się zrozumieć stan psychiczny dziewczyny, bo jest w podobnej sytuacji, a Ty oceniasz ją na zasadzie: "Ja miałam podobnie albo i gorzej, mnie życie też po pupie nie głaskało, nie miałam auta ani innych udogodnień, a nie biadoliłam tak jak Ty, tylko brałam się do roboty". Zgadzam się z Tobą essprit, że biadolenie i zagłaskiwanie autorki postu nie przyczyni się do zmiany jej sytuacji w życiu, ale nie oceniajmy kogoś, jeśli nie wiemy, jak dokładnie wygląda sytuacja i nie jesteśmy w skórze dziewczyny. To jest znowu Twoja subiektywna ocena. Ojciec z tego, co zrozumiałam, wyprowadził się z domu po zdradzie i wtedy też chyba najbardziej relacje się rozmyły. Skoro ojciec ignorował córkę, a córka w odwecie jego, to mamy do czynienia z toksycznymi relacjami, które tym bardziej nadają się do przepracowania na terapii. Masz rację jednak, że zgodę na terapię rodzinną muszą wyrazić obie strony - i córka, i ojciec. Psychoterapia rodzinna, która pozwoliłaby odnaleźć im wspólny język, mogłaby wyposażyć dziewczynę w wiarę w siebie, że uda jej się żyć na własną rękę, a ojciec mógłby ją wspierać w tym procesie usamodzielniania się. Ty jednak z góry wiesz, co zrobi pysiatko19915, czyli będzie nadal nieudacznikiem uzależnionym od ojca. Naprawdę iście wspierające z kolei z Twojej strony. Nie zgodzę się z tym w ogóle. Terapia rodzinna nie jest tylko dla konfiguracji, w której dziecko jest niepełnoletnie. Zdziwiłabyś się ile osób dorosłych przychodzi na terapię, chcąc uzdrowić swoje relacje z rodzicami, którzy są już dość podstarzali. I im pomaga na nowo uwierzyć w siebie, bo do tej pory jakoś im się w życiu sypało. Przykro mi, że tak uważasz, bo akurat jestem przykładem na to, że rodzic może być najlepszym kumplem pod słońcem. essprit, zapewne i tak już oceniłaś mnie jako Twojego wroga i sojuszniczkę Bellatrix. Nie będę stroną w tym konflikcie. Chcę tylko powiedzieć, by nie oceniać innych, bo pozory mogą mylić. Życie nie głaska po dupie - owszem. Ale nie wszyscy mamy taką samą wrażliwość, tak samo silny układ nerwowy, takie samo wsparcie od przyjaciół, taką samą wiarę w siebie, tyle samo odwagi, taki sam poziom samoakceptacji - od tego wszystkiego i jeszcze innych czynników zależy to, jak człowiek radzi sobie w momentach trudnych, jak radzi sobie ze stresem. Myślę, że nie wolno oceniać innych własną miarą - mnie się udało, jej też powinno; miałam gorzej, a stanęłam na nogi, co ona płacze. Myślę, że pod względem psychicznym pewnie się bardzo różnicie - Ty i autorka postu. Nie pomyślałaś, że może Tobie mimo wszystko mogło być łatwiej, bo dostałaś kapitał od rodziców w postaci odwagi, wiary w siebie, wysokiej samooceny, których to nie ma pysiatko19915? Nie wiem,jaką masz historię za sobą essprit - nie wnikam. Wiem tylko, że częściej pewność siebie w życiu więcej znaczy niż kasa... Jeżeli przed startą rodziców, mogłaś liczyć na ich wsparcie i miłość, to tak naprawdę dostałaś od nich wszystko. Wygrałaś! Bo pieniądze czy auto na 18-stkę nie zrekompensują braku akceptacji ze strony najbliższych...
  8. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    malina kawa czy herbata?
  9. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    inny język - niemiecki
  10. pysiatko19915, Twoja sytuacja jest naprawdę trudna, ale nie bez wyjścia. Myślę, że spór między essprit a Bellatrix jest bezpodstawny. Dziewczyny, skupiacie się trochę na dwóch innych aspektach sprawy. essprit, rozumiem, że masz za sobą bardzo przykrą przeszłość i doświadczenia, w których musiałaś się odnaleźć, szybko dorosnąć, ale wydaje mi się, że nie można (tak jak zauważyła Bellatrix) oceniać innych przez pryzmat własnych doświadczeń. Super, że udało Ci się podnieść, że znalazłaś pracę, pogodziłaś obowiązki zawodowe z nauką po stracie rodzica. Ale powiem Ci, że jako psycholog jestem daleka od osądzania innych, bo ludzie są naprawdę różni. Z perspektywy psychologa mogę Ci powiedzieć tyle, że są osoby, które przychodzą na terapię ze sprawą, z którą wydawałoby się, że nawet nie warto iść do psychologa, a oni nie potrafią sobie z tym sami poradzić. Szukają wsparcia w, wydawać by się mogło, "błahostce". Natomiast osoby, które tak po ludzku wydają się bardzo skrzywdzone przez los, np. umarł im ktoś bliski (rodzic, współmałżonek, dziecko) właśnie dzięki tej drastycznej zmianie życiowej znajdują w sobie jakieś wewnętrzne pokłady sił, które pozwalają im się szybko otrząsnąć, stanąć na nogi, wziąć z życiem za karby - bez pomocy psychologa czy kogokolwiek z zewnątrz. To wszystko nie jest takie proste. Świat nie jest czarno-biały. Ludzie są różni różniaści. Myślę, że pojawienie się pysiatka19915 na forum świadczy o tym, że ona właśnie nie radzi sobie ze swoim życiem i poszukuje wsparcia. Poza tym, tu nie chodzi o kwestie niechęci do poszukiwania pracy, realnych możliwości na rynku pracy, jakieś wygodnictwo dziewczyny, bo tatuś daję kaskę... (co zdajesz się sugerować essprit w swoich postach). Myślę, że punkt ciężkości problemu leży zupełnie gdzieś indziej, a mianowicie w relacjach między córką a ojcem. Nie wnikam w stosunki między ojcem a nieżyjącą matką autorki postu (zdrady, wyprowadzkę mężczyzny z domu itp.) - to przeszłość. Teraz trzeba się skupić na teraźniejszości - przydałoby się uzdrowić "chore relacje" między rodzicem a córką. Wydaje mi się, że jeżeli odnaleźliby wspólny język, to zmieniłaby się perspektywa patrzenia i ojca, i córki. Ojciec mógłby się nauczyć wyrażać emocje, prosić, mówić o swoich oczekiwaniach, a nie tylko krzyczeć i obrażać czy traktować przedmiotowo włsne dziecko, a pysiatko19915 z kolei nauczyłoby się doceniać ojca - jedynego rodzica, jaki jej został, mówić o swoich negatywnych emocjach (gniewie, złości itp.) w sposób konstruktywny, nie raniący i nabrałoby pewności, że sobie poradzi z życiem. Wsparcie ojca dałoby jej wiarę, że potrafi się od niego uniezależnić. Tu chodzi o to, by ojciec właśnie przestał straszyć córkę, że jej nie da na obiad czy dojazdy i wzbudzał wyrzuty sumienia, że jest wyrodną córką, ale właśnie, żeby jako tata dał taki power, by dziewczyna uwierzyła, ze wcale tych pieniędzy od ojca nie potrzebuje, bo jest zaradna, mądra, ambitna i poradzi sobie sama w życiu. Tu nie chodzi o dawanie sobie wsparcia finansowego, ale bardziej, żeby oni zaczęli dawać sobie wsparcie emocjonalne, psychiczne. Przestali traktować się jako wrogowie, a zaczęli być dla siebie przyjaciółmi. Tylko taka zmiana o 180 stopni wymaga terapii. Pozdrawiam
  11. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    kocham tradycyjne listy (ten klimat), ale częściej piszę maile... niestety... Nescafe czy Maxwell House?
  12. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    obcokrajowiec - cudzoziemiec
  13. mynameisluka, trudno cokolwiek radzić w kwestiach sercowych, bo nie wiemy, co dokładnie Ty czujesz do niej, (chyba sam się w tym gubisz) ani co ona czuje do Ciebie. Kiedy się sam nie przekonasz, czy warto, nikt tego nie będzie wiedział za Ciebie. Każdy związek to jest ryzyko. Nie ma gwarancji, że się uda. W Waszym przypadku dochodzi chyba jeszcze jedna trudność - ograniczony kontakt ze względu na to, że ona jest w Polsce, a Ty za granicą. Twój własny problem jednak to kompleksy i poczucie niższości. W Twoich oczach każdy wydaje się być lepszym kandydatem na chłopaka dla owej dziewczyny niż Ty sam. O kompleksach i o tym, jak z nimi walczyć możesz przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/jak-pozbyc-sie-kompleksow, http://portal.abczdrowie.pl/jak-podniesc-poczucie-wlasnej-wartosci. Pozdrawiam i życzę powodzenia
  14. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    chrupki kukurydziane truskawki czy maliny?
×