Moi drodzy,
Duża część z was zmaga się z chorobą / zaburzeniami od wielu lat. Powiedzcie jak to jest u was z samoakceptacją - czy pogodziliście się ze swoim stanem? Czy "poddaliście" się w sensie "a tam! macham na to ręką, jestem jaki jestem już się nie zmienię". Czy może jednak ktoś mimo upływu czasu wciąż walczy z nadzieją, że pewnego dnia stanie się "ozdrowieńcem". A może jest ktoś kto uważa, że jest mu właściwe z tym wygodnie jak jest lub mimo upływu czasu wciąż "wypiera" diagnozę?
Czekam na wasze odpowiedzi.