Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Lato Przygnębia Cię jesień?
-
Wieloletnia samotność oraz brak sensu życia
un_lucky luke odpowiedział(a) na un_lucky luke temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Już to zrobiłem, znalazłem w ustawieniach. Dzięki! Boże, jak ten osobnik (bo nie wiadomo, czy rzeczywiście to "chłop" czy "baba") ostro mi podniósł ciśnienie. Kiedyś miałem do czynienia z osobą podobnego pokroju. Uwierz mi, wtedy ten typek ostro mi zatruwał życie. Do dziś jestem na takie rzeczy bardzo uczulony Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby pastwić się nad nieznaną osobą, która nic jej (czy jemu?) nie zrobiła złego? To jest jakaś chora forma odczuwania przyjemności? A takie "rady" to niech zostawi dla siebie. Bo jeśli nie umie się doradzić, to chociaż niech nie pogarsza drugiej osobie. Ja jeszcze jakoś dam radę, ale jeśli przeczytałaby osoba o bardzo kruchej psychice i bardzo dużym załamaniu nerwowym i jeszcze wypomina się o braku empatii, że to jest wrodzone (co jest to bzdurą, bo można ją nabyć), to jest to szybsza druga do autodestrukcji! Mam nadzieję, że nie posiada poradnii terapeutycznej czy psychologicznej (bo jeśli ma, to trzeba było zgłosić odpowiednim organom, co taki "fachowiec" wypisuje na forum, podkreślam, dla ludzi z problemami mentalnym!), bo takimi radami można nie jedną osobę "posłać do piachu", no bo jaki jest sens żyć, skoro nie można zbyt wiele zmienić w sobie? Żaden. Jeśli ja nie mam (rzekomo) empatii, to ten ktoś (on czy ona?) ma znamiona psychopatii i socjopatii. Bo, jaki jest sens zadawania komuś bólu psychicznego? Nikt przy zdrowych zmysłach nie krzywdzi drugiej osoby i tym bardziej w taki sposób! Niech sama czy sam przepracuje swoje problemy, a nie wyżywa się na innym człowieku. Jedynie mogę życzyć w tej sytuacji 2 rzeczy: raz - żebym tej osoby nigdy nie spotkał w życiu, a dwa - niech odzyska równowagę psychiczną (jest to trudna, ale da się zrobić). To tyle ode mnie w tej kwestii. - Dzisiaj
-
W porządku, ale mój argument pokazuje, że wcale nie chronimy życia ludzkiego od poczęcia i nikt nie ma z tym specjalnego kłopotu. Cała argumentacja zwolenników ochrony życia, prawa naturalnego, etyki opartej na biologicznej przynalezności gatunkowej, upada.
-
No raczej. Wolisz wiosnę czy lato?
-
Mój tekst „O wartości życia ludzkiego” był odpowiedzią na wypowiedź Kiusiu: „Najpierw niech ktoś wykaże, że życie ludzkie ma wartość samą w sobie. Oraz że ludzie jako gatunek są czymś wartościowym i pożądanym dla planety, na której żyją. Wyobraźmy sobie, że Ziemię atakują Obcy, którzy postawili sobie za cel eksterminację ludzkości jako szkodliwego i inwazyjnego gatunku. Jakich argumentów użyłbyś do przekonania ich, żeby jednak nie wymordowali rodzaju ludzkiego?” To była refleksja o wartości życia ludzkiego w ogóle – nie o kwestii dzieci nienarodzonych, lecz o tym, co czyni nas ludźmi i dlaczego jako gatunek zasługujemy na istnienie. Masz rację, że nie każdy będzie patrzył na to tak samo – i absolutnie nie twierdzę, że wszyscy muszą odczuwać to w identyczny sposób. Piszę jednak z perspektywy kogoś, kto przeżył to w praktyce i wie, jak bardzo zmienia się wtedy postrzeganie słów „nowe życie”. Dla mnie to nie była abstrakcja, ale konkretna, realna osoba, którą widziałem na USG, której rozwój śledziłem tydzień po tygodniu. Wiem, że ktoś inny może odbierać ciążę jako obciążenie – ale moje doświadczenie podpowiada mi, że nawet w trudnych okolicznościach można zobaczyć w tym coś wyjątkowego i wartościowego.
-
Moja pier***nięta była się odezwała. Aż mnie nosi.
-
Jest mi przykro,jak czytam wasze posty, więc będę omijać ten wątek. Mama podarowała mi życie, mimo że jej życie było zagrożone.Tak zdecydowała.
-
Ale wiesz, że każdego dnia ginie miliony takich małych ludzików i my nic sobie z tego nie robimy? Nie słyszałem o opłakiwaniu i pogrzebach niezagnieżdżonych w macicy ludzkich zarodków, które kobiety naturalnie wydalają z ciała i giną na kobiecych majtkach? Instynktownie czujemy, że zapłodniona komórka jajowa to nie jest dokładnie to samo pod względem etycznym, co w pełni wykształcony człowiek. Nie da się określić sztywnej granicy tego, kiedy organizm ludzki (i nie tylko) nabywa cech, które czynią go podmiotem i kiedy zyskuje prawa z tego faktu wynikające. Zawsze będzie to pewnego rodzaju konsensus, który będzie ewoluował w miarę rozwoju nauki i namysłu filozoficznego nad tematem. Nie ma czegoś takiego jak obowiązujące apriori prawo naturalne, to wymysł tradycjonalistów, którzy wyprowadzają je z przez siebie uznanych aksjomatów. To nie są jakieś prawdy objawione, tak samo jak zapisu w Konstytucji, która nie jest dokumentem o jakimkolwiek znaczeniu w dyskusji etycznej. Prawo nie jest tym samym co moralność. To obowiązujące prawo wyprowadza się z namysłu etycznego, a nie odwrotnie.
-
Niby mówisz o swoim doświadczeniu, ale bardzo uogólniasz: Nie, nie każdy będzie na to patrzył w ten sposób. Dla kogoś może to być obciążenie. Nie każdy będzie to czuł tak jak Ty.
-
Do osób w spektrum autyzmu - jak tam u was?
Mic43 odpowiedział(a) na Wrwsw temat w Pozostałe zaburzenia
@Valfa masz diagnozę autyzmu? Czy sama się zdiagnozowałaś? Tylko nie tatuaże... Czemu się szpecić... -
Eh, wypowiadasz się ex cathedra, a to Twoje zdanie. Ten pogląd fachowo nazywa się konsekwencjalizmem. Tj. ogólnie, że wartość moralna czynu zależy od jego następstw. Konkurencyjne podejście to deontologia, gdzie a priori definiuje się pewne podstawowe założenia systemu etycznego. Np. że Prawda jest święta.
-
Niestety dotrwałem do dzisiejszego dnia...
-
Nie do końca. O lekooporności można mówić wtedy, gdy lek nie wywołuje prawie żadnej reakcji. Ten termin bardziej pasuje do mnie, bo w większości przypadków nie czuję działania terapeutycznego leku, jak i skutków ubocznych.
-
Urlop mam do poniedziałku włącznie.
-
W czwartek nie pracujesz?
-
Chciałbym do tej dyskusji dodać jeszcze coś bardzo osobistego, bo jakoś mocno mnie ubodło to, co @Kiusiu napisał odnośnie obciążeń kobiety i tego, że można zrobić aborcję, by tych obciążeń uniknąć. Każdy, kto przeżył to naprawdę – nie tylko w teorii – wie, że nowe życie w łonie matki to nie jest „obciążenie”, które można od tak wyrzucić z równania. To jest początek historii nowego, niepowtarzalnego człowieka. W moim przypadku było tak: moja partnerka zaszła w ciążę „przypadkiem” – była już po czterdziestce, a my nie zabezpieczaliśmy się, zakładając, że ciąża w tym wieku będzie niemal cudem. Stało się. Tak, wiedzieliśmy, że wiek matki zwiększa ryzyko komplikacji i chorób genetycznych u dziecka. Tak, było też trochę stresu i konieczność większego dbania o zdrowie – w tym kilka tygodni, kiedy żona musiała leżeć. Ale od samego początku nie było w ogóle mowy o aborcji. Dla nas obojga to było coś niespodziewanego, ale wspaniałego – najbardziej wyczekiwane dziecko na świecie, mimo lęków i niepewności. Pamiętam pierwsze USG – patrzyłem na ekran i widziałem, jak rozwija się moja córka. To było jak obserwowanie cudu w czasie rzeczywistym. Widziałem jej maleńkie serce, ruchy, kolejne etapy rozwoju. Dla kogoś, kto patrzy na to jako ojciec, z miłością i zaangażowaniem, nie ma żadnej wątpliwości, że to nie jest „zlepek komórek” ani „pasożyt”, tylko nowy człowiek. Żadne teorie, że to „jeszcze nie życie” czy że można je tak po prostu usunąć, bo ciąża jest trudna, nigdy mnie nie przekonają. Bo gdy raz zobaczysz i poczujesz, że to Twoje dziecko – wszystko inne traci znaczenie.
-
Dobrze ,jest trochę trudnych spraw ale nie jest źle
- Wczoraj
-
Wieloletnia samotność oraz brak sensu życia
morskikamień odpowiedział(a) na un_lucky luke temat w Problemy w związkach i w rodzinie
To były jakieś bardzo stare posty? Nie pamiętam, może nie chciałam zdradzać swojej płci wtedy. -
Witam. Nie mogę zasnąć więc postanowiłam coś napisać. Jestem tutaj nowa bo szukam odpowiedzi, może jakieś porady. Mam na imię Wiktoria, mam 23 lata. Od razu na wstępie chcę zaznaczyć że wpis dla niektórych może być kontrowersyjny a moje preferencje seksualne niezrozumiałe lub chore, natomiast liczę na wyrozumiałość, nie hejt i obrażanie. Chodzi o moją seksualność przez którą zakończyłam miesiąc temu związek z moim 25 letnim partnerem. Mianowicie, odczuwam podniecenie seksualne do starszych panów, i nie chodzi mi tutaj o różnice 5 lat, jest to bardziej przedział wiekowy 50-70 lat. Miałam naprawdę świetnego partnera, przystojnego i opiekuńczego, ale mimo to nie czułam do niego popędu seksualnego, zbliżenia były regularne i ani razu nie byłam nawet blisko orgazmu, nie odczuwam żadnego podniecenia PSYCHICZNEGO z rówieśnikami, natomiast w kontaktach z panami starszymi jest wręcz odwrotnie, wystarcza krótkie rozmowy nawet bez podtekstów seksualnych i mój mózg po prostu “odpala wrotki” i to dosłownie, domagając się dominacji, BDSM i wulgarności ze strony partnera. To co się dzieje w mojej głowie to prawdziwy rollecoaster. Nie byłam z tym u seksuologa, próbowałam rozmawiać przez konsultacje online ale rozlaczylam się że wstydu. Tutaj pragnę zaznaczyć że nie mam i nigdy nie miałam żadnych traum, mam najwspanialszych i kochających rodziców na świecie, super siostrę i ogólnie całą rodzinę. Rodzina idealna, poukładana i spokojna która traktuje mnie nadal jakbym była z porcelany a teksty typu “nasza kochana Wikusia” “idzie nasza kruszynka, nasz anioł” są codziennością ktorej już czasami mam dość i wydaje mi się że to może być przyczyna potrzeby seksualnej bycia zdominowana, przeciwieństwo mojego rodzinnego życia, czyli coś niegrzecznego, próbowałam nawet z moim niedawnym partnerem przeprowadzić rozmowę w stylu “Wiesz, jeśli chcesz to możesz mnie dominować i być bardziej agresywny seksualnie” licząc na to że bardziej szalony i kreatywny seks oddali mnie od popędu seksualnego do starszych panów, ale w odpowiedzi otrzymałam że jest mu bardzo dobrze i że mnie za bardzo szanuje by być ostrzejszym dla mnie, więc nie poruszałam więcej tematu.. Natomiast nie uważam bycie uległa za jakikolwiek problem więc się tym nie przejmuje. Wracając do głównego wątku tej chaotycznej pisowni, wyczytałam w internecie że moje zaburzenie seksualne to może być gerontofilia. Obecnie nie jestem w żadnym związku, natomiast w przyszłości jakikolwiek związek z rówieśnikiem może być dla mnie mocno problematyczny. Jestem bardzo ciekawa czy ktokolwiek z forumowiczów się z tym spotkał? Bo chyba takich osób na świecie jest niewiele. Pozdrawiam
-
LAMOTRYGINA(Epitrigine, Lamilept, Lamitrin, Lamitrin S, Lamotrix, Symla)
conditioner odpowiedział(a) na turkawka temat w Stabilizatory nastroju
Lamotrygine dostałem off label przy stanach lękowych i fobii społecznej/atakach paniki, przez które rzecz jasna się zdarzały dołki nastroju. Na te dołki związane z lękowymi przeżyciami nie za bardzo pomogła, troszke może je stępiła faktycznie co najwyżej. Za to mój nastrój generalnie stał się wyrównany. Było to dla mnie mega dziwne uczucie bo dowiedziałem się dopiero wtedy że rollercoaster emocjonalny jaki miałem na codzień nie był stanem normalnym i nie powinienem się tak czuć, ale byłem zbyt zajęty moimi "głównymi" problemami psychicznymi by to wcześniej w ogóle zauważyć No ale niestety po roku stosowania i dojścia do dawki 100-100 działanie osłabło, teraz się będziemy zastanawiać co dalej
-
Najpopularniejsze
-
Najczęściej czytane