Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lord Cappuccino

Użytkownik
  • Postów

    14 806
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Lord Cappuccino

  1. Człowiek oprócz ośrodkowego układu nerwowego posiada jeszcze obwodowy układ nerwowy- a jedną z jego dwóch składowych części jest autonomiczny układ nerwowy. Nie nazywa się AUTONOMICZNY dla jaj, tylko nazywa się tak dlatego, że faktycznie jest AUTONOMICZNY. Autonomiczny według słowników to synonim dla= NIEZALEŻNY. Jest niezależny dlatego, że kontroluje on reakcje NIEZALEŻNE OD WOLI i unerwia narządy wewnętrzne. Niech pani dr sobie siłą woli (a raczej swoją "inteligencją") spróbuje kontrolować "niższe struktury swojego organizmu"- i niech sprawi, że jej wątroba przestanie oczyszczać organizm, albo zwolni jej perystaltyka jelit, albo że jej szpik kostny przestanie wytwarzać krwinki, że kora nadnerczy przestanie wydzielać kortykosteroidy albo niech sobie siłą woli zatrzyma serce, a potem wznowi jego pracę. Albo niech sobie wytresuje pień mózgu kontrolujący podstawowe funkcje życiowe, żeby tańczył tak jak jej nowa kora mózgowa zagra. Jestem bardzo ciekaw czy jej się uda.
  2. Ja bym pani dr zaproponował, żeby wzięła rozpęd i yebnęła się czerepem w ścianę, jak zobaczy gwiazdy żeby nie leciała w stronę alfa centauri tylko przemyślała swoje życie, zamknęła praktykę, przekwalifikowała się na zakonnicę i złożyła śluby milczenia, w ten sposób jej ynteligencja lepiej przysłuży się ludzkości.
  3. Kurczaki Kentacki, czyli jeśli nie popsuł mi się wewnętrzny kalkulator to musiała zaciążyć jeszcze w trakcie kampanii wyborczej(w takim wypadku podziwiam wiarę w obietnice wyborcze i zwycięstwo swojej partii), albo zaraz jakoś po stuknięciu laską... marszałkowską... tzn. przy zaprzysiężeniu nowego rządu ma się rozumieć. Ewentualnie ciąża była wspomagana jakimś mutagennym przyspieszaczem wzrostu, może Chazan coś jej opchnął spod lady. Niby nie ocenia się książki po okładce, a o gustach się nie dyskutuje, ale Dżesika... faktycznie to jakieś mocno patogenne imię. Nie martwcie się, już niedługo nowe rekordy w dyscyplinie 500+! Może nawet jakieś pięcioraczki się trafią albo pierwszy udokumentowany przypadek partenogenezy/dzieworództwa u ludzi (oma Jezusa się nie liczy, bo Bóg ją grzmotnął transcendentalnym fallusem). Może program 500+ też przyspieszy rozwój nauki/medycyny, szybciej rozwiną się nowe techniki klonowania pato-dzieci.
  4. Pewnie nikt nie przeprowadzał takich badań ale gdybym miał zgadywać to przy jednorazowym, przypadkowym spożyciu 60mg(co wciąż jest dawką terapeutyczną paroksetyny/ maksymalną) zamiast 40mg paroksetyny prawdopodobieństwo, że coś złego może się stać wynosi tyle co prawdopodobieństwo trafienia 6tki w Lotto czyli 0,0000072%.
  5. BMI jest zawodny, a już zwłaszcza w przypadku dzieci, kobiet w ciąży, kulturystów i sportowców. BMI może wskazać, że jakiś młody Bóg jest osobą skrajnie otyłą, a to się rozmija z rzeczywistością, tak jak nadmieniłeś o Ronie.
  6. Niepowiedziane. Wszystko zależy od %BF. Można przy takim wzroście mieć 100kg i sylwetkę typowo kulturystyczną albo atletyczną, a równie dobrze można mieć bebzol dyrektorski i wyglądać jak tucznik. Tkanka mięśniowa poprzez różnice w gęstości przy tej samej wadze/masie zajmuje dwukrotnie mniejszą objętość niż tkanka tłuszczowa.
  7. Klomipramina to był całkiem dobry lek(na moim przykładzie) ale skutki uboczne w postaci chronicznej obstrukcji(jeżeli już jesteśmy przy tym gównianym temacie) i nadpotliwość jakby 365 dni w roku był Śmingus Dyngus albo dopiero co wyszedłbym spod prysznica(większa niż po SSRI, mimo działania antycholinergicznego), tachykardia, cóż...
  8. Nie no, Kaleb aż tak źle znowu nie wygląda, kalosze i widły miał ostatnio całkiem gustowne, ostatni krzyk mody.
  9. dobre Lord co by nie patrzeć nasza walka z chorobą to koło ratunkowe dla tonącego w szambie No właśnie, depresja to prawie jak teleturniej milionerzy rozgrywający się w szambie, a leki to nasze koła ratunkowe. Mamy do wyboru pół na pół, że albo skończymy na komunalnym(względnie w Tworkach) albo poczujemy choć odrobinę szczęścia, albo możemy wykonać telefon do przyjaciela, do Pana Bogusława znajomego szambiarza, albo możemy zadać pytanie do publiczności na forum.
  10. E, hola hola, jakie prymitywne lekarstwo, jaka truta na szczury, amisulpryd jest super, i Wy go szanujcie. Mnie od pierwszej tabletki zaaktywizował i wyrwał ze szponów depresji, no ale jego działanie niestety szybko słabnie, na przestrzeni tygodni.
  11. ważniejsze Mistrzu jest to czy depresja w ciebie sra , a nie Ty w nią My tu wszyscy ( prawie ) sramy w depresję , a depresja i tak swoje . Co więcej, często bywa tak, że my na nią się zapieramy obstrukcją, a ona nam się rewanżuje rzadkim stolcem.
  12. Idea piękna, ale niestety tutaj utopijna i logistycznie awykonalna.
  13. Czy nadmieniając o tej 16letniej mamie macie na myśli Dżesikę? http://www.tvn24.pl/pomorze,42/16-letnia-matka-korzysta-z-500-plus,640903.html
  14. Witamina D3 jest wytwarzana przez organizm w skórze z pochodnej cholesterolu (7-dehydrocholesterolu) pod wpływem promieniowania UV zawartego w promieniach/ świetle słonecznym. Tak brzmi prawidłowa odpowiedź, co wygrałem? Prawdopodobnie światło słoneczne padając na siatkówkę oka wzmaga biosyntezę serotoniny, a hamuje produkcję melatoniny(co jest zrozumiałe). Dokładny związek pomiędzy światłem, a samopoczuciem nie jest znany, no ale wiadomo, że w porach roku w których występuje mniejsza ilość światła (jesień) niektórzy mają większą skłonność/ następuje wyższa zapadalność na depresję(tzw. sezonową)/ sezonowe zaburzenia afektywne. Poza tym fototerapię z użyciem specjalnych lamp z powodzeniem wykorzystuje się w leczeniu SAD jako akceptowaną metodą naukową. Prawdę mówiąc nie zagłębiałem się na jakiej zasadzie działają te lampy od strony neurobiologicznej, więc liczę na jakiś odzew.
  15. Nie będę polemizował, bo to kwestia dyskusyjna i nie ma wobec niej zgodności nawet wśród badaczy. Cała koncepcja nerwicy natręctw/ zaburzenia obsesyjno-kompulsyjnego nieustannie ewoluuje na przestrzeni dekad. Kiedyś uważano to zaburzenie za rodzaj/podtyp nerwicy (o czym zresztą świadczy pierwotna nazwa tego zaburzenia- nerwica natręctw/ nerwica anankastyczna), później przemianowano je na zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne i przeniesiono je z zaburzeń nerwicowych do zaburzeń lękowych(które jako szuflada diagnostyczna miały stanowić ekwiwalent/równoważnik dla zaburzeń nerwicowych, w związku ze znacznym ograniczeniem/zaniechaniem stosowania terminu "nerwica" w oficjalnej nomenklaturze, a samo pojęcie "nerwicowy" w ICD-10 występuje zaledwie w kilku miejscach, które można policzyć praktycznie na palcach jednej ręki. Teraz okazuje się, że w DSM-V w ogóle wyrzucono to zaburzenie z "zaburzeń lękowych" i stworzono dla niego specjalną, oddzielną kategorię (spektrum OCD), gdyż jego etiopatogeneza i mechanizmy nim rządzące(przynajmniej od strony neurobiologicznej) w znacznym stopniu różnią się od typowych zaburzeń lękowych (jak zaburzenie lęku uogólnionego[GAD], zespół lęku napadowego/ lęk paniczny[PD] czy fobia społeczna[sAD]). Tak sobie myślę (na przykładzie własnym), że u mnie pierwotnie(kilkanaście lat temu) dominowały obsesje- pt. właśnie "a może by wziąć łom i zdzielić kogoś w łeb", "a może by wziąć ten nóż i pociąć xyz", oraz "Bóg to ch...", "Jezus to skur...", "czy przypadkiem nie zgrzeszyłem robiąc xyz?" itd. Odwołując się do tej ostatniej obsesji, to prawdopodobnie powiązaną z nią kompulsją(na tle skrupulanckim) byłoby bieganie 3x dziennie do konfesjonału, żeby się wyspowiadać, a kompulsjami mającymi rozładować lęk związany z tymi pierwszymi myślimy(na tle agresji) mogłoby być np. pokręcenie łomem 3x w lewo i 4x w prawo albo popukanie trzonkiem noża 7x w deskę na jego widok. No ale nic takiego nie miało miejsca. Były tylko myśli. Potem po latach cały obraz zmienił się diametralnie i do głosu doszły kompulsje pt.- wychodziłem z domu, zamknąłem drzwi, odszedłem gdzieś już z 700 metrów, ale wracam się, żeby upewnić się czy aby na pewno jest zamknąłem- sprawdziłem- odszedłem od domu 900 metrów- ale czy aby na pewno je zamknąłem, może niedokładnie przekręciłem klucz- no i się wracam, żeby sprawdzić. Albo jakieś określone gesty, ruchy ciała wykonywane określoną ilość razy, żeby zredukować poczucie lęku związane z xyz. Czy przykładowo podczas sprzątania określony schemat, że najpierw lewą listwę należy przetrzeć 3x wzdłuż i potem 3x w poprzek, a następnie prawo analogicznie, a potem należy zacząć ścieranie kurzy od najwyższej półki regału i iść w dół, a nie z dołu do góry, a później zrobić jeszcze to i tamto. Czy podczas kąpieli najpierw trzeba umyć tę część ciała, później tamtą, później siamtą, i każdą tyle, a tyle razy przejechać gąbką itd. Ale myśli jako takich nie miałem w tamtym okresie. Po prostu odczuwałem jakiś bliżej nieokreślony lęk/niepokój/dyskomfort psychiczny= odwalałem w danej sytuacji rytuał= lęk ustępował albo nie odbębniłem rytuału= lęk narastał. Ale nie był on związany z żadną konkretną myślą (o końcu świata, jakimś nieszczęściu, skrzywdzeniu kogoś, pechu itp.).
  16. Masz czy nie masz, nie ma to znaczenia. Bierzesz leki antypsychotyczne w dawkach antypsychotycznych, prolaktyna będzie wysoka.
  17. a nie bierzesz leków na prolaktynę ? Mijałoby to się niestety z celem, bo leki stosowane w psychozach schizofrenicznych, tj. neuroleptyki są przede wszystkim antagonistami receptorów dopaminowych D2/D3 (i stąd właśnie skutek uboczny w postaci wysokiej prolaktyny), a leki stosowane przy hiperprolaktynemii (podwyższonym poziomie prolaktyny) są agonistami receptorów dopaminowych D2/D3. W najlepszym razie te leki znosiłyby wzajemnie swoje działanie, a w najgorszym agoniści dopaminy doprowadziłyby do nawrotu psychozy.
  18. Dobrze kombinowałeś z tym glutationem na chłopski rozum, ale niestety, sprawa jest bardziej skomplikowana. Wykazano w badaniach, że glutation podawany doustnie w marginalnym stopniu zwiększa stężenie/ pulę glutationu dostępną w organizmie. Po prostu nie działa i już. Glutation w organizmie faktycznie jest jednym z najważniejszych(jeśli nie najważniejszym) antyoksydantów, ale przyjmowanie go w postaci supli nic, albo w najlepszym razie niewiele da. Na podobnej zasadzie podaje się prekursory serotoniny (l-tryptofan, 5-HTP- najlepiej łącznie z inhibitorem obwodowej dekarboksylazy), a nie samą serotoninę, bo ona ulega degradacji w GI poza tym nie posiada zdolności przenikania BBB(w przeciwieństwie do prekursorów).
  19. Co przez to rozumiesz? Nie ma NN bez kompulsji, można ich nie zauważać. Oczywiście, że występuje podtyp NN/OCD bez kompulsji, z dominatą obsesji, w klasyfikacji ICD-10 jest to F42.0- Zaburzenie z przewagą myśli czy ruminacji natrętnych. Z kolei gdy w obrazie klinicznym dominują kompulsje jest to F42.1- zaburzenie z przewagą czynności natrętnych (rytuały). Natomiast gdy obsesje(natrętne myśli) oraz kompulsje(natrętne czynności) występuje w równym natężeniu, diagnozuje się samo F42(bez sufiksa) albo F42.2- Myśli i czynności natrętne, mieszane. A skąd, w żadnym wypadku. Kompulsje to kompulsje, a obsesje to obsesje. Obsesje to zaburzenia treści myślenia i rozgrywają się wyłącznie w sferze myślowej- czyli myśli pt. "a jakby wziąć ten nóż i zrobić komuś krzywdę", "jeśli zrobię to czy tamto to będę brudny/nieczysty/skażony", myśli o charakterze obrazoburczym/bluźnierczym- "Bóg to ch**", "Maryja to kur...", "czy aby na pewno wszystko poprawnie wykonałem?", "czy przypadkiem nie zgrzeszyłem?" (patrz: skrupulatyzm), "czy zgasiłem gaz/ czy zamknąłem drzwi?", "czy przypadkiem nie jestem gejem/lesbijka albo pedofilem, psychopatą?" itd. itp. Z kolei kompulsje dotyczą sfery behawioralnej, są to czynności, rytuały- mycie rąk czy mycie się ileś tam razy, szorowanie ciała, dotykanie jakieś przedmiotu czy grupy przedmiotów np. określoną ilość razy, wykonywaniem określonej czynności kilka razy, układanie przedmiotów w określonym porządku czy wg. określonego schematu, omijanie płyt chodnikowych czy łączeń pomiędzy nimi podczas spaceru, przeliczanie na głos przedmiotów, kręcenie się wokół własnej osi określoną ilość razy, realne wracanie się z dołu klatki schodowej(na tym polega różnica pomiędzy obsesją o podobnej treści) do swojego mieszkania na piętro X, żeby sprawdzić czy zamknęło się drzwi/zakręciło gaz/ wyłączyło żelazko, drapanie się, kompulsyjne wyrywanie włosów(trichotillomania- należą do spektrum NN/OCD) itp. itd. Ten przykład- "Jak zobaczysz nóż i pomyślisz, żeby kogoś nim zabić, a potem się zastanawiasz czy naprawdę tego chcesz, to to jest kompulsja" to żadna kompulsja, bo nie występuje tu żadna czynność, zachowanie, wszystko wciąż rozgrywa się w sferze myślowej. Jest to po prostu introspekcja, analiza swojego stanu psychicznego, w tym wypadku analiza myśli pt. "wziąć nóż i kogoś nim zabić"- czy jest ona obsesją/myślą natrętną= wynikiem zaburzenia psychicznego NN/OCD, i jako wytwór patologiczny jest ona sprzeczna z naszym jestestwem i system wartości, czy też może jest to nasz świadomy zamiar i chęć.
  20. Być może arypiprazol(Abilify)- powoduje relatywnie niewielki przyrost masy ciała czy nawet jego brak. Poza tym nie "skasuje" Cię tak jak inne neuroleptyki bo jest częściowym agonistą receptorów dopaminowych zamiast bycia ich antagonistą tak jak w przypadku większość leków przeciwpsychotycznych. Częściowy agonizm 5-HT1a też się przyda(w kontekście działania p/depresyjnego i p/lękowego), a częściowy agonizm 5-HT2c w kontekście zmniejszenia żarłoczności. Tylko jeżeli dostaniesz po nim akatyzji, że polecisz ze Śląska na Pomorze "z buta" to reklamacji nie przyjmuję. No i lepiej "załatw" sobie ryczałt na ten lek (cena...).
  21. Działanie nasenne tego leku jest fantastyczne. Gdy pierwszy raz go spróbowałem to było odkrycie na miarę złotego morfeusza, śpi się po nim błogo jak po 0,7 i napoju gazowanym na materacu z wiórków kokosowych i w pościeli z jedwabiu. Niestety działanie przeciwdepresyjne w moim (i z tego co czytam nie tylko w moim) przypadku było... hm... właściwie to było nieobecne, nawet przy 450mg/d.
  22. Po olanzapinie być może nieco mniej się tyje niż po miansie/mircie, nie wiem, nie weryfikowałem tego nigdy, ale i tak jeden grzyb- jest to jeden z bardziej "tucznych" neuroleptyków. -- 5 maja 2016, o 23:25 -- Faktem jest, że fluoksetyna w tej dawce 60mg ma jedynie pomocnicze zastosowanie przy bulimii/kompulsywnym objadaniu się, mimo że ma takie wskazanie. Nie jest to cudowna pigułka, która zniweluje nam głód. Temu służą leki anoreksjogenne, a większość z nich jest typowymi psychostymulantami. W USA w leczeniu otyłości/ kompulsywnego objadania się stosuje się metamfetaminę(Desoxyn). Jest też połączenie fenterminy(stymulant) z topiramatem(lek przeciwpadaczkowy powodujący utratę masy ciała). Wyszedł też lek przeciwdepresyjny Symbyax- stanowiący połączenie fluoksetyny z olanzapiną, gdzie olanzapina ma augmentować skuteczność p/depresyjną fluoksetyny, a fluoksetyna ma "zbijać" obżarstwo po olanzapinie.
  23. Pójdźmy w inną stronę , depresja atypowa i niektóre postacie spektrum ChAD to problemy ze snem- ale z zupełnie innej beczki- hipersomnia/ nadmierna ospałość w ciągu doby i hiperfagia/ nadmierny apetyt, co w takim przypadku bardziej się NIE nadaje, jak nie NaSSa? Tak jak słusznie zauważono w paru opracowaniach dana właściwość leku/ substancji farmakologicznej może być zarówno skutkiem ubocznym/działaniem niepożądanym jak i może być benefitem/działaniem pożądanym- w zależności od okoliczności i perspektywy obserwatora. Podobnie- inaczej sprawa będzie wyglądać, gdy miansę/mirtę podamy anorektykowi ze współistniejącą depresją, a inaczej gdy podamy je bulimikowi/kompulsywnemu żarłokowi ze współistniejącą depresją. Podobnie opóźnienie ejakulacji przez SSRI może być istotną wadą, a równie dobrze może być zaletą w przypadku "szybkich strzelców"- siódmy SSRI (dapoksetyna- rzadziej wspominana na forum ze względu na nietypowe wskazanie) o krótkim t1/2 został zarejestrowany właśnie stricte do tego celu.
  24. Wafel Grzesiek i szklanka Coli? Ekhm. Po 60mg mianseryny to ja potrafiłem na przełomie wieczoru/nocy zjeść dwa kebaby, dwie duże paczki chipsów, wypić 2l coli/pepsi, do tego całe pudełko ptasiego mleczka, dwie zupki chińskie(z ręką na sercu, niech mi latający potwór spaghetti świadkiem) i za pół godziny być znowu głodnym. NaSSA nie są dla mnie. NaSSa nie są dla ludzi grasujących po nocy. NaSSa nie są dla ludzi którzy już na "trzeźwo" borykają się z hiperfagią/atypowością depresji/zaburzeniami hormonalnymi. Ale ogólnie NaSSa to dobre leki.
  25. Cóż, z powyższego wykresu wynika, że najmniej kastrującym(albo ściślej- powodującym dysfunkcje seksualne u najmniejszego odsetka pacjentów) LPD jest moklobemid, a najbardziej "kastrującym"- sertralina. Dzieląc się doświadczeniami z autopsji- przy 200mg/d sertraliny praktycznie nie odczułem kastracji (być może ma to związek z blokowaniem przezeń wych. zwr. dopaminy w wyższych dawkach, choć jest to działanie słabe, dzięki tej właściwości sertralina prawdopodobnie nie podnosi prolaktyny w takim stopniu jak czynią to inne SSRI, chociaż SSRI w ogóle w marginalnym stopniu podnoszą prolaktynę porównując to ze wzrostem prolaktyny po przeciwpsychotycznych dawkach większości neuroleptyków, różnica jest diametralna). Przy 60mg/d fluoksetyny również nie odczułem kastracji (antagonizm 5-HT2c?). Najbardziej z tego towarzystwa wykastrowała mnie wenlafaksyna oraz paroksetyna, po całości, nie wdając się w szczegóły. Z kolei gdy zażywałem amisulpryd(bliski krewniak sulpirydu) w dawce nieantypsychotycznej, tj. 50-100mg/d , faktycznie- prolaktyna wystrzeliła mi znacząco w górę oraz spadło stężenie testosteronu. Tym niemniej znajoma endokrynolog nadmieniła, że wyniki nie są tragiczne porównując to z wynikami po większość LPP w dawkach przeciwpsychotycznych czy co dopiero wzrostem PRL przy guzie przysadki mózgowej, który jest astronomiczny. Wyniki nie odbiły mi się jednak na sferze seksualnej, paradoksalnie miałem wręcz wrażenie podwyższonego libido, fabryka też dawała radę. Właściwie Solian w tych niskich dawkach to był jeden z najlepszych leków jakie kiedykolwiek brałem. Czuć ewidentne działanie przeciwdepresyjne, aktywizujące, antyaustyczyne, działanie leku jest praktycznie odczuwalne niemalże od razu, nie trzeba czekać kilku(nastu) tygodni. Z tego powodu można ten lek stosować również doraźnie. Ewidentnie ma to związek z antagonizmem receptora serotoninowego 5-HT7 i blokadą presynaptycznych autoreceptorów dopaminergicznych= wzmożone uwalnianie dopaminy, w takich dawkach sulpiryd/amisulpryd wykazują zwiększone powinowactwo do receptorów presynaptycznych w porównaniu z receptorami postsynaptycznymi. Niestety działanie leku szybko słabnie, gdyż autoreceptory z powodu blokady ulegają upregulacji= łatwiej jest je pobudzić przez dopaminę= łatwiej zahamować dalsze uwalnianie dopaminy z błony presynaptycznej. Przy agonistach dopaminy ma miejsce coś odwrotnego, tj. downregulacja autoreceptorów dopaminergicznych ale z kolei również downregulacja postsynaptycznych receptorów dopaminowych D2/D3. Abstrahując od neuroleptyków niestety SSRI również nie wpływają najkorzystniej na sferę seksualną. Dysfunkcje seksualne po tych lekach są powszechnością, wymieniane w kontekście każdej substancji z tej grupy i charakteryzujące się bardzo odmiennym wachlarzem efektów(w zależności od indywidualnej reakcji)- przeważnie opóźnienie ejakulacji, również impotencja, anhedonia seksualna itp. W niektórych przypadkach bywają one nieodwracalne mimo zaprzestania kuracji danym lekiem (patrz: publikacje i case reporty na temat PSSD). Na eng wiki był kiedyś ciekawy wpis na temat PSSD z bogatą bibliografią(m.in. z pubmedu), w którym również nadmieniona o impotencji, pogorszeniu jakości nasienia czy zmniejszeniu jego objętości, niedorozwoju gonad, permanentnych problemach w sferze seksualnej w życiu dorosłym jeżeli SSRI były stosowane u nastolatków/osób w wieku dojrzewania, a nawet informacja, że jedna prestiżowa agencja medyczna w USA zaklasyfikowała fluoksetynę jako "toksynę reprodukcyjną". Niestety cały wpis z niewiadomych powodów wyleciał stamtąd, a pozostała jedynie mała wzmianka w postaci akapitu w głównym artykule o SSRI. Widocznie ktoś miał w tym jakiś interes, bo nie odniosłem wrażenia, żeby tamten wpis był ostoją dla "scientific biases".
×