Skocz do zawartości
Nerwica.com

IceMan

Użytkownik
  • Postów

    4 790
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez IceMan

  1. IceMan

    Witam was..

    Witaj, no nie wiem... coś widzę że już 80 osób obejrzało twój post i nikt nie wie co napisać - może czas poradzić się specjalisty, bo w sumie nie jestem zbyt mądry (jestem głupi ;p) żeby to zopiniować... wydaje mi się że to może mieć jakiś związek z nerwicą, ale nie opieraj się zbytnio na mojej opinii, raczej powinien ci to powiedzieć ktoś dobrze wykwalifikowany w tym wszystkim
  2. Witaj wietrzyku, widzę że już się wywiązała niezła dyskusja a mnie nie było ;p, skąd to poczucie, że coś źle zrobisz? Naprawdę nie musisz wszystkich za wszystko przepraszać. Szczerze mówiąc, do niektórych ludzi nie warto mówić słowa "przepraszam", bo nie są tego warci. I na tym forum możesz się spokojnie wypłakać, wyżalić, bo po to ono jest (po to jest ono! - kurcze, chyba Kononowicz mi się wdziera w tekst ). I tu naprawdę jest pełno ludzi z brakiem samoakceptacji, z nerwicą, z depresją, i nikt się tu na Ciebie nie będzie obrażać za to że się na początku nie przywitałaś. No wiesz co, my chyba aż tacy obrażalscy nie jesteśmy. Wydaje mi się, że tu każdy zarówno lubi być wysłuchany, jak i lubi wysłuchać kogoś innego. Więc pisz co ci na sercu leży. Już się chyba powtarzam, ale nie przepraszaj, nie tłumacz się, nie bój się napisać co czujesz i co myślisz. Jesteś tu mile widziana. Pisz pisz pisz i jeszcze raz pisz. Nie zrobiłaś plamy po opisaniu siebie. Myślę, że poradzisz sobie ze swoim lękiem i wierzę w Twoją siłę na to żeby go zwalczyć. Pozdrawiam serdecznie!
  3. IceMan

    Fobia społeczna!

    magosza26 - mam dokładnie ten sam problem, ale jakoś sobie zaczynam radzić - staram się przezwyciężyć swoje opory w kontaktach z ludźmi, a zauważyłem że im więcej przebywam w domu (np. ferie), tym gorzej z tymi moimi kontaktami, jeśli przebywam dużo w jakimś tam otoczeniu to rozkręcam się i jest lepiej, no chyba że w tym otoczeniu natrafię na krytykę to całe moje starania sypią się jak domek z kart... może po prostu znajdź sobie grono przyjaciół które będzie tylko pozytywnie wpływać na twój stosunek do społeczeństwa i przez jakiś czas unikaj ludzi którzy mogliby cię krytykować, zanim nie poczujesz się odporna na taką krytykę, a potem, ... potem to tylko takich krytykantów trzeba mieć głęboko w d......... sorki za wyrażenie ale tak trzeba to traktować
  4. hmmm... ja przed taką osobą w sumie gram kogoś kim zwykle nie jestem. Nie pokazuję wahania, nie mam wątpliwości, nic mnie dookoła nie obchodzi, trochę tak jakbym był ignorantem, no i szukam słabego punktu w tej osobie żeby zbić ją z tego podium pewności siebie. Ale mimo wszystko w głębi duszy jestem taki jak ty Telimenka. A szczery jestem przed takimi samymi typami ludzi jak ja ( i uważam że porozumieć się można tylko z takimi "bratnimi duszami"). Prawdę mówiąc chyba stałem się kameleonem - wtapiam się w otoczenie. Ale nie wiem czy to do końca dobre podejście... oceń sama.
  5. Wydaje mi się, że powinnaś jej to wytłumaczyć - przyjaźnie, na spokojnie, bez krzyku i wylewania żalu. Ale żeby miała świadomość tego co robi. W 100% zgadzam się z tymi 3 możliwościami - ale może powinnyście się bardziej przed sobą otworzyć, wyjaśnić o co chodzi, a nie bawić się w chowanego ze swoimi myślami.
  6. kiełbasa - nie biorę leków, a alkohol piję wyłącznie okazyjnie (imprezy, urodziny itp. - a nie mam w swoim życiu za wiele imprez, więc jestem prawie abstynentem). Wydaje mi się, że bez jednego i drugiego człowiek czuje się naprawdę wolny (no chyba że ktoś >musi koniecznie< brać te leki). Ale jeśli leki nie są ostateczną koniecznością - odradzam. Tak samo z alkoholem - bo w końcu od jednego i drugiego można się uzależnić - to nic nowego i błyskotliwego co napisałem.
  7. Widzę, że tworzy się łańcuszek to też się dopisuje... ale ostatnio jakoś mniej mi to dolega - może dlatego, że coś zacząłem ćwiczyć (siłowe, ale i tak na krążenie wystarcza dobra gimnastyka. Ponoć to jest dobre - znalazłem na w innym poście na forum: http://www.rytualytybetanskie.prv.pl/. Jak spróbuję to napiszę czy to dobre czy nie. Ale was też zachęcam do eksperymentowania :)
  8. Rada 1: Bądź szczery przed psychologiem Rada 2: Idź sam do psychologa Rada 3 (jeśli 2 poprzednie zawiodą): Zmień psychologa A tak poza tym to więcej samoakceptacji i odwagi w życiu bo wydaje mi się że ich brakuje... Pozdro !!
  9. IceMan

    2012 r - koniec świata

    oj.... a ja mam maturę już w maju jak zawalę to będzie koniec świata... I przyszedł mi do głowy pomysł... co dla każdego byłoby takim prywatnym końcem świata... piszcie
  10. IceMan

    2012 r - koniec świata

    no i się wydało... jestem chory - przyznaję się . Gina, a czemu by o takich ciekawostkach nie podyskutować?... chyba nikt na tym forum nie bierze tego na poważnie... ...prawda???
  11. zapowiada się ciekawię... wypróbuję to na sobie... a co jeśli pomoże tak, jak o tym piszecie, to będzie rewelacja
  12. Witaj Anulka, Jesteś naprawdę w ciężkiej sytuacji, musi być Tobie trudno. Wydaje mi się, że rozwiązaniem byłoby dla Ciebie założenie tego prawdziwego, ciepłego, rodzinnego domu, jaki Ci odebrano. I życzę Ci, żeby to w końcu się stało, żebyś czuła się wreszcie szczęśliwa na tym świecie i miała na nim swoje miejsce. A zanim to nastąpi, musisz być silna i wytrwała - pamiętaj, nie możesz poddać się depresji, bo nawet jeśli osiągniesz to czego Ci życzę a załamiesz się - nie będziesz szczęśliwa. Walcz z depresją i z przeciwnościami losu, a w końcu ten los się do Ciebie uśmiechnie. Pozdrawiam serdecznie!
  13. Hmmm... postaram się delikatnie, bo szczera wiązanka po ocenzurowaniu byłaby nieczytelna ( a i nieocenzurowanym bluzgać też nieładnie ). Droga NERWICO, jesteś przebrzydłą gnidą solą w oku cieniem za dnia zmorą w nocy katem nad głową szubienicą nad szyją odejdź ode mnie mnie nie zniszczysz spie******, %$&()#%$#@ PS. to nieczytelne dokończcie wg własnego uznania
  14. Witaj! Wydaje mi się, że trzeba na przekór sobie zdobyć się na ponowne wyjście w świat. Ciągłe zrezygnowanie nie pomoże ci nic a nic. To tak jakbyś coraz bardziej tonęła i płynęła ku dołowi, jeżeli chcesz wyjść z tego to musisz zdobyć się na ten wysiłek i wypłynąć na powierzchnię. Ktoś może Ci pomóc, ale wypłynąć musisz sama bo tylko ty sama sobie możesz ze sobą poradzić...
  15. A czy masz bardzo silną gwarancję, że śmierć kończy wszystko? Słyszałeś o śmierci klinicznej? Ludzie zapamiętują różne rzeczy z takiego zdarzenia, czasem trudne do wytłumaczenia, zaskakujące - poszukaj sam w internecie o tym. Więc jeżeli coś takiego się zdarza, to już jest pewien mały dowód na to że coś jest po tej drugiej stronie. Przedłużenie gatunku swoją drogą - to instynkt. Ale każdy z nas posiada duszę i uczucia, które z przedłużeniem gatunku nie mają nic wspólnego. I nic więcej o tym nie napiszę bo nie mam co pisać. Po prostu piernik nie ma nic do wiatraka. Moim zdaniem nie można aż w takim stopniu łączyć ze sobą życia biologicznego i sfery duchowej człowieka.
  16. Życie niestety składa się właśnie ze wzniesień i upadków. Właśnie w tej chwili chylę się ku takiemu upadkowi (który prawdopodobnie nastąpi jutro). Nie wiem do końca, czy ten upadek nastąpi (przepraszam, że nie piszę wprost tylko przenośnią, ale nie chcę o tym dokładniej pisać), ale nawet jeśli upadnę to później powstanę. I wydaje mi się, że co człowieka nie zabije, to człowieka wzmocni. Upadniesz i powstaniesz, ale po kolejnym i następnym będziesz wewnętrznie silniejsza i w końcu naprawdę niewiele będzie w stanie Tobie zaszkodzić. Bądź silna i walcz z Twoim problemem, nie poddawaj mu się. Spójrz w lustro i uśmiechnij się. Wątpię że jesteś naprawdę brzydka. Uroda to twój słaby punkt, ale wyłącznie w Twoim wyobrażeniu, nie wiem czy ktokolwiek Ciebie w niego ugodził, ale wiem, że w pewnym momencie dochodzi się do przesady w dołowaniu i niedowartościowaniu własnej osoby (albo od samego początku to przesada). Głowa do góry! Nie możesz sama siebie poniżać. Wiem to po sobie. Wiele osób ma kompleksy, ale naprawdę to zwykle przesada. Może podejdź do tego z innej strony - postaraj się poprawić w Tobie to, co Ci nie pasuje (choć z drugiej strony wątpię, że jest taka potrzeba, ale możesz spróbować). No i na koniec popieram Ewę - psycholog nawet jeśli nie pomoże to i nie zaszkodzi. A wydaje mi się że kilka wizyt u psychologa pozwoli Ci wyjść z Twojego braku samoakceptacji. 3maj się mocno i nie daj się :) Serdecznie pozdrawiam!
  17. może i to nie nerwica... ale musisz dokładnie, na spokojnie przeanalizować kiedy to się dzieje, bo jeżeli to występuje to musi być jakiś element, czynność lub czynnik otoczenia to wywołujący (i nie chodzi mi tu o nerwicę). Zrób sobie przypomnienie z anatomii. No i może trzeba będzie się wybrać do specjalisty... W sumie nie wiem. Musisz wykluczyć kilka możliwości - pozostałość po nerwicy albo jedna z kilku możliwych drobnych dolegliwości. Ale z drugiej strony nie wpadaj w panikę bo raczej nie jest to coś groźnego. Ważne, żebyś konkretnie dowiedziała się co to może być i wykluczyła wszystkie możliwości aż do pozostawienia tej właściwej przyczyny. Wykurować, wyleczyć jeżeli będzie potrzeba i będzie po wszystkim. Pozdrawiam.
  18. IceMan

    2012 r - koniec świata

    ok, jest luzik, spoko, ale już koniec tematów religijnych. A jak jeszcze coś zacznę to proszę o porządny OPR i przywołanie do porządku... A co do właściwego tematu, to słyszałem o tzw. poszerzeniu horyzontów, ponieważ z jakichś obliczeń początkowo wychodziła 9 (oznaczająca koniec, zagładę), a okazało się że w obliczeniach jest błąd i wychodzi 5 (czyli właśnie poszerzenie horyzontów ludzkości). Zakładając, że to prawda, ja interpretuję to jako porządny prztyczek od przyrody (to by się zgadzało z teorią zlodowaceń), który zmieni postrzeganie ludzkości na różne problemy (m.in. ekologiczne). Fajne? Ale jak na razie to wierzę jedynie, że coś się stanie w grudniu 2012 r. - na przykład dostanę fajny prezent pod choinkę . Już jestem skołowany tymi wszystkimi końcami świata. Tak naprawdę powiem wam co się stanie, ale poczekacie na to do 2013
  19. ...bo to jest niemożliwe tak od razu - musisz dochodzić do samoakceptacji powoli, małymi krokami, ale z widoczną poprawą i w końcu ostatecznym pozytywnym skutkiem. Poza tym dobrze Cię rozumiem, w sobotę miałem studniówkę, poszedłem z piękną i sympatyczną koleżanką, choć ciągle mam wrażenie, że przyjęła moje zaproszenie i poszła ze mną na tą studniówkę z czystej litości i uprzejmości W tym i nie tylko w tym przypadku zawsze obwiniam siebie o wszystko - a w głębi duszy wcale nie mam przeświadczenia że obwiniam się niesłusznie. To jest najgorsze. I starając ocenić siebie bardziej obiektywnie zwyczajnie się gubię - nie wiem w zasadzie kim jestem, jaki jestem w oczach innych ludzi. Tak samo mam wrażenie litości ze strony wszystkich ludzi wokół mnie.
  20. IceMan

    2012 r - koniec świata

    Ok... koniec tematu religii... masz rację DarkAngel Tofik - czemu chcesz mnie obłożyć anatemą? Moja anatema (jako klątwa) to nerwica i już żadnej innej nie potrzebuję... A z anatemy w znaczeniu nowotestamentowym - dziękuję ale nie skorzystam...
  21. Ja jestem w tym przypadku wobec siebie zupełnie nieprzewidywalny. Kiedyś (dobrze pamiętam ten dzień) spałem 3-4 h i wstałem jak nowo narodzony o 5 rano i byłem rześki do wieczora. Kiedyś indziej położyłem się po północy i wstałem o ... 14 !!! I byłem też "walnięty w łeb". Wydaje mi się, że tu wpływ ma: regularna pora kładzenia się i wstawania (lub nieregularna), spać 8-9 h - nie mniej i nie więcej, chęć wstawania (o wiele lepiej się wstaje i się jest o wiele aktywniejszym, gdy jest motywacja). Dodatkowo biologiczne usposobienie - jeszcze po zwierzątkach - wstajemy o świcie i kładziemy się o zmierzchu (raczej niemożliwe do spełnienia, ale ze wszystkich zebranych argumentów wydaje mi się, że idealna pora spania to 22-6). Mi ciężko zachować tą normę i odbija się to niestety na każdym dniu. ... I nie biorę żadnych leków!
  22. Pisanie na tym forum, kontakt z ludźmi na forum, dzielenie się problemami i radzenie innym - to wszystko sprawia mi przyjemność i bardzo chętnie tu zaglądam. Mam podobnie jak ty Oliwka... Po prostu lubię tu siedzieć - w sumie niedługo wybije mi już pół roku na forum - na żadnym innym tak długo nie wytrzymałem (tu nawet to określenie nie pasuje, bo ja tu nie 'wytrzymuję' tylko zwyczajnie codziennie chcę tu zaglądać). Szkoda, że nie zawsze mam czas tu pisać, niekiedy (siła wyższa) mam długie przerwy w pisaniu tutaj, ale jak już mam czas coś napisać to robię to z czystą przyjemnością
  23. Witaj, mi to wygląda na objawy nerwicowe i depresyjne (szczególnie te drugie, a jeżeli chodzi o nerwicę to tylko przypuszczam że też cię męczy). Właśnie siedzę przed komputerem, zaspany, jakby nie w swojej skórze, trochę się czuję jak po 2-3 piwach. Tylko wtedy chociaż humor mam jakiś, a teraz nawet trudno powiedzieć że mam zły humor - ja nie mam w ogóle humoru. Nie jesteś z tym sama. To raczej dopada większość nerwicowców. Jeżeli czujesz, że to jest uciążliwe na co dzień to polecam wizytę u psychologa/psychoterapeuty. Jeżeli czujesz, że masz siłę to zwalczyć... to w sumie twoja decyzja. Osobiście nie byłem u psychologa ani psychoterapeuty (nie mogę się do tego przemóc), ale słyszałem że to pomaga (szczególnie psychoterapia). Radzę zacząć od samoakceptacji i poprawy codziennego nastroju. W takim dołku nie pomożesz sobie. Wiem po sobie, że gdy poprawiał mi się humor (długoterminowo), to odchodziły mi objawy nerwicy (np. kiedyś zupełnie przestały mi się trząść ręcę). Poszukaj na tym forum więcej informacji (tu już było o tym tyle powiedziane, że można by książkę napisać ;p). I od początku uświadom sobie, że ktoś może Tobie pomóc, ale wyjście z tego to będzie tylko twoja decyzja i praca.
  24. trzeba walczyć i iść do przodu... dzisiaj (mimo że jutro idę na wspaniałą studniówkę) mam doła, bo popełniłem głupi błąd/gafę/nieporozumienie i źle się z tym czuję. Ale po 1: załamywanie się nic mi nie da, po 2: zamiast załamywać się wolę kogoś szczerze przeprosić i naprawić błąd, po 3: żyję nadzieją, że będzie lepiej i że ja będę lepszy (bo na razie mam wiele sobie do zarzucenia ). Nie czuję się szczęśliwy ale wydaje mi się że inne podejście niż to które przedstawiłem nie będzie lepsze. Kari, też czasem zjeżdżam tą kolejką w dół. Być może życie właśnie polega na takim zjeżdżaniu z bardzo wysoka aż się wpadnie z tą kolejką do grobu... Jednak to co się stanie podczas zjazdu zależy od każdego człowieka indywidualnie i nie można wierzyć w jakieś łaski Boże, chyba że już na innym świecie - a na tym świecie trzeba działać! Życie jest na tyle okrutne, że istnieje, ale nie poprowadzi Cię za rękę. Życzę Ci, żebyś wzięła się za działanie, nie czekaj na nic. I pamiętaj - zawsze jutro będzie nowy dzień i będzie świecić Słońce - każdy taki dzień to kolejna szansa na odmianę (pozytywną) swojego życia.
  25. IceMan

    Jakie lubicie kolory ?

    U mnie czerń i biel, no i trochę też niebieski. I wszystko zgadza się!
×