Skocz do zawartości
Nerwica.com

Korat

Użytkownik
  • Postów

    986
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Korat

  1. Stracona100 ja znajduję teraz kolory w dokarmianiu wolnożyjących kotów i robienia porządków w mieszkaniu. Brakuje mi trawnika moich rodziców, antydepresyjne koszenie trawy zawsze było w cenie.
  2. Korat

    Samotność

    Potrzebuję wsparcia i towarzystwa
  3. Zawsze większe ryzyko gdy świeży użytkownik od razu zaprawsza na spotkanie.
  4. Miałem brać zestaw : sertralina + amisulpryd , ale po pierwszej tabletce sertraliny moja lewa ręka nie wiedziała co robi prawa, kurek od zlewu chwytałem albo zbyt blisko albo za daleko, a następne 24h upłynęły pod dyktando uporczywych natrętnych myśli i wizji depresyjnych. Może po jakimś czasie uboki by minęły, ale nie mam póki co siły z czymś takim się mierzyć.
  5. Mentalnie, ale nie materialnie.
  6. Totalnie kosmiczne dawki, przy nierozsądnym zażywaniu uzależnia. Ja się powołuję na badania naukowe, współczuję ci, że brałeś w nadmiarze i miałeś z tego powodu kłopoty.
  7. Się nadowiadywałem wartościowych rzeczy o tramadolu w depresji. Sam mam przewlekłą , ale oprócz tego cierpię z powodu przewlekłego bólu. Dostałem tramadol, antydepresyjnie zadziałał od razu jak nic co brałem od ostatnich 12 lat!!! Zacząłem szperać w publikacjach naukowych i oto co się dowiedziałem. W publikacjach podano przykłady gdy wieloletni pacjent nie reagując na kilkanaście różnych substancji i ich kombinacji po tramadolu poczuł się znacznie lepiej. Innym przypadkiem był gościu, który chciał się zabić, dostał tramadol i mu się polepszyło, lecz następnie mu go zdjęto i wdrożono escitalopram, co poskutkowało jego próbą samobójczą. Ogólnie idea jest taka, że u wielu pacjentów z przewlekłą depresją za ich stan odpowiada wadliwy system opioidowy. Wy tu mówicie o gigantycznych dawkach tramadolu, 300mg? W publikacjach podano, że prawdopodobnie w terapii wystarczyć będzie 10mg!! Mój stan się ewidentnie poprawiał już po 40mg. Inne badania wykazały, że równoważność 10-20mg tramadolu, u myszy dawały efekt porównywalny z fluoksetyną. Tramadol ma duże podobieństwo w budowie do wenlafaksyny i badania potwierdzają, że podobnie działają. Źródła: https://www.researchgate.net/publication/50998428_Examining_the_Use_of_Tramadol_Hydrochloride_as_an_Antidepressant http://europepmc.org/abstract/med/18364623 https://www.sciencedaily.com/releases/2016/02/160212091543.htm
  8. Byłem wczoraj 4 godziny w zoo. To było jak medytacja. Poczucie mega spokoju, harmonii, dobrostanu. Piękny obraz zwierząt żyjących w swoim rytmie w zgodzie z naturą. Potem zjechałem do miasta a tam zabiegani, zmęczeni, nieprzyjaźnie nastawieni ludzie, a klienci w supermarkecie wydawali się być obłąkańcami. druga dekada 21 wieku, a my dalej jesteśmy niewolnikami (swojego ego?). Czy naprawdę nie stać nas żeby każdy mógł żyć godnie i mógł smakować życie, mając szacunek innych bez względu na "prestiż" wykonywanego zawodu?
  9. A mnie zawsze interesowały osoby trudno dostępne, bo zazwyczaj wysiłek dotarcia do takiej osoby się opłacał. Ludzie ci okazywali się być bardzo wartościowi i ciekawi, i jedynym ich problemem było stawianie muru braku ufności na początku, wystarczyło przez to przejść i zyskiwało się fajne towarzystwo. Niestety ludzie chcą mieć wszystko łatwo, szybko i przyjemnie. Wystarczy, że ktoś nie zrobi dobrego pierwszego wrażenia, to już skazany jest na społeczną eutanazję.
  10. Korat

    Bądz szczęśliwy.

    Na chwilę się musiałem nad tym zatrzymać. Chyba również można być spełnionym ale nieszczęśliwym. Tak to jakoś po sobie patrzę. Trzymam się w życiu różnych wartości, które sprawiają że nawet gdybym dzisiaj miał umrzeć, to wiedziałbym, że przeżyłem życie najlepiej jak potrafiłem. Ale nie mogę powiedzieć żebym był szczęśliwy, to raczej zależy od momentu. Pojawiają się stany dobrostanu, satysfakcji, jakiejś miłości, radości i szczęścia, ale zazwyczaj trzeba się zderzać z twardą rzeczywistością przewlekłego bólu, problemów życiowych i różnego rodzaju cierpienia. W drugą stronę żebym był nieszczęśliwy, to też nie mogę powiedzieć, nawet gdy chce mi się już płakać z wyczerpania walką, to czuję, że to element życia i muszę być gotowy się z tym ciężarem mierzyć. Raczej jestem taki neutralny, dużo rzeczy nie daje mi satysfakcji i nie daje spać, ale cieszę się, że się nie poddaję. Mój stan można porównać do frustracji że jeszcze nie rozwiązało się zadania z połączeniem radości z samego tytułu jego rozwiązywania i robienia postępów.
  11. detektywmonk, tacy ludzie są jak rozmowy o śmierci, nie myśli się o nich, a nawet ich prześmiewa, dopóki dla kogoś nie stanie się to czymś osobistym, wtedy nagle potrzebuje się kogoś kto przez to przechodzi i pomoże się odnaleźć. Wszędzie nam się doradza jak rozwijać swój potencjał i odnosić sukcesy, a nie mówi, że każdy ma ograniczenia i powienien się akceptować takim jaki jest.
  12. Bardzo ważne pytanie. Od odpowiedzi zależy dokąd zmierzymy w 21 wieku i dalej. Wielu ludzi doznaje dysonansu poznawczego gdy na swojej drodze spotykają ubogą ale bardzo wrażliwą i bogatą wewnętrznie osobę, a broń Boże gdy posiada do tego dużą wiedzę z różnych dziedzin. Wydaje się, że istnienie takich ludzi to jak dzielenie przez zero, a oni są, co więcej staną się plagą w najbliższych latach. Bardzo fajnie próbują odczarować pogląd o niezamożnych ludziach aktywiści na rzecz bezwarunkowego dochodu podstawowego. Nawet sobie nie wyobrażacie jak głębokie rozmowy i jakie dowody człowieczeństwa doświadczyłem od ludzi pracujących za 5 zł na godzinę, oni w świadomości społeczeństwa niemal nie istnieją, albo są zamiatani pod dywan, a ja ich poznałem i dzięki ich obecności moje życie jest lepsze, tego po prostu trzeba doświadczyć, to wymiar ludzki, którego nie da się złapać w żadne wąskie ramy. Nie ma prostej odpowiedzi dlaczego tak żyją, ale ich życie jest bardzo wartościowe i pełen szacunek dla nich. Wiadomo, że wśród ludzi biednych jest pełno mało wymagających od siebie jednostek, ale nie przeceniałbym ich odsetka. A wyobraźmy sobie co będzie w następnych dekadach gdy automatyzacja zepchnie ludzką siłę roboczą na margines niebywały w dziejach ludzkości. Praca stanie się przywilejem, i staniemy w obliczu sprawdzianu czy stać nas mentalnie na gest podzielenia się dobrami z uwagi na to, że po prostu żyjemy, a nie za pracę? Inną sprawą jest też to, że wielu bogaczy wcale nie jest aż tak przydatna jak zasobność ich portfeli, w ogóle nie wiem czy to idzie w parze. Przypomina mi się afera sprzed lat kiedy to różni polscy europosłowie zgarniali kasę za podpisywanie listy obecności na jakich spotkaniach, a nawet nie przekraczali progu sali. Może i ktoś kto z tego nie korzystał w oczach niektórych był głupi, ale za to wartościowy. A z pewnością bardziej wolę świat wartości niż pieniędzy i wcale nie uważam tego za głupotę.
  13. inn@, pieklisz się na mnie bo widocznie coś moje posty w tobie uruchamiają, ale to temat do pracy dla ciebie. Coś sobie na mnie projektujesz i mi się nie chce tego czytać, więc trafiasz do mojego szacownego grona zablokowanych użytkowników. Pozdrawiam :)
  14. inn@ jesteś urocza, że moje obowiązki służbowe doglądania oficjalnego monitoringu przyrównałaś do dewiacji podglądactwa Oburzyłaś się jakbym wklejał do neta filmiki z kamer umieszczonych w kiblu mojej terapeutki i podpisywał jej imieniem i nazwiskiem, nie wiem co za zwyrolstwa ci siedzą pod kopułą, że to ci takie skojarzenia przynosi Równie dobrze mógłbym być ginekologiem i przez przypadek dowiedzieć się, że moja terapeutka ma choroby weneryczne. Po prostu tak się stało, że znalazłem się w posiadaniu osobistych informacji na jej temat i jestem w lekkiej konsternacji. Szczerze, to nawet jej bardziej zaufałem od kiedy mam świadomość, że jej życie też nie jest usłane różami, czuję jakąś większą bliskość gdy już nie postrzegam jej jako nieobecnego analityka, ale żywego człowieka.
  15. Korat

    Pomysł :P

    Mentalnie całe życie jestem w latach 90-tych
  16. Czy jest dozwolone aby ginekolog chodził na psychoterapię do swojej pacjentki?
  17. Może gdybym był na terapii indywidualnej to jeszcze, ale chodzę na grupową. Nie wyobrażam sobie powiedzieć przy wszystkich "Wiem, że facet panią zdradza". W ogóle, to wyobraźcie sobie, nagle ona sobie uswiadomi, że widziałem ją w różnych intymnych sytuacjach, na przykład gdy przed lustrem w windzie podniosła sukienkę i oglądała swoją pupę. Czy nie lepiej żebym po prostu zachował to dla siebie niczym tajemnica spowiedzi?
  18. Ja też jestem w głupiej sytuacji. Mam w pracy podgląd monitoringu osiedla na którym mieszka moja terapeutka. Widzę ją gdy jeździ windami. Chyba raz byłem swiadkiem tego, że zdradził ją facet. Przyjechał z jakąs babką, a moja terapeutka wróciła w nocy i gdy tylko weszła do mieszkania natychmiast zapłakana uciekła, była 4 nad ranem, a potem jej facet z tą kobietą też opuscili mieszkanie i byli wyraźnie zakłopotani. Dziwnie się czuję, że wiem takie rzeczy z jej życia, trzymam to w tajemnicy przed nią, nie wiem czy to dobrze.
  19. Ciekaw jestem co wierzący sądzą o nazwijmy to "chrześcijańskich ateistach". Ludziach bardzo zainteresowanych i żyjących według nauk Jezusa, jednak rozumiejących pewne rzeczy w ramach innych konstruktów i pojęć filozoficznych oraz traktujących różne pojęcia takie jak królestwo niebieskie, osobowy Bóg, trójca święta, zmartwychwstanie, cuda, itd. jako pewne symbole i analogie do form obecnych w ich własnym systemie filozoficznym?
  20. Przecież agusiawww mówi, żeby się nie zastanawiać tylko działać . Naszym zastanawianiem się na jakimś wątku w internetowym forum nic nie zmienimy, w realu większość z nas też nic nie zmieni bo się zajmujemy zupełnie czymś innym niż system edukacji, ale fajnie powspominać, wymienić się poglądami czy wyrazić swoje emocje w związku z traumami.
  21. Pamiętajmy, że nasilenie i rodzaje objawów u osób z borderline jest całe spektrum. Można być w udanych relacjach, ale gdy ma się do czynienia z kimś kto dodatkowo przejawia niemal socjopatyczne skłonności, to dla bliskiej osoby jest bardzo źle. Wtedy to chyba jedyne wyjście nie być zależnym od tego kogoś, być przyjacielem, partnerem, rodzicem, mężem, ale z pełną świadomością, że jestem blisko bo tak wybrałem i chcę, bez żalu i obwiniania tego kto zadaje rany pod wpływem zaburzeń. W każdym momencie trzeba czuć się mocnym i wolnym i być szczerym z samym z sobą czy wybieram konfrontację z cierpieniem czy to już za wiele i muszę zadbać o siebie w odosobnieniu. Nie osądzam, dlaczego border mnie czasem rani, jak mi zależy to poznam mechanizmy, wypracuje strategie i stawię czoło bólowi, ale nie pozwolę odebrać sobie wolności , będę mieć życie poza tą osobą i w każdym momencie będę gotowy odejść jeśli ocenię, że nie ma perspektyw na szczęście. Już nie ma w moim najbliższym kręgu nikogo z tym zaburzeniem, ale nie mam o nic żalu, bo to były moje wybory, w imię czegoś więcej byłem gotowy cierpieć, coś się jednak nieodwracalnie zepsuło i trzeba było się wycofać z relacji.
  22. Jako agnostyk przeżywający renesans zainteresowania Jezusem, powiem, że mi ogromne natchnienie daje kontemplowanie nieogarniętych zjawisk. Zachwyt nad wielkością wszechświata, galaktyk, gwiazd. Zachwyt nad potęgą ewolucji. Zachwyt nad możliwością powstawania rzeczy nieobliczalnie złożonych z prostych ciegiełek w oparciu o kilka praw. To mi daje poczucie dumy z uczestniczenia w tym wszystkim, chęci i ciekawości życia, pokory wobec sił jakie nas otaczają, równości wszystkich istot względem skali całego wszechświata. Coś jest takiego w mojej filozofii życia natchnionej nauką co daje siłe . Bardzo ważną rolę w mojej duchowości odgrywają zwierzęta, doświadczenie tego jak bardzo twórcze relacje mogę z nimi tworzyć w oparciu o empatię, miłość i cierpliwość . Choć natchniony bardziej własnymi doświadczeniami i wiedzą naukową, to widzę, że blisko mi do takiej Jezusowej etyki. Stawianie sobie wymagań i opieranie na wartościach daje mi poczucie spełnienia, że wiem że wykorzystuję swój potencjał, rozwijam się na miarę swoich możliwości, a choroby i ograniczenia nie odbierają mi wartości. Szczerze, to choć bym nie chciał, to czuję, że gdybym miał dzisiaj umrzeć, to nie spanikowałbym, a dalej chciał być twórczy na tyle ile mój stan mi pozwala.
  23. Ostatnio nie było mnie na terapii grupowej i okazało się, że się awanturowali o homoseksualizm i aborcję. Sesję po tym wszyscy byli zmarnowani i mieli myśli rezygnacyjne. Ta dyskusja zabiera życie!
  24. Pamiętam jak w liceum kolega na historii jarał się jakimś tematem i zadawał dużo pytan nauczycielce. W pewnym momencie babka się zirytowała i fuknęła "co to za głupie pytanie?!" , on "bo ja myślałem, że ...", "ty nie myśl, tylko pracuj" przerwała mu nauczycielka historii. Najwyraźniej wielbicielka sloganu "Arbeit macht frei"
  25. Chyba każdy model rządzenia można nazwać pewnego rodzaju reżimem. W Polsce wygląda mi na to, że ścierają się dwa modele, decyzyjność rozmyta (demokracja liberalna, podział władz, niezależność funkcji , i systemy kontroli) z decyzyjnością scentralizowaną (autorytaryzm, zwycięzca bierze wszystko). W pierwszym ciężko o działanie i o kompromis, w drugim można działać szybko i stanowczo. Za to pierwszy chroni przed patologią, a drugi dopuszcza ryzyko rządów tyranów. W naszym Polskim reżimie dorobiliśmy się paru zabezpieczeń anty debilowych, takich jak granica, którą stanowi konstytucja czy 5 % próg wyborczy dla partii na które głosuje się dla beki, choć to nie zawsze działa prawidłowo. Resztą steruje psychologia i socjologia. Nawzajem wpływamy jeden na drugiego poprzez różnego rodzaju naciski, manipulacje, kłamstwa, ale też i doświadczenie i rzetelną wiedzę. Chętni na władzę skutecznie zadbali o to byśmy mieli utrudnioną ocenę rzeczywistości i w tym odurzeni byli podatni na sterowanie choćby poprzez media. Także, to jaki głos wpada do urny z pewnością jest w dużej mierze wypadkową naszej wewnętrznej walki z aberracjami wprowadzanymi przez polityków. Póki co mam poczucie, że pozostajemy bardziej przy demokracji liberalnej co jest zasługą ostatnich 25 lat, tylko że chyba spora część społeczeństwa chce to zmienić, zwłaszcza po odczuciu jakie pozostawiła PO, że władza ma związane ręce w imię konieczności kompromisów, stąd te słynne "Nie da się". Jestem przekonany, że gdyby pis uzyskał większość konstytucyjną, władza zależałaby od o wiele mniejszego grona ludzi i nikt nie patrzyłby im na ręce. Teoretycznie moglibyśmy oddać władzę w ręce jednego człowieka, ale społeczeństwo nie jest w tym zgodne, więc jesteśmy na różne sposoby ograniczeni wpływami i zależnościami jednych osób od drugich. Nawet taki Kaczyński musi dbać o gaszenie pożarów w własnej partii, żeby można było utrzymać tą niewielką przewagę w sejmie, a to go z pewnością hamuje przed nie jedną decyzją. Reasumując aktualny stan jest taki, że władza jest na wiele sposobów spętana, wyborcy również, problem w tym, że obecny rząd próbuje sam się wyswobadzać jednocześnie uzależniając od siebie wyborców, co nie jest dobre. Bardziej bym wolał żeby pracować nad kształtowaniem kompetentnych obywateli z dostępem do rzetelnej wiedzy, tak żebyśmy mogli przejść na wyższy poziom w spieraniu się o kształt Polski.
×