-
Postów
2 857 -
Dołączył
Treść opublikowana przez _asia_
-
no ja właśnie miałam za oknem pokaz fajerwerek, muszę przyznać, że widok piękny... tylko nie wiem dlaczego pogłębia u mnie uczucie samotności.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
_asia_ odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Nie ma za co. Dziś się niczym nie martw, zapomnij o wszystkich chorobach i lękach, baw się!!! -
no widzę Kasiu... (przytula) akurat dziś przydałby mi się telewizor, żeby chociaż pooglądać jakieś koncerty.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
_asia_ odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
joakar4, tak, dieta bardzo uboga w cukry oraz skrobię może powodować opisaną przez Ciebie sytuację. "Dieta z niska zawartością cukrów lub skrobi, głodzenie lub uporczywe wymioty mogą również spowodować powstanie ciał ketonowych w moczu" (http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,101459,949909.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f21c326b6401e0e&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&width=120) -
Kasiu, Biedulko, łączę się z Tobą w bólu, mnie też dziś cholernie boli kręgosłup, jak nigdy. Jak nie masz nic w lodówce to lepiej się teraz zgarnij i coś kup, będziesz mieć to za sobą, wyjdziesz na chwilę na świeże powietrze, no a jutro sklepy będą pozamykane, musisz mieć co jeść... U mnie w mieszkaniu alko też nie ma i dobrze, bo jeszcze bym się skusiła a potem niźle to odchorowała. Słyszę jak już nie daleko fajerwerki odpalają... Jakoś tak smutno mi się zrobiło. Tak jakby wszyscy oprócz mnie byli weseli, szykowali się na imprezy, zamierzali się świetnie bawić, a tylko ja sama jak ten palec w mieszkaniu siedzę i nawet nie zamierzam doczekać do północy.
-
a ja nie biorę leków a i tak piję tylko mineralkę.
-
Kasiu, dziękuję za kciuki, P. właśnie pojechał... Zrobiłam obiad, zjedliśmy, pogadaliśmy, było bardzo miło... Opowiedziałam mu trochę o swoich problemach i o dziwo jakoś go to chyba nie odstarszyło, może dlatego, że nie mówiłam o wszystkim... To fajny facet, czuję jakbym go już długo znała... Ciekawa jestem czy coś z tego będzie... Kochani, życzę Wam udanego Sylwestra, bawcie się dobrze, szampańsko, ja zostaję w domu i pewnie nie doczekam do północy. [Dodane po edycji:] Agnieszko, dzięki, Tobie też wszystkiego najlepszego w Nowym 2011 Roku!!!
-
polakita, dzięki, i wzajemnie, oby nadchodzący 2011 rok był lepszy, niech przyniesie nam spokój i żebyśmy mieli więcej siły i odwagi!
-
Aniu, zobaczysz, że jak już przyjdzie wieczór i będziesz z bliskimi to będzie fajnie i miło spędzisz Sylwestra, czego życzę Ci z całego serca... Krzysiu, a dlaczego miałybyśmy z Tobą nie rozmawiać? sunset, spokojnie, to na pewno z nerwów jest Ci niedobrze. wybierasz się gdzieś na Sylwestra, że się stresujesz?
-
Agnieszko, a byłaś kiedyś z kobietą? Bo mnie kobiety także się podobają, ale z żadną nie miałam okazji być, tylko z facetami. Więc w sumie nie wiem do końca jak to ze mną jest... Ale to za kobietą się oglądam, gdy idzie jakaś para, to w przypadku kobiety potrafię ocenić czy jest atrakcyjna. W przypadku mężczyzn tak nie mam. Jeśli chodzi o mężczyzn to chodzi raczej o emocjonalne przywiązanie, nie sexualność. Pogubiłam sięw tym wszystkim. Aniu, mam nadzieję, że Twój Sylwester będzie fajny i że go miło spędzisz z K. i z mamą, i że dziś będziesz miała lepszy nastrój... A do mnie przyjeżdża dziś P. na kilka godzin, zaprosiłam go do siebie, bo mój żołądek po ostatnim obiedzie z nim na mieście jeszcze nie doszedł do siebie, więc coś przygotuję domowego... No i mu trochę powiem jak to ze mną jest.
-
ja moją terapeutkę próbuję czasem ukarać za to, że czuję się przez nią ignorowana, opuszczona itd. mówiąc jej o samobójstwie, żeby poczuła się jakoś za mnie odpowiedzialna i winna, próbuję wzbudzić w niej poczucie winy, że to przez nią jestem w takim koszmarnym nastroju, ale ona znalazła na mnie dobry sposób - proponuje mi wtedy psychiatrę, leki o oddział. no i odechciewa mi się jej straszenia. w tej relacji moje manipulacje nie działają tak jak w przypadku innych... i to mnie niesamowicie wkurza.
-
o tak to ja też mam, teraz zwłaszcza jeśli chodzi o terapeutkę... najpierw staram się ją wkur.wić, żeby zrezygnowała ze spotkań ze mną, a potem żałuję, przepraszam i panicznie boję się, że naprawdę może to zrobić...
-
Aniu, Twoje spostrzeżenia są bardzo bardzo trafne... Nie, nigdy mi do głowy nie przyszło się zastanowić czy on na mnie zasługuje... Tak jak i w poprzednich związkach. Aniu, dziękuję Ci, że się o mnie troszczysz... K. przyjedzie, na pewno, zobaczysz. no ja tak akurat nie mam. nie chodzi o to, że nie odczuwam potrzeb sexualnych, bo odczuwam i to bardzo duże (nawet w sumie podejrzewam u siebie od dawna zespół przetrwałęgo pobudzenia sexualnego), ale z racji mojej przeszłości związanej z mamą oraz uzależnieniem od masturbacji, od którego długo nie mogłam się uwolnić teraz mam problem z bliskością fizyczną. a to jest mi bardzo znajome... nie umiem się (w moim mniemaniu) narzucać. i chyba faktycznie jestem zbyt dumna - wolę cierpieć niż o coś poprosić sama, przyznać się do czegoś. dlatego tak ciężko jest mi często w relacji z terapeutką.
-
ja również jestem dobrą manipulatorką i świetną aktorką... i męczy mnie to, bo robię to automatycznie. gubię się już w tym wszystkim. [Dodane po edycji:] masz rację milano3, ja przy różnych ludziach jestem zupełnie różna, jak nie ten sam człowiek, w zależności od tego z kim w danej chwili jestem.
-
milano3, a Ty też tak masz, że będąc z kimś masz wrażenie jakbyś był tym kimś, czuł to co on a Ty jako Ty znikasz (tzn. Twoja osobowość)? ja mam tak nawet oglądając film - wydaje mi się, że jestem tą postacią i gdy np. jakiś bohater zrobi coś głupiego to ja się tak wstydzę, że zamykam automatycznie oczy i czasem zasłaniam twarz dłońmi. jakbym to ja zrobiła.
-
ja mogę tylko przypuszczać... może jakiś wpływ mają na to leki? sen nie jest wtedy całkiem naturalny, tak mi się wydaje... ja powiem po sobie, że nie biorę leków i (odpukać) śpię normalnie choć za dnia zmagam się z różnymi emocjami, problemami itd.
-
namiestnik, dokładnie tak... pamiętam, że z moim pierwszym chłopakiem, z któym byłam kilka lat byłam szczera, nie taiłam swoich dolegliwości... i czułam się z nim bardzo związana. ale wtedy byłam w lepszym "stanie", jeszcze przed drugą anoreksją i jej konsekwencjami. ten chłopak jest mi dziwnie bliski i choć się długo nie znamy to mam do niego zaufanie, czuję, jakbyśmy się znali od bardzo dawna... przekonam się czy zrozumie... Kasiu, tak, dokładnie, z jednej strony moja dziwność jest dla mnie przekleństwem, a z drugiej lubię ją, bo czuję się dzięki niej wyjątkowa, inna niż wszyscy (jak mi się wydaje). I wydaje mi się, że to ta dziwność tworzy mnie, że poza tym nic nie ma... [Dodane po edycji:] mam tak samo.
-
Agnieszko, wiem, dlatego zamierzam z nim jutro pogadać... Denerwuję się, bo choć bardzo dobrze się z nim rozumiem to podświadomie boję się, że on się jednak ode mnie po jakimś czasie delikatnie odsunie. Krzysiu ja też tak jak Agnieszka wolę myśleć o Bogu niż o szatanie, bo mnie też to nakręca lękowo.
-
Kasiu, dobrze, że w końću trafiłaś na odpowiednią terapeutkę dla siebie!!! Ja wczoraj w sumie ze swoją pierwszy raz rozmawiałam dokładniej także o swoim ciele, tzn. o moim stosunku do niego, do miejsc intymnych, do wagi, czy moim zdaniem ważę za dużo, czy za mało..., jak się czułam kiedy moje ciało zmieniało się z dziecięcego w kobiece... Nienawidzę kiedy moje ciało jest kobiece, sexualne.
-
nie mogę jej Agnieszko olać, bo to osoba najbliższa mi na świecie choć też mi wyrządziła krzywdę. to ją zawsze traktowałam jak matkę, to na nią mogłam zawsze liczyć, to ona mi zawsze pomagała i dalej to robi. to z nią jestem najsilniej związana emocjonalnie.
-
Kasiu, rozumiem... A jak Twoja obecna terapeutka z Tobą rozmawiała, że ta złość się ukazała? Moja terapeutka mówi, że to, co mama robiła złego nie przekreśla jej dobrego postępowania, dobrych czynów w stosunku do mnie... Że nie jest tylko czarna albo biała. Ona mi też tłumaczy, że to mechanizm dziecka, które za wszelką cenę broni mamy i bierze winę na siebie. Mówi także, że być może mama nie robiła tego wszystkiego świadomie (chodzi o te kwestie sexualne) i na pewno nie chciała mnie skrzywdzić, ale to zrobiła. Do mnie to niby dociera, ale ja i tak widzę tylko to, że nie powinnam była się tak bawić z mamą, że o ja byłam zboczona, ohydna itd.
-
Agnieszko, oczywiście, że ja nie zostawiłabym kogoś tylko dlatego, że jest chory jeśli bym go kochała. To chyba przez ciągłe powtarzanie mi w domu mam takie wrażenie, o którym pisałam - że ktoś chory jest ciężarem, problemem, że zostawi, odtrąci, opuści, że nie trzeba się przyznawać... I ja tak się czuję. Wiesz, mi nawet ostatnio ciocia powiedziała, żebym się mu nie przyznawała, że jestem chora, rozumiesz to?! Przez to, że choruję, czuję się gorsza...
-
Kasiu, a teraz jak ją postrzegasz, tzn. swoją mamę? jak o niej mówisz na terapii? bo ja np. się na nią często wściekam, gdy z nią mieszkałam to ciągle "darłyśmy koty", ale wkurza mnie, gdy terapeutka mi mówi, że ona mi zrobiła krzywdę. na sesjach bronię jednak mamy, tłumaczę ją, usprawiedliwiam.
-
Basiu, tak, ostatecznie wyszło jednak dużo więcej złych niż dobrych rzeczy. Dziwne widzieć je razem. Bo mama dla mnie jest albo dobra, albo zła, biała albo czarna... milano3, nie strasz tu chłopaka schizofrenią. u wielu osób obsesja na punkcie modlitwy, Boga, Kościoła, wiary, zajmowania się nią to po prostu forma natręctwa jak u innych np. mycie rąk, paranoja na punkcie porządku itd.
-
Krzysiu, tak owszem, jesteś otwarty - na znajomości wirtualne. mnie chodziło o ludzi w realu, o Twoje otoczenie...