-
Postów
2 857 -
Dołączył
Treść opublikowana przez _asia_
-
O ile wiem - rumień jest ewidentnym potwierdzeniem że kleszcz był zarażony. O ile wiem choroba może się uaktualnić później, kiedy osłabnie odporność organizmu. Być może wielu z nas w gruncie rzeczy jest nosicielami różnych bakterii i one nie przeszkadzają, gorzej gdy organizm z jakiegoś powodu jest osłabiony. dokładnie tak. tak było ze mną. uaktywniło mi się bardzo cholerstwo po wieeeelu latach. -- 03 lis 2011, 11:25 -- też tak myślę. ale oprócz boreliozy zainteresowałabym się także bardzo mycoplasmą pneumoniae i chlamydią pneumoniae (przede wszystkim z racji tych plamek, kropeczek przed oczami i innych zaburzeń widzenia, kaszlu, zatkanych uszu, kłuć na ciele itd.). wykluczenie kandydozy za pomocą rentgena płuc??? przecież to śmieszne! Boże, widzisz i nie grzmisz!!! oto objawy przewlekłego zakażenia chlamydią pneumoniae: http://forum.chlamydioza.pl/viewtopic.php?t=32
-
Może... No nie mam pojęcia... Tak, odczuwam to odblokowanie również wtedy, gdy kontaktuję się z ludźmi. Tak jakby mi ktoś odetkał korek w głowie, płucach, sercu... I odzyskuję bardziej łączność z sobą i światem. -- 03 lis 2011, 09:50 -- brak uczuć, Olu, wyobrażam sobie jak bardzo jest to dla Ciebie duży problem. Sama bym chciała, żeby to w końcu minęło, bo czuję się jakbym była jakąś kłodą, uczucia są bardzo niewyraźne, raczej zgaduję co to jest niż to odczuwam, boję się, że moje emocje całkiem zanikną... Moja terapeutka twierdzi, że to na skutek różnych przeżyć, że przelała się czara i się zamknęłam, ale ja upatruję też jakichś fizjologicznych przyczyn, nie jedynie psychicznych/emocjonalnych. No i nurtuje mnie o co chodzi z tym czystym powietrzem. A powiedz, czy Twojemu zanikowi uczuć towarzyszy też takie jakby ogólne otępienie i mgła umysłowa, słabsza pamięć, uboższy zakres słownictwa, problemy z koncentracją, nauką itd.? Bo ja tak właśnie mam. I, co dziwne, to mija właśnie na wsi, z dala od zanieczyszczeń. To jest dla mnie niepojęte. Snuję już różne teorie, ostatnio wpadłam na to, że może to przez dwutlenek węgla. Im wyższe jego stężenie tym gorzej się czuję. Najgorzej czuję się w mieście w lecie (im wyższa temperatura tym wyższe stężenie dwutlenku węgla i trudniej się go znosi), wtedy w ogóle jestem jak na haju, silna d/d, problemy z krążeniem, senność, silne migreny, brak energii. Wpadłam teraz na pomysł, że może bym sobie zrobiła gazometrię, tylko jeszcze nie wiem gdzie. :/ Nurtuje mnie to wszystko, bo ja czuję, że u mnie to nie jest psychologiczna przyczyna tylko jakaś fizjologiczna.
-
Moje (nie)odczuwanie emocji... Hmmm... Na jakiejś płaszczyźnie czuję, że teraz to się np. (chyba) cieszę albo smucę, albo jestem wściekła, a jednak odczuwam to inaczej, dużo słabiej, tak jakby to nie były moje emocje, albo jakbym była pod wodą albo za bardzo szczelną grubą kopułą, albo we śnie, za mgłą i nie mogła się do tych emocji przez nią przebić, żeby tak naprawdę poczuć. To tak jak chory w śpiączce – słyszy niewyraźnie jakieś głosy z zewnątrz wokół niego, ale nie może się obudzić, żeby zobaczyć i dobrze usłyszeć co to. Tak więc na jakimś poziomie odczuwam, ale jest to raczej odczuwanie rozumowe tak jak to kiedyś podobnie napisała Ola (brak uczuć), tzn. wiem (w każdym razie zgaduję i przypuszczam), że np. się złoszczę, ale nie czuję tak naprawdę jak dawniej, że to robię. Skomplikowane to trochę... W każdym razie chcę się w końcu z tego obudzić. Co ciekawego zauważyłam – że gdy jestem na czystym świeżym powietrzu na wsi albo w lesie, z dala od miasta, spalin, dwutlenku węgla to jestem bardziej przytomna i bardziej czuję siebie i swoje emocje, jakbym się przebijała przez tę kopułę, bardziej kontaktuję sama ze sobą. Intryguje mnie to. Ma ktoś podobnie?
-
dobry jest też cytrynian magnezu
-
jestem dokładnie w takiej samej sytuacji...
-
ostatnio robię dokładnie tak samo. rzadko bywałam w kościele, ale ostatnimi czasy zaczęłam tam zaglądać, gdy jest pusto, usiądę sobie zawsze na kilka minut, pomodlę się i jakoś tak lepiej mi się robi, czuję się bezpieczniej, pewniej, mam poczucie, że nie jestem sama, czuję się otoczona czyjąś opieką, a sam kościół wydaje mi się tak przyjazny, bezpieczny.
-
Tea, doskonale Cię rozumiem, bo mam podobnie... Żyję ciągle przyszłością, ewentualnie czasem przeszłością epizodowo, a jak to mówi moja terapeutka nie potrafię być tu i teraz. Ja wciąż tylko na coś czekam, do czegoś dążę, a gdy osiągam to przestaje mnie to cieszyć, wciąż się zamartwiam, rozmyślam, planuję... Nie potrafię być tu i teraz, bo w tym miejscu jest pustka. Ciągle za czymś gonię w poszukiwaniu szczęścia i spełnienia, wciąż myślę, że gdy osiągnę wyznaczony cel to będę szczęśliwa. Ale to nie prawda - gdy go osiągam to już się dla mnie nie liczy i szukam szybko następnego. Wszystko, by zabić tę pustkę...
-
Kilka problemów / Historia życia! <Polecam Każdemu>
_asia_ odpowiedział(a) na marvel007 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
pozwolę sobie na jedną uwagę jeśli mogę... byłabym ostrożna z tekstem, że czyjeś problemy wydają się być błahostką w porównaniu do problemów innych forumowiczów, gdyż dana osoba może odczytać to jako umniejszanie jej problemów i ignorowanie ich, może czuć się odtrącona. tak naprawdę nasze własne problemy są dla nas i tak zawsze największe, jakie by one nie były, a poza tym nie znamy Marvela, nie wiemy jak w realnej rzeczywistości sobie radził i ile go to kosztowało, być może potrzebuje pomocy czy rady bardziej niż nam się to może wydawać. Czasem z pozoru silna osobowość potrzebuje pomocy bardziej niż ta słabsza - piszę to, bo sama jestem tego dobrym przykładem. Co nie zmienia faktu, że jego posty są bardzo długie i przez to trudne do przebrnięcia, zniechęcające do czytania, przyznaję, że ja do końca też nie przeczytałam. Przez słowo "raczy" przypuszczam, że pewnie się zirytował i rozczarował z powodu braku odzewu, bo skoro tyle się napisał to liczył, że otrzyma chociaż jakąś odpowiedź, a tymczasem jego posty zostały zignorowane... Marvel, na przyszłość tak jak Wiola napisała - pisz krótsze posty, wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że ktoś Ci odpisze, poradzi. Na tym forum jest dużo osób, a każda z tych osób potrzebuje uwagi, zainteresowania... To normalne w tej sytuacji, że niektóre wpisy giną w "tłumie"... -
Kornelia, jak uważasz, ja do niczego nie zmuszam, to Twoja odpowiedzialna decyzja. :)
-
No ogólnie rzecz biorąc tak... Trzeba być nieugiętym i mieć silną wolę, inaczej można tak się leczyć bez końca. Da się wytrzymać, ja nawte jak gdzieś jestem to się nie łamię.
-
Kornelia, no w sumie to ponad dwa lata, ale różnie to było, zdarzały się grzeszki... Natomiast konsekwetnie to od roku. :) To ciekawe z tymi brzegami powiek... Powiem Ci, że ja w przeszłości często coś takiego miałam. Ale nie wiedziałam jak to się nazywa.
-
Kasiunia... To całkowicie normalne i uzasadnione, że po takiej przerwie obawiasz się powrotu do pracy... Wiesz jak ja się bałam znowu zacząć pracować ucząc prywatnie? Masakra po prostu, co ja nie wyprawiałam... Do 8 listopada zrób dla siebie jak najwięcej DOBRYCH i PRZYJEMNYCH rzeczy, porozpieszczaj się tochę... A 8 listopada po prostu zacznij pracować. Ja wiem, że Ci się uda, że jak będzie trzeba to się zgarniesz. I NIE KALECZ SIĘ PROSZĘ.
-
Kasiu, :* kiedy wracasz do pracy..? Jak sobie radzisz bez terapii? Jak było na podsumowaniu?
-
herbatę można pić tylko roiboos i ziołowe, zielona nie jest za bardzo zalecana a czarna wręcz zakazana. no coca cola nawet bez cukru jest stanowczo zakazana, podobnie jak inne sztuczne napoje i soki, właściwie jakiekolwiek napoje i soki z kartonów/puszek/butelek nie są wskazane. można świeże przez siebie wyciskane warzywne. można wodę, wodę z imbirem, cytryną, herbatki ziołowe, domowej roboty rosół, wodę z ogólrków i kapusty kiszonej, korę pau darco (smakuje jak normalna herbata)...
-
Kornelia, na piśmie nie dostałam. :) Janusa książkę mam, polecam, można się dużo dowiedzieć z niej o candidzie. Natomiast jeśli chodzi o leczenie to częściowo się z nim zgadzam, częściowo nie, np. w kwestii suplementów (jak dla mnie za dużo supli a za mało zwraca mimo wszystko uwagę na odżywianie, zakwaszenie organizmu). Z kolei ze Słoneckim nie zgadzam się z np. w kwestii miodu i trochę zbyt dużej ilości błonnika. :) Jak dla mnie ich diety są za mało restrykcyjne przy przewlekłych kandydozach.
-
mi też przykro Kasiunia... i rozumiem Cię, bo... ja to zrobiłam w czwartek także po długiej przerwie.
-
candida potrafi bardzo rozregulować tarczycę niestety, takie są fakty, nawet dr Janus mi to powiedział. :/ co do specyfików to ja stosowałam na początku w pierwszej fazie przede wszystkim zabijające grzyba, probiotyki i ostrą przeciwgrzybiczą dietę, a dopiero potem suplementy wzmacniające odporność.
-
Tak. Żeby wyniki były naprawdę miarodajne materiał powinno się trzymać ok. 8 dni. 3-4 to krótko, niestety w polskich realiach to standard. Tak więc bardzo możliwe, że candidy wyszło by u Ciebie jeszcze więcej. Kolejne tak. W miarę leczenia objawy powoli ustępują aż do ich wyeliminowania. Tylko walka z candidą wymaga czasu i cierpliwości. No i kolejne tak. :) W aptece można nabyć wymienione suplementy. Można je także zamówić w internecie, wtedy jest taniej. Ogólnie bardzo polecam preparaty firmy Solgar. Aha, nie przejmuj się reakcjami lekarzy, sama to przechodziłam - weług nich byłam zdrowa podczas, gdy czułam się fatalnie. Śmiech na sali. Nie trzeba się tym przejmować tylko wziąć zdrowie w swoje ręce i robić swoje.
-
potwierdzam, choć nie miałam robionych badań w tym kierunku. Zmiana diety zniwelowała u mnie gwałtowne napady złości i paniki, co jest szalenie ważne zarówno dla mnie, jak i mojego otoczenia u mnie to samo. zmiana diety spowodowała, że zniknęły moje silne ataki paniki, które pojawiły się nagle znikąd po infekcji leczonej antybiotykami, a moje wahania nastroju są o wiele mniejsze.
-
tabacos17, witaj. :) Zdecydowanie masz objawy kandydozy. I właściwie nawet nie musisz pytać, bo masz przecież wyniki badań... Jeśli nawet w badaniach wyszła Ci liczna candida to jest to oczywiste, że masz kandydozę. Teraz trzeba ją jak najszybciej zacząć leczyć, podstawą jest dieta, a żeby zabić grzyba polecam naturalne specyfiki zamiast antybiotyków przeciwgrzybiczych, rotacyjnie stosować czosnek, czosnek niedźwiedzi, kwas kaprylowy, gorzknik kanadyjski, vilcacorę, candidę clear, olejek z oregano, citrosept, można pić przy tym przez kilka tygodni herbatę z kory la pacho (pau d'arco). do tego duuuuże ilości dobrych probiotyków Nie masz pojęcia co grzyb może zrobić z psychiką i ludzkimi emocjami.
-
Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia
_asia_ odpowiedział(a) na maura temat w Psychoterapia
no właśnie... poleczyć czy wyleczyć? musisz być zdeterminowana i nastawiona na WYleczenie. inaczej można się leczyć bez końca... mnie terapeutka zaraz pyta w tej sytuacji - co to znaczy według mnie wyleczyć się, być zdrowym... tzn. żebym to sprecyzowała. te cele terapii to są jednak ważne, warto się nad nimi spokojnie w domu zastanowić i nazwać te konkrety. wiem, że to nie łatwe, ale warto spróbować. :) -
Kasiu, na regenerację, wspomaganie i odtruwanie wątroby polecam bardzo ostropest plamisty oraz wyciąg z karczocha. można kupić pojedynczo lub razem np. w postaci preparatu Hepatobon. Heh, no ja właśnie też mam taką właściwość - odpycha mnie od tego co jest dla mnie niedobre, co mi szkodzi, nie służy. :) Zmęczonyyy, to prawda, niektórym witarianizm bardzo służy, ale to zależy indywidualnie od organizmu, bo jeśli np. ktoś ma tendencje do marznięcia, wychłodzonego organizmu oraz jego organizm jest bardzo osłabiony i wyniszczony niedożywieniem, lekami itd. to raw food jest ostatnim stylem odżywiania, którego powinien spróbować. w takim przypadku najlepsze są pokarmy rozgrzewające nasze ciało (i nie mówię tu tylko o temperaturze pokarmu, ale też o jego właściwościach termicznych, np. sałata, pomidory, pszenica, nabiał mają właściwości ochładzające, a np. kasza gryczana, prawie każde mięso, wiele gatunków ryb, quinoa, przyprawy, pory, cebule, kawa itd. właściwości rozgrzewające. podobnie - niektóre pokarmy wysuszają nasz organizm, inne nawilżają. W zależności od tego czy mamy np. nadmiar śluzu w organizmie czy też jesteśmy, że tak powiem, wysuszeni, możemy zniwelować ten stan za pomocą odpowiedniego odżywiania. niektórym witarianizm odbiera energię i zdrowie. trzeba przyjrzeć się swojemu organizmowi, uważnie patrzeć jak reaguje, on naprawdę wiele nam mówi tylko go przytłumiamy lekami, niezdrowym żarciem itd. -- 22 paź 2011, 06:29 -- surowe owoce i warzywa są o wiele ciężej strawne, obciążające żołądek i trzeba to mieć na względzie. swojego czasu ja się uparłam, że będę jeść dużo surowizny. to był błąd. ale owszem, niektórym witarianizm służy i mają się na nim świetnie.
-
Kasiu, kawa rozpuszczalna to najgorszy syf, odradzam. Najlepiej będzie jeśli pójdziesz i do dietetyka, i do dobrego gastrologa. No nie są żarty, samo nie przejdzie, a chyba nie chcesz mieć takich problemów do końca życia??? Wiem co mówię, bo ja 3 lata temu dostałam nietolerancji na prawie wszystko i praktycznie nic nie mogłam jeść chociaż już chciałam, bo mi szkodziło (wzdęcia, gazy, zaparcia, biegunki, bóle brzucha, śluz itd.) Dopiero radykalna zmiana sposobu odżywiania postawiła mnie na nogi. Ale lepiej mieć kogoś kompetentnego przy sobie, żeby móc się poradzić, nie być z tym samemu. Dlatego wizyta przede wszystkim u dietetyka jak i gastrologa, żeby zlecił odpowiednie badania, aby się upewnić, że wszystko z Twoimi narządami w porządku jest dobrym pomysłem.
-
Zmęczonyyy, no ja odpukać się czuję wciąż całkiem nieźle. najbardziej mi służą chyba naturalne probiotyki w postaci mikstury jawo. no podstawą powinien być dobry rosół z warzywami przez kilka pierwszych dni i te żółtka.
-
Laima, Kasiu, oto co ja bym zrobiła na Twoim miejscu: odstawiła zdecydowanie jakąkolwiek kawę, wszystkie produkty zbożowe zawierające gluten a w szczególności pszenicę (nie jeść kaszy mannej! kuskus też nie jest dobry). odstawić biały ryż i wszystko co oczyszone. żadnych kisieli, galaretek, słodyczy. żadnego nabiału, pod żadną postacią. żadnych napojów gazowanych i niegazowanych, soków, na razie żadnych surowych owoców i warzyw (oprócz sałaty), można duszone i podgotowane. jeść jajka na miękko krótko gotowane, można też surowe żółtka - bardzo odżywcze, włączyć raz na tydzień ryby, może też kawałek kurczaka (wiem, że jesteś wegetarianką...). zupy jarzynowe na rosole z drobiu. dużo warzyw duszonych i krótko gotowanych z oliwą z oliwek. kasza jaglana jest jak najbardziej ok, jeśli gryczana to raczej biała niepalona i w małej ilości. ryż brązowy - w małej ilości. quinoa (komosa ryżowa) i amarantus są jak najbardziej ok, polecam (quinoa jest bardziej wartościowa pod względem białka, aminokwasów niż mięso, amarantus - niezastąpione źródło żelaza i magnezu). podstawą niech będą jednak zupy na dobrym rosole. probiotyki, w dużej ilości, żeby odbudować florę bakteryjną - i kiszonki, i w kapsułkach. stosować olej z rokitnika - wspaniale odbudowuje śluzówki. no i najważniejsze - wziąć się za wybijanie candidy, bo tego, że masz z nią problem jestem niemal w 100% pewna. ŻADNEJ KAWY. -- 21 paź 2011, 14:07 -- a jeśli już musisz się czasem (!!!) napić tej kawy to zrób sobie nierozpuszczalną gotowaną w wodzie przez ok. 5 minut, jest wtedy o wiele łagodniejsza dla przewodu pokarmowego.