-
Postów
6 163 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez dogomaniaczka
-
ale nie jestem..znowu mam doła i znowu chce mi się wyć
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
dogomaniaczka odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
-
Fitz . Odlamek. Taka jakas schizowata tematyka troche..i skonczylo sie smiercia i tak mi dziwnie. Do tego ten dzien byl okropny.
-
Sprobuj mioze bez. A mi serce wali i boje sie ciemnosci. Nie ma tu lampki. Wszystko przez te glupia ksiazke nie wiem czemu tak na mnie wplynela.
-
Ja pierdziu ale mam leki..juz mialam isc spac,
-
może ja jestem zaprogramowana tak żeby w każdym szczęściu znaleźć nieszczęście dość mam tego
-
Miro, rozwalasz mnie wiola173, mam taką nadzieję, w nocy jedziemy, a wtedy też mam mniejsze lęki. -- 09 lip 2011, 02:02 -- Miro, albo smutny z myślą o tym co się nie udało jak to mam w zwyczaju...
-
dziękuję wam :* staram się sobie też to powtarzać. Miro, ta, a tera trza jeszcze te 500km wrócić no ale wyjścia nie mam mimo że już się boję.
-
Miro, chciałabym jeszcze przed wyjazdem zobaczyć to morze..ale na bank jutro okres i bóle więc raczej się nie uda...więc wyjadę smutna stąd jutro. eh.
-
Miro, czy ja wiem czy dałam eh...
-
Lady_B, przyłącz się do mnie..
-
bretta, czy ja wiem..cały czas to samo..
-
-
_asia_, mój tata może załatwić że pobiorą mi krew w domu...ale czy to wtedy tak można żeby zbadali mi na to i na tarczycę ..? kurde nie wiem
-
_asia_, jak znowu mnie wyśmieją? ostatnim razem też po tym popadłam w depresję...jak zdeterminowana poszłam, wkurzona, powiedziałam że kładę się do szpitala,znajdę przyczynę i koniec. dam się przykuć do stołu, niech mi zmieniają pozycję, robią co chcą, niech tylko znajdą coś. a jak mnie wyśmieli i nie dali skierowania to...to właśnie siedzę od tamtej pory w domu. dlatego nie umiem na powrót szukać przyczyny ...i dlatego z dnia na dzień pogłębia mi się depresja.
-
naranja, miałam serce badane, podobno jakieś szmery są ale to też nic nie znaczy a rezonans ze 100 razy chyba i to od malutkeigo dziecka. a z tym..jakoś mi to tłumaczył neurolog rok temu...nie pamiętam tylko jak to już było..w czasie eeg miałam jak to pamiętam lekarz mówił " incydent" tylko nie pamiętam czy mi się zrobiło słabo czy to był atak paniki..ciężko mi odtowrzyć te tłumaczenia jej..w każdym razie no ja nigdy nie mdlałam z nerwów. nigdy. i nie chce mi się wierzyć że 2 letnie dziecko ma podświadomie jakieś ataki. niby z jakiego powodu? nie miałam jakiejś patologicznej rodziny . nic się takiego nie działo. .. te sny też mnie zastanawiają a ze skierowaniem..no cóż, mają ważniejszych pacjentów. dla nich omdlenie to nic.
-
autsajder, czasami mam tak że jak wiem że to już koniec to się zbieram w sobie...może jutro tak będzie jak nie będe miała wielkich bóli..żeby się pożegnać z tym morzem byłabym w stanie się zmobilizować...tak u mnie bywa. dobra. nie będę się przejmować. starałam się! dałam z siebie wszystko, wiem to.
-
autsajder, dziękuję Ci, masz rację, muszę ten smutek wywalić.. amelia83, już i tak jutro w nocy wracamy..może jutro uda mi się pożegnać z morzem ale wątpię bo pewnie dostanę okropnych bóli brzucha z powodu okresu... no trudno...starałam się... -- 08 lip 2011, 21:33 -- a jesteśmy / byliśmy koło Dąbek.
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
dogomaniaczka odpowiedział(a) na shadow_no temat w Off-topic
bretta, ciężko mi to przychodzi bardzo...w głębi duszy wciąż czuję że zawaliłam..a do tego odczuwam to razy dwa bo jestem przed okresem...eh... -
autsajder, tak:(
-
Michuj, to do mnie? chodzi mi o bycie nad morzem na urlopie
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
dogomaniaczka odpowiedział(a) na shadow_no temat w Off-topic
_asia_, ja się staram nie smucić. staram się cieszyć że coś mi się udało..nie wiem czy słusznie. -
okropny dzień dobiega końca... -- 08 lip 2011, 21:09 -- proszę niech mi ktoś obiektywnie powie czy zawaliłam na całej linii....4 razy byliśmy...3 razy nie...:( (zakładając że jutro się nie uda , ale biorac pod uwage ze dostalam okresu to watpie ) :( czy jestem beznadziejna??
-
_asia_, dokładnie to wszystko jest to co napisałaś....!!! ja też naprawdę po prostu nienawidzę tego uczucia, tego się nie da z niczym porównać.. naranja, u mnie to nie jest z powodów psychicznych, pisałam już o tym na forum wiele razy, Tobie akurat nie. ja mam takie problemu od malutkiego dziecka. jak miałam 2 lata to się zdarzały takie rzeczy, dowiedziałam się o tym rok temu jak byłam przy rozmowie mamy z psychologiem, jak opowiadała że nikt nie chciał ze mną zostawać bo wszyscy się bali że nie będą potrafili mi pomóc. ile razy ja byłam w szpitalach, ile razy byłam badana, prywatnie, nie prywatnie, tysiące badań. podejrzenia padaczki. podobno mam zapis padaczkowy ale nie padaczkę. ostatnia diagnoza postawiona jest taka że wykluczono przyczyny nerwowe, psychiczne. stwierdzono że "taka jest moja natura" . nie chce mi się w takie coś wierzyć. lekarze tak mówią jak nie mają pojęcia co komuś jest. kiedyś brałam leki na padaczkę. jako że miałam nieprawidłowe eeg. potem się okazało że błąd lekarza. chętnie szukałabym dalej ale nie w trakcie tak zaawansowanej nerwicy..szczerze? to rok temu jak byłam na eeg, miałam nadzieję że mam padaczkę, że wtedy dostanę leki i to nie będzie się zdarzać. nie wiem, widocznie Twoja koleżanka umie się z tym tak pogodzić. większość ludzi umie. dużo ludzi ma padaczkę i muszą normalnie żyć. nie wszyscy wpadają w nerwicę. ja wpadłam przez wyjazd na narty, gdzie miałam traumę bo myślałam że zemdleję na wyciągu spadnę i umrę. przedtem byłam jak Twoja koleżanka, ba potrafiłam zemdleć wstać i lecieć do kina, na rolki itp. a mdlałam w wielu miejsach, w szkole to chyba z tysiąc, na ulicy, w bibliotece, w tramwaju, na stoku, przy stole wigilijnym ( trauma kolejna bo moja babcia i dziadek mało zawału nie dostali...) na pokazach lotniczych, w kościele, pod prysznicem, chyba wszędzie bardzo bym chciała zrobić jeszcze tyla badań..najważniejsze tarczyca, pionizacja i bolerioza bo ostatnio tyle o tym na forum że..no ale jak rok temu byłam zdeterminowana, to nie chcieli mi dać skierowania do szpitala na badania bo powiedzieli że nic mi nie jest i powinnam się cieszyć że tylko mdleję, że taka moja natura i inni mają gorzej. ale potem...ta austria i myślę że też reakcje rodziców na to wszystko , nadopiekuńczość, panika przy każdym razie, wystarczyło że coś upuszczę tata i mama lecieli przewracając wszystko z paniką o oczach że zemdlałam i coś mi się stało. nie miałam też szczęścia do lekarzy. w domu też było jak było. to wszystko mogło sprzyjać rozwinięciu się nerwicy a poszło akurat w tę stronę...strach przed omdleniem. bo wcześniej też nienawidzłam tego odczucia fizycznego, ale potrafiłam się z tym pogodzić. potem się to zmieniło. ale jakoś sobie radziłam jeszcze z lękami, a ostatniego roku w kwietniu przyszło takie wycofanie i załamanie. bo miałam przerwę w omdleniach jakieś 2 lata, szczęśliwa byłam że minęło. ale wróciło. mimo to walczyłam. ale jak mimo walki mdlałam codziennie , nie zdolna wstać dalej, z uczuciem porażki i że wszystko na nic...sama nie wiem co bardziej mi teraz przeszkadza, nerwica i strach przed omdleniem czy depresja i poczucie że to bez sensu bo i tak się nic nie zmieni. ja jeszcze zawsze przed omdleniem mam w głowie " o nie" bo wiem co mnie czeka. a potem zapadam w "sen" i nie pamiętam że zemdlałam , jestem w tym śnie szczęśliwa, jest super, czuję się jak w normalnym życiu, nie mam poczucia że to sen i nagle mnie coś z tego wyrywa, uświadamiam sobie że zemdlałam ,zaczyna się to okropne wybudzanie, te okropne, przeraźliwe dźwięki w głowie, wirowanie, uczucia, ściski, rozrywanie głowy, witraż przed oczami, pralka,odkurzacz, wszystko w głowie i muszę czekać aż to wszystko minie. najgorzej jeszcze było jak słyszałam głosy rodziców dochodzące "już spokojnie, już, już dobrze, już nic nic się nie stało" teraz te słowa powodują u mnie atak paniki. zabroniłam bliskim osobom cokolwiek mówić jak zemdleję i łapać mnie za głowę. jak budzę się w "ciszy" z dala od ludzi to jest O NIEBO lepiej ...
-
naranja, chyba Ci się za bardzo wydaje że znasz odpowiedzi na wszystkie pytania ..w każdym razie tak brzmią Twoje wypowiedzi. nie próbuj na siłę kogoś "diagnozować" . myślę że wiem sama najlepiej czego się boję..wszystko sprowadza się do omdlenia i rzeczy z nim związanymi. to jest ta jedna rzecz. omdlenie. ludzi samych w sobie się nie boję. i brzydko mówiąc w dupie mam co oni sobie o mnie pomyślą, nie uważam żeby omdlenie było słabością na które nie mogę sobie pozwolić. bo nie zależy to ode mnie, nie wpływam na to. ale jeśli zemdlejesz, czujesz się fatalnie a nad Tobą pojawia się stado gapiów z otwartymi paszczami i patrzą się na Ciebie jakby w życiu nie widzieli żeby komuś się coś stało to mnie to wkurza. ale to nie to czego się boję. raczej tej otoczki, pytań co się stało, czy trzeba pomóc, wzywania karetki mimo że się prosi sto razy żeby tego nie robić. myślę że to trochę przez moich rodziców którzy jak mdlałam potem biegli do mnie z paniką jak pod prysznicem mi upadło mydło, przez wszystkie szpitale, wmawianie mi chorób, robienia niepotrzebnej paniki podczas gdy ja to miałam po prostu gdzieś. ja chce mieć po takim omdleniu święty spokój bo nie mam siły się ruszyć, i chce odpocząć, odetchnąć a nie odpowiadać na pytania które powodują kolejny atak paniki. a mój perfekcjonizm ma zastosowanie raczej do innych rzeczy. nie jestem samo wystarczalna i wiem że ludzie czasem potrzebują od kogoś pomocy, jeśli faktycznie jej ptorzebuję to ok, ale nie lubię jak ktoś mi jej udziela na siłę, podczas gdy najlepszą pomocą byłoby zostawienie mnie w spokoju ew. podanie wody. poza tym ludzie nie umieją reagować na takie coś. łapią cię za głowę, tłuką po polikach, przekrzykują się. a w momencie gdy się wybudzam dla mnie to koszmar jak docierają do mnie takie rzeczy, bo wybudzanie samo w sobie jest okropne. a co dopiero jak ktoś mnie przenosi, chwyta, uderza, ściska za głowę, wybudzasz się z czegoś takiego i pierwsze co widzisz przerażone spojrzenia i głosy. uwierz że nie jest to fajne. dom jest bezpieczniejszym miejscem i tyle. nie czuję potrzeby analizowania tego. bo jest to moja przestrzeń, moje łóżko. ew. mogę sobie leżeć potem na kanapie i kontynuować rozmowę. czuję się bezpieczniej i tyle. a nic by się nie stało gdybym owszem zostawiła go samego. zresztą to jest tylko wyjście awaryjne które skutecznie uspokaja, a z którego do tej pory w podobnych sytuacjach nie musiałam korzystać.