-
Postów
12 850 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korba
-
Najgorszy jest związek, w którym nie ma zaufania. I również przykre jest to, że musisz go inwigilować, przeszukując mu komórkę. To brak szacunku dla prywatności drugiej osoby. No ale skoro już to wiesz, że on nie był w porządku, to czy będziesz umiała mu nadal ufać? Ja bym chyba nie umiała.
-
facemenow, to jest tylko Twoja obserwacja, to za mało by postawić diagnozę, my też niewiele tu wywnioskujemy. postaraj się z nią porozmawiać tak, aby jej nie urazić, zapytaj dlaczego tak się przejmuje wszystkim, co napisała, spróbuj jej wytłumaczyć, że to irracjonalne.
-
wrong, 27 to chyba jeszcze umiarkowana depresja. Ja mam 44, co się kwalifikuje jako "umiarkowanie ciężka depresja".
-
sylwunia1500, nie wiem, czy jesteśmy w stanie Ci to wytłumaczyć. Może spróbuj się czasem przemóc i zrobić to, czego sobie zabraniasz. Przekonasz się wtedy, że nic się nie stanie. Czy uczęszczasz na jakąś terapię? Przy takich problemach wydaje mi się ona pożądanym rozwiązaniem.
-
pewnie można za teren, ale jak masz przepustkę.
-
Ja mam z.o. i wybieram się na dzienny. Ja z kolei wolę pójść na terapię i przeżywać ją w swojej oazie (czyli w domu). Nie wyobrażam sobie życia w zamknięciu i ciągłym towarzystwie ludzi.
-
a to ma jaki związek z tematem?
-
Łukasz, przypomniała mi się choroba mojej matki.
-
naranja, podziwiam Cię, naprawdę, jesteś bardzo dzielna. Myślałam, jak Ci tam jest... Trzymaj się ciepło :*
-
malibu, tak myślę, mówię Ci, daj mu czas. kite, tak jak Ci napisała Basia w tym temacie, musisz jakoś zainterweniować, a Kraków jest dla Ciebie ważny. Wiem, że to ciężki wybór, że czujesz się odpowiedzialna... Trzymaj się... dune, co się dzieje? sens, pamiętam, dlatego tu pisze. dzwoniłam do koleżanki, ale dopiero później, jak już się wyryczałam. ale to nic nie daje, mrok nie mija. w każdą stronę, gdzie nie spojrzę w moim życiu, jest kanał. nie mogę już tego znieść.
-
malibu, Twój syn musi sam dojrzeć do tej decyzji, musisz dać mu czas i być cierpliwa. U mnie to samo, co wczoraj, beczenie, siedzenie w mroku i myśli o śmierci. Jestem tak kurewsko nieszczęśliwa.
-
straszne wspomnienia wróciły. beczę.
-
coma, tak mi przykro. Wiem, przez co przechodzisz. Jestem z Tobą.
-
New-Tenuis, Agnieszko, lepiej bym tego nie ujęła. Masz całkowitą rację.
-
tu jesteśmy wśród swoich. poza tym wiele z nas ma zaburzenia, które wiążą się z potrzebą zwracania na siebie uwagi. ja rozmawiam o tym z terapeutką, no i mam już prawie 4 miesiące bez cięcia.
-
a dzielimy się tu między sobą, bo nam jest raźniej i nie mamy komu powiedzieć. widać, że nie masz pojęcia o temacie. dziękujemy za rady. bardzo mądrze radzić ludziom, którzy mają problem z autoagresją, jak i gdzie się mają ciąć.
-
Lady_B, dziękuję! No i ja za Ciebie też, bo będziemy się terapeutyzować jednocześnie Ja już (dopiero) za 21 dni.
-
oj nie...., te 3 miesiące to maximum. potem muszę wrócić i pokazać, że jestem potrzebna. im dłuższa nieobecność, tym bardziej na moją niekorzyść wyjdą ewentualne zmiany w firmie.
-
Lady_B, szef poparł mnie, nie robił problemów, ale kwestia jest taka, że ogólnie w firmie nie jest za dobrze, biznes chwilowo się nie kręci i mogą nas właściciele chcieć restrukturyzować, a wtedy, wiadomo, lecą głowy.
-
[videoyoutube=LrrGKR8Xii4][/videoyoutube]
-
Witaj na forum, zapraszamy do czytania i pisania
-
Moje marzenie przedstawia się tak: - idę na oddział dzienny, pracuję na nim i czerpię z terapii tyle, ile się tylko da, - wracam do zdrowia, - wracam do pracy, - w pracy dzieje się dobrze, mamy projekty i pracuję z taką werwą jak kiedyś.
-
Michuj, nie mądruj
-
To nie idź do psychiatry ani na psychoterapię, jeśli nie czujesz potrzeby. Nie wiem po co rozwijać dalej ten wątek
-
New-Tenuis, ja Cię doskonale rozumiem. U mnie to nawet nie jest uczucie zazdrości, co poczucie bycia gorszą. Też nienawidzę się spotykać z osobami, które mają strasznie dużo do opowiadania o swoim życiu, a potem pytają co u mnie. Jest to strasznie dołujące, jak się nie ma czego powiedzieć. Wczoraj rozmawiałam z kuzynką, która jest szczęśliwą mamą i żoną i dopytywała mnie o W. Dlaczego ja do niego nie jadę, ani on do mnie nie przyjeżdża. Usiłowałam jej wytłumaczyć, że to wszystko nie jest takie różowe, ale dla ludzi szczęśliwych takie rzeczy są bardzo proste. Ta rozmowa doprowadziła mnie do stanu, w którym byłam wieczorem. Do tego W., który jest w Lizbonie i nie mógł rozmawiać. Więc zapadłam się w myślach o śmierci. Sytuacja u mnie w pracy nie wygląda różowo i boję się, że jak wrócę, to mnie zwolnią, a ja mam kredyt do spłacenia. Wtedy naprawdę ze sobą skończę. sens, jestem. Dzięki za pamięć. Udało mi się wczoraj jako tako zasnąć, ale budziłam się w nocy. Rano bolesne przebudzenie z myślą, że nie ma po co wstawać....