
Kiusiu
Użytkownik-
Postów
357 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kiusiu
-
Paradoks potrzebujących pomocy psychologicznej.
Kiusiu odpowiedział(a) na naftan_limes temat w Psychologia
Może po prostu działa tu zasada wyrażania i uzewnętrzniania - oparta na pewnej nadziei, że gdy powiemy o czymś głośno, to przestanie to być dla nas aż tak dokuczliwe. Bo tłumienie w sobie myśli i bólu sprawia, że jesteśmy z tym sami - a to jest przytłaczające. "Pławienie się w swoich objawach" to raczej próba wyjścia z tego przytłoczenia. Jakoś tak jest, że gdy powiemy komuś o swoich problemach, o tym, co nas dręczy, to potem czujemy się lepiej. Nawet jeśli ktoś z zewnątrz może uznać to za użalanie się nad sobą. Pewnie w części przypadków działa zasada "Musi być gorzej, żeby potem było lepiej". To rzeczywiście błędne koło, paradoks i wewnętrzna sprzeczność. Choć obiektywnie rzecz biorąc, to ludzie posiadają układ odpornościowy, który umożliwia im przetrwanie mimo kontaktu z zarazkami. Też mam trudności z wyjściem ze swojej strefy komfortu. Jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej. W sumie, zazdroszczę tym, którym przychodzi to łatwo. Zazdroszczę też tym, którzy są wyluzowani. -
Niska samoocena: przyczyny, objawy i metody radzenia sobie z tym problemem
Kiusiu odpowiedział(a) na Dryagan temat w Psychologia
Słabe relacje od dzieciństwa. Słabe umiejętności społeczne. Poczucie inności i wyobcowania. Niski poziom inteligencji emocjonalnej. Izolacja. Samotność. Nieprzygotowanie na samodzielność. Skłonność do obwiniania siebie. Nadwrażliwość. Brak odporności na stres. Brak sukcesów. Bycie wyśmiewanym przez rówieśników. Bardzo złe relacje z ojcem - nadmiernie krytykującym, sarkastycznym, traktującym mnie protekcjonalnie i niemającym podejścia. W zasadzie tak samo, jak na życie dwójki moich przedmówców: Ogólnie, w dużej mierze robi się błędne koło. To pytanie jest bez wątpienia najtrudniejsze. Nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi. Tzn. teoretycznie, odpowiedzi mogą być proste, jednak z wcieleniem ich w życie jest już o wiele trudniej. -
Otóż nie. Pierwszy terapeuta był w nurcie psychodynamicznym, i był totalną porażką, dwójka następnych była poznawczo-behawioralna, jednak kiepska, a obecna, będąca również poznawczo-behawioralna, ma całkiem inne podejście i jest zaangażowana. W moim przypadku, terapia psychodynamiczna w ogóle by się nie sprawdziła.
-
To dość oczywiste. Italo disco nie miało elementów muzyki biesiadnej. I ogólnie nie było przaśne ani "wiejskie". Opowiadało o życiu i troskach z nim związanych. Mimo że niektórzy wykonawcy disco polo robili przeróbki kawałków italo disco, to jednak melodii, aranżacji i instrumentariów właściwie nie ma co porównywać. Piosenka Ricchi e Poveri "Sara perche ti amo" została przerobiona w disco polo na "Straciłaś cnotę". To jak niebo a ziemia. Włoska muzyka ogólnie stała się dość popularna w Polsce - jednak, lepiej by było, gdyby tej muzyki polscy wykonawcy nie profanowali.
-
Jeśli ktoś naprawdę twierdzi, że nie zawsze winnym gwałtu jest gwałciciel, to jego przekonania są patologiczne. To niedopuszczalne obwinianie ofiar. Na podobnej zasadzie można by np. stwierdzić, że oszust nie jest winny oszustwa, bo ofiara dała się oszukać, że złodziej nie jest winny kradzieży, bo ofiara dała się okraść, że napastnik nie jest winny pobicia, bo ofiara go sprowokowała i/lub dała się mu pobić, że zabójca nie jest winny zabójstwa, bo na pewno miał jakiś powód itd. To obrzydliwe i szkodliwe. Nie wspominając o tym, że to, co twierdzi "autor" tematu, jest obraźliwe zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Z kobiet będących ofiarami gwałtów robi współwinne i odpowiedzialne za "sprowokowanie" sprawcy, a z mężczyzn robi bezrozumne zwierzęta, prymitywnych barbarzyńców i automaty nieumiejące nad sobą panować. To chore.
-
Gdzie poznają się ludzie z roczników 92-00? Gdzie poznać kogoś?
Kiusiu odpowiedział(a) na Ola_00 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Gdyby nie wymagany przez Ciebie przedział wiekowy, to całkiem możliwe, że stwierdziłabyś, że ja jestem w Twoim typie. Choć podobno wyglądam na mniej lat niż mam (niektórzy dają mi 10 lat mniej). Drobny, szczupły (wręcz chudy), długowłosy okularnik o gęstych włosach i delikatnych rysach twarzy. Romantyk, kochający przyrodę i zwierzęta, nielubiący piłki nożnej ani alkoholu, nieinteresujący się motoryzacją, za to marzyciel lubiący podróże. -
Sformułowanie "niemowlęca masturbacja" czy "dziecięca masturbacja" jest mylące. Określenie używane w krajach anglosaskich "genital play", czyli zabawa genitaliami, o wiele lepiej oddaje charakter tego zjawiska. Ogólnie, nikt ani z WHO, ani innej organizacji, nie zamierza uczyć dzieci masturbacji. Rozmowa o czymś, z używaniem słownictwa dostosowanego do wieku rozmówców, jest czymś całkiem innym niż nauczaniem czynności. Religijni konserwatyści straszący hasłami o "uczeniu małych dzieci masturbacji przez lobby LGBT" oraz zrzutami ekranu ze spisu treści podstaw edukacji seksualnej zgodnej ze standardami WHO, siejący moralną panikę, nie zadali sobie trudu przeczytania tego, czym w istocie straszą. Gdyby przeczytali, to wiedzieliby, że nie ma czym straszyć. Mam nadzieję, że ten tekst to sarkazm. Tylko że żadni "homoedukatorzy" nie chcą uczyć nikogo masturbacji. Tutaj masz dwa nagrania omawiające treść zarówno wspomnianej tu karty LGBT, jak i karty WHO, do której nawiązujesz. To stwierdzenie odnosi się chyba przede wszystkim do tej części katolickiego kleru, która jest homoseksualna, a przy tym głosi, że kontakty homoseksualne są grzechem. Choć pewnie zdarza się też, że jacyś "zwykli" katolicy mają tak, jak tu piszesz. Ogólnie, zgoda, że zarówno hierarchia władzy w Kościele Katolickim, jak i celibat, są ściśle powiązane z hipokryzją tego środowiska i z wieloma jego patologiami. Coś w tym jest. Np. gorzkie żale są wyłącznie polskim zwyczajem liturgicznym. W innych krajach tego nie ma. Do tego w czasach zaborów polski katolicyzm został w dużej mierze skażony mesjanizmem w różnych jego odcieniach. Stwierdzenia o Polsce jako "przedmurzu chrześcijaństwa", twórczość Mickiewicza i Sienkiewicza, wpływ Towiańskiego, Władysław Bełza i jego "katechizm polskiego dziecka", który zresztą już dawno powinien był trafić na śmietnik historii i literatury (podobnie jak reduta Ordona i trzecia część Dziadów Mickiewicza) jako szkodliwy itd. To tylko jedna strona medalu. Zresztą powiązana głównie z katolicko-konserwatywną wizją świata. Z drugiej strony, masz np.: "Ciesz się, młodzieńcze, w młodości swojej, a serce twoje niech się rozwesela za dni młodości twojej. (...) Więc usuń przygnębienie ze swojego serca i oddal ból od twego ciała, bo młodość jak zorza poranna szybko przemija". Oraz: "Tak więc jeżeli człowiek wiele lat żyje, ze wszystkich niech się cieszy i niech pomni na dni ciemności, bo będzie ich wiele". A także: "W weselu chleb swój spożywaj i w radości pij swoje wino! Bo już ma upodobanie Bóg w twoich czynach. Każdego czasu niech twe szaty będą białe, olejku też niechaj na głowę twoją nie zbraknie! Używaj życia z niewiastą, którąś ukochał, po wszystkie dni ulotnego twego życia". Tako rzecze autor biblijnej Księgi Koheleta, mędrzec uczący sztuki życia (w Biblii Tysiąclecia, jak i wcześniejszych przekładach, wprawdzie użyto określenia "marnego", jednak lepiej znaczenie oryginalnego hebrajskiego słowa "hewel" oddaje słowo "ulotny" niż "marny", więc zamieniłem tu "marnego twego życia" na "ulotnego twego życia"). Więc jak widać, w chrześcijaństwie jak najbardziej jest miejsce na radość z życia. Nawet jeśli w katolickiej Polsce z jej gorzkimi żalami takie przesłanie jest mało znane. I w ogóle, treść Księgi Koheleta jest chyba dość mało znana. Treść Pieśni nad pieśniami też trudno określić jako cierpiętniczą. Z kolei Psalm 150 mówi, żeby chwalić Boga dźwiękiem rogu, na harfie i cytrze, bębnem i tańcem, na strunach i flecie, na cymbałach dźwięcznych i brzęczących. Czyli że chrześcijanie jak najbardziej mogą chwalić Boga poprzez taniec i grę na bębnie ii innych instrumentach. Nawet jeśli polscy katolicy o tym zapominają lub w ogóle nie wiedzą. Sam nie jestem religijny, jednak uważam, że należy zachować obiektywizm i uczciwość. Skoro o tym mowa, to w przypadku wielu religii pierwotnych, religia i seks były ze sobą dość ściśle powiązane - stąd różne bóstwa płodności, kulty falliczne i mity fallocentryczne itd. Aczkolwiek chrześcijaństwo te kulty zniosło. Tak, też odniosłem takie wrażenie, i zgadzam się z Tobą. Dobrze, że zwracasz na to uwagę, bo nie wszyscy rozumieją te różnice.
-
Muzyka filmowa, muzyka relaksacyjna, rock, heavy metal i ambient/chillout. Te zaznaczyłem. Wahałem się, czy zamiast tego ostatniego nie zaznaczyć popu, jednak nie zaznaczyłem, bo "pop" to chyba zbyt nieokreślony termin. Poza tym, czasem słucham też industrialu, np. Rammsteina, aczkolwiek do ulubionych wykonawców bym go nie zaliczył. Czasem również soulu czy r'n'b, jednak w klasycznym znaczeniu, a nie obecnego elektronicznego, który IMHO z prawdziwym rhythm and bluesem nie ma nic wspólnego poza nazwą. Folku od święta też mogę posłuchać, choć wybiórczo i pojedynczych wykonawców. Rzadko i bardzo wybiórczo zdarza mi się słuchać brakującego w ankiecie trance'u, głównie goa i psychedelic. Muzyki klasycznej mogę czasem posłuchać, choć sam bym sobie nie włączył. Nie zgodzę się. Country opiera się na brzmieniu gitary, nierzadko również instrumentów dętych (np. Johnny Cash - Ring of fire), a disco polo to napierniczanie bitami i jazgotliwymi elektronicznymi dźwiękami z najbardziej tandetnych keyboardów jako tła dla piosenki biesiadnej. Nie ma czego porównywać.
-
jakie kanały psychologiczne na youtube polecacie?
Kiusiu odpowiedział(a) na lukasz2489 temat w Off-topic
Tandem Psycholog https://www.youtube.com/@tandempsycholog Psychologia na co dzień https://www.youtube.com/@PsychologiaNaCoDzien- 11 odpowiedzi
-
- filmy
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dlaczego każdy post w tym temacie napisany w 2013 został zdublowany? Czy w 2013 miała miejsce jakaś awaria systemu i dublowało wszystkie posty? Ogólnie, z tego co wiem, to satanizm jest marginalnym zjawiskiem, w różnych wydaniach. Marginalny jest przytoczony przez @Lord Cappuccino satanizm LaVeya, który zresztą zbudowano w oparciu o jechanie na kontrowersjach i sensacjach oraz mitomanii twórcy, który pozmyślał sobie mnóstwo "faktów" ze swojego życiorysu i w dodatku wymyślił sobie, że Halloween będzie jednym z "satanistycznych" świąt. Żeby pokazać, że oto okazuje się, że całe USA obchodzi satanistyczne święto, nawet jeśli o tym nie wie. Marginalny jest wspomniany tu satanizm teistyczny. A także pseudosatanizm nazwany podwórkowym - choć ten ostatni wydaje się najbardziej niebezpieczny z powodu ekscesów. Choć w latach 80. w USA miała miejsce nakręcana przez media tzw. satanic panic, czyli rodzaj moralnej paniki. W latach 90. ta panika dotarła też do Polski, a konserwatywno-katoliccy publicyści powielali stwierdzenia (nieraz nieprawdziwe) swoich amerykańskich poprzedników. https://pl.wikipedia.org/wiki/Satanic_panic W sumie to zarówno tzw. satanizm teistyczny, jak i satanizm LaVeya, trudno mi traktować poważniej i inaczej niż jak kult latającego potwora spaghetti, czyli jako swego rodzaju parodię religii. Ktoś tu wspomniał o "debilnych 16-latkach", czyli tzw. kinder metalach i pozerach. To mi przypomniało, że w 2005 hitem internetu przytaczanym i cytowanym na wielu forach był parodystyczny wpis pewnej blogerki przedstawiającej się jako "PrAwDzIwA MeTaLoOwA", mający w założeniu być pastiszem właśnie na pozerów, kinder metali i wannabe-satanistów. Choć wielu interneutów odczytało treści z tego bloga dosłownie. Mimo że łatwo było odgadnąć, że cały ten blog był stworzony dla beki. W okresie, w którym w niektórych kręgach internautów (chyba głównie internautek) popularne było tzw. PoKeMoNiAsTe PiSmO, czyli PiSaNiE nA pRzEmIaN i w specyficzny sposób, jako połączenie zapisu skoślawionego angielskiego z polskim. Np. pisanie "ff" zamiast "w", "u" zamiast "ł", "sh" zamiast "sz", "oo" zamiast "u" (choć nie w każdym przypadku), spieszczanie końcówek m.in. przez wciskanie "i" między spółgłoskę a "o" jako ostatnią głoskę oraz nieużywanie głosek nosowych i dodawanie zamiast tego "m" do samogłoski itd. Moim zdaniem, to było przezabawne. I sprawiło, że do dziś trudno mi traktować satanizm jako poważne zjawisko i się z tego nie śmiać, nie patrzeć na to przez pryzmat właśnie tego bloga. https://web.archive.org/web/20060302172916/http://tru-hewi-metal.ziomek.us/index.php?notka=163033 "wiecie To ja Wam zaras poffiem i benciecie fiecieć Zostauam ShAtAnIsTkOm Tak, napraffte, ShAtAnIśCi mnie do siebie pshyjeli i teras jestem jednom s NiH i mogiem tak jak OnI słooshyć nashemu MrOcHnEmOo PaNoO i WuAtCy ShAtAnKoFi Jush mogiem uchestnichyć w ChArNyCh MsHaCh Q jEgO cHcI i mogiem WzNoSiĆ dO nIeGo MoDuY i asystoffać pshy SkUaTaNiOo OfIaR z LoOdZi (bo ze zffieshontek ShAtAnIśCi nie poffinni SkUaTaĆ oFiArEq, tak pishe pan LaWeJ i to dopshe, bo ja loobiem zfieshontka ). Sama tesh bende mogua SkUaTaĆ oFiArQi i naffet OtPrAfIaĆ cHaRnE mShE, ale to dopiero fftedy, jak uzysqam wyshshe stopieńqi WtAjEmNiChEnIa. Bo pooki cio to jestem jetnom s KaPuAnEk NoFfIcJaToO, a to snachy, she mogom mnie jeshche sffolnić, jak nie bendem wystarchajonco oddana ShAtAnKoFfI, pAnOo NaShEmOo. Ale na peffnio mnie nie sffolniom, bo nash NaJwYsHsHy KaPuAn (znachy siem on jest NaJwYsHsHy z nashey WsPoOlNoTy, bo tak napraffte to jest dusho KaPuAnOoF, co majom WyShShE wTaJeMnIcHeNie nish on) poffieciau mi she jestem nienormalna, a psheciesh wshyscy ffiemy, she ShAtAn wybiera na SfFyCh OoChNiOoF tylko nienormalnych, bo normalni zostajom katolikami (fuuu ). Ale peffnie siem zastanaffiacie, jak ffogoole do tego doshuo, she speuniuo siem MaShEnIe MoJeGo RzYcIa i jestem ShAtAnIsTkOm. Otush na jednej takiej MeTaLoFfEj DiSqOtEcHcE (nie tej, cio opisyffauam, tylko takiej innej, cio jej nie opisyffauam, bo praffie nić nie pamientauam, tak siem spiuam ) poznauam takiego MeTaLoFfEgO bOjA. On ma DłOoGiE wŁoSqI i OoBiErA sIeM nA cHaRnO i ffogoole JeSt MrOcHnY (ahh, i taki pshystojny i słitaśny jest, mrrau ). Nie poffiem Wam, jak ma na imionko, ale mogiem Wam podać jego xyfke. A xyfke on ma bardzio MrOcHnOm I oRyGiNaLnOm i bardzio mi siem ona spodobaua. I xyfka jego bshmi ShAtAn (tak, jak nash MrOcHnY pAn, hihi ) Nio i ten ShAtAn ma ZeSpOoŁ i oni grajom MeTaL i nazywajom siem PuOnOnCe ShEśĆ ShEśĆ ShEśĆ (ShAtAnEq mi pooźniej wytuoomachyu, she 666 to lichba NaShEgO mRoChNeGo PaNa, bo ja nie ffieciauam, heh ). Oni majom bardzio fajne piosenki i bardzio MrOcHnE txty ich. Zapodam Wam jeden kroociootki: 'FaKiNg In CzArCz, FaKiNg ŁiW sAtAn, FaKiNg In CzArCz ŁiW sAtAn' (napisauam tak, jak siem wymaffia, bo nie snam angielskiego praffie) i to snachy 'UpRaFfIaĆ sEx F kOśCiElE, uPrAfFiAć SeX s ShAtAnEm, UpRaFfIaĆ sEx F kOśCiElE s ShAtAnEm'. Znachy siem, 'FaKiNg' to nie znachy dokuadnie 'UpRaFfIaĆ sEx', tylko to jest bshytkie suofo, ale ma potopne snachenie, a ja nie loopiem ooshyfać bshytkich słoof, bo to zue. Praffta, jaki mrochny ten texściq Nio i ja sapytauam siem ich, tych BoJaSqOoF s SeSpOłOo, chy skoro śpieffajom o ShAtAnIe to siom ShAtAnIsTaMi. A ten mooj bojaseq, ten ShAtAn, poffieciau, she tak, she on jest ShAtAnIsToM i ten bojaseq, cio gra na gitarce tesh. Nio to siem spytauam, chy ja tesh mogiem być ShAtAnIsTkOm i cio mushem zropić. To oni poffiecieli, she siem spytajom NaJwYsHeGo KaPuAnQa, chy siem zgoci. Nio i nastempnego dnia jak siem spotkaliśmy to poffiecieli, she byli u KaPuAnQa i on poffieciau, she moosi mnie posnać osobiście i sobachy, chy siem nadajem. Oh jejq, wyobrashacie siobie chiba, jaka byuam potekscytoffiona. Mieliśmy siem s nim spotkać wiechorqiem pshy cmentashu. Wienc poleciauam shypko do domq siem pshebrać, bo psheciesh na tak washnym spotkanioo moosiauam wyglondać TrU mRoChNiE Zauoshyuam na siebie bloozechke z cherffonym PeNtAgRaMqIeM i spoodnichke na ktoorej siama wyhaftofauam OtFrOoCoNe KsHyShE i do tego charne rajstopqi a na to cherffone kabaretqi i makijsh jeshche ochka charnym cieniem pomalofauam i biauy potkuat. Nio i spotkaliśmy siem wiechorqiem i pshyshedł NaJwYsHsHy KaPuAn, ale wciale nie wyglondau MrOcHnIe. Cio praffta byu oobrany na charno, ale nie miau ani jetneko PeNtAgRaMq (hihi, moshe miau majtechqi s PeNtAgRaMqIeM, jakie fficiauam ff jetnym sklepiq ). I on siem spytau, chy to ona. I potem mi poffieciau, she siem sgadza shebym byua ShAtAnIsTkOm, ale mushem jako ofiarem na rzech BrAcTfFa ShAtAnIsToOf qpić i dać im SkShYnQę JaBoLi i mushę pshejść RyTuAu PsHeJśCiA, nio a ff domq mushę psheczytać BiBlIeM sHaTaNa, cio jom napisau pan AnAtOn ShAnDoR lAwEj. Nio to siem zgociuam. Ten RyTuAu to byu śmieshny, moosiauam siem roseprać i pouoshyć na OuTaShU, a KaPuAnI odpraffiali nade mnom jakieś MoDuY, a dalej nić nie pamientam, bo mi wcheśniej dali coś do picia, shebym fpatua ff magichny trans, hihi BiBlIeM ShAtAnA pshechytauam jush praffie cauom i tylqo mi zostauo tom SkShYnQe JaBoLi qpić, ale oshchendzam s tygodnioofqi i niedłoogo qpiem Nio i jestem wreshcie praffciffom ShAtAnIsTqOm HiHi Zastrościcie mi, praffta ShAaAaAaAaAtAn SuAfFa i ChFaUa "
-
Zielony to mój ulubiony, zdecydowanie nr 1. Poza tym lubię pomarańczowy, żółty i fioletowy. Czerwony lubię tylko w połączeniu z zielonym albo żółtym.
-
Ogólnie, zawsze lubiłem korzystać z sauny. Choć w ostatnim czasie mocno wzrosły ceny w kompleksach saunowych, a czas pobytu w nich został skrócony, więc od jakiegoś czasu praktycznie nie korzystam. Mimo że chciałbym.
-
Zespoły i wykonawcy, których najczęściej słucham i najbardziej lubię, to m.in.: Iron Maiden Dire Straits Deep Purple Led Zeppelin AC/DC Queen Toto Marillion Roxy Music Fleetwood Mac Diamond Head Metallica Def Leppard Accept Foo Fighters Nightwish Within Temptation Jethro Tull The Corrs The Doors Abba Earth, Wind & Fire 30 Seconds to Mars Dream Theather Kate Bush Mariah Carey Celine Dion Enya Barbara Streisand Sade Alanis Morissette Bill Withers Lionel Richie Stevie Wonder Prince Billy Joel T'Pau Jennifer Rush Shpongle Khetzal Do tego muzyka filmowa, m.in. twórców takich jak John Williams, Howard Shore, Hans Zimmer, Ennio Morricone, Danny Elfman, James Horner, Basil Poledouris, Alan Silvestri, Jerry Goldsmith i Harry Gregson-Williams.
-
Nergal - dzięki niemu dowiedzieliśmy się m.in., że łyżwiarz wie, że kotek odkopał prezent, i że Delma to produkt sprzedawany w mjutujkach. A tak serio, to ogólnie raczej nie słucham muzyki typu Vader czy Behemoth, wolę inne odmiany metalu (i rocka). Choć nie przeszkadza mi ani twórczość Behemotha, ani sam Nergal. W 2011 i 2012 czytałem wywiady z Adamem Darskim, które się wtedy ukazały, i można z nich wywnioskować, że to inteligentny i oczytany człowiek z poczuciem humoru. Odnośnie wspomnianego tu podarcia Biblii: cóż, Nergal zrobił to na swoim zamkniętym koncercie, wśród swoich, jako swoisty performance dla fanów obecnych na tym koncercie w gdyńskim klubie Ucho, we wrześniu 2007. I potem przez kilka miesięcy była o tym cisza, nikt o tym publicznie nie mówił, nikt nie czuł się tym obrażony. Bo i sam A. Darski nie miał zamiaru nikogo obrazić - bo i po co. Ale w lutym 2008 nawiedzony eksposeł Ryszard Nowak obejrzał w internecie filmik z koncertu Behemotha, zawierający tę scenę, i stąd dowiedział się o podarciu przez A. Darskiego Biblii. Po czym razem z ówczesnym senatorem PiS-u powiadomił prokuraturę w sprawie "obrazy uczuć religijnych", nagłośniając tę sprawę i powodując, że dowiedzieli się o niej katolicy, którzy potem stwierdzili, że to było obraźliwe. A w praktyce do subiektywnego i uznaniowego obrażenia kogokolwiek przyczynił się tu nie kto inny, tylko Ryszard Nowak właśnie. Bo to on sprawił, że polscy katolicy się o tym dowiedzieli. Czyli w sumie to jego można by oskarżyć, nie Nergala. Przecież Nergal nie wszedł do kościoła podczas mszy, nie wyrwał Biblii lektorowi i nie podarł jej na oczach zgromadzonych wiernych. A jak kogoś mimo to oburza fakt podarcia Biblii, to niech odpowie sobie na pytanie, czy chociaż raz przeczytał Biblię w całości, i czy zgadza się z jej treścią. Tacy jak Ryszard Nowak czy politycy PiS-u muszą być naprawdę posępnymi i sztywnymi ludźmi, skoro wszystko ich obraża. I pierze chyba też. Nie bez powodu w klipie do wersji alternatywnej "Decade of Therion" autor wstawił właśnie obrazek pralki. Bo istotnie rytm w tamtym momencie można było skojarzyć z pracą pralki "skaczącej" po podłodze łazienki. Atakujesz chochoła. Potrafisz przedstawić choćby jeden cytat z kogokolwiek, kto stwierdził, że "każdy ksiądz to pedofil"? Oczywiste jest, i krytycy Kościoła też o tym mówią, że największym i najbardziej godnym potępienia problemem Kościoła i jego czołową patologią nie jest to, że wśród księży zdarzają się przestępcy seksualni, tylko to, że biskupi ich chronią, tuszują ich sprawy i przenoszą ich do innej parafii zamiast chronić ofiary i powiadomić organy ścigania. Tuszowanie przestępstw seksualnych przez biskupów to rzecz znana z wszystkich krajów, w których Kościół Katolicki ma silne struktury i wpływy. Największy właściciel gruntów w Polsce i na świecie, najpotężniejsza i najbogatsza organizacja z własnym państwem, wymiarem sprawiedliwości i dyplomacją, z mnóstwem podpisanych konkordatów korzystnych dla tej organizacji, jaką jest Kościół - i mimo to katolicy twierdzą, że w krajach, w których stanowią większość, są prześladowani przez kilkuprocentową mniejszość niewierzących. Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać... I dlatego głoszą rzeczy, których nie ma w nauczaniu Jezusa ani w ogóle w Biblii, czyli m.in. dogmaty maryjne, które Kościół Katolicki sam wymyślił, dogmat o czyśćcu, którego też nie ma w Biblii, dogmat o "świętych obcowaniu", którego nie ma w Biblii itd.? Nie wspominając już o tym, że Kościół Katolicki wymyślił różne święta, których genezy również nie ma w Biblii, wprowadził obowiązkowy celibat księży, oparł swoją strukturę na feudalnej i w praktyce woli homoseksualnych księży niż heteroseksualnych, opierając się na hipokryzji. Jest nieuniknione, że organizacja, której kadry składają się z samych nieżonatych mężczyzn, przyciąga gejów. I żadne wzniosłe frazesy o wyrzeczeniach dla Boga tego nie zmienią. TVN-owiec nie mówi ludziom, co jest dobre, a co złe, wypowiada się z pozycji jaśnie oświeconego, nie przedstawia się jako reprezentant nadprzyrodzonej organizacji będącej mistycznym ciałem zbawiciela. Poza tym, "katolicki" znaczy "powszechny" - a gdy Kościół się upartyjnia i ogranicza się do trzymania z jedną konkretną narodowo-konserwatywną partią, do tego opartą na resentymencie, paranoi i sekciarstwie, to siłą rzeczy przestaje być powszechny, a staje się wykluczający. To Ci się chwali. Tja... Religijne wytyczne moralne - chrześcijańskie, judaistyczne i muzułmańskie - są relatywne. Tyle że są w relacji do rozkazów Boga, a nie do natury człowieka. Religie głoszą np., że zabijanie jest złe, chyba że to Bóg nakazuje zabijać - wtedy zabijanie jest dobre. W autorytarnych religiach bardzo dużą rolę odgrywa kwestia, czy wg tych religii coś się Bogu podoba, czy nie. I na tym te religie opierają swoją moralność. Chrześcijańskie wytyczne moralne są relatywne i często nie mają nic wspólnego z tym, co niechrześcijanie uważają za dobro i zło.
-
Proponowałaś mu terapię dla par? Rozmawiałaś z nim szczerze i długo o tym, co czujesz, co myślisz oraz czego pragniesz i potrzebujesz? Jeśli on nie chce terapii dla par, to jedynym dobrym rozwiązaniem może okazać się rozstanie. I zmiana partnera na takiego, który uwzględnia Twoje potrzeby i nie jest samolubny. Z tego co piszesz wynika, że właściwie trudno tu mówić o więzi uczuciowej między Tobą a mężem. Ewidentnie jest to mocno nie tak.
- 1 odpowiedź
-
- sex
- (i 2 więcej)
-
OMG Jak najszybszy rozwód to w takiej sytuacji jedyne właściwe rozwiązanie. Jakoś nie mogę uwierzyć, że taki brak pociągu męża do Ciebie to wynik jego bardzo silnej religijności - to raczej wynik albo jego aseksualizmu, albo ukrytego homoseksualizmu. W każdym razie, nie jesteś dla niego atrakcyjna, i on na pewno nie ma pociągu do kobiet. Do Ciebie niestety też nie. Szkoda, żebyś się męczyła i marnowała życie dla kogoś takiego jak on.
-
Chodziłem w życiu do wielu psychoterapeutów, i dopiero z terapeutką, do której obecnie chodzę, udało mi się nawiązać więź i zacząć jej mówić o rzeczach wstydliwych dla mnie. Nie mam z tym problemów. Poprzedni terapeuci niestety nie byli wnikliwi i w bardzo niewielkim, powierzchownym stopniu, wgłębiali się w moje życie - nikt z nich nie pytał mnie też o moje dzieciństwo, mimo że takie pytania byłyby bardzo istotne. Poprzedni terapeuci nie zadawali też prac osobistych do zrobienia w domu ani nie robili w toku terapii mnóstwa testów, nie dawali też praktyczne żadnych informacji zwrotnych - ogólnie można powiedzieć, że prawie wcale nie byli zaangażowani. A przynajmniej takie sprawiali wrażenie. Trudno w odniesieniu do nich mówić o zaufaniu czy więzi. Więc w sumie nic dziwnego, że nie chciałem im mówić o wstydliwych rzeczach. Długo szukałem, zanim wreszcie natrafiłem na naprawdę zaangażowaną terapeutkę, z którą praca nie wydaje się czymś jałowym i bezproduktywnym. Wszystko jest kwestią zaufania i więzi. Jasne jest, że przy poczuciu wyobcowania i dystansu nie powiesz terapeutce o pewnych rzeczach. Dobrze jest umieć burzyć mury.
-
Miłość i związki a choroby i zaburzenia psychiczne ❤️👩❤️👨💊💉
Kiusiu odpowiedział(a) na Ilovewinter temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Odkąd tylko pamiętam, miałem problemy z nawiązywaniem relacji. A uwodzenie zawsze kojarzyło mi się z czymś bardzo stresującym, niewdzięcznym i przyprawiającym o psychiczny dyskomfort. Odkąd pamiętam, źle mi z tym, że kobiety tak rzadko robią pierwszy krok w celu nawiązania relacji romantycznej, że tak rzadko aktywnie podrywają chłopaków/mężczyzn. Byłoby dużo łatwiej, gdyby to robiły - a nie tylko "dawały sygnały", które można łatwo przeoczyć lub które mogą nie wystarczyć do zniwelowania stresu u drugiej strony. Choć w głębi duszy jestem romantykiem, to mam bardzo niski poziom inteligencji emocjonalnej, więc tego romantyzmu zazwyczaj po mnie nie widać. Nieodporność na stres też mocno tu przeszkadza.- 68 odpowiedzi
-
- miłość
- (i 5 więcej)
-
Ayahuasca - co to jest, jak działa?
Kiusiu odpowiedział(a) na polaraksa temat w Medycyna niekonwencjonalna
Psychodeliki, szczególnie tak silne jak ayahuasca, to potężne narzędzie. Tyle że ich moc sprawia, że trzeba się z nimi obchodzić ostrożnie. Można powiedzieć, że są jak ogień - mogą zarówno ogrzać i pomóc, jak i poparzyć i zaszkodzić. Zwłaszcza ludzie z chorobami takimi jak schizofrenia, psychoza czy ChAD oraz ludzie mający w bliskiej rodzinie osoby z takimi chorobami, mogą sobie zrobić krzywdę, sięgając po psychodeliki. Natomiast wiele wskazuje na to, że w kwestii problemów takich jak depresja, uzależnienia czy nerwica, psychodeliki, w tym psylocybina czy ayahuasca, mają naprawdę duży potencjał terapeutyczny. Jedną z głównych cech doświadczeń po ayahuasce i ich skutków jest nieprzewidywalność. Więc ogólnie, bardzo dużo zależy od osoby. Same doświadczenia psychodeliczne też są bardzo różne. Zarówno w internecie (w tym na YouTube, ale i na przeróżnych portalach), jak i prasie (w tym popularnonaukowej), można znaleźć tysiące relacji osób, które tego doświadczyły. A także tekstów i wypowiedzi o tym. Wspólną cechą tych relacji jest stwierdzenie, że właściwie nie da się oddać słowami natury doświadczenia psychodelicznego, i że najwyżej da się w bardzo dużym uproszczeniu i przybliżeniu naświetlić niektóre aspekty takiego przeżycia. Nie ma dwóch takich samych doświadczeń psychodelicznych - każde jest inne, jedyne w swoim rodzaju. Mimo wspólnych cech i wspólnych mianowników z innymi. Poza tym, bardzo wiele zależy od bagażu życiowego, a także od nastawienia i otoczenia. Psychodeliki "wyciągają na zewnątrz" to, co tkwi wewnątrz człowieka, oddziałują na podświadomość i nieświadomość. W 2019 ukazała się książka Macieja Lorenca "Czy psychodeliki uratują świat?". Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem, to polecam przeczytać. W niektórych krajach w ramach badań eksperymentalnie stosuje się ayahuaskę w psychoterapii, tak samo jak psylocybinę. Słowo "halucynogenne" jest tu mylące. Bo "halucynacje" oznaczają doznania zmysłowe, które są mylone z rzeczywistymi. Psychodeliki nie powodują halucynacji. Nie sprawiają, że widzi się coś, co myli się z rzeczywistymi rzeczami. Bardziej pasuje tu słowo "wizje", choć i tak są one tylko dodatkiem do całej reszty o wiele bardziej spektakularnych doznań, jak zupełna zmiana percepcji i doświadczenia całkowicie inne od zwyczajnych. Np. uczucie rozpuszczenia ego, stopienia się z otoczeniem, zanik poczucia czasu i przestrzeni, wrażenie, że nie istnieje się jako osobny byt, wrażenie, że jest się wszechświatem, doświadczenie wieczności, synestezja, przechodzenie przez coraz to kolejne bramy do coraz to kolejnych wymiarów rzeczywistości, uczucie bycia zdematerializowanym, wrażenie stawania się swoimi poprzednimi wcieleniami, wrażenie, że się umarło i przestało się należeć do "naszego" świata i wiele innych. Skoro tak stwierdził, to najwidoczniej nie zrobił bardzo istotnej rzeczy, jaką jest integracja doświadczenia psychodelicznego. Integracja jest potrzebna m.in. dlatego, żeby umieć oddzielić psychodeliczny bełkot i banały pojawiające się podczas doświadczenia od rzeczywiście wartościowych i uniwersalnych przemyśleń i wniosków, które byłyby do przyjęcia przez każdego człowieka - również przez tych, którzy tego nie doświadczyli. Niestety, u części ludzi, którzy mieli kontakt z potężnymi psychodelikami, dość częstym skutkiem ubocznym jest wystąpienie zadufania w sobie, egocentryzmu, syndromu guru i poczucia, że jest się władnym pouczać innych i że teraz wie się wszystko najlepiej, że pozjadało się wszystkie rozumy. Choć w istocie u postronnych obserwatorów "mądrości" na psychodelikach mogą wywołać skojarzenia raczej z szaleństwem niż geniuszem. Ogólnie, zawsze potrzebna jest pokora i dystans. Część ludzi po takim przeżyciu się tym zachłystuje i zaczyna to wręcz traktować jako uniwersalny lek na wszystkie problemy ludzkości - co jest bardzo dużym błędem i myśleniem bardzo, bardzo na wyrost. Do każdych środków psychoaktywnych trzeba podchodzić z szacunkiem. To raczej nie jest uniwersalna cecha tego specyfiku - jak wspomniałem wyżej, bardzo dużo zależy od człowieka, a działanie ayahuaski jest mocno nieprzewidywalne. Wiesz, gotowość na konfrontację z własnym wnętrzem przy jednoczesnym wymazaniu ego trudno jest przypisać lenistwu i chęci pójścia przez życie na skróty. A która definicja "narkotyku" zakłada, że jest on czymś nielegalnym? W ogóle: jaka jest ścisła, uniwersalna i jednoznaczna definicja "narkotyku"? Czy w ogóle taka istnieje? Status prawny wielu substancji jest czymś zmiennym. A przecież chyba nie było tak, że z chwilą zakazania marihuany nagle stała się ona narkotykiem, ani że z chwilą zakazania psychodelików stały się one narkotykami, choć wcześniej nimi nie były - prawda? Ogólnie, zgadzam się z Tobą, że etanol jest wyjątkowo toksyczny i destrukcyjny oraz że nie istnieje bezpieczna dawka etanolu. Zdaje się, że tzw. zjazd występuje po syntetycznych stymulantach takich jak amfetamina czy kokaina. Natomiast żadnego tzw. zjazdu nie ma po psychodelikach. Wręcz przeciwnie: po doświadczeniu psychodelicznym ma miejsce tzw. afterglow, czyli uczucie poprawienia nastroju przez ileś dni, a w mniejszym stopniu nawet tygodni, po minięciu efektów psychoaktywnych. Czyli pod tym względem psychodeliki są wręcz przeciwieństwem stymulantów. Ciekawe, że postanowiłaś odwołać się do natury, choć przecież rośliny, z których robi się ayahyaskę (Banisteriopsis Caapi i Psychotria Viridis) występują w naturze jak najbardziej. Tak samo łysiczki, czyli grzyby psylocybinowe. Natomiast psychodeliki nie uzależniają - a co więcej, wielu ludziom uzależnionym od różnych substancji (albo czynności) potrafią pomóc wyjść z uzależnienia. Choć, jak zaznaczyłem wyżej, psychodeliki na pewno nie są dla każdego, i trzeba być ostrożnym przy sięganiu po nie. -
Gdy zacząłem regularnie jeść orzechy brazylijskie i czarną czekoladę, zniknęły nocne skurcze łydek, które wcześniej regularnie miewałem. Orzechy i prawdziwa czekolada to jedne z najlepszych źródeł magnezu. Zresztą, kakao jest również bardzo bogate w potas. Ogólnie, kakao to samo zdrowie. Natomiast nigdy nie brałem ani suplementów magnezu, ani potasu - dostarczam sobie te metale wraz z żywnością.
-
Nie pamiętam, kiedy to leciało. Pamiętam tylko, że to było w Polsacie, czytane przez tę samą lektorkę, która czytała "Czarodziejkę z księżyca", czyli Danutę Stachyrę. Główna bohaterka chciała zostać pielęgniarką, i tak też zrobiła. I później opiekowała się m.in. starym pacjentem, który był wyjątkowo zrzędliwym malkontentem, co chwila zmieniającym zdanie i mającym inne zachcianki. Zdaje się, że rzecz działa się gdzieś w okresie II wojny światowej. - to intro z tego anime. Może skojarzysz, jeśli to faktycznie to.
-
Wezwania do wojska 2025 kat A a pozniejsza choroba depresja?
Kiusiu odpowiedział(a) na newuser999 temat w Socjologia
Na razie nie wprowadzają poboru do armii i nie ma planu przywrócenia poboru. Mowa o dobrowolnych ćwiczeniach wojskowych, nie o powrocie skoszarowania itd. A jeśli mimo wszystko masz obawy, to zbierz dokumenty z historii choroby, i będziesz mógł je przedstawić. -
Szatan mnie opętał i dlatego źle się czuję?
Kiusiu odpowiedział(a) na Niktita temat w Depresja i CHAD
Mówienie nieznanym językiem ani posiadanie siły, którą można uznać za nadludzką, to nie są zjawiska paranormalne. To, że ktoś mówi frazy w jakimś obcym języku, po tym gdy kiedyś zasłyszał takie frazy, nie oznacza, że rozumie to co mówi ani że umie się posługiwać tym językiem. Że świadomie posługuje się danym językiem. Z kolei siła mięśni bardzo mocno zależy od stanu psychicznego - znajdując się w ekstremalnej sytuacji i w ekstremalnym stanie psychicznym, można być w stanie podnieść samochód albo wyrwać stalową kratę ze ściany. Nie ma to nic wspólnego z opętaniami. Będąc w stanie hipnozy, również można działać wyjątkowo dużą siłą albo wykonywać ekstremalnie trudne ćwiczenia fizyczne, których w normalnym stanie nie dałoby się rady wykonać. Ogólnie, nie ma dowodów na to, że coś takiego jak zjawiska nadprzyrodzone jest w ogóle możliwe. Przykre, że mimo rozwoju nauk nadal tyle osób jest przekonanych, że opętania mają miejsce, i popiera przeprowadzanie egzorcyzmów. Które w praktyce są nieetyczne i są formą psychicznego znęcania się (zamierzonego lub nie), i są wyjątkowo stresujące. Popularność egzorcyzmów wzięła się chyba z nieakceptowania psychiatrii i ze stygmatyzowania chorób psychicznych - i z pojawiającego się czasem przekonania, że mniej stygmatyzujące dla człowieka jest bycie opętanym niż bycie chorym psychicznie. Psychiatrzy nie są nieomylni. I czasem mogą nie być w stanie rozpoznać jakichś chorób. Co nie oznacza, że nierozpoznanie jakiejś choroby psychicznej świadczy o wystąpieniu opętania. Wiele przypadków, które różni ludzie uznali za przykłady opętań, dotyczy osób wychowanych w bardzo religijnych rodzinach. Co też powinno dawać do myślenia. -
Lubię i cenię filmy z dorobku studia Ghibli, zwłaszcza samego Miyazaki'ego. A także z dorobku Mamoru Hosody i Makoto Shinkai'a. Wiele z tych filmów jest naprawdę ciekawych, epickich i poruszających, a momentami wręcz wzruszających. Lubiłem też seriale anime, jak "Dragon Ball", "Fantastyczny świat Paula", "Czarodziejskie zwierciadełko", "Magiczne igraszki", "Gigi", "Bia - czarodziejskie wyzwanie" i "Sally czarodziejka". Pamiętam też "Yattamana", który był serialem wyjątkowo schematycznych, powtarzalnym i ogólnie strasznie głupim. A także bliźniaczy serial "W Królestwie Kalendarza", który był w sumie dość zabawny. Choć, oczywiście, pod względem ilości humoru chyba żadne anime nie mogło równać się ze Smoczymi Kulami. Jak przez mgłę pamiętam też "Tygrysią Maskę". Nie pamiętam nawet, czy uznawałem to za dobry, czy słaby serial. Z tego co pamiętam, dość ciekawy był serial "Candy Candy" emitowany kiedyś na Polsacie. Mangę miałem w rękach zaledwie kilka razy w życiu. Ogólnie, jakoś wolałem oglądać filmy/seriale anime niż czytać mangi.
-
Nie próbowałem hipnoterapii, choć rozważam. Czy hipnoterapia potrafi być pomocna w leczeniu przewlekłej bezsenności? To aktualnie najbardziej palący problem u mnie. I zastanawiam się, czy to by pomogło pokonać ten problem. Mam też bardzo niską odporność na stres.