Skocz do zawartości
Nerwica.com

ewa125

Użytkownik
  • Postów

    852
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ewa125

  1. monietta mialam d/d wierz mi i to taka ze swojego czasu myslalam o samobojstwie bo po prostu bylam bez uczuc a zycie wydawalo mi sie bez sensu (nigdy wczesniej nie narzekalam na swoje zycie i zawsze je kochalam). wierz mi, teraz pisze tak bo mi juz przeszlo i po prostu chce wam powiedziec ze to mija, chociaz z 2 strony wiem jak to jest jak sie ma d/d i wiem ze czlowiek czuje jakby mial to miec juz zawsze. z najbardziej przerazajacych momentow d/d to wspominam np. jak balam sie patrzec w lustro bo mi przychodzily do glowy pytania- co to jest lustro, balam sie ze widze tam jakies odbicie, kompletnie nie czulam spojnosci ze swoim cialem, denerwowal mnie czyis glos np glos mojej mamy, mialam uczucie ze zaraz znikne, wyjde z ciala, rozplyne sie albo cos gorszego. zastanawialam sie czy moi rodzice nie sa wytworem mojej wyobrazni. poza tym nie cieszylo mnie kompletnie nic, tak jakbym nie byla soba tylko jakims wegetujacym warzywem. nawet jakbym wtedy wygrala milion w totka to pewnie i tak bym sie tym nie przejela. monietta kochana przezylam to wszystko wierz mi!! destrukcja NIE ZGADZAM SIE Z TOBA z ta schizofrenia. moja babka jest najlepsza od nerwic w wa-wie, prawie wszystkie artykuly w necie o nerwicy sa jej autorstwa, polecili mi ja w najlepszej klinice psychiatrycznej, wiec ona zna sie na rzeczy i wie co mowi!! nie wiem co to za lekarz ci naopowiadal takich bajek ale sorry, moze nie powinien.. kazdy lekarz ktory wie czym jest nerwica nie powinien straszyc!!!!!!!!!!!! jak mozna takie rzeczy mowic na terapii????????? czy ktos jeszcze tak mial?? byc moze sa skrajne przypadki kiedy nerwica istnieje OBOK schizofrenii, nie wiem, tak jak sa skrajne przypadki ze jutro mi meteor spadnie na glowe.. moj wujek ma schizofrenie i wiem jak to wyglada, zaczyna sie zupelnie inaczej niz nerwica i przebiega zupelnie inaczej!!!!!!!!!!!!!!!!! to inna choroba!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! wiesz ja juz bym do takiego "rzyczliwego" psychiatry nie poszla!!
  2. jak podchodze do d/d?? hmm szczerze to jestem przerazona tym co czulam i nie chce sobie tego przypominac. to jest najgorszy koszmar i dzieje sie naprawde.. najgorsze z najgorszych uczuc jakie czlowiek moze miec- ze wariuje, ze zaraz wyjdzie ze swojego ciala, ze swiat jest wymyslony, no po prostu jakby to komus opowiedziec to rece opadaja. z drugiej strony jednak bylo minelo i jest nowym doswiadczeniem w moim zyciu. dzieki nerwicy wogole poukladalam swoje sprawy teraz jestem duzo szczesliwsza niz przed nia (serio!!!!), wiec kazdy kij ma 2 konce. na szczescie d/d to nie choroba psychiczna a tylko przejsciowy stan, takie potkniecie w zyciu ale ja sie podnioslam i wy tez sie podniesiecie!! trzeba tylko zadbac o siebie i o swoja psychike, pozalatwiac konflikty i bedzie ok. czasami przyznam ze mysle jeszcze o tym, wtedy kupuje sobie browarka, pije i juz kompletnie zapominam. zycie jest jakie jest, ale d/d to nie jest zaden wyrok. to po prostu cos z czym trzeba sobie poradzic a potem byc z siebie dumnym ze sie to zrobilo.
  3. ja nie bralam lekow. prosze was kochani przestancie z ta schizofrenia i prosze tez ludzi zeby nie wypisywali tutaj ze specjalisci mowia ze nerwica poprzedza czasami schizofrenie BO TO NIEPRAWDA a niektorzy moga sie zaczac bardziej wkrecac, tak jak ja kiedys jak tez na tym forum przeczytalam wlasnie to zdanie. moja psycholog mi powiedziala ze nerwica nie przeradza sie ani w psychozy ani w schizofrenie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! KONIEC KROPKA!! nie analizujcie tego tylko przyjmijcie to do wiadomosci. czy ktos z nas zachorowal na schize? a przeciez tyle nas tu jest z nerwica. to paskudne chorobsko wlasnie tak jak napisala osoba przede mna , sprawia ze myslimy ze zaraz zwariujemy, to jest bardzo typowe dla nerwicy.prosze was nie poglebiajcie tu tego strachu bo niektorym to moze zaszkodzic. radze tez nie czytac objawow schizofrenii bo to jest tak jak np. z bolem glowy - moze oznaczac zwykly bol glowy a moze oznaczac raka mozgu. z takim podejsciem tylko sie wkrecacie. jak wam to poprawi humor to sie ze mna zalozcie o grube pieniadze ze zadna/zaden z was nie zachoruje na schize!!!!!!!!!!!!!!
  4. monietta to nie jest schizofrenia na 100% nawet moja psycholog mi powiedziala ze to nigdy sie nie przeradza w przychozy ani schizofrenie, a ona jest najlepsza w wa-wie i pisze duzo artykulow na temat nerwicy. z 2 strony kazdemu przychodzi na mysl schizofrenia bo po prostu czujemy ze zaraz zwariujemy ale to sa tylko obawy. w naszej glowie rodza sie roznego rodzaju lęki o wszystko co tylko najgorsze. mozemy sie zalozyc o milion zlotych ze nie dostaniesz schizy ok?
  5. monietta nerwica wcale nie musi dopasc ludzi z rozbitych czy patologicznych rodzin. ja tez mam normalna rodzine i niby wszystko co mi potrzeba. to jest jakis konflikt wewnatrz nas, cos na co sie nie zgadzamy, cos robimy wbrew sobie... ja tez chodzilam do psychologa i ona tez u mnie troche na sile wymyslala co sie dalo, zeby znalezc jakies problemy, kazala mi gadac o dziecinstwie potem sie przyczepila tego, ze bylam w zlobku, ze niby czulam sie opuszczona..to troche takie wymyslanie na sile niestety bo moj problem tkwil gdzie indziej. fakt ze jak jej tego nie powiesz to sie sama nie domysli ale to grzebanie w dziecinstwie to juz przegiecie, nie u kazdego sie nerwica zaczyna we wczesnym dziecinstwie tak mysle. co do tej d/d to az czasami glupio o tym pisac jakie sie mialo wtedy mysli. najczestsza to ze zycie to jest moj sen, moje wyobrazenie, a tak naprawde nie jest realne, ze ludzie wokol mnie, rzeczy to tylko w mojje glowie i to tylko moja wyobraznia. swojego czasu strasznie sie balam ze bede niedlugo slyszec jakies glosy tak jak schizofrenicy i przysluchiwalam sie kazdemu glosowi zastanawiajac czy on jest naprawde. niektorzy wiem ze boja sie ze moga zabic swoich bliskich, oczywiscie nie chca tego i nie zrobia ale maja obawy ze beda chcieli to zrobic w przyszlosci. kompletny mętlik.... jeszcze jedno u mnie d/d przechodzila stopniowo, nie bylo tak ze nagle czulam sie rewelacyjnie, tylko stopniowo, na poczatku wieczorami, potem coraz czesciej i coraz normalniej sie czulam. eisenbein - takie mysli i silne obawy ze to powroci to tez jeszcze trwajaca nerwica. z czasem jak juz z tego wyjdziesz to nie bedziesz tego rozpamietywac, zajmiesz sie innymi sprawami i nie bedziesz sie obawiala ze to wroci. chociaz czasami jeszcze o tym mysle ale to juz jest naturalne , nie towarzyszy mi przy tym lęk nerwicowy, po prostu czasami rozmyslam jakie to paskudne chorobsko.
  6. monietta kochana gwarantuje ci ze to jest objaw silnej nerwicy i ze to mija. ile czasu juz tak sie czujesz? u mnie bylo to kilka miesiecy, razem z atakami paniki. nie jest to schizofrenia zapewniam cie, chociaz wiem dokladnie co czujesz, ja tez sie balam choroby psychicznej, bo czlowiek w takim stanie czuje ze juz jest na pograniczu szlenstwa, dziwne rzeczy sie dzieja w jego glowie a jednoczesnie ma on swiadomosc ze to jest absurd i nie powinno miec miejsca. znam to. przechodzilam okres kiedy mialam glupie mysli - dlaczego czlowiek ma takie cos jak rece, nogi, patrzylam na twarze moich rodzicow i jakbym widziala tylko kontury a nie cale postacie, ciezko to wyjasnic, ale okropnie sie wtedy tego balam , to nie do opisania. wiec tak- odczucia sa straszne ale samo w sobie mija po pewnym czasie, mysle ze samo. wazne zeby odizolowac sie od czynnika nerwicogennego. ja sobie pomagalam roznymi zapachami, pomagal mi np. olejek z lawendy (jest antylękowy), pilam pasispasmine (uspokajajacy lek dostepny bez recepty bardzo tani chyba pare zltotych kosztuje), probowalam znalezc jakies zajecie - pralam , sprzatalam, wszystko zeby tylko oderwac mysli. na pewno nie powinnas ukrywac sie przed swiatem. wiem ze w takim stanie ciezko gdzies wyjsc bo sie mysli ze tam niewiadomo co sie czlowiekowi stanie ale tak sie nie stanie i jak juz sie zmusisz do wyjscia to poczujesz sie lepiej. mi np pomagaly samotne spacery. poza tym bierz magez i witaminy, bo tez podobno pomagaja. najwazniejsze to sie nie wkrecac. u mnie kulminacyjny punkt chyba byl wtedy gdy juz mi sie po prostu znudzilo ciagle wkrecanie, ograniczanie sie. jak mnie lapaly lęki to po prostu je olewalam i szlam dalej i robilam to co mialam do zrobienia. nie myslalam - o zaraz zemdleje, juz sie zaczyna itd. myslalam - dobra mam lęk, i niech sobie bedzie, zaraz minie. poza tym jak juz mi troche przeszlo zalatwilam swoje problemy i za to dziekuje nerwicy bo inaczej na pewno na niektopre posuniecia nie mialabym odwagi, a tak robilam wszystko zeby "sie ratowac" i zaczelam sie wystawiac na rzeczy ktorych sie boje np sama polecialam samolotem 1wszy raz w zyciu, balam sie z miesiac przed codziennie nie spalam, a okazalo sie ze mi sie spodobalo i jak zmienilam klimat, spotkalam sie z moim chlopakie m tam to nie dokuczala mi zadna nerwica. jednak w tym ostrym okresie derealizacji to tak jak wczesniej napisalam, jedz czekolade itd sprawiaj sobie male przyjemnosci i mysle ze przeczekaj swoje a to samo minie. tylko wyeliminuj czynnik ktory cie stresowal przynajmniej na jakis czas. na pewno z tego wyjdziesz i pamietaj cokolwiek glupiego by ci nie przyuszlo do glowy, przynajmniej 40 % z nas tutaj tez mialo takie mysli i nikt nie ma schizofrenii ani innego chorobska, to po prostu przeladowanie nerwami. trzymaj sie!!! buziaki
  7. EISENBEIN no jasne ze moge z toba pogadac!! :) dawaj numer gadu. rozumiem osoby ktore maja depersonalizacje i naprawde wam wspolczuje wiem co to jest i wiem ze bardzo sie tego boicie. jezeli moge wam jakos pomoc rozmowa to bardzo chetnie :)
  8. monietta to jest depersonalizacja. tez to mialam. uwierz mi TO MINIE!! dla mnie to bylo najgorsze w tej calej nerwicy. lęk przed sobą, przed wogole byciem czlowiekiem i istnieniem. znam to uwierz mi, wszystko u mnie minelo i teraz juz jest ok . jak chcesz pogadac to dawaj numer gadu.
  9. popieram poprzedniego rozmowce. ja tez uwazam ze kazdy powinien isc swoja droga a nie droga ktora rodzice uwazaja za najlepsza dla dziecka. ja poszlam wlasnie taka "najlepsza "dla mnie droga i zrobilam zle. niestety zrobili mi taki metlik w glowie ze juz sama nie wiedzialam co dla mnie najlepsze i myslalam ze co ja tam wiem gowniara oni znaja zycie i moze maja racje... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:53 pm ] grzechu radze isc do psychologa i raz na zawsze pozbyc sie zalu do ojca. ty jestes teraz juz dorosly, ojciec ci juz teraz nie zagraza, a pielegnujac w sobi enienawisc tylko przysparzasz sobie nerwow..
  10. ewa125

    nerwica mija!

    gratuluje pozytywnego podejscia!! ja pokonalam nerwice TOBIE TEZ SIE UDA
  11. moj znajomy niewidomy dostal znizke z tego powodu na komputer i samochod
  12. malenstwo ja mialam identycznie. mialam ciagle do siebie pretensje ze cos nie tak zrobilam lub powiedzialam lub nie zrobilam i nie powiedzialam itd itd, a opinie ta uzaleznialam od opinii innych ludzi. porownywalam sie do nich ale tylko z tych zlych moich stron, ciagle myslalam ze ktos tam ma np. ladniejsze usta a nigdy nie myslalam ze np ja mam od tego kogos ladniejsze oczy. mysle ze to wszystko to sprawa akceptacji siebie i dostrzezenia w sobie oryginalnosci. kazdy jest inny ale to nie znaczy ze gorszy o ile nie krzywdzi innych. ja sie zmieniam. nie powiem ze juz nic ze starej mnie nie zostalo ale teraz jest juz inaczej. jezeli zrobie cos zle to nie robie sobie z tego wyrzutow, tylko ide dalej i o tym zapominam.
  13. co do lekow to podsumowanie jest takie: na pewno one nie wylecza nikogo z nerwicy, ale na pewno pomoga przetrwac najgorsze chwile i sie nie zalamac. najwazniejsze zeby nie poprzestac na lekach, ale poukladac swoje zycie, trzeba tez uwazac zeby sie od nich nie uzaleznic. ja nie bralam lekow ale ataki mialam takie silne ze jakby troche dluzej trwaly to moze i bym zaczela chociazby po to zeby choc na chwile uwolnic sie od lęku. z drugiej strony branie lekow moglo mnie rozleniwic i chwilowa poprawa mogla spowodowac ze nie poszlabym do psychologa i nie zajelabym sie przyczyna nerwicy. najwazniejsze aby miec swiadomosc ze leki to tylko wspomaganie leczenia, same nie wylecza. pozdrawiam :)
  14. malenstwo jezeli nie znasz jeszcze podloza nerwicy to najlepiej by chyba bylo pochodzic na kilka indywidualnych wizyt z psychologiem. wogole to my mamy tendencje do stawiania sobie wymagan ponad nasze sily, ponad sily kogokolwiek, chcemy byc idealni, boimy sie bardzo krytyki. przynajmniej w moim przypadku tak bylo i mysle ze troche wynikalo z tego ze mialam niskie poczucie wlasnej wartosci i bylam tchorzem. teraz probuje top zmienic. przede wszystkim postepuje w zyciu tak jak ja czuje ze chce postepowac a nie tak jak "sie powinno" albo jak ktos uwaza ze sie powinno. kiedys wiodlam tzw . (mi sie wydawalo) "bezpieczne zycie" tzn staralam sie do kazdego dopasowac, nie wierzac kompletnie ze to wlasnie ja czasami moge byc mądrzejsza i miec racje a nie ktos tam. efekt dawalo to odwrotny ale to juz za mna. teraz staram sie polubic siebie i przede wszystkim zrozumiec ze jestem czlowiekiem i mam prawo sie mylic, mam prawo z siebie zrobic idiotke od czasu do czasu itd i to nie jest koniec swiata. kiedys mialam tendencje do zadreczania sie czyms miesiacami. z 2 strony to wszystko jest mozliwe tylko po oczyszczeniu sie z tych konfliktow. nie mozna tak sobie po prostu powiedziec- od dzisiaj jestem pewna siebie, niestety. to dosc dluga droga no ale coz.. zycie jest o ile mi wiadomo jedno, wiec o nie walcze, a pomaga mi sloneczko z a oknem :)
  15. jak wyszlam z nerwicy? wiec tak, lekow nie bralam wogole, mimo ze swego czasu mialam bardzo silna derealizacje i lęki okropne. wiec na poczatku bylam zalamana. mimo ze juz po jakims czasie wiedzialam ze to nerwica to jednak te negatywne uczucia sa tak silne ze czlowiek mimo wszystko powątpiewa w wyleczenie. bylam u pani psycholog kilka razy, podobno jest ona najlepsza od nerwic. gadalam o sobie, dala mi mnostwo broszurek do wypelnienia, takich ze zdaniami ktore mialam dokonczyc. np. najbardziej chcialabym miec......, najbardziej chcialabym zapomniec o............., nigdy...................., zawsze........................... Musialam dokonczyc zdania pierwsza mysla jaka mi przyszla do glowy. wiecie co bardzo mi to pomoglo chociaz psycholog o tym nie wiedziala , bo pisalam tak naprawde co innego, a co innego mi przychodzilo do glowy. w koncu do mnie dotarlo, ze jak sama sie do tego nie przyznam, do tego co mnie dręczy i o czym ciagle mysle, to moge tak klamac latami i sie nie wylecze. psycholog nadal nie wie co mnie dreczylo ale wazne ze ja to wiem. wiec zajelam sie moim problemem, wymyslilam sobie droge dzialanie ktora wcale nie byla latwa, ale co mi zostalo?? jezeli mam tak kontynuowac zycie w ciaglym strachu to wole zaryzykowac, zrobic cos wielkiego, wymagajacego odwagi, bo w przeciwnym razie to nie chce mi sie tak zyc.moja psycholog mi powiedziala ze leki jedynie wyciszaja i bardzo dobrze ze ich nie biore a jedynym wyjsciem z nerwicy jest zalatwienie konfliktow wewnetrznych toczacych sie w nas, i toczacych sie teraz, oczywiscie moga miec one zwiazek z dziecinstwem ale nie przesadzajmy ze jak mama dala nam raz za mocno klapsa to przez to mamy teraz nerwice najczesciej wystarczy spokojnie pomyslec zeby znalezc konflikt. mowila mi tez ze zadne inne metody- wyciszania sie, uspokajania itd nie dzialaja, czasami wrecz trzeba plakac, krzyczec, wyrzucic z siebie wreszcie ten ciezar przed ktorym uciekamy. to wszystko prawda. jestem zywym przykladem ze to dziala. :)
  16. tez mialam identyczne uczucie, jakby cale zycie bylo juz za mna, najlepsze lata, szczescie, wolnosc, wszystko to juz za mna, czulam sie przez jakis czas jak staruszka ktorej zycie juz nie ma sensu, a mam dopiero 22 lata. nic mi sie nie chcialo, czulam sie ciagle zle, zmeczona, wyczerpana, bez energii do czegokolwiek nawet do oddychania. teraz wychodze z nerwicy, w sumie juz jej nie mam. odwiedzam czasami jednak to forum, po 1 zeby wam powiedziec ze z tego mozna wyjsc, po 2 dlatego ze nie zapomnialam o tych wszystkich koszmarnych chwilach, miesiacach i czasem jeszcze o tym rozmyslam. powiem wam ze teraz wracaja mi normalne uczucia, wraca swiadomosc mojej mlodosci, powoli zaczynam widzec przed soba jasna przyszlosc, mam wiecej energii, czuje sie w wiekszosci czasu dobrze, dochodze do siebie, wracam do zywych :) uwierzcie mi ze mozna!! kazdy boryka sie z innymi problemami ale jesli tylko spojrzymy im w twarz i znajdziemy droge aby sie ich pozbyc, nerwica nas zostawi w spokoju. w moim przypadku najgorszym bledem bylo to ze przez jakis czas oszukiwalam sie sama przed soba i wymyslalam fikcyjne problemy bo tak naprawde nie chcialam sie przyznac sama przed soba i nie chcialam zeby ten prawdziwy dreczacy mnie najbardziej problem "ujrzal swiatlo dzienne". na szczescie to nie trwalo dlugo . moja rada- przede wszystkim nie zamykajcie sie w domach. wiem co to znaczy jak ma sie ataki, czuje sie ciagly lęk przed wszystkim i przed niczym, boi sie wyjsc nawet nie wiadomo dlaczego i do tego zadne wyjscie zdaje sie nie sprawiac przyjemnosci, tylko pzrysparzac nerwow. znam to. bylam na tym etapie i z ta moja cala nerwica polecialam pierwszy raz w zyciu samolotem do mojego chlopaka sama!! miesiac przed lotem trzeslam sie nocami ze strachu i pytalam sie siebie co ja idiotka wyprawiam, ale z 2 strony pomyslalam sobie- sprawdze sie, wystawie sie na probe, zobacze co bedzie jak polece. i woecie co bylo super, zero nerwicy, dobrze sie czulam i od tej pory wiem ze jezeli sie czegos boisz bez podstaw to jest to czas zeby to wlasnie zrobic, tak na przekor, po proetu zeby sie przekonac, ze nie taki diabel straszny... zycze wszystkim wyzdrowienia z tego paskudztwa i powrotu do zywych
  17. mysle ze derealizacja dotyczy osob ktore maja sklonnosci do wycofywania sie. jak wiemy sa 2 drogi w sytuacji stresowej- walka lub ucieczka. mysle ze tak dlugo spychamy nasze problemy na boczny tor, nie chcemy sie z nimi zmierzyc co powoduje ze one jeszcze bardziej nas dręcza ale moze mniej swiadomie. mialam to i bylo to bardzo nasilone, koszmar, po prostu koszmar!!na szczescie przeszlo mi to i wam tez przejdzie wiec sie nie zalamujcie :) bedzie dobrze, teraz juz swiat jest realny i tylko czasami lapia mnie dziwne uczucia, jakby taka namiastka tego co bylo ale to juz mi nie przeszkadza bardzo w zyciu.
  18. ewa125

    terapia

    nitka a czy moglabys przynajmniej w skrocie podzielic sie z nami tym co ci powiedzial ten psycholog o mechanizmie nerwicy? ja tez trafilam na 1 babke niby najlepsza w wa-wie a tez prowadzilam monolog ze soba.......... i to za niemale pieniadze
  19. znam to uczucie kiedy sie psychologowi gada glupoty a ukrywa to o co tak naprawde chodzi. tez tak robilam. pomoglo mi to uswiadomic sobie gdzie tkwil problem, ale psychologowi nie powiedzialam o tym nigdy i przerwalam terapie bo nie widzialam dalszego sensu chodzenia na nia, ale moim problemem sie zajelam i teraz juz nerwicy nie mam, chociaz nie powiem on a zostawia po sobie jakis tam maly slad i czasami czuje sie niepewnie i obco. ja wiem i ty wiesz ze powinienes powiedziec o twoim problemie psychologowi bo inaczej nie ma sensu do niego chodzic. moze sprobuj zmienic psychologa, moze przed innym bedzie ci latwoej sie otworzyc.. z 2 strony wiem jakie to ciezkie i wstydliwe. powiem ci moze tylko tyle na pocieszenei ze jakbys opowiedzial o tym, to psycholog na pewno by sie nie zdziwil bardzo bo wiele osob z nerwica ma problemy wlasnie tego trypu- niska samoocena, problemy z kontaktami z innymi.takze on jest na to przygotowany. jezeli wyjezdzasz za 2 m-ce to mysle ze sprobuj postawic wszystko na 1 karte i powiedziec to, albo moze napisz list opisujacy twoj problem i daj go psychologowi do przeczytania. wyjazd moze cie odprezyc i na chwile uwolnic od nerwicy ale pamietaj ze jak nie rozwiazesz tych problemow to ona bedzie wracac, a trzeba sie jej pozbyc raz na zawsze. nie ma co sie ludzic ze jakos inaczej da sie ja pokonac. nerwica mowi nam - STOP ZMIEN COS BO JA (ORGANIZM ) JUZ Z TOBA NIE WYTRZYMUJE. tak naprawde to np. w moim przypadku okazala sie pozyteczna, bo wreszcie zdalam sobie sprawe z tego ze niszcze sama siebie negatywnymi myslami i pewnymi problemami, a tak sie nie powinno zyc. powodzenia!!
  20. u britney to jeszcze doszlo uzaleznienie od narkotykow, ale nie zazdroszcze jej mimo jej milionow. pogubila sie dziewczyna w tym swiecie a sępy paparazzi nigdy nie zostawia jej w spokoju. dziwne tylko ze jakos nie widac zeby ktorys z jej slawnych przyjaciol staral sie jej pomoc. dobra robi z siebie idiotke, cpa i zachowuje sie niefajnie ale przeciez widac ze ma ogromne problemy z psychika i wlasnie w takich sytuacjach okazuje sie ze przyjaciol ... nie ma.
  21. nie uwazacie ze poczucie wlasnej wartosci ma swoj poczatek w zaakceptowaniu swojej fizycznosci? ludzie ladni , bez kompleksow rzadko maja z tym problem.... (ja takiego/ takiej nie znam )
  22. co o tym myslicie? czy johny podola? jak dla mnie to news nie z tej ziemi bo kocham FREDA i nie moge sie juz doczekac, ma u nas byc pod koniec maja. mysle ze j. depp nawet nie jest zlym kandydatem ale i tak bedzie mial trudne zadanie....
  23. mysle ze trzeba tu rozroznic ludzi pewnych siebie i takich ktorzy chca na sile byc pewni siebie. ci pierwsi wcale nie atakuja slabszych, czasami ich nawet bronia, czasami nie mieszaja sie. znaja swoja wartosc i wyznaja zasade " jak ktos mi nie szkodzi to ja jemu tez nie bede". tacy ludzie sa cudowni, nie maja kompleksow a rownoczesnie sa bardzo przyjazni i weseli bo lubia siebie. natomiast ta 2 grupa to ludzie owszem czasami stojacy na czele grupy ale wlasnie lubiacy ponizac innych, wywyzszac sie ich kosztem, tworza sobie swoja paczke "przyjaciol"- podwladnych. ci ludzie na moje oko wcale nie sa pewni siebie, czuja wladze tylko ponizajac innych, sa nieszczerzy i czesto pod ich pancerzem kryja sie prawdziwe kompleksy. takich ludzi radze unikac na kilometr. "przyjazn" z nimi niczego dobrego nie wrozy. kiedys pamietam taka sytuacje. razem z moja kolezanka bylysmy na wczasach i spodobalam sie tam jednemu kolesiowi, ktory byl ze tak powiem tam "popularny" . nagle tamtejsze dziewczyny zaczely sie nas czepiac wyzywac od k....w itd, zwlaszcza jedna taka, zawsze jak przechodzilysmy obok wyzywala nas i wysmiewala, ale my to olalysmy. mysle ze bylo to przez tego chlopaka bo on sie niejednej tam podobal. w kazdym razie po jakims czasie ta wlasnie gosciowa zauwazyla ze my nadal sie spotykamy z tym chlopakiem i z innymi i nas lubia i .............pewnego dnia sdiedzimy sobie w pubie a ona do nas podchodzi i sie pyta ze slodkim usmiechem na twarzy czy moze sie z nami zapoznac!!!!!!!!!!!!!!!! normalnie myslalam ze sie zleje ze smiechu. dla jaj nawet sie z nia zapoznalysmy ale oczywiscie nie traktowalysmy jej nigdy jako zadnej kolezanki. najlepsze ze potem ona zaczela mi sie zwierzac, gadac na tamte dziewczyny, wogole porazka. falsz na calego ale tak bywa...
  24. no ja mysle ze jedno z drugim ma niewiele wspolnego, a wręcz nic
×