Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lord Cappuccino

Użytkownik
  • Postów

    14 806
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Lord Cappuccino

  1. Dark Velvet, Szczerze wątpię, że któreś z nich czytałoby forum takie jak to (no ewentualnie jedna osoba, bo ma nadmiar wolnego czasu a lubi w necie grzebać). Ale w sumie nawet jeśli to co by mieli zrobić jak wszystko anonimowo jest i nazwisk nie podaję? A co do mzgoyebów to nie dalbym sobie przepisać takowych.
  2. L: Dobrze, to wypiszę Panu skierowanie na oddział dzienny. L: A jak to się pisze kurka, zaburzenie obsesyjno-kompulsyJne czy kompulsyWne? J: Z tego co się orientuję to domyślnie poprawną formą jest kompulsyJne, ale czytałem kiedyś w słowniku, że kompulsyWne jest również dopuszczalne. L: Na pewno? Żeby potem jakichś problemów nie było... J: Tak mi się wydaje. L: Dobra, wiem... wpiszę nieczytelnie tak, żeby nie było wiadomo czy to "j" czy "w". J: = "(...) no i dlatego nie chcę z nią wejść w relację typu..." Psycholożka: O, Freudowska pomyłka. Hehe. J: Słucham? P: Freudowska pomyłka. J: Ale o co chodzi? P: Powiedział Pan "nie chcę W nią wejść". J: Nie, powiedziałem, że "nie chcę Z nią wejść (o relacji). P: Myli się Pan, nieświadomie się Pan przejęzyczył i powiedział "nie chcę W nią wejść". J: Jestem pewny, że powiedziałem iż "nie chcę Z nią wejść", ale nieważne. P: To dlaczego nie chce Pan w nią wejść? J: A co pan dr sądzi o Coaxilu? Psychiatra1: Coaxil? Tianeptyna znaczy? Nie mam zdania. J: Czytałem ostatnio, że tianeptyna jest ampakiną, wpływa na neuroplastyczność, receptory nmda, moduluje transmisję dopaminergiczną i agonizuje receptory opio. P: Aha... nie no, taaaaak.... no to musi być w porządku lek. J: A mógłby mi Pan przepisać jeszcze propranolol, bo ostatnio serce mi trochę za bardzo galopuje? Psychiatra1: Synek, nie bierz tego. Jak byłem na studiach i brałem propranolol, to miałem taki koszmar w nocy, że w tym śnie żyrandol się zamienił w gigantyczną ośmiornicę i chciał mnie pożreć. O! Ale i tak najgorszy był Zolafren. Muszę przestać go przepisywać swoim pacjentom. Nie wierzyłem w opowieści dopóki sam po pogrzebie kogoś z rodziny go nie zażyłem. Wziąłem na wieczór, miałem przyjść do pracy na drugą zmianę na 14, a doszedłem dopiero na 17, i w pracy wszyscy się mnie pytali czy ze mną wszystko w porządku bo wyglądam jakbym spadł z dachu. Psychiatra 2(druga specjalizacja- seksuolog): To przepiszemy moklobemid. Ja w ogóle swoim pacjentom nie przepisuje SSRI, tylko moklobemid. Chce, żeby mieli normalne życie. J: Tzn? P: Seks, dużo seksu.
  3. http://www.dermatologia-praktyczna.pl/a1003/Gdy-rozmawiamy-z-pacjentem----O-kontakcie-wzrokowym.html
  4. Kiedyś wykryto ogromne rozbieżności w biorównoważności pomiędzy Wellbutrinem XR (w US Wellbutrinem XL) ,a generykami bupropionu. Znowu mamy lek o przedłużonym uwalnianiu. Ludzie narzekali na nasilone skutki uboczne i niższą skuteczność terapeutyczną po Budeprion XL. ConsumerLab.com to zbadało na prośbę, okazało się, że są drastyczne różnice w biodostępności. Potem wysłano pismo do FDA- FDA przebadało i stwierdziło, że wszystko jest cacy, że biodostępność bupropionu i jego metabolitów jest taka sama w przypadku oryginału i tego generyku, a jak komuś się pogarsza depresja po przejściu z Wellbutrinu XL na Budeprion XL no to sorry, ale to pewnie wynika z wahań nastroju, indywidualnych predyspozycji, a nie samego leku. Aczkolwiek potem FDA odwróciło kota ogonem wycofując swoją opinię- stwierdzili, że Budeprion XLnie wykazał skuteczności terapeutycznej na poziomie Wellbutrinu XL. Potem w przypadku kilku innych generyków też stwierdzono, że sa drastyczne różnice w biodostępności. Ale różnie to bywa. Czasami to nawet w obrębie w jednego koncernu farmaceutycznego w różnych filiach-zakładach produkcyjnych mogą występować pewne różnice w biorównoważności poszczególnych partii tego samego leku. A czasami to nawet w jednym zakładzie z jednej linii produkcyjnej zjeżdżają dwie partie i mają pewne odchylenia w parametrach. Kwestia czy są dopuszczalne wg. norm i przepisów czy też nie, a producent i tak leci w uja. -- 22 paź 2015, o 10:52 -- W Polsce są zarejestrowane preparaty Zoloftu i faktycznie można dostać oryginalny Pfizer'owski Zoloft wytwarzany w IT. Z tym, że ostatnio nie widziałem go w aptece. A co do Prozacu to można bliżej- od naszych czeskich sąsiadów ->>> http://www.docsimon.pl/towar/prozac-cps-28x-20mg. Oczywiście na receptę, bo to ^ legalnie działająca czeska apteka. Ale polskie recepty są honorowane w całej UE po zmianie przepisów.
  5. Owszem, z tym ze biorownowaznosc generyku nie zawsze bada się względem leku oryginalnego, czasami względem innego wczesniej dopuszczonego generyku. Wątpię , ze sami lekarze czytają raporty z badan biorownowaznosci każdego jednego generyka tylko przepisują taki który im się najlepiej kojarzy, albo który jak wynika z ich praktyki klinicznej opartej na feedbacku mądrości ludowych pacjentów jest najlepiej tolerowany, względnie produkowany przez koncern który finansuje im wakacje. A jak dopiero pacjent ma nie zbaraniec. Musiałby sam dla każdego jednego generyka w necie wyszukiwać raport z badania biorownowaznosci albo jak go stać kupować same oryginaly. A w przypadku niektórych leków nie ma możliwości kupna oryginalu bo firma podlegala jakimś przejeciom, fuzjom, rebrandingom na przestrzeni lat, pogasly patenty itp.. Może to nie psychotrop, ale kup w Polsce oryginał paracetamolu. Nie ma takiej opcji. I tak wszyscy kupują Apap i żrą jak cukierki. Mimo, ze w Polsce samej tylko jest zarejestrowanych ponad 60 preparatów prostych i złożonych z paracetamolem ( nie sprawdzałem, uzyskalem te liczbe od dr). Moja dr twierdzi, ze największe roznice w farmakokinetyce(czyli w biodostepnosci tez) występują przy generykach o przedluzonym uwalnianiu i przy mieszaninach racemicznych- rynek generykow wenlafaksyny i citalopramu co za tym idzie to jest jej zdaniem dno i metr mułu. -- 22 paź 2015, o 00:13 -- No ale sama nie przepisuje oryginalow, lecz obojętnie jakiego leku bym od niej nie dostał to po sprawdzeniu okazuje się, ze jest produkowany przez KRKA , wiec nie wiem czy jest do konca obiektywna
  6. To taki skrót myślowy. O lekach z tej samej grupy można mówić w przypadku paroksetyny, sertraliny, citalopramu, escitalopramu, fluwoksaminy i fluoksetyny - ot, są to substancje należące do jednej grupy leków- SSRI (wszystkie selektywnie blokują wychwyt zwrotny serotoniny). Gdy mówimy już o konkretnej substancji , przykładowo o- paroksetynie, to czy to będzie "Parogen", czy "Rexetin", czy "Paroksetyna Teva" albo "Paroksetyna Aurobindo" (niekiedy nazwa handlowa leku jest taka sama jak nazwa międzynarodowa substancji czynnej, bo producent wpadł na pomysł, aby akurat taką nazwę opatentować) to jeden grzyb. To są wszystko leki, które zawierają tę samą substancję czynną- paroksetynę (z grupy SSRI)- a różnią się tylko nazwą handlową, koncernem farmaceutycznym, który je wytwarza, ceną z marżą jaką narzuci sobie dany koncern, no i substancjami pomocniczymi. Z tym, że zgodnie z polskim prawem( i nie tylko) substancje pomocnicze (czyli wszelkie wypełniacze, powlekacze, barwniki, konserwanty itp. w masie tabletkowej) nie mają prawa wywierać własnego działania farmakologicznego, ani modyfikować działania farmakologicznego substancji czynnej (w tym wypadku paroksetyny). Poza tym lek generyczny musi mieć tę samą postać, biodostępność i działanie farmakologiczne. Wykonuje się badania biorównoważności zamienników względem leku innowacyjnego. Jeżeli lek ma taką samą dostępność farmaceutyczną oraz dostępność biologiczną(biodostępność) jak inny lek (z tą substancją czynną) to można z b. wysokim prawdopodobieństwem przyjąć, że te dwa leki będą wykazywały niemalże takie samo działanie farmakologiczne. Ewentualne różnice to raczej mogą w zakresie drobnych skutków ubocznych(niezwiązanych z substancją czynną), reakcji uczuleniowych, np. jeżeli w leku Y w przeciwieństwie do leku X zastosowano jako substancję pomocniczą laktozę- a ktoś ma akurat pecha i jest uczulony na laktozę.
  7. cyklopka, na razie tylko zaatakowałem, nie zagryzłem jeszcze. Tzn. dostałem psi przysmak do gryzienia na zachętę. Ale mówię, nie żałuję, że musiałem obejść się smakiem, bo mi nie śpieszno. W tym wypadku "nie dla psa kiełbasa" nie ma zastosowania bo owszem- dla psa, tylko co się odwlecze to nie uciecze. Mimo, że nie jadłem nic od rana dziś poza kanapką z majonezem to nie byłem głodny. W gastrycznym sensie, i każdym innym. Hau hau. carlos, chapaj kość póki gorąco. A może to żelaza się tyczyła, nie pamiętam. W każdym razie jeden facet z psychuszki najadł się żyletek i wszyscy się zastanawiali dlaczego, jaka motywacja nim kierowała, jakie pobudki. A on po prostu miał niedobory żelaza w organizmie. Amen.
  8. Carlos, atakuj, tyle Ci powiem. Ja dzis zaatakowalem, przez przypadek w sumie , i nie zaluje .
  9. To są dwa smakolyki , które ( za ciapę sie nie uważam, mowie tylko ogólnie) z największej nawet ciapy na 24h zrobia króla imprezy, dusze towarzystwa i mistrza podrywu.
  10. Zapodalem dzisiaj 1,5g phena na pusty bebzol, a po czasie doprawilem 1,2g sulbutiaminy z kanapka z majonezem . Strasznie dużo mrocznej energii. Pewność siebie wzrosła mi o 500%. Ale... o ile na co dzień jestem bardzo spokojny, opanowany, rozwiązuje wszystko dyplomatycznie, to po tym mixie na pare godzin stalem się ultra frustratem-malkontentem, ale bez wpływu na duchowy spokój. Najpierw chciałem przejść na pasach a żaden kierowca nie chcial się zatrzymać to zacząłem kląć pod nosem, wpadłem na środek jezdni, najbliższemu kierowcy pokazalem środkowy palec i poszedłem. Potem jechałem w pociągu, wyjalem smarta, chciałem wiadomości sprawdzić przez wifi ale nawsiadali ludu, powyjmowali smarty i zaczęli oglądać youtube zzerajac cale pasmo. Skomentowalem to na glos, ze hołota iphony ma ale neta w domu juz nie. Potem jeszcze jeden epizod na czerwonych swiatlach. Oyebalem panią za zimna kawę. W kasie się awanturowalem. Zle się z tym czuje. A potem faza się zmienila o 180stC. Nadszedł spokój jak u uber mnicha z tybetu. Uczucie życzliwości, wdzięczności, łagodności.. Uczucie niesamowitej normalnosci, zrozumienia, energia, motywacja. Zakupy, kino, restauracja. resztę dnia spędziłem z przyjaciolka (TYLKO przyjaciolka). Bylem pewny siebie, wyluzowany, jeszcze bardziej dowcipny choc i tak juz normalnie robię z siebie pajaca przeważnie. A po całym dniu, nie wiem czemu to zrobiłem, spontanicznie, odruchowo ja pocalowalem. Ja nie czuje się z tym zle, ona tez, przyjaźni to nie zyebalo , może będzie cos więcej. Reasumując shame on you phenibut/sulba za ciemna stronę mocy, ale cala reszta na A+. Oczywiście w tej chwili nadal mnie trzyma poczucie normalnosci, zdrowia, szczęścia, bo jeszcze nie ta pora na zejście efektów.
  11. 2 tygodnie przerwy robi się jeżeli zmienia się lek przeciwdepresyjny z inhibitora MAO(I albo II generacji) na lek z innej grupy-szczególnie o działaniu serotoninergicznym (np. SSRI). Wynika to stąd, że nieodwracalne inhibitory MAO blokują MAO (enzym odpowiedzialny za degradację serotoniny, noradrenaliny, adrenaliny, dopaminy, tyraminy, PEA) właśnie przez okres 14 dni. Gdyby w tym czasie zacząć przyjmować SSRI istnieje teoretyczne ryzyko rozwoju zespołu serotoninowego. Zasada ta nie dotyczy inhibitorów MAO III generacji(RIMA) takich jak moklobemid, którego okres biologicznego półtrwania w organizmie wynosi 1-2 godziny, a inhibicja MAO trwa do max. 24 godzin. A co do SSRI. W większości przypadków przechodząc z jednego SSRI na drugi SSRI wystarczą w zupełności 1-2 dni przerwy( większość SSRI ma half life ~+/- 24h). Wyjątkiem jest fluoksetyna, której okres półtrwania biologicznego wynosi od 4 do 6 dni, a jej głównego metabolitu (norfluksetyny) od 4 do 16 dni. Czyli dopiero po takim czasie od zażycia ostatniej dawki stężenie leku spadnie w organizmie o połowę w stosunku do wartości początkowej. Czyli przechodząc fluoksetyna -> inny SSRI , wskazana jest teoretycznie dłuższa przerwa.
  12. Wątpię, że to po zolpie. Pewnie jest to spowodowane innymi czynnikami. Gdybyś brał Anafranil to dopiero byś zobaczył co to jest nie móc się wysrać przez kilka(naście) dni.
  13. Trazodon(Trittico) na pewno u facetów pomaga na erekcję(przez blokadę rec. 5-HT2), jak Kontrast napisał- u niektórych może nawet spowodować skrajne, długotrwałe erekcje(priapizm) jako skutek uboczny. Co do libido to jest różnie, powinno być lepiej niż po SSRI. Znam kobiety, które faktycznie pisały na foro, że po Trittico "chciało im się jak królikowi", więc...
  14. achino, No, a potem dochodzi się z czasem do dawki 800-1000mg / dobę (znam osobiście jedną osobę). 1tabs = 10mg. Ku przestrodze! http://ain.ipin.edu.pl/aktualne/2009/1/t22n1_7.pdf
  15. Jeżeli kogoś interesuje jakie są w skrócie różnice pomiędzy poszczególnymi SSRI- czym-si-ro-nia-poszczegolne-ssri-t50634.html
  16. hashim, Jeszcze nie, ale trzeba będzie stestować.
  17. Bo ja wiem... też tak z początku pomyślałem, że ktoś ma nawet lepszego dealera niż ja i już miałem chwytać za słuchawkę , ale jak się wgłębiłem w temat to wyszło, że to jakaś lewizna i mocno krzywe fazy daje ten nowy towar.
  18. Ja tam nie wiem kto kogo zabił, ale ta przytoczona sprawa to trąci myszką już z deka.
  19. A co tu szukać wśród egzorcystów, przypatrzmy się psychokołhozowi... ustawienia hellingerowskie. W Niemczech ichniejsze towarzystwo psychologiczne wykluczyło Hellingera ze swoich szeregów za promowanie szarlatanerii. całe te ustawienia trącą pseudonauką, okultyzmem i uj wie czym jeszcze, a psychoterapeuci w Polsce na grupówkach uwielbiają tę metodę z tego co zauważyłem.
  20. Ciekawe, moja psychiatra jest osobą wierzącą, a diagnozuje choroby, nie opętania A ja ze swoją nie rozmawiam o religii. Ja do którego psychiatry bym nie poszedł to trafiam na ateistę. Jeden taki starszy facet, ze stopniem naukowym, wieloletnią praktyką kliniczną, współwłaściciel poradni zdrowia psychicznego był zdeklarowany do tego stopnia, że przekonywał pacjentów na dziennym, iż duchowość w żaden sposób nie może wpływać na psychikę i vice versa. Co oczywiście zniesmaczało i bulwersowało wierzących pacjentów. Faktem jest, że używał bardzo rozsądnych, wyważonych, logicznych argumentów z pełną kulturą osobistą, no ale to wszystko wynikało z jego prywatnego światopoglądu. Do czego jednak zmierzam, tak jak on być może naginał do pewnego stopnia etykę zawodową, czynił rzecz nie do końca profesjonalną, niepotrzebnie ingerując w prywatne poglądy, wierzenia podopiecznych , tak samo wierzący lekarz nie powinien mieszać swoich prywatnych wierzeń z praktyką kliniczną. A od 1994 opętanie uznaje się wyłącznie za chorobę psychiczną. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby psychiatra dał komukolwiek "skierowanie" do egzorcysty, bo wyczuwa przypadek "spoza jego branży" i nie jest w stanie nic poradzić, byłoby to kuriozalne. W odwrotną stronę to i owszem działa, egzorcyści odsyłają kilkadziesiąt % swoich "pacjentów" do psychiatry bo koniec końców po "wywiadzie" okazują się nie być to 'realne'(ich zdaniem) przypadki opętania tylko zwykłe psychozy, zaburzenia osobowości, konsumenci dragów itp.
  21. caliope, Przyznaję medal dla czołowego górnika forum za odkop kopaliny sprzed 4 lat.
  22. Sednem jest w tym przypadku, że obecnie nie wszystko da się wyjaśnić, zgodnie z obecnym stanem wiedzy medycznej nie można wyjaśnić etiopatogenzy i zaordynować skutecznego sposobu leczenia w przypadku niektórych schorzeń. To jest fakt. Ale za kilka/ kilkanaście / kilkadziesiat lat będzie to tylko niechlubną kartą historii. Wystarczy poczytać "Historię Medycyny ", Brzezińskiego. W ubiegłych stuleciach tacy jak my nie dostawali żadnej rentki czy zasiłku chorobowego, nie szli na L4, nie mogli liczyć na kwetiapinę czy sertralinę, tylko się jako prawdziwych wariatów, opętanych "leczyło" podtapianiem, upustami krwi, przymusową lewatywą i naprzemiennymi lodowatymi i wrzącymi prysznicami. Dzisiaj tacy "opętani" chodzą do psychologia i NFZ refunduje im leki. Wychodzi na to , że elektrowstrząsy, które nadal się wykonuje, z tym, że po środku zwiotczającym mięśnie, w znieczuleniu ogólnym, koniec końców nie był aż takie najgorsze, huh. Jak dla mnie dość smutne jest postrzeganie Boga przez pryzmat prymitywnych , abrahamowych, patriarchalnych odłamów religijnych, gdzie Boga postrzega się jako sędziego,detektywa, a szatana za chędożonego prowokatora, i robi się wszystko żeby jednemu dogodzić, a jednemu i drugiemu nie nadepnąć na odcisk. Bo za jedno jest nagroda, a za drugie kara. Jakieś takie to zbyt proste, prymitywne, w kategoriach zerojedynkowych, tylko czarne i białe. Imho można się od tego nabawić jeszcze większej choroby psychicznej. Paru prominentnych , także polskich, egzorcystów by się z Tobą w tej kwestii absolutnie nie zgodziło- na czele z Amorthem, Posackim czy Jankowskim ,czytając ich książki i publikacje. Wg. nich już dawno jesteś w sidłach grzechu śmiertelnego, przyczyniłaś się do rozkładu swojej wiary chrześcijańskiej i jesteś na celowniku szatana. W sumie biorąc kwetiapinę też, wg. ks. Posackiego lecisz z "pigułką na ducha" co nie ma prawa się udać, bo psychotyzm to generalnie bujda na resorach wymyślona przez zachłannych konowałów-ateistów, w rzeczywistości Twój stan wynika z tego, że demon albo nawet i dwa smyrają Ci zakończenia nerwowe w ukł. limbicznym i rysują pentagramy na neuronach ołówkiem. A homeopatii i innych systemów medycyny alternatywnej to trzeba unikać nie ze względu na zagrożenia duchowe tylko na pseudonaukowość, robienie wody z mózgu i co ważniejsze- drenowanie kieszeni zdesperowanym ludziom do ostatniej złotówki. Jak ktoś się zawiódł na medycynie konwencjonalnej bo mu nie pomogła, czy wręcz zaszkodziła , no bywa, i trafi do takiego oszołoma, który zajmuje się takim "leczeniem" to przysłowiowo wpadł z deszczu pod rynnę. Tacy gnoje potrafią tylko wykorzystywać naiwność i ludzką tragedią. Z tego co czytałem to wg. interpretacji biblijnej w teologii szatan i podległe mu byty(demony) nie mają absolutnie żadnej możliwości sprawczej, aby zamanifestować się w świecie fizycznym i wpływać na człowieka , jeśli nie posiadają na to zgody Boga. Bóg taką zgodę wydaje w sytuacji by sprawdzić czyjąś wiarę (patrz Hiob) albo osoba mimowolnie, automatycznie "uzyskuje" taką zgodę jeżeli odwraca się od Boga na swoje życzenie. Nie trzeba chyba przypominać, że piekło to nie jest prywatny kur.widołek i apartamentowce Lucyfera i jego demonicznej świty, gdzie naczelny rogacz universum sobie zalega na metafizycznej kanapie w innym wymiarze i sączy drina z palemką. A ludzi nie kusi po to, aby wkurwić Boga bo ma z nim osobiście na pieńku przez konflikt personalny, i to jego taka absurdalna vendetta za rozbieżności światopoglądowe i banicję z nieba. Więc na złość kusi, prowokuje, wpierdala się w nieswoje sprawy i kolekcjonuje dusze pupilków Boga(znaczy się ludzi), żeby mieć więcej na liczniku w piekle niż Bóg u siebie. Piekło to jest więzienie, i kara dla Lucka za nieposłuszeństwo, Lucek nienawidzi zarówno Boga, nas , jak i samego siebie. Lucek nie działa sobie jak w amerykańskich serialach i "źli" ludzie nie wywołują demonów poprzez rysowanie pentagramów, inkantacje, krwawnik, podpisywanie świstków własną krwią czy zakopywanie skrzynek ze zdjęciem, kością czarnego kota i ziemią ze świeżego grobu. Niee, Lucek robi to po prostu z czystej nienawiści, zgryzoty. W sumie można by tego wszystkiego uniknąć gdyby Bóg , którego nie ogranicza czas i przestrzeń , jest wszechwiedzący, wszechpotężny, po prostu przewidział to wszystko- nie stworzył Lucka , wtedy Lucek nie istniałby, nie zacząłby myśleć samodzielnie, nie wyrobiły sobie chędożonego relatywizmu moralnego, nie skłonił nowego pupilka Boga(człowieka) do wykazania nieposłuszeństwa, nie upadł, nie został skazany na piekło , nie ściągnął za sobą innych upadłych aniołów, które nie stałaby się demonami, nie kusiłby nikogo, nie opętywał Kowalskiego czy Nowaka, nie powodował chodzenia po ścianach , mówienia językami i plucia kamieniami. Bóg wiedział jak to wszystko się skończy. Ale i tak to zrobił , celowo, z premedytacją, niby dał człowiekowi wolną wolę, ale przecież to tylko teoria, i tak wiedział, że Lucek go skusi i upadnie (no bo Boga nie ogranicza czas i jest wszechwiedzący). Reasumując cały kurwi.dołek, z którymi ludzie się teraz męczą jest bezpośrednią sprawą Lucka ale za pośrednim przyzwoleniem Boga. Ot, taki sobie wymyślił test. Labirynt z myszkami doświadczalnymi. Nagroda i kara. Myszka zrobi co chce i dostanie serek(niebo), albo nawali i popieści ją prąd(piekło). A mawiają się, że ewolucjonizm i kara i nagroda w warunkowaniu instrumentalnym są prymitywne. Ech.
×