violik, przerabiam właśnie podobną kwestię w swoim życiu... bardzo kochasz tego człowieka, choć aż wstyd się przyznać, bo w końcu tyle zła wyrządza - też długo się łudziłam, że 'moja miłość go sprowadzi ze złej drogi'. nie sprowadzi niestety mimo, iż jestem już tutaj o krok dalej - dopuściłam do siebie uczucie złości na tego człowieka, przestałam go tłumaczyć, obwiniać siebie i odzyskuję już zaufanie do siebie samej - że to co mi się wydaje czarne takie jest a nie, że to mój spaczony obraz jak mi wmawia ta osoba.. czasem czuje wręcz ulgę... nadal często mnie nachodzą wątpliwości... chcę znowu błagać aby wrócił itp... wstyd mi już za siebie. Nie mogę tutaj za wiele pisać n/t... ale zapraszam na pw.