mgla, wcale nie piszesz bzdur. To, o czym wspomniałeś, o maskach, o tym, że raz jesteś prześmiewczym cynikiem, innym razem opiekuńczym człowiekiem, może być po prostu tym, co psychologowie nazywają "negocjowaniem tożsamości". Mówi się, że człowiek nakłada różne maski, odgrywa role - jest się ojcem, mężem, pracownikiem, bratem, szwagrem, sąsiadem etc. "Rolę" wyznacza kontekst społeczny. Tymczasem idea wielości "Ja" wydaje się fałszywa, gdyż idzie ciągle o tę samą osobę, a podstawowym problemem jest wyjaśnienie, jak ten sam człowiek może mieć tak różne tożsamości. Dlaczego człowiek "negocjuje" swoją tożsamość? Bo tożsamości są i muszą być różne dla różnych partnerów, jeżeli interakcje społeczne mają przebiegać sprawnie i doprowadzać do zamierzonych celów. Stąd takie coś jak autoprezentacja.
To wydaje się być meritum Twojego problemu. Śmiem twierdzić, że problem dotyczy samooceny, stąd potrzeba aprobaty ze strony innych.
"Martwiąc się o aprobatę innych ludzi, stajesz się ich więźniem." Lao Tzu