
frytka
Użytkownik-
Postów
936 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez frytka
-
hehe niemądry, lubię Twoje poczucie humoru ale ja pytam poważnie
-
hm, jak Was czytam przypomniała mi się koleżanka z psychiatryka - anorektyczka, z którą potrafiłyśmy godzinami boki zrywać, wymieniając sposoby na rzyganie, nie jedzenie itp... anoreksja to przeszłość, ale samookaleczanie nie - być może jeszcze dużo potrzebuję czasu aby śmiać się z tego tak jak Wy i jak kiedyś śmiałam się z tamtą koleżanką... Prosiłam psychiatrę o leki, żebym tego nie robiła - testuje, testuje... a ja se chyba za nie długo rękę odetnę! nie będzie już gdzie ciąć. Wcale mi do śmiechu nie jest. Coraz krótsze ukojenie daje mi moment pocięcia się. Trwa coraz krócej, coraz szybciej pojawiają się wyrzuty i coraz mocniejsza nienawiść do siebie samej...
-
Hm, a do czego kwalifikuje się molestowanie w dzieciństwie?????
-
Hm Czy ja wiem, czy takie szczeniackie... mam sporo lat a mimo to nadal borykam się z identycznym problemem. Jedyne, co udało mi się zrobić w ramach Twojej rady to nie marnować 2, 3 lat tylko góra pół roku na takie relacje... co wcale nie wydaje mi się nic rozwiązywać, ponieważ skutkuje to wyłącznie częstszymi i intensywniejszymi epizodami... a stare mimo zależności mimo wszystko wracają i tak - jak bumerang. Liz_Vicious, Twoja historia to wyjątkowy przykład toksyczności, na który można się natknąć. Aż tak hardcorowo (z przystawianiem noża do gardła...) nie miałam do tej pory... przeważnie to ja jestem tą agresywniejszą stroną, która wyzwala się przez prowokacje, i to ja zazwyczaj wychodzę, wyrzucam lub uciekam.... a potem uszkadzam sama siebie. Wiem jedno, że trwanie w takich relacjach powoduje coraz większe zamieszanie. W pewnym momencie nie można już określić nic logicznie, żadna myśl nie wydaje się rozsądna i wiarygodna. Przede wszystkim jednak, trzeba popracować nad swoją samooceną i pewnością. Moim problemem jest potrzeba posiadania wsparcia w kimś, bo poza tym jestem samodzielną osobą, Twoim - jak mi się wydaje, jest bezradność. Takie osoby będą to wykorzystywać i kierować tobą jak zechcą. Na to właśnie nie możesz pozwolić. To Twoje życie i ciało - powinnaś sama nauczyć się nim kierować.
-
bosko... mam porządne niedokrwienie po poniedziałkowych rewelacjach ledwo wróciłam z pracy do domku... w aptece dali mi buraka w tabletce... bosko
-
iaarok, nom jakbym czytała o sobie... ptsd... zaburzenia osobowości... nerwica... depresja... nawet psychoza... teraz walczę o funkcjonowanie... Mimo to - a co mi szkodzi. Chętnie spróbuję dawid.zareba - akurat jestem z kato.
-
namiętne Ty moje tam gdzie chciałabym być, jeszcze dla mnie miejsca nie ma albo mnie już nie chcą a w ogóle dobrze Cię widzieć
-
Co mam do zaproponowania drugiej stronie ?
frytka odpowiedział(a) na El Chupacabra temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Każdy szuka swojej wartości na swój sposób. Dla jednych jest to portfel, dla innych umiejętność empatii... Myślę, że to, co dla kogo jest uwarunkowane sytuacją w której się znajduje (tu - możliwościami które posiada...) oraz w jakim środowisku się wychował. Nie uważam, aby niemądry, miał płytkie podejście - posiadanie jakichś stereotypów jest dobre dopóki nie rani innych (choć nigdy nie zrobi się tak, żeby wszyscy byli zadowoleni). Mówcie co chcecie, jednak dobra materialne decydują co najmniej o naszym samopoczuciu... -
Happy endy zdarzają się wyłącznie w filmach... najbardziej mnie zawsze przeraża cena, jaką trzeba zapłacić za odrobinę szczęścia, które się doświadczy w życiu... moim zdaniem - niewspółmierna do korzyści...
-
brak uczuć, myślę, że jednak znalezienie powodu cierpienia jest istotne. Być może coś takiego w Twoim życiu się wydarzyło, co zablokowało Twoje uczucia aby siebie samą 'chronić' - i o ironio - to co miało Cię chronić - stało się Twoim przekleństwem. Ból egzystencjonalny to paskudna sprawa... w moim przypadku np. wynika z moich ułomności odnośnie braku umiejętności tworzenia w miarę normalnych relacji międzyludzkich. Poznanie powodu pomogło mi zrozumieć cierpienie. Jestem w Twoim wieku. Obecnie uczucie cierpienia 24h/dobę nie jest już takie dokuczliwe. Skoro mogło zmniejszyć swoją intensywność, być może uda mi się (i Tobie) kiedyś nie cierpieć...
-
Hm, zawsze myślałam, że jak będę dla kogoś 'pożyteczna' wówczas moja egzystencja nabierze jakiegoś sensu. Potem czułam się tylko wykorzystana, a że mam słabość do obwiniania siebie - poczucie wykorzystania przerodziło się w nienawiść do siebie samej... błędne koło. Fakt, że bez widocznego celu żyć się nie da... Może dobrze poszukać mniejsze, które doprowadzą do większego... nie wiem ja już nie szukam akurat ale Tobie polecam.
-
namiestnik, to nie kwestia dojazdu - jak to zobaczą to na pewno mnie nie wypuszczą. Mam jak w banku. [Dodane po edycji:] niemądry, kiedyś były klamry takie w aptekach - teraz są fakt tylko plastry ale plaster wiele nie da. Chyba, że masz jakieś o których mnie w aptece nie poinformowano. Daj znać proszę.
-
Bosko... nie mogę prowadzić samochodu... jeszcze w życiu się tak mocno nie ciachłam... wypadałoby zszyć, ale nie mam odwagi pójść do lekarza - boję się, że mnie w kaftan zapakują i wywiozą... życie, jak ja Cię nie lubię
-
brak uczuć, schizofrenicy podobno nie mają świadomości choroby... zastanawiam się jednak, czy można mieć stany schizofreniczne... czasem się tak czuję. Jestem wtedy święcie przekonana, że jestem największym zerem na planecie i we wszechświecie również. Siła, jaką wtedy czuję, skłaniająca mnie do unicestfienia swojego istnienia jest niepochamowana i wręcz - nieświadoma. Podobno to nie schizofrenia. Chyba bym wolała jednak, aby nią była...
-
Hm, brak wiary w ludzi i siebie spowodowany różnymi czynnikami może przychylać do przekonania, że gdy się tytułem, grubym portfelem lub furą nie dysponuje - nie można liczyć na stworzenie żadnych relacji. Gdy patrzę na niektóre moje doświadczenia, też odnoszę takie wrażenie. Rozumie, że pieniądze szczęścia nie dają i że żaden tytuł, studia i papierki nie sprawią, że będę dla kogoś ważna - tak naprawdę i szczerze... ale mam też wątpliwości, czy te wartości istnieją w ogóle w ludziach - więc, skoro jest się tak czy siak traktowanym jak się jest... to czemu chociaż nie mieć tej kasy i robić co się chce...
-
Wiedza jest czymś wyuczonym - mądrość nabytym... Żadne słowo pisane nie nauczy, jak wierzyć w ludzi i nie stracić wiary w siebie...
-
LucidMan, mądrze powiedziane... to błędne koło wciąga z roku na rok... ja już jestem np. za stara aby z niego wybrnąć, aaaa może już nawet nie chcę - ale wielu z Nas tu obecnych może to jeszcze przerwać. Nie wiem jak, każdy musi poszukać własnego sposobu. Osobiście myślałam, że gdy uwolnię się od 'domu' uda mi się zbudować coś lepszego, niż tam poznałam... nie udaje mi się... nie nawet to że popełniam te same błędy - popełniam coraz gorsze. Trudno oszacować, co będzie dobre a co złe - nie chodzi nawet o to żeby dla siebie...
-
nie wiem już kim jestem, kim chciałabym być lub chociaż powinnam... kiedy się to stało
-
Ale jak nie chcieć umrzeć skoro inni mi tego życzą? Bo jak wyjaśnić, że ciągle ktoś mnie upakarza, oszukuje itd... Jeszcze parę miesięcy temu miałam takie podejście jak Ty brak uczuć, obecnie nie ma już nic nawet wiary. I jest mi wszystko jedno co się ze mną stanie PO. Byle by zakończyć TO.
-
Chciałabym poczuć nadzieję... wtedy ból psychiczny mojej żałosnej egzystencji, istnienia był by znośniejszy...
-
Znalazłam na to sposób... ciągle coś robić, robić, robić, robić, robić... aż się padnie ze zmęczenia i można spać.... potem znowu tak samo i ja już tak od miesiąca...
-
Szukam tego filmu na necie - nie wiesz może jak brzmi oryginalny tytuł? Trudna, trudna. Różnie to nazywają - egoizmem, tchórzostwem... rozumie, że zaboli rodzinę, ale oni są silni mają chęć i wolę życia. Ja tego nie mam. Czasem myślę sobie, kto tak naprawdę jest egoistą i tchórzem - oni bo taka jest ich (nie moja) wola abym żyła, czy ja - bo całe życie cierpię psychicznie i pragnę już tylko przerwać tą mękę... Jakby na to nie spojrzeć, z ich strony to też egoizm a nawet ignorancja - nie mają pojęcia co i jak czuję ale takie są ogólnie przyjęte zasady, że życie jest najcenniejsze - niektórzy mają inne 'priorytety'. Kto kim jest skoro skazuje drugiego człowieka na życie z bólem psychicznym.
-
Mieszkasz może w Katowicach Moja koleżanka ćwiczy tai chi jest w tym świetna i powiedziała, że wleje kolesiowi za Ciebie jeśli chcesz
-
Czy anoreksja może występować bez chęci schudnięcia??? pilne
frytka odpowiedział(a) na Babooshka temat w Zaburzenia odżywiania
helvetti88, zgadza się, tak też bywa. Ja tak miałam. Powodem, przez który zaczęłam się odchudzać było karanie siebie za to, że tatuś mnie już tak mocn nie kocha... bo przyniosłam 4kę nie 5tkę ze szkoły to robił fochy na ogół nie odzywał się do mnie, unikał, a gdy już się spotkaliśmy na korytarzu patrzał na mnie jakbym była winna morderstwa. "Adorował" wówczas siostrę, która mogła ledwo przechodzić z rozku na rok w zawodówce i nigdy jej uwagi nie zwrócił. Pomyślałam, że skoro nie jestem za mądra bo może jak będę tak ładna jak siostra to będzie git. I bum - 10 lat koszmaru sobie zafundowałam w ten sposób. Oczywiście później przeniosło się to na wszystkie dziedziny życia i wszelkie kontakty. Z anoreksji się wyleczyłam - relacje mam skrzywione do dziś. Do dziś karzę się nawet za to, że ktoś mnie lubi - zachowuję się agresywnie i autoagresywnie....