Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ilovewinter

Użytkownik
  • Postów

    68
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ilovewinter

  1. Dla mnie to też jest nie do przyjęcia.... Dla mnie podstawą związku jest przyjaźń tj. nie boję się partnerowi powiedzieć nawet tych najbardziej intymnych rzeczy. Jeśli jedna ze stron woli obcej osobie mówić o takich sprawach to chyba coś tam nie styka w tym związku. No ale może ja się nie znam. Mnie może inaczej wychowywano.
  2. Wiesz, po wielu nieudanych próbach zbudowania relacji oraz przeżycia wielu złych rzeczy w nich zwyczajnie się wyczerpałam i emocjonalnie jestem zmęczona. Znam pary z dużą różnicą wieku, więc kto wie Co do instynktu to rozumiem cię bo i u mnie trochę się gdzieś tam to już powoli gaśnie Być może Cieszę się twoim szczęściem. My jako osoby zaburzone czy chore psychicznie napotykamy pewne bariery, co nie znaczy nie skończymy wszyscy w klubie samotnych serc.
  3. Tak, miałam to samo. Tachykardia i do tego wysokie ciśnienie. Brałam wiele lat beta blokery. Odkąd biorę antydepresanty nie mam problemów z sercem póki co.
  4. To teraz moja kolej W związkach bardziej bywałam niż byłam. Mam za sobą nieudane i burzliwe relacje. Praktycznie od początku byli to toksyczni mężczyźni. Raz doświadczyłam przemocy. Podświadomie wybierałam sobie takie relacje, które były wyzywaniem. Po ostatnim związku byłam już mocno wypalona i potrzebowałam kilkuletniej przerwy na to aby zwyczajnie odpocząć emocjonalnie od zawiązków. Nigdy nie byłam zakochana i nigdy nikogo nie kochałam. Mam ogromny problem z zaufaniem oraz zaangażowaniem emocjonalnym. Sama też mam niełatwy charakter. W pewnym wieku ma się swoje przyzwyczajenia i jest też dużo trudniej poznawać nowe osoby. No właśnie, rozumiem o czym z @Maat piszecie i jest to na swój sposób urocze. Ja osobiście nie wierzę w przyjaźń damsko - męską w żadną formę ani wirtualną ani realną. Myślę, że trudno jest zachować pewne granice i dystans, i w pewnym momencie któraś ze stron będzie oczekiwała czegoś więcej. Niby nie ma nic w tym złego, ponieważ zdrowe relacje tak się zaczynają i jest to super wstęp. Gorzej jeżeli któraś ze stron nie odwzajemnia tego samego i wtedy jest żal i cierpienie.
  5. Uczciwe nie będzie wtedy jeśli coś przed kimś zatajamy. Masz ogromne szczęście, że masz taką wspaniałą rodzinę Podziwiam szczerość i odwagę. Masz w sobie dużo samoświadomości. To nie są proste sprawy. Oprócz zaburzeń psychicznych czy chorób mamy oczywiście jeszcze charakter, osobowość, system wartości i pewne przyzwyczajenia to wszytko łączy się ze sobą czasem powodując niezły kocioł, ale to sprawia że jesteśmy tacy wyjątkowi choć czasem ciężko nas lubić / kochać...
  6. Od czterech dni mam zwiększoną dawkę Zoloft na 150mg. Po południu czuję się ok. Ciężko mi zacząć dzień. Do wszystkiego się zmuszam. Na świat patrzę jakby przez rybie oko. Czuję się zawieszona w chmurze. Po południu czuję się lepiej. Przy poprzedniej dawce przez pierwsze dwa tygodnie miałam paskudne biegunki. Na szczęście ustały. Obecnie nie mam póki co żadnych jazd.
  7. Pamiętam swoją pierwszą pracę, z której niestety musiałam zrezygnować, ponieważ moje ataki paniki nie dawały mi swobodnie funkcjonować. Potem w pracy zawsze przeszkadzała mi bezsenność, ale szłam na przód. W obecnej firmie jestem ponad 5 lat. Klimat w tej pracy (chociaż miały na to wpływ również inne okoliczności), doprowadził mnie do takiego stanu w jakim obecnie się znajduję... Nie mniej jednak nie chcę zmieniać firmy, bo w obecnej mam dobre warunki umowy.
  8. Mi o tym opowiadał znajomy neurochirurg. Podobnie jest z innymi chorobami psychicznymi czy zaburzeniami.
  9. To bardzo przykre, że spotkało cię tyle nieprzyjemności ze strony Ochrony Zdrowia. Pacjenci oprócz swoich obowiązków mają przede wszystkimi prawa, a osoby wykonujące zawód zaufania publicznego mają obowiązek traktować pacjenta zgodnie z etyką zawodową na najwyższym poziomie.
  10. Nie podobało mi się nigdy określenie stara panna czy stary kawaler. Od którego roku się nim / nią zostaje? Po 30, 40 czy po ukończeniu 25 lat? Niestety, ale żyjąc w kraju gdzie króluje patriarchat bycie osobą samotną w "pewnym wieku" uznawane jest za pewną ułomność. Tak jakby jedynie małżeństwo było jedyną wartością człowieka. Dlaczego obecnie nie możesz kogoś szukać, jeśli wolno spytać?
  11. Ja byłam na keto bo chciałam schudnąć jednak nie mam wiedzy czy to ma wpływ na psychikę. Na moją na pewno nie miało
  12. Zobaczymy w każdym razie razem raźniej
  13. Bardzo przypomina to mnie teraz. Objawy nasilały się stopniowo aż pewnego dnia nie mogłam wstać z łóżka. Poprzedzone to zostało pewnym traumatycznym zderzeniem. Lęk, bezsenność, brak motywacji, niechęć do czegokolwiek, derealizacja, depersonalizacja. Rano czuję źle, ciężko mi zacząć dzień. Po południu jest znacznie lepiej. Wieczorami czuję się w miarę dobrze chyba że coś mi nie pójdzie w ciągu dnia wtedy dopiero wieczorna dawka Trittico mnie uwolni od lęku.
  14. Mój pierwszy taki atak paniki zaliczyłam kilkanaście lat temu. Poczułam ból w klatce piersiowej i nie mogłam oddychać. Mama wezwała pogotowie, bo powykręcało mnie na wszystkie strony dostałam 100mg zastrzyk z hydroxyzine w zadek i wtedy mnie puściło. Kilka dni później jechałam do większego miasta na zakupy i będąc w pociągu poczułam ogromne napięcie, drętwiały mi dłonie i nie mogłam oddychać. Czułam, że zemdleje i muszę natychmiast wysiąść. Jakoś dotrwałam, ale ten napad trwał całą podróż. Potem ataki były coraz częściej. W supermarkecie, w kolejce, w komunikacji miejskiej, w pomieszczeniach bez okien. Pojawiały się nagle z nikąd o każdej porze dnia a niekiedy budziły w nocy. W dni upalne lub kiedy była mgła, kiedy byłam sama lub z kimś... Starałam się nad tym zapanować. Odwracałam więc swoją uwagę aby skupić myśli na czymś innym. Mogła być to muzyka, film albo gra. Trwało to latami. Wtedy się nie leczyłam i bardzo tego żałuję. Potem zdarzało się coraz rzadziej i miałam spokój długi czas. Wiele nad sobą pracowałam. Niestety w tym roku moje problemy wróciły choć w nieco innej postaci. Tym razem leczę się.
  15. W każdym wieku zmiany są potrzebne. Dzięki temu nabieramy doświadczenia, ewoluujemy I wspinamy się na wyższe szczeble życia. Mnie stresują nagłe I niezależne ode mnie zmiany. Nasilają się wtedy u mnie stany lękowe. Natomiast jeśli są to zmiany wydumane przeze mnie to potrafię dostać mega pozytywnego kopa. Sęk w tym, że od drugiej połowy tego roku praktycznie motywacja u mnie nie istnieje. Obecnie jestem w stanie wegetacji. Trochę wiszę na drzewie jak taki leniwiec. Ode mnie zależy ile to potrwa i choć na ten moment wydaje mi się to komfortowe to i tak zdaję sobie z tego sprawę, że tak wiecznie być nie może. Byłam już w takiej chmurze wiele lat temu i wiem, że na dłuższą metę nie da się tak funkcjonować.
  16. Moi mili, Ciekawi mnie jak to u was jest z miłością? Czy łatwo nawiązujecie relacje miłosne? Czy ze względu na stan zdrowia jest wam trudniej randkować? Jak jest u was z angażowaniem się emocjonalnym? A może macie już stabilne rodziny - mąż, żona, dzieci? Jak wyglądają wasze związki? Jakie napotykacie przeszkody?
  17. Nie wiem jak reagują inni na tego typu substancje, jak się czują i zachowują, ale pewnie to drugie
  18. Ja nie dziwię się że ludzie uzależniają się od benzo. Kiedy pierwszy raz doraźnie zażyłam tabletkę na literę "iks" to tak mnie klepnęło, że pamiętam ten dzień do dzisiaj. Nigdy nie czułam się tak szczęśliwa i pomyślałam "a więc to tak czują się normalni ludzie".
  19. Ja na początku swoich problemów chodziłam od jednego specjalisty do drugiego aby wykluczyć jakie kolwiek zaburzenia. Bardzo mocno odrzucałam myśl o tym, że to problemy psychiczne. Szukałam innych chorób aby tylko wykluczyć, że z moją głową jest ok. W głębi duszy wiedziałam jednak jaka jest prawda. Chciałam przed tym uciec. Potem gdy wstąpiłam do pewnej społeczności chrześcijańskiej i zobaczyłam jakie w większości negatywne podejście mają wierni nie mając pojęcia ani wiedzy klinicznej (nie wszyscy oczywiście), z zakresu psychiatrii argumentując, że każdy przypadek osoby zaburzonej jako osoby, która nie ma relacji z Bogiem lub jest opętana, gdzie akurat nie informując nikogo o moich dotychczasowych doświadczeniach dałam sobie wmówić, że jeśli będę miała idealną relację z Bogiem to wszystkie moje problemy znikną. 🪽 Kiedy zaczęłam kwestionować instytucję kościoła, z którego oczywiście wystąpiłam z różnych powodów, zaczęłam akceptować stan faktyczny. Jestem jaka jestem i być może nigdy się to nie zmieni. Na dzień dzisiejszy jest mi nawet z tym komfortowo, dlatego że wreszcie mogę nie mieć siły, nie muszę już być silna, wreszcie mogę się załamać, nie muszę już dawać rady i być swoim największym wrogiem. Skoro upadłam to sobie teraz trochę poleżę w moim dołku. Ulga i kamień z serca.
  20. Z mojego osobistego doświadczenia powiem, że medytacja nie jest dobrą formą "terapii" dla mnie. Pewna sesja medytacyjna skończyła się u mnie katastrofą, ponieważ obudziłam się w środku nocy z ogromnym lękiem nie wiedząc jaki mamy dzień, miesiąc i rok i czy aby na pewno obudziłam się w odpowiedniej rzeczywistości. Wtedy mieszkałam jeszcze z rodzicami, poszłam szybko sprawdzić czy są u siebie w sypialni. Ogarnął mnie lęk czy oni na pewno wiedzą, że jestem ich córką i czy w ogóle mnie zobaczą, bo może jestem duchem. Bardzo niemiłe doświadczenie. Natomiast czy to zaszkodzi mózgowi osobie zmagającej się z wymienionymi przez ciebie zaburzeniami to już lepiej pytać specjalistę.
×