Skocz do zawartości
Nerwica.com

_asia_

Użytkownik
  • Postów

    2 857
  • Dołączył

Treść opublikowana przez _asia_

  1. Agnieszko, mnie się czasem wydaje, że ona chce wywołać we mnie uczucia jakie wywoływała we mnie moja mama. właśnie to przyciąganie i odpychanie. brak stabilności. żebyśmy to mogły przepracować. a tak w ogóle to dzięki dzisiejszej sytuacji tu na forum związanej z milano3, tzn. tego lekkiego spięcia zrozumiałam bardzo wiele rzeczy, które mówiła mi ostatnio terapeutka. i miała rację... tylko ja tego nie widziałam. a teraz normalnie jakby mi klapki opadły z oczu. także milano3 dziękuję.
  2. tzn. superwizora. moja też ma czasami łzy w oczach. i mówi, że strasznie ją porusza to, co jej opowiadam. nie sądzę, żeby akurat to był brak profesjonalizmu. terapeuta to też człowiek... i pokazując swoje uczucia może nam wiele przekazać.
  3. Basiu, wierzę, że wytrzymasz, ta perspektywa bycia blisko M. da Ci siłę i cierpliwość, żeby jakoś przetrwać do tego czasu, wiem o tym, bo bardzo go kochasz...
  4. Basiu, tak mi przykro, kiedy Ty się stamtąd wyrwiesz? To konieczne, bo Twój stan się tam pogarsza, nie ma jakiejś opcji, żebyś się wyprowadziła od ojca? I to jak najszybciej.
  5. Widzę, Aniu, że jesteśmy pod tym względem bardzo do siebie podobne.
  6. DOKŁADNIE. zasłanianie się chorobą czy zaburzeniem to ucieczka. tak jest najłatwiej.
  7. do tej wypowiedzi już nie wiem jak mam się ustosunkować. przeczytaj jeszcze raz uważnie co napisałeś.
  8. mi moja mówi to samo niestety. ostatnio na koniec mi powiedziała, że nie jestem potworem a traktuję siebie tak jakbym nim była. i że ona widzi we mnie perłę. a ja nie mogłam w to uwierzyć.
  9. milano3, nie odbieraj naszych słów jako "nagonki" na Ciebie. Chcemy Ci pomóc, a przynajmniej ja odnoszę wrażenie, jakbyś Ty się strasznie zamykał w swoim zaburzeniu i wręcz był dumny (?), że je masz... tak jakby to było coś fajnego. a przecież nie jest... jak każdy border chcesz też zwrócić na siebie uwagę, chcesz być wyjątkowy, być może trochę koloryzujesz fakty (tego nie wiem), to całkowicie normalne... sama to czasem przerabiam... jeśli jest tak naprawdę źle to zrób to dla siebie i idź do szpitala, tam masz szansę stanąć na nogi...
  10. milano3, i tak Cię nie przekonam chociaż myślę, że dobrze wiesz, o co mi chodziło. że nie jesteś wyjątkowy, bo wielu ludzi przeżywa coś podobnego. zarówno nie piszących, jak i piszących tu, więc nie zasłaniaj się niemożliwością pocieszenia kogoś, bo nie pisze jasno co się z nim dzieje. to jest Twoje życie i tylko Ty możesz coś z nim zrobić. ja mogę tylko trzymać za Ciebie kciuki.
  11. milano3, muszę Cię rozczarować, nie jesteś najgorszym przypadkiem i nie masz największych problemów. jest mnóstwo osób, które borykają się z takimi problemami tylko na przykład o tym nie piszą... a jeśli chodzi o sposób w jaki piszesz o tym, co się z Tobą dzieje to można faktycznie odnieść wrażenie, że nie jesteś przerażony tylko się tym upajasz. Upajasz się tym, w jakim jesteś beznadziejnym położeniu, jak się zachowujesz, jak jest źle i sam się utwierdzasz w tym przekonaniu, a sprawia Ci to pewnie jeszcze swoistą przyjemność. Chłopie, otrząśnij się, walcz o siebie a nie pakuj się w ramki borderline, bo to nie wyrok, możesz coś zrobić dla siebie jeśli będziesz chciał i próbował a nie tylko wciąż przypisywał sobie cechy osobowości z pogranicza i tylko z nią się identyfikował. nie jesteś zaburzeniem!!! wybacz te ostre słowa. to dlatego, że Cię lubię i obchodzi mnie Twój los.
  12. Aniu, czuję się do d... . Ledwo co weszłam w nowy związek a już się jakby duszę. w ogóle jestem beznadziejna, powinnam być skazana na dożywotnią samotność, nie umiem być z kimś, czuję się przytłoczona, jakbym miała ograniczoną swobodę, wolność... a po wczorajszym telefonie do terapeutki nie czuję się wcale lepiej, ja jej kompletnie nie rozumiem. zaraz jadę na spotkanie z promotorką, boję się... fizycznie też czuję się paskudnie... w nocy znów zaczęłam mieć straszne poty, czułam się niedotleniona mimo otwartego okna, nadal nie znalazłam dobrego lekarza... co za beznadzieja... A u Ciebie co się wczoraj działo? Lepiej dziś troszkę?
  13. kurcze, nie ogarniam tego co wszyscy piszecie na forum, nie mogę się za bardzo do niczego odnieść, bo już mi się wszystko miesza, frustruje mnie to... o Was wszystkich ciepło myślę, ale jakoś tu nie nadążam...
  14. Kasiu, może to zabrzmi banalnie, ale spróbuj się położyć i zasnąć, daj sobie odpocząć, nie siedź przed kompem, wyłącz myślenie i jak się położysz to zaśniesz, zobaczysz... :* Krzysiu, wymawia się beszeftyśt
  15. Kasiunia, tak czasem jest, bywają lepsze i gorsze chwile na sesjach, wiem, że trudne... Może po prostu jesteś zmęczona..?
  16. a propos dentysty to ja dziś miałam straszny koszmar - śniło mi się, że moja ukochana dentystka umarła!!! a ja tak strasznie za nią płakałam, bo kochałam ją jak matkę i nie mogłam się z tym pogodzić. obudziłam się w szoku i przez cały dzień się dziś martwiłam czy u niej wszystko w porządku...
  17. Moniko, dobrze, że się biednej psince nic nie stało, to najważniejsze! Ale rozumiem, że się wkurzyłaś...
  18. coma, to ja mam tak z plombowaniem bez znieczulenia - bo ten ból mi sprawia swoistą przyjemność. ale igieł nie cierpię choć już się do nich przyzwyczaiłam przez ciągłe badania... [Dodane po edycji:] wszelkie znieczulenia i leki chemiczne bardzo źle znoszę, w ogóle po lekach chemicznych zamiast mi być lepiej to jest mi gorzej, więc w końcu zrobiłam badania krwi w kierunku porfirii i czekam na wyniki, powinny już być kilka dni temu...
  19. tak, Aniu, bo to postęp w terapii. choć możesz w to nie wierzyć. pozwalasz sobie na emocje przy terapeutce, ufasz jej, nie zakładasz maski. [Dodane po edycji:] że mnie obserwują i się ze mnie śmieją to też mi się wydaje... ale, że nie mam żołądka to nigdy nie sądziłam. moje niektóre schizy terapeutka nazywała stanami prepsychotycznymi. cokolwiek to znaczy.
  20. Aniu, rozumiem. To dobrze, że terapia wiązała się u Ciebie z tak dużymi emocjami, że potrafiłaś je wyrazić, choćby płacząc. Choć wiem, że to było dla Ciebie trudne i bolesne. Ale to postęp, kolejny krok do przodu, możesz być z siebie dumna.
  21. oooo, ja też się panicznie boję , gdy mi coś z ząbkami robią. odkąd zemdlałam na fotelu dentystycznym po podaniu mi znieczulenia. przeżyłam wtedy szok. i nie brałam już potem znieczulenia. mój silny lęk wiązał się też z osobą dentysty, jakoś mu nie ufałam. teraz, podobnie jak polakita, mam cudowną dentystkę, również w Warszawie - bardzo delikatną, przemiłą, świetny fachowiec, leczy zęby z zastosowaniem mikroskopu, więc jest też bardzo dokładna - mogę polecić ją każdemu. i dzięki niej od maja 2010 pozbyłam się 9 amalgamatów i wymieniłam na białe plomby oraz zaplombowałam jeszcze 2 zepsute ząbki. pech chciał, że na początku listopada postanowiłam wziąć znieczulenie, i dostałam po nim na tydzień paraliżu i dziwnych reakcji neurologicznych. no i teraz znów się boję iść. we wtorek mam wizytę, którą odkładałam już 3 razy... jednego się nauczyłam - nigdy nie brać znieczulenia, bo najwyraźniej mi nie służy.
  22. Krzysiu, współczuję Ci i Cię rozumiem. Ja od dziecka byłam przez wiele lat uzależniona od masturbacji przez co ogólnie nie jest to dla mnie nic złego, ale gdy robię to ja - wtedy tak. Gdy się złamię i to zrobię to czuję się potwornie, mam straszne poczucie winy, nienawidzę siebie, brzydzę się sobą. Nie jesteś sam z tym problemem... Aniu, a co takiego działo się na terapii? [Dodane po edycji:] a jak wyglądał u Ciebie ten stan psychotyczny?
  23. Kasiu, powiedziałam jej to przez telefon dzisiaj, wiesz, my chyba mówimy zupełnie innymi językami. Co do okaleczania siebie to mi powiedziała, że dobrze wiem, że mam od niej taki zakaz, jeśli mi to coś pomoże. Nie wiem co to dokładnie miało znaczyć. Nic już nie wiem, wkur.wia mnie już to wszystko. Przepraszałąm ją, jak zawsze, chociaż nie wiem za co, ale nie mogłąm znieść poczucia winy. A teraz czuję się jak szmata, bo się poniżam. Pomyśl nad tym szpitalem Kasiu jeśli czujesz, że nie dajesz sobie rady i jest bardzo źle... Wiem, że podobnie jak ja się przed nim ostro bronisz. Ale jeśli nie możesz już wytrzymać i krzywdzisz bardzo siebie to może on mógłby Ci pomóc? Jestem z Tobą. Basia ma rację - nie kupuj żadnego alkoholu. Żadnego. Bardzo się o Ciebie martwię i wkurza mnie, że kompletnie nie wiem jak Ci pomóc, proszę zadbaj jakoś o siebie, zażywaj leki i chodź wcześnie spać, żeby nie było pokusy. Jeśli będziesz czuła przymus pomieszania leków z alko - pisz!!! Vi., ja też gratuluję.
×