Skocz do zawartości
Nerwica.com

bunny_wrrr

Użytkownik
  • Postów

    419
  • Dołączył

Treść opublikowana przez bunny_wrrr

  1. bakus dobrze by bylo bys jednak stonowal nieco swoje wypowiedzi to ze ty nie mozesz zniesc/nie tolerujesz pogladow przedstawianych tutaj przez niektorych nie znaczy ze nie maja oni do nich prawa namawiam do kulturalnej dyskusji
  2. witaj a jaka to byla terapia? ja mysle ze po kazdym leczeniu przychodza zalamania kryzysy itp i kwestia poradzenia sobie z nimi stanowi dalszy jego ciag zdrowienia bo jednak niestety nie jest tak ze praca nad soba konczy sie po tych intensywnych trzech miesiacach ktore stanowia dopiero poczatek i jakby trening radzenia sobie po to o czym piszesz wyglada mi ewidentnie na lek przed bliskoscia rozumiem ze przed terapia tez tak mialas? wg mnie jesli nie nabylas na terapii umiejetnosci/wiedzy co robic w razie nawrotu lub te strategie nie dzialaja to najlepiej wybrac na wizyte do psychologa czasem nawet taka jedna wizyta potrafi wszystko ustawic na powrot do pionu
  3. romantyczna dziewucha nie ma ,że to tamto buaha Ridllic nie spamuj w porownaniu z dominujacymi tu pogladami ja wydaje sie byc romantyczna ze chu chu xD dokladnie a w dodatku moga jej imponowac np 'niegrzeczni chlopcy' ale na staly zwiazek i tak wybierze kogos zupelnie przeciwnego najczesciej ulozonego budzacego zaufanie potrafiacego sie o nia zatroszczyc - bo te cechy maja duza wartosc' ewolucyjna'jest tez taka teoria ze kobiety chca roznych rzeczy od roznych mezczyzn i zapewne wynika to z dwoch podstawowych celow jakie maja jako samice: uzyskac jak najlepsze meskie geny i znalezc odpowiedzialnego ojca dla potomstwa a nie zawsze mozliwe jest ich polaczenie (-podobno jest baaardzo duzy odsetek mezczyzn ktorzy wychowuja cudze dzieci ) ponadto wg badan preferuja dominujacych samcow glownie w okresie plodnym - bo wtedy 'radar na geny' jest nasilniejszy podobno podswiadomie wybieraja tez mezczyzn o odmiennych genach mhc aby ewentualne dziecko mialo lepiej wyksztalcony uklad immunologiczny (btw wszystko po zapachu) wiec w sumie wychodzi na to ze nie ma na to reguly tak samo jak tak naprawde nie istnieja etykiety ktorymi tu rzucamy bo jednym slowem nie da sie okreslic czlowieka - mozna byc jednoczesnie pewnym siebie milym i jeszcze dogadzac swojej dziewczynie nie tracac przy tym szacunku - wiem cos o tym osobowosc jest zlozona i wiele czynnikow sklada sie na sukces towarzyski a jedyna zasada to tak jak napisala Paranoja- byc soba i ja bym jeszcze dodala - byc w typie danej osoby nie wierze tez w te teorie szkol uwodzenia bo na takich zasadach to mozna uwodzic tylko na poczatku potem i tak wyjdzie w praniu co i jak wiec dla mnie te metody sluza glownie do zarwania kogos 'na chwile' i jesli takie znajomosci przeksztalcaja sie w stale zwiazki to tylko dlatego ze akurat trafilo na siebie dwoje odpowiednich ludzi
  4. haha no tak ale jakby sprobowal poradzic sobie ze swoimi ograniczeniami i nauczyl budowania relacji z dziewczynami to mialby 2w1: bylby zdrowszy psychicznie i moglby dupczyc - w dodatku za darmo no ale fakt faktem ze kazdy ma swoj punkt widzenia
  5. moze ja mam zbyt naiwne podejcie ale czy dla was pierwszy raz nie ma zadnego znaczenia? ja wiem ze to dosc popularny sposob na pierwszy raz (choc nie wiem czy to dla przelamania sie czy z oszczednosci czasu czy cos?) ale chyba jakikolwiek wplyw na dalsze zycie intymne ma? juz nie wspomne o jakims glebszym uczuciu ale moze lepiej zrobic to z kims z kim przynajmniej sie lubimy wydaje mi sie ze jak chlopak pojdzie na pierwszy raz do burdelu nie szukajac probujac jakiegos innego rozwiazania swojego problemu w kontaktach z plcia przeciwna to co z tego ze co nieco sobie w gaciach ugasi skoro zaraz znowu bedzie go parzyc i znowu jako ze nie wypracuje innego rozwiazania bedzie musial tam isc ? problemu na dluzsza mete nie rozwiaze a moze pojawic sie kolejny bo nie wiem czy to zdrowe ograniczac sie jedynie i wylacznie do prostytutek zreszta w ogole nie popieram takiej dzialalnosci wydaje mi sie ze wyrzadza krzywde obu stronom a korzystaja tylko alfonsi pewnie powodow takich wizyt moga byc tysiace - nie wnikam - jednak trudnosci w kontaktach interpersonalnych wg mnie nie sa najlepszym ale moze ja zbyt romantyczna jestem Koturre mi tez imponuje twoje zyciowe doswiadczenie i rowniez skojarzylo mi sie z houellebecq'iem ale za te zdrady to ja bym ci siersc przetrzepala
  6. no nareszcie cos sie dzieje w tej kwestii
  7. trochu spoznione ale moze ktos zechce skorzystac [Dodane po edycji:] kolejne terminy spotkań: 6 stycznia 2010 10 lutego 2010 10 marca 2010 7 kwietnia 2010 12 maja 2010
  8. bunny_wrrr

    powitanie..

    ago witaj nie uzalasz sie nad soba tylko szukasz pomocy - tak jak wiekszosc ludzi stad nie ma sie co wstydzic tu sami swoi pisz smialo
  9. z kolei wg mnie nie ma sensu brac lekow jesli bez nich mozna osiagnac to samo a moze nawet cos lepszego biorac pod uwage odstawianie i zwiazane z nim ewentualne niebezpieczenstwa tzn objawy odstawienne uzaleznienia i nawroty po odstawieniu co dodatkowo moze przedluzyc czas wyzdrowienia czyste terapie poznawcze maja podobna skutecznosc do tych z lekami wiec dla mnie wybor jest prosty - unikalabym medykamentow za wszelka cene bo przeciez nie pozostaja bez wplywu na zdrowie leczenie bez lekow wymaga moim zdaniem duzo wiecej pracy wytrwalosci itd niz bez i w przypadkach kiedy nie sa niezbedne naprawde warto sprobowac 'na zywca' bo przebieg jest bardziej intensywny a efekty dlugotrwale i wydaje mi sie ze bardziej 'pewne' a co wiecej wszystko mozna zawdzieczac samemu sobie oczywiscie nie mowie tu o ciezkich przypadkach w ktorych leczenie farmakologiczne wydaje sie konieczne (chociaz istnieja badania wskazujace ze np nawet bardzo ciezka depresja moze byc skutecznie leczona sama psychoterapia) niemniej to wybor kazdego chorego Mister94 ciesze sie ze lepiej sie czujesz i oby ta dalej
  10. aaale fajnie i goscie chyba beda
  11. na poczatku zawsze jest straszno ale lek powinien mijac wraz z przyzwyczajeniem przynajmniej tak bylo u mnie moja terapia trwala 4 godziny dziennie ale z czasem i to wydawalo sie zbyt krotko tak ze mimo strachu warto isc do przodu i mowic na biezaco o swoich obawach to pomaga
  12. na pewno mozna i tak ale np wg mnie takie okreslanie konkretnego sensu/celu zycia latwo moze okaza sie pulapka bo tak naprawde wszystko w zyciu ma swoj kres przemija co moze byc takim celem? praca? pomaganie innym? druga osoba? a co jesli w pewnym momencie to sie skonczy - przestane zyc? nie przestane bo nie zyje dla innych osob czy konkretnych aktywnosci zyje dla samego zycia a reszta jest jakby srodkiem do celu ktorym jest ciagly jego rozwoj czyli wlasnie to egzystowanie jedyne co towarzyszy nam nieustannie to my sami i nasze istnienie chwila obecna szukajac jakiegos namacalnego sensu zycia latwo ja zatracic liczy sie czysta radosc bycia - ludzie rzeczy mysli uczucia czynnosci przychodza i odchodza a zycie toczy sie dalej jedynym 'sensownym' dla mnie sensem zycia bylaby jego swiadomosc slynne buddyjskie 'przebudzenie' ale to tez raczej bardziej pelniejsze zycie niz cel sam w sobie... no ale to tez tylko moje przekonanie zeby nie byc tak calkiem goloslowna moje dwa ulubione tematy w tej kwestii: "Istnieję, bo jestem i to wystarcza. Choćby nikt na świecie nie wiedział o tym, jestem zadowolony. I choćby wszyscy wiedzieli, jestem zadowolony. Jeden świat o tym wie, dla mnie bez porówniania największy, a jestem nim ja. I czy dziś otrzymam to, co mi się należy, czy za dziesięć tysięcy albo za dziesięć milionów lat, mogę z radością przyjąć to teraz, albo równie radośnie, mogę poczekać." /Walt Whitman: Leaves of grass/ "Czas jest tylko strumieniem, w którym lowię. Piję z niego; ale gdy piję, widzę piaszczyste dno i dostrzegam, jaki jest plytki. Jego słaby strumień przemija, ale wieczność pozostaje. Piłlbym glębiej; ryba na niebie, której dno usiane jest kamykami gwiazd" /Henry David Thoreau: Walden/
  13. ja widze w tobie present duzo all or nothing thinking: cale zycie bylem i bede smutny rodzina bez zadnej wartosci i bez zadnych uczuc z nikim nie rozmawiam... zastanow sie czy rzeczywiscie tak jest ze nie ma w twoim zyciu radosnych chwil czy rodzina nie okazuje czasem uczuc a tobie zdarza sie czasami z kims porozmawiac ? wydaje mi sie ze rzadko co w zyciu jest czarne albo biale przy stanach depresyjnych czy innych zaburzeniach czesto wystepuje takie czarno-biale widzenie poza tym wg mnie to kwestia zamkniecia sie w sobie np jesli nie rozmawiasz z ludzmi wydaje ci sie ze nie lubisz i nie masz z nimi o czym rozmawiac (a tak naprawde mozna rozmawiac i o niczym a co wiecej czerpac z tego przyjemnosc ) jesli nawet nie sprobujesz znalezc wokol siebie jakichs pozytywow i docenic ich to nie wiem czy cos sie zmieni istnieje rowniez kwestia tego czy w ogole chcesz zmiany czy lubujesz sie w tym smutku wiec ja zamiast pytac dlaczego jestes smutny zapytalabym czy chcesz byc taki nadal? i ewentualnie co mozesz zrobic by nie byc? a sens zycia to dla mnie przereklamowana sprawa - zyje sie dla samego zycia ot co
  14. present nie odbierz tego zle ale twoj post wydal mi sie calkiem zabawny
  15. No to tak bardzo w skrócie jeszcze raz i lightowo żeby nie było moja wypowiedz na ten temat.O tak.....skrzywdzili bardzo i krzywdzą nadal partacząc terapie każdego niemal pacjenta za sprawą swojego narcyzmu i totalnego braku wglądu w swoje problemy oraz sarkastycznego podejścia.Twój apel do gavrila na niewiele się zda.... :lol:Jakie On może mieć poglądy? Co On może wiedzieć wogóle o tej placówce ? Znalazł sobie poprostu kolejny pretekst do tego żeby się wyładować a, że akurat taka psycholog ESTER się znalazła i było się o co czepnąć to przyłączył się do sprzeczki , akurat tutaj mógł dać upust swoim emocjom.To się nazywa przemieszczenie.A tak poza tym gavril ma takie zrywy średnio co kilka miesięcy(taka jest jego zresztą częstotliwość wchodzenia na to forum) więc już się przyzwyczaiłam , że regularnie co jakiś czas się mnie czepia moj post byl w calosci przeznaczony dla ciebie Esterdo uzytkownika gavril princip nic nie mam ale nie wiem czy zauwazylas ze wszystko co o nim piszesz idealnie pasuje do ciebie ciebie rowniez charakteryzuja 'zrywy' w 'wyrazaniu' swojej opini nt dolnej o ile mozna tak to w ogole nazwac bo opinia opinia ale dobra krytyka powinna byc uzasadniona -na tej zasadzie kazdy rozzalony pracownik danej przychodni moglby tu wejsc i plesc dyrdymaly nawet calkiem wyssane z palca ale jak juz bylo wspomniane to nie jest bezkarne mysle ze masz szczescie bo wydaje mi sie ze prawdziwi profesjonalisci nie traca czasu na szpiegowanie po forach najzwyklej maja pelne rece roboty ja nie sledze postow gavril princip ale swojego czasu przesledzilam wszystkie twoje i szczerze rece mi opadly...jedyne co zrozumialam to to ze leczylas sie na dolnej i ci sie podobalo a potem przestalo ci sie podobac ale jakim sposobem to juz pozostaje tajemnica nie mam zamiaru sie po raz kolejny licytowac bo mam nadzieje ze kazdy przyszly czytelnik bedzie mial na tyle rozsadku by zweryfikowac jakos te niczym niepoparte rewelacje najlatwiej narobic szumu i odejsc bez zadnej rzetelnej informacji zwlaszcza ze te negatywne opinie mialy zazwyczaj na celu 'zbicie' tych pozytywnych ja nie chce sie tu powtarzac ale sa pewne roznice w opiniach pacjentow i kolegow po fachu i wg mnie psycholog ktory wie o naduzyciach innych musi to zglaszac do odpowiednich sluzb a nie wypisywac te historie w necie ale moze faktycznie oddzielny temat bylby dobrym pomyslem co do samobojstw to zdarzaja sie wszedzie ale z miejsca tez nie mozna winic lekarzy watpie zeby z premedytacja kogos do niego naklaniali a tak naprawde za taka decyzje jest odpowiedzialna tylko jedna osoba czyli samobojca jedyne co moge w tej kwestii zrobic to przedstawic moja wlasna opinie terapii na dolnej troche na chybcika bo sie zbieralam i sie zebrac nie moglam bo to dla mnie wazna kwestia i ciezko mi to ogarnac tak na raz jak mi sie cos przypomni to napisze wiec tak: na ta terapie zostalam nakierowana przez dwoch niezaleznych psychologow i byla to terapia poznawczo-behawioralna fobii spolecznej prowadzona przez dr holasa i mgr rogowskiego czekalam na nia kilka tygodniu podczas ktorych spotykalam sie z pania psycholog tez z dolnej nazwiska jednak nie kojarze przed rozpoczeciem spotkan grupowych widzialam sie rowniez z obydwoma panami prowadzacymi co znacznie pomoglo mi pokonac lek przed terapia zajecia trwaly od pn do pt w godz 9-13 w miedzyczasie godzinna przerwa - w tym sniadanie (moze nie jakies wypasione ale zawsze plan dnia byl zroznicowany a w jego sklad wchodzily takie zajecia jak: 'normalne' sesje terapeutyczne psychoedukacja trening asertywnosci i umiejetnosci interpersonalnych mindulness generalnie bylo mi bardzo ciezko zwlaszcza na poczatku ale tez bardzo mi sie tam podobalo dzieki pracy psychoterapeutow i mojej wlasnej jak rowniez pomocy ludzi z grupy udalo mi sie dokonac rzeczy o ktore bym sie nie podejrzewala poznalam wlasne granice i przed wszystkim poznalam sama siebie skonfrontowalam sie z przeszloscia i rozpoczelam trudny proces akceptowania jej w ogole ludzie na tej terapii byli najwazniejsi po pierwsze grupa z ktora bardzo sie zzylam i polubilam i z ktora do tej pory co jakis czas sie spotykam za ktora tesknie z ktora lubie przebywac bo laczy nas nie tylko wspolne ex-zaburzenie ale i wspolnie spedzony czas w tym niby sztucznym srodowisku po drugie: psychoterapeuci powtarzam to i bede powtarzac ze tak cieplych empatycznych i prawie bezinteresownych ludzi - tak ludzi nie psychoterapeutow -chyba niby nie poznalam praca jak praca nie wszyscy sie do niej przykladaja ale ci ludzie sa dla mnie wzorem pracy psychoterapeuty owszem bywalo roznie czasem ich nie cierpialam czasem chcialam po prostu wyjsc ale na koniec teerapii mialam jedynie ochote ich wysciskac -szkoda ze nie bylo mozna- ale przynajmniej uroczysta wspolna fotografia miala miejsce to co mnie miedzy innymi w nich ujelo (nie tylko w psychoterapeutach ale i w obecnym pani psychiatrze i pani stazystce) to nie tyle praca na co dzien ale i incydentalne okazje ujrzenia ich w mniej formalnych sytuacjach (po wspomnianej '19') w ktorych rowniez dobrze mogliby miec na mnie i na innych wy..ne a nie mieli i smialabym nawet powiedziec ze to byl punkt zwrotny w mojej terapii oraz dowod na to ze zeby byc dobrym psychoetrapeuta nie wystarczy byc dobrym specjalista ale po prostu dobrym czlowiekiem nie raz zatesknilam do tego bezpiecznego srodowiska zwlaszcza ze w moim zyciu niewielu takich doroslych znalam tym bardziej ciesze ze ze dane mi bylo obcowac z tak wyjatkowymi ludzmi w ogole zwiazek terapeutyczny postrzeglam jako jakas nowa jakosc w moim zyciu ktora do konca nie rozumiem ale ktora mnie bardzo zadziwia ciezko mi bylo sie zegnac z grupa i psychoterapeutami byly lzy i na pewno zachowam to doswiadczenie na dlugo jesli nie na cale zycie co mi dala ta terapia? przede wszystkim zyje mi sie latwiej i lepiej nastapila we mnie duza zmiana na ktora bardzo dlugo czekalam i ktorej bardzo chcialam po prostu polepszyla mi sie jakos zycia i jestem szczesliwsza nie mam juz 1000 rozkmin na dzien nie rezygnuje z zycia mniej unikam poznalam siebie zaakceptowalam i czuje sie bardziej w sobie zakorzeniona odkrylam swoje mozliwosci przyklady moglabym mnozyc ale to juz bardziej osobiste jak i srednio interesujace dla osob postronnych na spotkaniu poterapijnym mialam wraznie ze tak naprawde nie zmienilo sie nic ale to wlasnie dlatego ze zmienilo sie wszystko mam wiekszy kontakt ze swoimi uczuciami wiem ze nie jestem swoimi myslami i ze najlepszym wyborem jest akceptacja i zycie chwila obecna zaczelam robic rzeczy na ktore nie wiem czy bym sie kiedykolwiek zdobyla przed ta terapia lacznie z zareczynami krav maga i dobrowolnymi podejsciami do egzaminow ktorych i tak nie mialam szansy zdac spotykam sie z ludzmi robie to na co mam ochote jestem dla siebie lepsza zwlaszcza w kwestii perfekcjonizmu popelniania bledow i wymagam tego od innych bo znam swoje prawa dzieki terapeutom bardziej zainteresowalam sie psychologia mindfulness itd powrocilam do dawnych marzen planuje drugie studia no ale przede wszystkim terapia dala mi wolnosc w zyciu (?) sama nie wiem jak to nazwac teraz po prostu wiem ze zyje i chce zyc po swojemu jesli napotykam problem wiem jak sobie z nim probowac radzic choc czasami pojawia sie pokusa powrotu do terapeutow to jednak wiem ze tyle co mieli zrobic zrobili a reszta-te gdzies tam mniejsze luki naleza juz do mnie bo ogolna konstrukcje juz mam wiec probuje do skutku w kazdym razie jestem wdzieczna dolnej ze mnie tak tak ladnie poskladala w calosc i nauczyla wielu rzeczy a przede wszystkim tego ze najwazniejsze to byc soba teraz z cala pewnoscia moge powiedziec ze czuje sie soba i tak staram sie zyc poza tym dzieki tym 3 miesiacom moj rok w plecy na studiach mial sens jestem zadowolona ze wlasciwie go wykorzystalam nie mowie ze teraz jest idealnie ale na pewno jest o niebo niebo lepiej z minusow to czasami brakowalo jednego z panow a drugi sie czasem spoznial i rzadko kiedy byl papier toaletowy w wc wszyscy narzekali tez na duza ilosc testow ale w sumie byla to okazja do zabawy wszystkim fobikom zdecydowanie polecam ta terapie bo mnie bardzo pomogla (uffa sorry za monstrualnego posta)
  16. no! ja sie prawdopodobnie stawie
  17. No jak na razie najbardziej złośliwy to jest gavril.....może i moglibyśmy porozmawiać,byłoby o czym, ale niestety szanownego Pana gavrila na to nie stać.On merytorycznie potrafi jedynie wieszać psy na psychologach wykorzystując do tego oczywiście moją osobę.A to nie moja wina namiestniku drogi , że go biedaka skrzywdzili kiedyś Ci "okrutni" psychoanalitycy. nie znam tej historii ale moze na podobnej zasadzie ty wieszasz psy na dolnej i ciebie skrzywdzili specjalisci z tej najgorszej w swiecie placowki?pytam serio cisnie sie na usta: przyganial kociol garnkowi... moze zamiast dostrzeganiu zdzbla w oku gavril princip podejmiesz probe (po raz kolejny) solidnego rozwiniecia swoich pogladow nt dolnej w odpowiedzi na posty polakity i namiestnika?
  18. nie chce mi sie pisac ale tutaj jest fajny artukul z mojego ulubionego 'bloga'
  19. Shia a na jaka terapie chodzisz jesli moge wiedziec? pytam bo np w terapii poznawczo-behawioralnej istnieja pewne strategie pracy ze 'zlymi' negatywnymi myslami i nie sa to stricte 'rady' ale propozycje ktore co prawda nie kazdemu musza pasowac ale wielu zdaje sie pomagaja no ale racja ze wszystkiego warto sprobowac wg mnie jakiekolwiek rady 'nakazy' nie sa skuteczne w procesie leczenia chyba o wiele lepiej sprawdzaja sie propozycje czy sugestie tak przynajmniej bylo w moim przypadku no i testowanie - nic sie nie traci a zyskac mozna bardzo wiele co do tej hustawki to ja bym mimo wszystko nie rezygnowala raczej ciezko non stop tryskac optymizmem a chwile zwatpienia zdarzaja sie kazdemu nawet calkiem 'zdrowemu' wiara wiara ale wydaje mi sie ze wazniejsza jest sama chec podjecia walki chec zmiany czyli wlasnie ta nadzieja ktora jest motorem dzialania dla mnie dobra terapia to taka ktora nie tyle pomaga pozbyc sie problemu (raczej rzadko kiedy i rzadko co da sie tak od reki wyleczyc) a uczy samodzielnego odnajdywania sposobow radzenia sobie z nim aby czlowiek potrafil sam sobie byc terapeuta dla mnie to jest najwiekszy sukces
  20. jeeee fajnie bylo was poznac i w ogole w przyszlosci na pewno zostane dluzej i bardziej przechyle kielicha jakby byli chetni zwlaszcza bardziej przy weekendzie szkoda ze na zdjeciu nie ma wszystkich obecnych tego wieczora ale nastepnym razem sama postaram sie o to zadbac ciesze sie ze pojawialy sie nie tylko nerwicowe tematy
  21. i jeszcze raz http://www.acapela.tv/Winter-1-81447204_bfc12b9f219f
  22. bunny_wrrr

    Marian wita !

    maariaan ty mnie kochasz czy ty mnie nie kochasz? w sensie czesc
  23. a tam z wiara jak z motywacja - najpierw akcja potem motywacja a nastepnie jeszcze wiecej akcji ja tam bym sie nie poddawala i probowala dac sobie rade z problemami mimo braku wiary tak samo jak najlepiej dzialac mimo braku motywacji jakby tak czekac az sie komus cos zachce albo zacznie sam z siebie bez zadnych 'dowodow' w siebie wierzyc to by sie chyba rzadko kiedy doczekal dzialanie pociaga cala reszte za soba
  24. pizzacanto byc moze jestes za wrazliwy ale to nie powod by rezygnowac z marzen walcz probuj dostosowac sie czesciowo - bo jak bardzo byc chcial to nie masz bezposdredniego wplywu na zmiany otoczenia jedynie mozesz wplywac na siebie samego-bez rezygnowania z wyzszych idei/marzen/czegostam nie musisz robic czegos co cie nie interesuje/nie spelniasz sie/itp -dla mnie np to jest zalosne jesli nie upokarzajace sprobuj polaczyc prace z czyms co lubisz - na pewno jest cos takiego nawet nie musisz calkiem dostosowywac sie do swiata - znajdz stworz miejsce ktore akurat do ciebie pasuje ludzie naprawde wymyslaja niesamowite rzeczy byleby nie spalac sie w dead-and jobs na rynku nie ma niczego co cie interesuje? wymysl to niektorzy kaza sobie placic za cos w ogole z kosmosu o czym inni by sobie nawet nie pomysleli potrzeba jest matka postepu ja mysle ze takie osoby o ktorych piszesz nie sa spychane na margines ale same sie na tym marginesie chowaja jako te nie potrafiace sie odnalezc ale naprawde sposobow i mozliwosci jest wiele i coraz wiecej tylko trzeba chciec i przede wsszystkim probowac moja zlota mysl brzmi: jesli cos nie dziala to sprobuj czegos innego tylko dzialaj wg mnie niewielu jest zadowolonycnh z tego co robi i tak naprawde to chyba nikomu nie jest latwo
×