-
Postów
12 850 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korba
-
znowu nóż stał się sposobem na przeżycie. -- 03 lip 2012, 22:24 -- powiedz mi jak się dowiesz.... ja szatkuję sobie dzisiaj nogi. nienawidzę każdej komórki żyjącej we mnie, brzydzę się nią, nie zasługuję nawet na łaskę śmierci. nie mam nikogo i dlatego się zniszczę.
-
na spakowanie walizek i zniknięcie daleko i na zawsze.
-
Myślę o tym codziennie. Nie widzę dla siebie alternatywy. Znowu płaczę wieczorami w duchu krzycząc "mamo, tato, zabierzcie mnie stąd!"
-
-
[videoyoutube=NvR60Wg9R7Q&list=PLA904BFCC971BC086&feature=view_all][/videoyoutube]
-
wszystko, co związane ze mną.
-
pewnie masz rację. wszystko po trochu... pogoda, pms, głód i jeszcze raz głód. i dół. i myśli s. brak sił na cokolwiek. katorga. -- 26 cze 2012, 10:09 -- LATEK50, hej :)
-
to czujemy się podobnie :) nie mam nic przeciwbólowego, a kasa mi się skończyła i nie mam za co kupić. czekam z utęsknieniem na zasiłek chorobowy. także pozostaje kolejna kawa. myślę, że to ta pogoda. a u mnie jeszcze pms..
-
Cześć Bella. Leżę w łóżku po pierwszej kawie i activii. Głowa boli, zero motywacji. Idę po kolejną kawę. A jak u Ciebie?
-
KeFaS, dzięki. Bardzo mądre słowa. A zdanie o nienawiści do siebie mnie rozwaliło. Trafione.
-
-
*Monika*, Monia, nie wiem. Nie wiem, jak wrócić do jakiegokolwiek życia. To była moja ucieczka. Od bólu miłości, od utraty pracy, a w końcu rodziny. Wszystko mi się posypało. Moniko, ja nie mam się czego uchwycić. Siebie? Dla samej siebie? Nie, ja już nie mam siły. Ja jestem w rozsypce. Dosłownie i w przenośni. Tak mi się Moniś popsuło. Znowu się trułam - kolejna próba w kartotece. Znowu zaczęłam się ciąć. Po 7 miesiącach przerwy. I teraz znalazłam sobie kolejny sposób na dobijanie się. Albo polegnę, albo spadnę na dno i się odbije. a dno już niedaleko. Proszę, nie przejmuj się mną. Nie zasługuję.
-
odtruć się. zatruć się. schudnąć o wiadra łez. zrobić pranie, powiesić już nie ma kto. zmienić pościel, by móc wylegiwać się w świeżej. choć źle w niej, poza nią jeszcze gorzej. przyznać się do własnej głupoty. nie być jednak pewną przyszłej poprawy. szukać pozytywnej motywacji. nie znaleźć.
-
*Monika*, Monia, też jestem zasmucona tym, jak się staczam.... Siedzę (a raczej leżę) dziś i non-stop wyję Ale cóż. Za głupotę się płaci, więc co mam się nad sobą użalać.
-
zaczęło się okazyjnie od eth-cat. potem i bez okazji. sporo tego brałam, tym bardziej, że znajomi brali - jeden już siedzi w ośrodku Monaru, pozostali biorą dalej. potem przerzuciłam się na pentedron i etylofenidat. ostatnie tygodnie byłam cały czas na etylo, ale powiedzmy tak 2-3 sniffy dziennie. a w ostatni piątek i sobotę poszedł hurtem cały gram pentedronu.
-
to prawda. okaże się. niemniej jednak z przyjemnością sięgnęłabym. i to jest ten paradoks.
-
co teraz? nie wiem. jak już się zebrałam do sklepu, to kupiłam niezbędne składniki do oczyszczenia organizmu z takich gówien. spożyłam to, mam trochę więcej sił, ale za to płacę okropnym bólem żołądka... może coś spieprzyłam. siedzę i ryczę. jak na razie. w najbliższym czasie ma przyjść kolejna "dostawa". nie wiem, czy znajdę siłę, by to wyrzucić. jedynie, żeby ograniczyć, to może powoli z tego wyjdę. wiem, kiedy straciłam kontrolę. po aferze z rodzinką, która się mnie wyrzekła. nie mam już nikogo, jedynie dwie przyjaciółki, wirtualną siostrę, chłopaka/nie-chłopaka, który bardziej rani niż wspiera i Was tutaj. nie mam pracy, rodziny, pieniędzy, miłości, zdrowia, za to przeklęte zaburzenie i natrętne myśli samobójcze. i jak tu się nie zaćpać.