Skocz do zawartości
Nerwica.com

_asia_

Użytkownik
  • Postów

    2 857
  • Dołączył

Treść opublikowana przez _asia_

  1. Krzysiu, ale co masz na myśli? Wchodzę na forum co jakiś czas, nie siedzę non stop. [Dodane po edycji:] A mi się podoba jego avatar, porusza mnie jakoś.
  2. Też się zastanawiałam, co się dzieje z milano...
  3. Agnieszko, a może on też ma jakiś problem? Może chciałby być bliżej, ale np. się tego jednocześnie obawia, może się wystraszył? Tak mi przyszło to do głowy, bo ja tak mam... Najpierw chcę, często robię komuś przez to nadzieję, a potem się wycofuję i zwiewam, bo się boję bliskości... Nie znam tego gościa, nie wiem jaki jest, ale może spróbuj spojrzeć na to również z tej strony?
  4. Krzysiu, no to trzymam kciuki, żeby się udało.
  5. ja tam wolę jak jest ciszej niż te ostatnie kłótnie...
  6. Irytuje Was czasem to, że ludzie nie robią tego, co Wy chcecie? Mnie strasznie. ;/ ooooo takkk!!! najczęściej potrafię sprawić, żeby robili to, czego chcę, jestem dobrą manipulantką. ale gdy coś nie idzie po mojej myśli, jak to sobie ja zaplanowałam to się wściekam. nawet było widać to na ostatniej sesji i tearpeutka dała mi to wyraźnie do zrozumienia. zresztą nie musiała, bo dobrze o tym wiem... Agnieszko, już wiem dlaczego Ci się wydawało, że płacę za terapię 150 zł. bo pisałam kiedyś, że terapeutka wysłała mnie do takiej jednej pani psychiatry i to właśnie ona tyle zainkasowała.
  7. kasiątko, bardzo mi przykro jak czytam to co piszesz. ja jestem zdania, że anorektyczką jest się przez całe życie. bo mój stosunek do jedzenia, wagi nie jest taki jak 10 lat temu, zanim to zaczęła się moja choroba. I wciąz muszę się sama pilnować, bo mi właśnie także podoba się moje ciało, gdy jest wychudzone, czuję się gruba, ciężka, leniwa i tłusta, gdy więcej zjem, nie znoszę swojego ciała po jedzeniu... chyba moje choroby fizyczne są szczęściem w nieszczęściu jeśli mogę tak to ująć, tak bardzo koncentruję się na walce z nimi, że jestem gotowa i utrzymać wagę, bo wiem, że jest to konieczne, żebym przeżyła i może kiedyś wyzdrowiała. Kasiu, nie jesteś chorobą, jesteś wrażliwą wspaniałą mądrą dziewczyną. Bez Any będziesz kiedyś szczęśliwa. Wiem, że jest Ci trudno to sobie teraz wyobrazić... Ale walcz o siebie, proszę. Czytałaś kiedyś książkę "W sidłach anoreksji" Heidi Hassenmueller? To historia pewnej dziewczyny, anorektyczki, bardzo poruszająca. Poleciła mi ją terapeutka. Przeczytałam i chciałabym z kolei polecić ją Tobie... Daje nadzieję.
  8. Kasiu, wiesz czym jest Ana? Największym gównem jakie może być. Daje złudne poczucie siły, kontroli nad wszystkim, wyłącza często emocje, powoduje, że stajesz się powoli wrakiem człowieka nie tylko fizycznie. Wiem, że wciąga. Cholernie. Ja teraz jem, jakieś niecałe 2 lata temu wyszłam po raz drugi z anoreksji, tym razem sama, ale często sama za nią tęsknię. Jednak wizja piekła przez któe przechodzi się później przywraca mi rozsądek. Nie chcę wracać do tego bagna. Za nic w świecie. Bo pewnego dnia się budzisz i zdajesz sobie sprawę, że mimo iż masz Anę to wcale nie jesteś silna, wcale nie chcesz być samotna, nie chcesz być chora. A wiesz jak się z niej "leczyłam"? Oglądałam filmy w internecie, szokujące wyznania anorektyczek, po angielsku i niemiecku, napatrzyłam się na ich cierpienie, były w gorszym stanie ode mnie, umierały na zewnątrz i od środka. Byłam przerażona, tak bardzo było mi szkoda tych dziewczyn. Robiłam sobie sama terapię szokową. I walczyłam sama ze sobą, a pewnie wiesz jakie to było trudne. Strasznie trudne. Na początku jest fajnie, czujesz się wspaniale, Ana daje Ci siłę. Potem robi się piekło, a człowiek nie potrafi już z niego tak po prostu wyjść.
  9. kasiątko, współczuję Ci i rozumiem, 2 razy przechodziłam anoreksję, wiem jakie to piekło a jednocześnie jak do siebie przyciąga. staraj się jeść nawet na przekór samej sobie. potem się bardzo żałuje, że nie da się cofnąć czasu, uwierz mi, jedz... ja teraz oddałabym wszystko, żeby cofnąć czas o 10 lat, kiedy to zachorowałam. niestety, nie da się...
  10. Basiu, mnie się aż włosy na głowie jeżą jak czytam co piszesz... Podrapałaś się tak przez sen??? Dobrze, że sprzątasz, bardzo dobrze. Pora na nowy rozdział w Twoim życiu, szykuj się do wyjazdu w nowy etap, który mam nadzieję rozpocznie się już niedługo. Mam nadzieję, że wkrótce będziesz znowu z M., z daleka od ojca ... Tak strasznie Ci współczuję. I chyba się cieszę, że nie mam w ogóle ojca...
  11. Asiu, w ogóle Cię tak nie odbieram. Raczej właśnie jako ciepłą i kochaną, dobrą osobę. Kasiu, może to niestety tylko wrażenie? A gdybyś miała na co dzień ze mną do czynienia to nie mogłabyś mnie znieść? Wiem już, co powiedzieć terapeutce na poniedziałkowej sesji. Że ona faktycznie nie jest w stanie mi pomóc chociaż się stara. Że terapia nie ma sensu, gdy ja nie mogę jej tej kontroli oddać, zresztą i tak będę już musiała ją zakończyć za kilka miesięcy z powodów finansowych, więc chciałabym tylko, żeby pomogła mi się od niej odzwyczaić, przygotować mnie na rozstanie. Żeby nie było to dla mnie tragedią, żeby tak nie bolało. W tym musi mi pomóc. Helvetti, Aniu, lubię grać na pianinie. Jak masz ochotę to próbuj grać!!! Krzysiu, no fajny avatar.
  12. chyba masz rację, milano3, to sposób na rozładowanie napięcia, i jeśli nie można tak to człowiek staje się drażliwy, agresywny, napięcie szuka ujścia gdzieś indziej... w sumie nie powinnam się dziwić, bo znam to z autopsji.
  13. Agnieszko, dziękuję, ale to co napisałaś to brzmi jak nie o mnie... Zresztą terapeutka ostatnio dała mi to do zrozumienia. Za bardzo się skupiam na sobie, żeby to MI było dobrze, żeby wszyscy robili tak jak JA chcę i co JA chcę, że to JA mam mieć wszystko pod kontrolą... Zabolało. Ale to prawda jak zaczęłam analizować swoje zachowania w stosunku do najbliższych. A ten facet... to może jakaś gra, tzn. może on chce jakoś sprawdzić czy Ci na nim zależy, jak się zachowasz, albo myśli, że gdy on się wycofa to Ty będziesz do niego jeszcze bardziej lgnąć? Jeśli tak by było to w sumie niezła strategia - przynajmniej na mnie to działa. Może spróbuj to przeczekać i zobaczyć jak on dalej postąpi? [Dodane po edycji:] tak, a jaki to ma związek?
  14. Kasiu, to, że mamy swoje własne problemy nie znaczy, że mamy się martwić tylko o siebie, koncentrować i skupiać tylko na sobie i swoich troskach, utwierdzać w przekonaniu, że to my mamy najgorzej, że tylko my tak cierpimy, że inni nas i tak nie rozumieją itd. I w tym momencie mówię tylko za siebie - i tak myślę, że za dużo myślę o sobie i swoim położeniu, skupiam się na sobie, swoich chorobach i kłopotach, a za mało dostrzegam jak cierpią często ludzie wokół mnie, bo jestem zbyt egocentryczna i skoncentrowana za bardzo na sobie. Martwimy się o Ciebie, bo jesteś dla nas ważna. Bądź i pisz Kochana.
  15. Nie rozumiem za bardzo.. Musisz chcieć mieć własne zdanie. A Ty boisz się go mieć bo boisz się odrzucenia i oceny, starasz się przypodobać innym. Moim zdaniem Monika ma rację. Wiem, że to nie takie proste, ale spróbuj popracować nad asertywnością, bądź SOBĄ. Ale z drugiej strony ja wiem, że to się łatwo tak mówi... Być może masz tak jak ja - że po prostu stajesz się jakby cieniem ludzi, z którymi przebywasz - lubisz to co oni, przejmujesz bardzo ich nastroje, nie masz własnego zdania tylko przyjmujesz ich zdanie jako własne, jesteś przez to jak chorągiewka na wietrze. Ja w kontakcie z innymi nie czuję w ogóle siebie, znikam. Nie wiem co mi się podoba a co nie, zmieniam zdanie jak rękawiczki w zależności od tego kto mi co powie, tak samo zmienia się mój humor w zależności od tego z kim przebywam. Jestem taka jak ktoś, przy kim jestem i nie potrafię tego zmienić chociaż tak bardzo chcę!!! Super Basiu, to bardzo optymistyczna wizja, masz na co czekać!!!!
  16. milano3, a no jest taka. :) terapia integratywna łączy w sobie różne nurty.
  17. milano3, już rozumiem . moja terapeutka z kolei pracuje ze mną na zasadzie terapii integratywnej ("mieszanka" behawioralno-poznawczej, psychodynamicznej, ericksonowskiej, prowokatywnej, systemowej).
  18. no jeszcze napiszę do milano3 , może Twoja terapeutka za bardzo Cię utwierdza w tej kontrowersyjności? może operuje przy Tobie za często pojęciami co do borderline, wyjaśnia pewne rzeczy za bardzo odwołując siędo tego zaburzenia? pisałeś, że to co napisałam o swoich wnioskach z ostatniej sesji powiedziała Ci terapeutka. mi terapeutka takich rzeczy nie mówi. w ogóle nic mi nie mówi o borderline ani innych zaburzeniach czy chorobach. ona przepracowuje ze mną różne sytuacje, prowokuje je często specjalnie tak, żebym ja sama doszła do pewnych wniosków. pracuje ze mną na emocjach. co dałoby mi, gdyby była chłodna i wyjaśniała mi różne mechanizmy. nic. to mogę sobie przeczytać w książkach. nie neguję tu bynajmniej profesjonalizmu Twojej terapeutki. skoro jesteś z niej zadowolony to musi być dobra i trzymaj się jej, bo najważniejsze to znaleźć SWOJEGO terapeutę.
  19. tu się zrobiło strasznie nerwowo. za nerwowo jak dla mnie, bo autentycznie mi się to udzieliło i nie potrafię się teraz uspokoić, rąbnęłabym pierwszą lepszą osobę jaka by przy mnie stanęła. zmykam Kochani, do poklikania.
  20. to wszystko - czyli co konkretnie? to pytanie często zadaje mi terapeutka. bo borderzy mają tendencję do uogólniania.
  21. mam identyczne odczucia... i chyba też dlatego mnie lekka agresja łapie. bo to wszystko się gubi, zatracilo się... co z tego, że tu napisze jak się czuję skoro to zniknie gdzieś w eterze, a ja przyzwyczaiłam się już, że tu dostanę wsparcie i zrozumienie... poza tym był to chyba jedyny topic gdzie nie było żadnych sporów...a teraz są i to na każdym kroku. tu już po prostu nie jest bezpiecznie. i ja także tak czuję.
  22. bo inaczej nie potrafią. bo są bardzo wrażliwi, empatyczni. i to nie zależy od nich, nie mogą tego wyłączyć. nie po każdym "spływają" spięcia internetowe, uwierz, że niektórzy się nimi przejmują, tzn. wywołuje to w nich silne emocje... i ja należę osobiście do takich osób przyznając się bez bicia.
  23. nie no, to na pewno nie ja pisałam! mogłam pisać co najwyżej, że w ogóle bieże 100 zł, a przewlekle chore osoby i studenci mają zniżki. nie musisz przepraszać. być może to wina mojego sposobu przedstawienia jej w okresie dewaluacji, tego nie wiem... w każdym razie piszę to co się dzieje na sesjach. [Dodane po edycji:] to przybij pionę
  24. Agnieszko, zrozumiałam to, że gdy chcę zwrócić na siebię uwagę, gdy pragnę, by ktoś mnie pocieszył, zajął się mną to nie przebieram często w środkach, wyolbrzymiam czasem zdarzenia, stosuję szantaże emocjonalne wykorzystując do tego również swoje zdrowie a raczej jego brak, by dostać to co chcę, a gdy mimo to nie mogę, gdy ktoś nie ulega, czasem odmawia to się wściekam i atakuję robiąc z siebie ofiarę, wywołując poczucie winy w tej osobie tak, że mnie jeszcze potem przeprasza i chce mi to wynagrodzić. poza tym wciąż chcę mieć wszystko pod kontrolą i na wszystko wpływ. tak jakbym chciała sterować terapeutką. jak już jest nie tak jak to sobie wymyśliłam, że będzie to robię się wściekła, gotowa do walki i odmawiam współpracy, "tupię nóżkami", chcę jej pokazać, że i tak nie będzie tak jak ona chce.
  25. ja płacę 60, Agnieszko, bo bierze ode mnie mniej kasy jako studentki i osoby przewlekle chorej.
×