Skocz do zawartości
Nerwica.com

MalaMi1001

Użytkownik
  • Postów

    1 935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MalaMi1001

  1. No dokładnie. Zwłaszcza, że lista realnych osób, którym mogę ufać zawęziła się bardzo ostatnio więc to rozwiązanie wydaje się być idealne. A to, że nie widzę tego z kim rozmawiam? Nawet lepiej, napatrzę się na "ludzkie mordy" w pracy, to mi wystarcza na całą dobę. Poza tym to jak spora grupa wsparcia, na wiele tematów poruszanych tutaj nie rozmawiałoby się nawet na terapii. Poza tym można liczyć na szczere współczucie i szczere rady, bo na dobrą sprawę ani psychiatra ani terapeuta nie wie tak na prawdę o czym my do nich mówimy, bo spora większość z nich zna nasze samopoczucie z książek i nigdy nie czuło tego co my.
  2. W sumie dla mnie w jakimś sensie też. Nie mam znajomych blisko, postanowiłam być aspołeczna w stosunku do "znajomych" z pracy, mam tylko rodzinę. Poza tym nie leży w mojej naturze zwierzanie sie komukolwiek z czegokolwiek, bo już nie raz się na tym przejechałam. Dlatego takie forumowe życie towarzyskie mi bardzo odpowiada. No i jest stanowczo mniejsze prawdopodobieństwo, że tutaj mnie ktoś oszuka, okłamie, bo wszystko odbywa się anonimowo i każdego stac na szczerość.
  3. Hmmm, ja wiem czy to forma uzależnienia? Chyba nie, ja po prostu to forum lubię Nigdzie indziej nie znalazłabym informacji na temat działania leków, jego skutków ubocznych i samej nerwicy. Co lekarz mi o tym powie? Haha! Nigdzie też nie znajdę porównania skuteczności leków, tego lekarz też mi nie powie bo nigdy w życiu w ustach nie miał psychotropa. Nawet jeśli drogą dedukcji i na podstawie rozmów z Wami doszłam do przekonania, że paroksetyna wyzbyłaby mnie z uczuć i tak nie mi jej kto przepisać , bo lekarze to tylko teoretycy w tej materii. Poza tym raźniej się robi kiedy ma się świadomość, że nie tylko ja mam takie problemy, zwłaszcza jeśli najbliższe otoczenie patrzy na leczenie z politowaniem, bo przecież nie ma czego leczyć, to tylko wymysły.
  4. A powiedzcie mi taką rzecz. Jak przechodziliście z SSRI na moklobemid? Czekaliście ileś tam czasu od odstawienia? Odstawialiście leki powoli czy z dnia na dzień? Ja planuję zacząć brać moklo solo w przypadku gdyby sertralina się nie rozkręciła, bo jak narazie za mało mi odpowiada.
  5. Widzisz ja zawsze byłam nadmiernie emocjonalna, normalni ludzie nie przeżywają tak rozstań i nie szukają w sobie za każdym razem winy, nie zamykają się w swoim płaszczyku wspomnień, nie wyją do księżyca tylko żyją dalej. Wiele osob tutaj pisze o znieczuleniu emocjonalnym po SSRI, ja o tym marzę, ponieważ i tak gdzieś po drodze swojego życia całkowicie zgubiłam umiejętność cieszenia się z tego, co daje mi los. Po ostatnich wydarzeniach zamknęłam się w sobie całkowicie, zdecydowałam ograniczyć swoje kontakty z ludźmi do minimum, najbezpieczniej czuję się w swoim tylko towarzystwie. Zdałam sobie sprawę, że niestety, ale każda porażka w tej materii przesłania wszystko co się dookoła dzieje i nic więcej nie jest mnie w stanie cieszyć. Bywa, zawsze wyśmiewana przez najbliższych, ignorowana, porównywana i stłamszona tak teraz mam, wybaczyłam winnym i żyję z tym, bo nie mam innego wyjścia. Może okazywali mi miłość w iny sposób, zawsze miałam wszystko w materialnym tego słowa znaczeniu, ale zabrakło bezinteresownej miłości i jej okazywania. Więc nawet jeżeli to jest zaburzenie osobowości i to co przeżywam jest jej częścią nadal nie jest to normalne. Nie mam co do leków oczekiwania, że nagle stanę się duszą towarzystwa, wyrosłam już z desperackiego poszukiwania akceptacji i bycia "cool" w oczach ludzi. Chcę po prostu przechodzić obok złych chwil tak, jak przechodzę obok dobrych, czyli obojętnie, zdarzyło się, no ok, idziemy dalej.
  6. No i właśnie złapałam mega doła. To był taki jakby wjazd wspomnień, świadomości pewnych rzeczy, cykliczności i powtarzalności historii w moim życiu. Takie uczucie aż się włosy na głowie jeżą. Ja leczę się na dystymię, nerwicę lękową i zaburzenia adaptacyjne. W zasadzie moim największym problemem są fantazje, które doprowadzają mnie na samo dno rozpaczy w chwili kiedy zdam sobie sprawę, że to co projektuje mój mózg się nie zdarzy. Poza tym reaguję depresją na odrzucenie. Fantazje sertralina wyeliminowała, ale nie żal, wściekłość, ból i poczucie, że się do niczego nie nadaję i nigdy nie ułoży się tak jakbym tego chciała. Co do jedzenia to jem, bo muszę. Czuję ssanie w żołądku i tylko dlatego jem. Ale ten skutek uboczny mi akurat nie przeszkadza, bo jedzenie uważam za fizjologiczny przymus, nie przyjemność
  7. Nie no pewnie, że dam, na razie nie mam innego wyjścia. W sumie niewiele mi zostało silniejszego do przetestowania. Mam tu na myśli paroksetynę Ale ogólnie nie jestem zadowolona z leczenia, za pierwszym razem tak jak zadziałała na mnie wenlafaksyna nie zadziała już chyba nic nigdy. W ciągu tygodnia zapomniałam o swoich problemach i już nigdy więcej mnie nie dręczyły. Teraz natomiast jest to takie wszystko na pół gwizdka
  8. Ja rzadko przy zwiększaniu dawki mam jakieś problemy. Za to zmiana leku na inny to juz inna bajka. "Efekt pierwszej tabletki" czyli jedna wielka masakra a potem następna dawka już OK. Mój lekarz też mówi, że jestem wrażliwa na leki, dlatego nie chce mi przepisać paroksetyny. Ja natomiast uważam, że fakt reagowania orzez mój organizm na nową substancję nie przesądza o tym, że jestem jakoś szczególnie wrażliwa. Biorę już sertralinę jakiś 2 tydzień i nie czuję żadnych opłakanych skutków, nawet kołatanie serca i mroczki przed oczami po wejściu na 2 piętro mi przeszły. Mam do was pytanie. Na ulotce Setaloftu jest napisane, że lek zaczyna działać po ok tygodniu do dwóch. Czyli jeżeli minęły już 2 tygodnie i nie czuję super zadowalającego działania to to jest koniec wkręcania czy jeszcze coś się może wydarzyć?
  9. Oprócz efektu pierwszej tabletki utrzymującymi się skutkami ubocznymi były: - wenlafaksyna i escitalopram: pocenie nocne - fluoksetyna: suchość w ustach - teraz reboksetyna: zatwardzenia. Poza tym nic strasznego, teraz biorąc sertralinę nawet kołatanie serca mi przeszło.
  10. No coś Ty? Łykałam tego już trochę i ani razu nie doświadczyłam żadnego skutku ubocznego związanego z mięsniami.
  11. O matko, ale sie teraz przeraziłam! Dwóch moich ex ma taką własnie osobowość. Czyli ze mną musi być coś ewidentnie nie tak skoro przcyiagam takie "coś". Pierwszy uważał, że jestem do szpiku kości zła i go krzywdzę, wysyłał mnie do psychiatry, płakał (dosłownie) do mojej koleżanki jaka to jestem podła suka, bo on tyle dla mnie robi, a ja nie potrafię nawet tego zauważyć, wszelka krytyka jego osoby i postepowania kończyła się "mega dołem", niemal płaczem i żebraniem o litość. Uważał, że jest w jakiś sposób uprzywilejowany, ponieważ w dzieciństwie był biedny i kiedy inne dzieci miały normalny obiad on jadł chleb ze smalcem. Oczekiwał od wszystkich współczucia z tego powodu i specjalnego traktowania. Często trzeba było go pocieszać, bo uważał, "że nikt go nie lubi", więc zabierałam go ze sobą na imrezy, na siłę wciskałam w swoje towarzystwo, żeby poczuł się lepiej. Oczywiście w towarzystwie robił za duszę towarzystwa, udawał, że bawi się świetnie, że wszystkich zna i jest mega super zajebisty a po imprezie znów zaczynał to swoje "oni mnie przecież nie lubią, ja z tobą więcej nie pójdę". Zmył się kiedy dowiedział się, że odpisałam się od pokaźnego majątku moich rodziców, co powiedziałam w celu sprawdzenia jego powodów bycia ze mną, ponieważ dość miałam trucia mojej rodzinki na ten temat. No cóż, mięli rację. W każdym razie wypisz wymaluj to jego osobowość. dopiero po czasie dostrzega się takie szczegóły. Ale cóż, to przez niego wylądowałam u psychiatry i do dziś się leczę Nie no, to są zupełnie "normalne" osoby Szopek mojego drugiego ex to aż szkoda przedstawiać,zastanawiam się jeszcze czy to nie psychopata. W każdym razie powiedziałam wyraźnie, że nie chcę go widzieć, nie chce mieć nic z nim do czynienia, więc zostałam nazwana suką bez uczuć itd, itp. Przy czym po jakichś dwóch tygodniach kiedy to myślałam, że mam już spokój zadzwonił niemal z płaczem, że jest u psychiatry i jeżeli on czegoś nie zrobi to on kogoś zabije i żebym przyjechała dzisiaj do niego bo on potrzebuje rozmowy Już wsiadam i jadę I tak jest co jakiś czas, odzywa się żeby się "przypomnieć", jaki to on nieszczęśliwy, jak do los i ludzie krzywdzą, musi być w centrum uwagi. Dla mnie to jest śmieszne i żałosne. Wydaje mi się, że to jest rodzaj zaburzenia "nabytego" i wynika z tego, że dzieciom pozwala się na za dużo i poddaje sie typowym dziecięcym manipulacjom jak płacz, histeria, obrażanie i smutna minka. Takie zachowania sie utrwalają i dają silne przekonanie, że tak można i jest to najskuteczniejsze. Dla mnie tacy ludzie to takie duże dzieci, które nie widzą tego, że nie noszą już pieluch i swiat nie kończy się na wymuszeniu kolejnej zabawki. Unikam, unikać będę, nauczyłam sie rozpoznawać taki chory do szpiku kości typ.
  12. To bardzo dziwne, ciężko mi jest sobie wyobrazić co jedno ma z drugim wspólnego. No ale przecież nawet nie wiemy jak te leki do końca działają, więc może coś z czymś gdzieś i ból gotowy. Ja zauważyłam, że to, że jest lepiej to chyba moja wkrętka. Chciałabym chyba, żeby tak było. Pisałam, że nie mam fantazji, ale one chyba "dzieją się" gdzieś głęboko w mojej podświadomości, bo niby nie myślę, ale mam jakieś dziwne "oczekiwania i wkrętki", których już nie rozkminiam tak jak przed braniem leku, ale w tej chwili znów poczułam głeboki zawód, że coś czego pragnę się nie wydarzyło. A ja wcale o tym nie myślałam, ale gdzieś to koorva musi tkwić! I teraz jestem zdołowana, bo mając świadomość, że się to nie wydarzy mój umysł i tak czyha gdzieś z tymi swoimi chorymi jazdami żeby tylko zawładnąć moją logiką. Koorva mać! Czemu urodziłam się tak porąbana?!
  13. Nie, to był żart a ja myśląc, że jestem silna pozwoliłam się w to wciągnąć. Było dobrze do czasu kiedy usłyszałam, że nie ma o czym ze mną rozmawiać i jestem aspołeczna. Cóż, tutaj siła się skończyła. Więc to był tylko kolejny żarcik jaki zrobili sobie ze mnie ludzi i los. Ale jakoś ciężko mi to zwyczajnie zaakceptować. Przecież to nie pierwszy raz kiedy życie pokazało mi figę z makiem. Ja to wiem, ale mój mózg produkuje jakieś dziwne uczucia i tej wiedzy "nie czuję". Wiem, ale nie czuję. Nie wiem na jakiej zasadzie to działa, ale tak jest, że w pewnym momencie lek przestaje działać. Ja biorąc 225mg wenlafaksyny oprócz silnego zmęczenia czułam jakbym łykała cukierki, a to już była chyba maksymalna dawka. Ale nie powiem, że wyciagnęło mnie to z masakrycznego doła, ja tylko nie byłam świadoma tego, że pewne rzeczy trzeba sobie wytłumaczyć a leki w tym nie pomogą. I naprawdę dłuuugi czas było dobrze, normlanie, czułam się fantastycznie bez wszystkich prochów. Teraz też powinno być dobrze, ale tak jak pisałam wyżej, logika swoje a mózg swoje. Więc coś jest ewidentnie nie tak. W każdym razie dzisiaj wzięłam już całe 50mg sertraliny i czuję się lekko "walnięta w głowę", ale w sumie to takie nawet fajne uczucie Gdyby nie to, ze muszę siedzieć w robocie byłby to całkiem przyjemny stan
  14. No dziś coś większy dół, jakaś dziwna cholerna nadzieja mnie dopadła i jakoś tak... nic mi się nie chce. Kiedy ja wreszcie zrozumiem, że to wszystko był jeden wielki "żart"? Mam na to jeszcze 3 miesiące W każdym razie jedno co mnie bardzo zmartwiło w moim nawrocie choroby to to, że już nie potrafię udawać, że jest wszystko w porządku. Kiedyś w środku wyłam do księżyca a na zewnątrz na ustach uśmiech i pewność siebie. Teraz tego nie ma, już nie potrafię, coś mnie wewnętrznie blokuje. Dlaczego? Czuję jakbym straciła ważną część siebie... W każdym razie uważam, że Setaloft to bardzo silny lek, na mnie przynajmniej tak działa. Jak widzę tutaj osoby, które biorą po 200mg aż mnie ciarki przechodzą. Mnie by chyba serce wysiadło i przy każdym najmniejszym ruchu zalewałby mnie pot Ale nie ma fantazji, ale wciąż myślę i nie mogę się pogodzić, dać sobie na luz, zapomnieć, znienawidzić, odrzucić... To minie?
  15. Dokładnie tak. I spanie Nikt niczego ode mnie nie chce, nikomu nie muszę się tłumaczyć. Zwyczajnie zaakceptowałam swoje samotnictwo, teraz już z wyboru i jest mi z tym dobrze. Zaczyna mi być dobrze z samą sobą.
  16. Jakieś 4 lata temu tylko dzięki temu lekowi byłam w stanie przespać kilka godzin pod rząd w czasie doby. Nie powiem, brałam go dość długo, można powiedzieć, że prawie rok. Zazwyczaj 5mg, codziennie. Bez trudu przeszłam na hydroksyzynę i bez trudu po 2 latach i ją odstawiłam. Zatem w moim przypadku odbywa się to bezproblemowo. Teraz biorę już ze 2 tygodnie znowu i chociaż podoba mi się zjawisko "halt" nie czuje żeby mnie to uzależniało. Jest to biorę, nie ma to nie biorę i zasypiam dłużej. Wczoraj zapodałam sobie 3/4 tabletki Setaloftu. Ten lek to jest jakiś młot, przez chwilę czułam się debil, do którego docierają tylko informacje o tym, że należy wykonać czynności fizjologiczne Ale szybko to minęło, dziś już jest ok. Można powiedzieć, że czuję się lepiej, ale nie wiem co by było gdybym stanęła z moim "problemem" twarzą w twarz. Pewnie załamka. Mam jeszcze momentami doły, ale .... Panie i Panowie ... mój mózg odpuszcza sobie nadmierne fantazjowanie A jeśli już to o sytuacjach, które nie wpływają drastycznie na moje samopoczucie. Poza tym czuję się okropnie zmęczona, zwyczajne odkurzanie w domu spowodowało, że chodziłam po kilku minutach cała zlana potem. To minie czy wraz ze wzrostem dawki będzie jeszcze silniejsze?
  17. renee.madison nie oprócz tego biorę jeszcze 4mg reboksetyny i na noc zolpidem. Jutro planuję wskoczyć na docelowe 50mg sertraliny i zaczynam się obawiać jak moje serce na to zareaguje. No i senność w ciągu dnia mi się załącza. Zwiększyłabym reboksetynę do 6mg ale obawiam się o swoje życie Żeby mi serducho nie wysiadło.
  18. Chłopczyku co ty za przeproszeniem pieprzysz. Nie strasz ludzi, że im się z mózgu zrobi galareta po łyknięciu tabletki extasy. MDMA, czyli prawdziwe, czyste extasy kiedyś było stosowane jako antydepresant, nadal prowadzi się badania nad wykorzystywaniem jej w pewnych aspektach psychoterapii i nie ma opcji, żeby od dwóch piguł komuś się tak porąbało w głowie na stałe! Można złapać krzywą fazę, można nawet zahaczyć o szpital, ale nie ma opcji, żeby od tego zmienił się sposób myślenia i jakoby osobowość na stałe. To raz. Dwa, trzeba być skrajnym debilem, żeby w dzisiejszych czasach, gdzie w tzw. pigułkach extasy znajduje się wszystko: od mixów dopalaczy po mieszanki różnorakich leków z tymi właśnie, żreć naraz dwa dropsy! Wcale mi cię nie żal. Za moich czasów, kiedy dropsy były w miarę czyste nie żal mi było baranów, którzy zjadali po 5 naraz i zabierała ich karetka na sygnale. Ale to były skutki przedawkowania, a nie wciskania w siebie chust wie czego. Ja swoje eksperymenty z dropsami zakończyłam na zawsze kiedy kilka osób miało naprawdę chore jazdy w niczym nie przypominające nawet amfetaminy, to był znak, że w tej małej tableteczce może siedzieć WSZYSTKO. Ale skoro myśli się tylko o "dzielni" wyrywaniu wszystkiego co sie rusza i na drzewo nie ucieka i super fazie byle większa bania nie dziwi mnie to. Może trzeba było zapodać sobie drinka z miksem jakiegoś IMAO, neuroleptyka i benzo - to byłaby jazda nie z tej ziemi! Skąd się biorą tacy ludzie?! "Zawieszanie się" po jednej dawce dowolnego draga to jak mówi mój psychiatra "urban legend", zawiesić się można po nadużywaniu grzybów i wszelkiej maści psychodelików, przy czym słowo "nadużywanie" to słowo klucz. Inną sprawą jest natomiast zakłócenie równowagi biochemicznej mózgu, które może, ale i tak w rzadkich przypadkach, UAKTYWNIĆ już istniejącą chorobę bądź wzmóc jej objawy. Gdybym teraz, mając nerwicę zapodała sobie LSD chyba skończyłabym jak jedna z bohaterek powieści "Karuzela samobójczyń". Więc nie rób z siebie kolejnej ofiary "strasznych narkotyków" tylko pokłoń się przed swoją własna głupotą, której z tego co wiem, wyleczyć się nie da.
  19. zima mam nadzieję, bo naprawdę nigdy tak nie miałam. Nie mam żadnej zadyszki jak stara baba, oddech miarowy tylko pikawa wali mi jak młot i robi mi się ciemno przed oczami. W każdym razie biorę 3 dzień i jest mi jakby ... lżej? Możliwe po tak krótkim czasie? I tak mała dawka? -- 08 paź 2013, 23:19 -- A wiecie może jaka jest przyczyna takiego zachowania organizmu? Z tego wychodzi, że ten lek strasznie obciąża. Kiedyś brała baaardzo obciążajacy lek: Izotek i do tego mega dawkę wenlafaksyny i się tak nie czułam jak teraz. Ale co najlepsze - nie jestem zamulona Przytomna i myśląca przez cały dzień
  20. in my humble opinion - moim skromnym zdaniem - zwrot z angielskiego. a ja zauważyłam że jak wchodzę na drugie piętro zmęczona już jestem na pierwszym i mam mroczki przed oczami. masakra. to od sertraliny, wcześniej tak nie miałam. To niebezpieczne?
  21. A ja skromnie, od wczoraj 25mg. Odstawiłam fluo, nadal wcinam reboksetynę, ktora oby nigdy nie przestała działać! W każdym razie jedyne co mi narazie dokucza po Setalofcie to szybkie bicie serca. I teraz moje pytanie czy to minie? Nie wyskoczy mi pikawa z cycków jak zwiększe na docelowe 50mg?
  22. MalaMi1001

    Samotność

    Zdarza się. Rozmowa, na jakikolwiek temat w mojej głowie jest przerywana silnym skupieniem moich myśli na temat danego problemu, więc kiedy nagle zostaje oderwana od tych myśli nie wiem o czym była rozmowa. Ale ponieważ wiem, ze tak jest staram się robić dobrą minę do złej gry i nie pieprzyć za przeproszeniem głupot nie na temat. staram się przypomnieć sobie temat wątku, ale nie daje rady. W głowie wciąż kołacze mi myśl mojego problemu bądź moje fantazje. To jest silniejsze ode mnie, tylko pozornie daje się to kontrolować , odganiać te myśli. To się dzieje jako niezależny proces, jak ja to nazywam
×