Skocz do zawartości
Nerwica.com

_asia_

Użytkownik
  • Postów

    2 857
  • Dołączył

Treść opublikowana przez _asia_

  1. wiem, wiem - sa rozne wersje. :) jedna wrecz zaleca naturalne dobre bakterie, kwas mlekowy, jak najwiecej, w postaci kapusty i ogorkow, inna, ze nie, nie wolno. ja jem, zwlaszcza kapuste, bo bardzo dobrze mi robi, nawet na mdlosci przy migrenach, i ma duzo witaminy C. i co ciekawe ciagle mam na nia chec. gdy zaczelam ja wcinac i pic jej sok to przeszla mi zupelnie ochota na slodycze, owoce itd. tylko mi sie ciagle kwaznego chce. fakt, ze lykam tez chlorelle, a ona rowniez hamuje apetyt na slodycze. mysle, ze organizm wyczuwa, czego mu brakuje. sprobuj, mysle, ze to zalezy indywidualnie od organizmu. tak jak np. przy kandydozie niektorzy mogga jesc chleb razowy na zakwasie, a inni nie. niektorzy toleruja maslo, inni nie. jak wyglada teraz Twoja dieta?
  2. astalavista: rybe oraz mieso jem 1-2 w tygodniu niewielka porcje. tak zalecila mi pani doktor. nic teraz nie pije - zadnego noni, citroseptu itd. witamin syntetycznych raczej juz nie biore, to rowniez zalecenie p. doktor - jedynie magnez+b6 oraz chlorelle. staram sie jesc witaminy w pozywieniu np. wit. C to kapusta surowa i kiszona picie - woda mineralna, woda przegotowana goraca z imbirem, ziola (mieszanka od mojej pani doktor) jesli chodzi o poprawe stanu psychicznego to - nie chodze juz wciaz przytepiona z glowa w chmurach jakby pijana, trzezwiej mysle, nie mam juz atakow paniki oraz irracjonalnych lekow. to tyle. ponadto poprawil mi sie oczywiscie stan fizyczny. wczesniej to byl koszmar.
  3. dokladnie tak, tu zgadzam sie w 100%, jesli cos nam szkodzi to powinnismy to wyeliminowac i zastapic czyms innym jesli nie mozemy sie bez tego obyc.
  4. linka, no wyobraz sobie, ze jednak wiem , bo z powodu kandydozy stosuje od dawna diete bezcukrowa, bezglutenowa, beznabialowa i bez produktow przetworzonych. Generalnie duzo wiecej mi nie wolno niz wolno. [Dodane po edycji:] a, jeszcze jedno - to niby tylko kawa, ale osoba pijaca ja regularnie, gdy musi sie z nia nagle rozstac boryka sie przez pewien czas z objawami odstawiennymi (i psychicznymi, i fizycznymi). Oczywiscie nie tak intensywnymi jak przy alkoholu czy narkotykach, ale jednak. Kawa takze uzaleznia!!!
  5. Moniko, no faktycznie tak to wyglada - jakbys sie zmuszala do kontaktu z G. Dlaczego unikasz z nim kontaktu? Irytuje Cie?
  6. Moniko, no wlasnie... on cos w sobie ma... Bije od niego przede wszystkim dobroc, cieplo, szczerosc. Czulam sie przy nim swobodnie, w ogole czuje jakbym dlugo go znala, odbieram od niego telefony, nie zbywam go... I chyba mi sie podoba, dlatego boje sie tego. Bo gdy mi zaczyna na kims zalezec to nic dobrego z tego nie wychodzi. Boje sie, ze bede cierpiec. Znowu. Nie ma miedzy nami wiezow krwi, ale - jego mama jest rodzona siostra zony rodzonego brata mojego ojca. Troche to skomplikowane. :) I co za przypadek!! Vi., jasne jasne :)
  7. Moniko, Agnieszko, To jest dosc dziwna historia. Napisal do mnie jakis miesiac temu chlopak na NK. Jakis kolega mojej dalekiej kolezanki. No I tak zaczelismy do siebie pisac. Okazalo sie, ze mieszka nie az tak daleko mojej miejscowosci rodzinnej. Ustatlilismy, ze spotkamy sie w Wawie na herbate po Swietach. I teraz sluchajcie – w Wigilie zadzwonil do mnie w poludnie I zapytal, co teraz robie. Bo chce wpasc na minutke zlozyc mi tylko zyczenia. Ja cala spanikowana, bo w codziennych ciuchach, z podkrazonymi oczami, bo akurat mialam baardzo kiepski humor. Dal mi 15 min. wiec sie zdazylam ogarnac. Przyjechal, poznalismy sie, dal mi prezent (zreszta bardzo nietypowy, oryginalny :) ), podzielilismy sie oplatkiem, usciskalismy sie, wycalowalismy przy oplatku I pojechal. Potem jeszcze dzzwonil, wczoraj tez... Piszemy do siebie... Czyz to nie dziwna historia? Ale jeszcze jest cos dziwniejszego – on jest zwiazany w pewien sposob z moim ojcem!!!
  8. Agnieszko, jesli chodzi o relacje z rodzina to - byly chwile bardzo fajne, a byly i totalnie beznadziejne, raniace mnie, wkur.wiajace na maxa. Tak jak napisalam przerozne skrajne emocje. Ale ogolnie jednak na plus. Gdy jestem w domu gosciem to jest lepiej... W ogole bylo duzo lepiej niz sie spodziewalam, mimo wszystko, nawet gdy zjechala sie dalsza rodzina. Co do planow na Sylwka - przespie go... Chyba, ze... Ale nie... To niemozliwe. A jesli nawet by mnie zaprosil to i tak nie pojde... Stalam sie dzikusem i stronie od ludzi. Tak wiec nie doczekam nawet do polnocy tylko pojde spac. Fajnie, ze milo spedzisz Sylwestra. Twoj, Moniko, tez super sie zapowiada, odpoczniesz. :)
  9. _asia_

    SSRI-temat ogólny

    Owszem, po cukrze moga wystapic leki, zwiazek zaburzen lekowych i duzej ilosci spozywanych slodyczy jest bardzo znaczacy, dowiedzialam sie o tym kiedys nawet od pani psycholog. Ludziom z zaburzeniami lekowymi, napadami agresji, gniewu, atakami paniki, niestabilnoscia emocjonalna odradza sie spozywanie slodyczy, a przynajmniej jego ograniczenie, gdyz wzmaga te objawy. W przypadku coca coli mysle, ze mimo to chodzi jednak przede wszystkim o kofeine.
  10. I w tym caly szkopul, bo Ty za kawa nie przepadasz, a on ja bardzo lubi... Dobrze go rozumiem - tez uwielbiam smak i aromat kawy. Dlatego dlugo nie moglam sie z nia pozegnac choc nie czulam sie po niej dobrze. Ciezko sie rozstac z czyms, co bardzo lubimy... Ale udalo sie - od 1,5 miesiaca nie pije i to byla dobra decyzja.
  11. Wrocilam Kochani. Jak mijaja Wam Swieta? Juz sie wlasciwie koncza.. Moje byly... przedziwne. Doslownie. Doswiadczylam przez tych kilka dni tak wielu skrajnych emocji, ze az mi trudno to wszystko opisac. W ogole sporo sie dzialo, to byly dla mnie bardzo cenne, choc rowniez i trudne dni. Wrocilam do Warszawy przepelniona refleksjami.
  12. Nie ma sprawy. Kazdy musi swoje przejsc... Ja nadal walcze, widze poprawe, ale jak napisala polakita walka z candida jest dluga i zmudna. Oczywiscie przede wszystkim dieta. Gdy ja trzymam to jest, mozna powiedziec, ok. Oprocz niejedzenia slodyczy, produktow z bialej maki, przetworzonych, nabialu namawiam na diete rozdzielna, czyli nie laczenie bialek z weglowodanami. Jak najwiecej warzyw, polecam kapuste kiszona i ogorki, ale tylko domowej roboty, nie ze sklepu. Pisalas, ze jadlas rybe z razowcem- czasem nie w panierce? Co do chleba to wiele osob majacych problemy z candida nie toleruje glutenu, u mnie rowniez tak bylo. Tak wiec najpierw przeszlam tylko na chleb razowy na zakwasie, ale i on mi nie sluzyl, wiec w koncu zrezygnowalam w ogole z pieczywa. Poczulam sie lepiej. Zamiast pieczywa - kasza jaglana z roznymi dodatkami, bardzo polecam. DOKLADNIE TAK!!!!!
  13. dziekuje Agus, mam nadzieje. Buziaki. :*
  14. Kochani moi, zaraz odjezdzam do domu rodzinnego, a tam nie mam internetu. Juz dzis zycze Wam wiec przede wszystkim spokoju na te zblizajace sie Swieta, dobra dla Was, ciepla w Waszych sercach, lagodnosci dla siebie i moze takze cieerpliwosci i umiejetnosci przebaczenia innym... Abyscie potrafili sie cieszyc tym czasem mimo wszystko choc w malym stopniu. Bede o Was cieplo myslec. Sciskam. :*
  15. Moniko, tak, systematycznie superwizuje swoja prace, to wiem na pewno.
  16. Kasiu, doslownie jakbys mi z ust wyjela te slowa... Czuje dokladnie tak samo. Jest tak jak piszesz – bo mi terapeutka takze otwiera emocje, ale one wychodza wlasnie wtedy, gdy jestem sama, gdy od niej wychodze. Przy niej tego nie czuje. Za to potem za bardzo i nie radze sobie z tym. I podobnie takze z opuszczeniem – tak panicznie sie go boje, ze nie mam odwagi sie do nikogo naprawde zblizyc, utrzymac wiezi. Zawsze na bezpieczny dystans. Wyjatkiem jest moja terapeutka. Ale paralizuje mnie sttrach, ze to sie skonczy, a ja na dodatek nie wiem kiedy, mam wrazenie, ze pewnego dnia ona po prostu mi podziekuje, ze mnie opusci, a ja bede wyc z rozpaczy. W kazdym jej zachowaniu dopatruje sie odrzucenia i czuje sie opuszczona. No w kazdym razie w bardzo wielu. Kasiu, dobrze, ze pojechalas do lekarki, bardzo dobrze. Jakos przetrwamy te Swieta... Ja sie szczerze mowiac az boje. Ostatnio bylam w domu 1,5 dnia na Wszystkich Swietych... Jeszcze nie wyjechalam, a juz chcialabym wracac, autentycznie!!!
  17. Ja juz nic nie wiem, ja sie w tym wszystkim miotam. Agnieszko, oczywiscie, ze sie nie gniewam, ciesze sie, ze tak szczerze piszesz o swoich odczuciach w zwiazku z moja historia. Ja juz sie w tym wszystkim pogubilam!!! Ja juz nie wiem czy w koncu to co robila mama I co robilam ja bylo zle czy nie, czy moze ja po prostu robie problem tam gdzie go nie ma, ja nic nie wiem... Moniko, masz racje, ze ja przed tym tematem uciekam. I dalej nie wiem czy powinnam odejsc czy nie. Totalny metlik w glowie. Z mama w zyciu o tym nie bede rozmawiac, bo sie nie da... Mi sie wydaje, ze ona to robila nieswiadomie, tzn. tez nie wiedziala, ze to jest zle. Jesli jest, bo juz sama nie wiem. Ona tez w zyciu sporo przeszla, byla zagubiona, do tego ma ogromne problemy z niestabilnoscia emocjonalna.
  18. Krzysiu, wiesz, chcialabym byc tak praktykujaca jak Ty. Ja nie potrafie. Juz 2 lata nie bylam u spowiedzi, a moze dluzej... Do kosciola chodze od Swieta. A przeciez wierze w Boga, czasem rozmawiam z Nim w myslach, modle sie....
  19. Nie jestem pewna czy mozna to utozsamiac ze szczesliwym dziecinstwem... Szczesliwe, idealne dziecinstwo kojarzy mi sie raczej z miloscia i cieplem rodzicow, z uwaga, ktora poswiecaja dziecku, z poczuciem bezpieczenstwa, troska, przestrzeganiem granic i zasad... To, ze sie dostaje wszystko, czego sie chce nie bardzo oznacza szczescie...
  20. A ja mysle, Krzysiu, ze gdybys byl w takiej sytuacji jak ja to tez bys przetrwal. Nasza psychika ma rozne mechanizmy obronne, ktore pozwalaja przetrwac jeszcze duzo gorsze chwile...
  21. No wlasnie moja terapeutka probuje chyba w ten sposob sprowokowac mnie do mowienia... Uwaza, ze juz najwyzszy czas, zebym zaczela mowic o trudnych sprawach, a nie ciagle czytac... Mowi, ze chcialaby, zebym jej o czyms opowiedziala, a nie przeczytala...
  22. Nie no, Krzysiu, z tym zamordowaniem to moze bez przesady. Ale faktycznie teraz przez to w zyciu wciaz mam problemy w relacjach, rowniez w sferze sexualnej... Ja niby wiem, ze to co ona robila nie bylo dobre, ale to dla mnie takie normalne! Ze nie umiem o tym pomyslec, jak o molestowaniu. Nie wiem co mam zrobic - chcialabym opowiedziec terapeutce dokladnie o tym, co Wam wkleilam napisane, ale nie moge. Juz kilka razy probowalam, ale nie chce mi to przechodzic przez gardlo. Nie umiem sie z tym zmierzyc przy niej. W ogole nie umiem sie z tym zmierzyc. Bo sie wstydze tego co ja robilam. Nie tego co mama robila mi. Wstydze sie i brzydze soba, ze moglam byc taka zboczona i ohydna. I choc wiem, ze tak nie bedzie to nie chce o tym dokladnie mowic terapeutce, bo mam wrazenie, ze ona sie mnie zacznie tez brzydzic. Takie mimowolne uczucie. [Dodane po edycji:] Kasiu, problem w tym, ze ona chce, zebym ja juz jej wszystko mowila, a nie czytala. A ja sie wtedy wkurzam, bo nie potrafie, i koniec tematu...
  23. Kasiu, z glowa nie ma zartow, powinnas zdecydowanie zrobic sobie przeswietlenie. Co do terapeutki – to jest uczucie. Tego jestem pewna... polakita,, mieszkam juz poza domem, tak wiec ucieklam faktycznie od rodziny, odseparowalam sie od niej I teraz w ogole nie chce tam wracac, gdyby nie swieta to bym nie pojechala... Problemem jest wciaz moje uzaleznienie finansowe od rodziny, bo wiesz jak jest z moim zdrowiem fizycznym, o stalej pracy nie ma mowy... Probuje sie chociaz powoli wkrecic w korepetycje... Kasiu, Basiu, Wiolu, polakita, nie moge uwierzyc, ze moja mama mnie molestowala, bo dla mnie to bylo normalne zachowanie, tzn. w tym sensie, ze nie znalam innego I myslalam, ze tak jest ok, bo w tym wyroslam... Wam moglam pokazac to, co napisalam, a terapeutce nie... Bo nie przeczytalam jej tego, wiec nie wie az tak dokladnie jak to wszystko wygladalo. Wczesniej mowilam jej tylko o niektorych sprawach. A I tak powiedziala, ze to bylo molestowanie. To wciaz temat czesciowo zamkniety na terapii. Nie umiem sie przez niego przebic.
  24. Agnieszko, no wlasnie ja tez mam za soba kilka takich dziwnych zakochan... -ja z kolei w kobietach srednio o 9 lat starszych ode mnie, zawsze delikatnych, bardzo ciepplych. I tez jestem zdaje sie biseksualna. Jesli chodzi o mame to sama nie wiem jak mam to nazwac co sie dzialo.. Moim zdaniem to nie bylo molestowanie. Widze w tym tylko swoja wine. Albo losu. A co mi tam, nie wstydze sie tego - oto, co napisalam terapeutce o tym problemie: Brzydze sie siebie i widze w tym wszystkim tylko swoja wine, bo robilam to z wlasnej woli i mimo pewnego rodzaju wstretu czulam podniecenie i przyjemnosc. Cos jak przyjemny wstret. Czesto lezac w lozku bawilysmy sie z mama, ze ona probowala mnie niby dotykac w miejscach intymnych, gdy mialam na sobie majtki, a ja sie nie dawalam. Czulam przy tym dziwne podekscytowanie, ale tez i wstyd. Ja z kolei zaczepialam mame kopiac ja delikatnie w tych miejscach. Ona juz nie miala na sobie majtek, bo spala bez. Mialam lodowate stopy i mama czesto kladla je na swoich udach bardzo wysoko tak, ze zahaczalam nimi o jej wlosy lonowe. Czesto chwytalam palcami u nog za jej wlosy, delikatnie je ciagnelam. Mama niby mowila, zebym przestala, ale sie przy tym smiala jakby to byla dla niej tez zabawa. To byla moja inicjatywa, dlatego czuje sie winna. A zebym spala bez majtek tak jak ona to mama namawiala mnie czesto, zeby mi sie jak to mowila moja ******* przewietrzyla. Czesto nazywala moje miejsca intymne pieszczotliwie. To tez mnie podniecalo choc i jednoczesnie bardzo zawstydzalo. Pamietam jak przez mgle, ze wchodzilam pod piezyne i chyba zaczepialam mame probujac ja tam dotknac, nie pamietam dokladnie, moze to moje urojenia. W kazdym razie mama nigdy mnie nie molestowala, nie dotykala w niewlasciwy sposob, to ja dotykalam ja i to byla moja inicjatywa. Probowalam tez chyba w lozku dla zabawy dotykac jej piersi, nie jestem pewna. Pamietam jak przez mgle potem tez epizod z ciocia zakonnica, ktora wiadomo, ze nie chodzila u nas w habicie, a ze bylo akurat lato to rozebrala sie do koszulki. Chyba jej piersi tez probowalam dotknac czy nawet dotknelam, ale ona wyraznie powiedziala, ze tak nie wolno czy cos w tym stylu. To wszystko pamietam bardzo niewyraznie, az sie zastanawiam czy mi sie to nie przysnilo. Nie wiem skad, ale pamietam dokladnie jak wygladala mamy wagina, moze widzialam pod koldra, gdy tam wchodzilam, a moze jak mama lezala na kanapie w spodnicy bez majtek i wszystko bylo widac, bo czesto ich nie nosila, albo jak sie podmywala to tez widzialam. Pamietam, ze sie dziwilam, ze jej dziura jest taka duza, ze w ogole te czesci ciala sa takie duze, inaczej wygladaja niz u mnie. Ona chyba tez musiala widziec moje miejsca intymne, gdy bylam juz troszke starsza, bo zartowala i sie smiala, ze u mnie one sa takie suche malutkie. A ja naprawde sie balam, ze cos ze mna nie tak, zwlaszcza, ze faktycznie przez notoryczna masturbacje moje wargi sromowe nie wygladaly dobrze i normalnie, tak jak u innych dziewczynek jak mialam okazje obserwowac bedac np. nad jeziorem. Z moja sluzowka w tamtych miejscach bylo jeszcze gorzej. Strasznie sie brzydzilam, gdy musialam usiasc i za pomoca lusterka zobaczyc dokladnie jak to wyglada. Wygladalo koszmarnie – ropa, zasklepiajace sie strupy, otarcia. Bardzo sie balam a i tak nie moglam przestac sie masturbowac, zeby to sie chociaz zagoilo. Z powodu uplawow mama chciala mnie smarowac w miejscach intymnych. Gdy bylam mniejsza to sie dawalam, potem juz nie, a ona czesto robila mi na zlosc i zartowala, ze mnie tam posmaruje. Obruszalam sie i krzyczalam, zeby sobie sama posmarowala. Bawilo ja moje wkurzenie. Pamietam specyficzny zapach mamy dloni, ktorymi sie zapewne czesto dotykala. Czasem widzialam jak wacha swoje dlonie. Czasem, gdy zauwazyla, ze to widzialam to sie z zaklopotaniem smiala, usmiechala. Mama lubila trzymac reke pod spodnica, nie wiem co ona tam dokladnie robila, czesto po prostu bawila sie chyba wlosami, nawet zwyczajnie odpoczywajac i ogladajac telewizje, to ja chyba uspokajalo, tak jakby w pewien sposob relaksowalo. Do tej pory pamietam ten zapach. Ba, nawet go wyczuwam teraz, gdy mi poda np. kubek i sie bardzo brzydze. Gdy bylam mala to czasem jakby specjalnie prosila mnie, zebym podala jej raczke do pocalowania. Wiedziala, ze tez ja tam trzymalam. Calujac ja smiala sie i pytala wlasnie, gdzie ja trzymalam. A mi bylo bardzo wstyd, obruszalam sie i mowilam, ze nigdzie. Potem nie chcialam jej tej reki podawac. Czulam i wstret, i podniecenie, gdy widzialam ja nago, kiedy sie przy mnie przebierala, zmieniala podpaske czy wate, kiedy sie zalatwiala, kiedy jej mylam plecy w wannie. Czasem zdarzalo jej sie wachac moje majtki z uplawami, ale po prostu chciala sprawdzic jak pachna. Usmiechala sie przy tym i mowila, ze nieladnie. To bylo wtedy krepujace. Ale za to teraz do dzis wszystko mi jedno nawet, gdy ktos pierze moje majtki. Nic mnie to nie obchodzi, nie wstydze sie. Tak samo jak nie jest dla mnie problemem rozebranie sie przed kims czy zalatwienie sie przy kims. Wlasciwie to moge zrobic wszystko co ktos chce. Nie mam zahamowan. Nie wiem czy czegos nie chce. Ktos mnie prosi to to robie i tyle. Moglabys wymyslec cokolwiek wstydliwego - zrobie to bez mrugniecia okiem. Dziwne, z mowieniem o czyms mam problem, a z robieniem czegos nie... Ale mama mi nic takiego zlego nie robila. Do tej pory ma tylko czasem nawyk udawania, ze uderza mnie w krocze, i dotykania mnie w tym miejscu przez ubranie, z nienacka, ale ja ostro reaguje. Bo to glupie zarty. Mama mnie nie molestowala sexualnie. Moja mama mnie kocha i wiele dla mnie robi, a ja czesto sie zastanawiam, ze moze te wszystkie wspomnienia w ogole przekoloryzowuje, ze moze cos sobie wymyslilam, ze mi sie te wspomnienia po prostu mieszaja i dodaje cos czego nie bylo, bo nic nie pamietam dokladnie, moze przypisuje znaczenie jakims nic nie znaczacym epizodom. Poza tym czuje jakbym w ten sposob zdradzala mame – mowiac o niej zle. Bo tyle jej zawdzieczam, ona wciaz sie o mnie troszczy tak, jak potrafi. A ja bylam zwyczajnie zboczona i traktowalam ja poniekad jak obiekt sexualny. Ona po prostu nie potrafila postawic granic, nie wiedziala, ze ta bliskosc bedzie dla mnie krzywdzaca. Czuje sie koszmarnie z tymi wszystkimi wspomnieniami. Temat sexualnosci wciaz wraca do mnie jak bumerang choc tak bardzo chce zapomniec o tej sferze. Im jestem chudsza, tym mniej sexualne jest moje cialo. Wtedy je lubie. Tak to wyglada...
  25. Tak, to nie jest zwyczajna sympatia, pokochalam ja!!!!!!!!! Na zmiane z nienawiscia – wtedy probuje ja zranic I gdybym mogla to bym ja zrownala z ziemia. To jest za silne, dlatego nie umiem odejsc. To inna I bardzo dziwna milosc, jaka w moim calym zyciu zywilam do kilku troche starszych ode mnie kobiet, wiazaca sie z wielkim oddaniem i przywiazaniem. Troche podobna do milosci, jaka dziecko zywi do kochajacej mamy, ale jednoczesnie laczy sie jednak tez z pociagiem fizycznym (w sumie zachowania mojej mamy terapeutka nazywa molestowaniem, wiec moze dlatego rowniez ten watek...). Juz wiem, z jakiego powodu najbardziej nie moge juz wytrzymac w tej relacji – BO NIE POTRAFIE ODEJSC, PO RAZ PIERWSZY KUR.WA NIE UMIEM!!! Nie moglam, nie moglam zdecydowac, ze nie bede juz do niej przychodzic. Nie moglam!!!! Jestem w rozsypce, bo dalej to ciagne i sie mecze, ale ja nie potrafie, ja ja za bardzo kocham i za bardzo sie do niej przywiazaalam. Jestem beznadziejna. Ta sytuacja jest beznadziejna. Choc moja terapeutka mowi, ze wlasnie bardzo dobrze sie stalo, ze obdarzylam ja tak silnym uczuciem, bo mam szanse przepracowac wiele problemow, nauczyc sie budowac zdrowe I trwale relacje z ludzmi. Tylko ze ja chyba nie dozyje tego momentu. Ona uwaza tez, ze trudno mi wytrzymac w tej relacji, bo budzi ona we mnie silne uczucia, ktore wczesniej tak gruntownie zakopalam I przykrylam pozorna sila. Dzieki tej relacji uczucia zostaly znow wydobyte na powierzchnie, a ze sa bardzo silne I skrajne to sobie z nimi nie radze I dlatego chce to skonczyc. Zeby znow nie czuc. I powtorzyc w ten sposob schemat. Ja juz moi Kochani nic nie wiem, ta sytuacja mnie przytlacza. Tyle razy probowalam juz od niej odejsc I za kazdym razem nie potrafie. Bo ja za bardzo kocham, nad zycie - czy Wy to rozumiecie? I sama nie wiem co to za milosc. Dziekuje Wam za zainteresownie i wsparcie. Przez to wszystko nie chce juz w ogole Swiat, nie chce jechac do domu... Ale musze, jutro.
×