-
Postów
3 175 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Dryagan
-
@muchomorkowa Przeczytałem Twój post uważnie i widać w nim ogromną samoświadomość i odwagę – serio. Piszesz o rzeczach trudnych, bolesnych, ale piszesz szczerze, z refleksją i próbą zrozumienia samej siebie. I to już jest krok, który wiele osób odkłada latami albo nigdy go nie robi. Rozumiem, że czujesz się zmęczona, zrezygnowana i przytłoczona, ale to nie znaczy, że nie ma dla Ciebie drogi. Te myśli, że jest za późno, że już nic się nie da zrobić, są częścią tego, co Cię teraz trzyma w miejscu – to nie Ty jesteś „do niczego”, tylko Twój stan próbuje Ci to wmówić. Wcale nie musisz stać się „zupełnie inną osobą” – wystarczy, że zaczniesz trochę bardziej być dla siebie łagodna. Nikt z nas nie zmienia się z dnia na dzień. Małe rzeczy robią różnicę. Terapia nie zawsze jest łatwa, ale może pomóc – nie musi iść idealnie, czasem potrzeba kilku prób, kilku różnych osób. Też miałem z tym problem i w sumie trochę nieudane próby. Dla mnie największe znaczenie miała samoterapia – takie codzienne, czasem mozolne próby poukładania sobie w głowie wszystkiego, co we mnie siedziało. Zrozumienie, co mnie uruchamia, skąd się biorą moje reakcje, co naprawdę czuję pod złością czy lękiem. To nie zastąpi terapii, ale nauczyło mnie zatrzymywać się i rozpoznawać swoje emocje. Psychiatra to też nie wyrok – to tylko ktoś, kto może pomóc ustabilizować stan, żebyś miała siłę dalej działać. Nie jesteś skazana na porażkę, choć rozumiem, że tak się czujesz.
-
@nick_name Ocenianie siebie i innych przez pryzmat „ładny/brzydki” to bardzo uproszczone i krzywdzące spojrzenie. Bo co to właściwie znaczy „ładny”? Dla każdego może znaczyć coś zupełnie innego – to, co dla jednej osoby jest atrakcyjne, dla drugiej już niekoniecznie. I to jest właśnie piękne – różnorodność gustów, preferencji, wrażliwości. W relacjach międzyludzkich naprawdę dużo ważniejsze jest to, jakim się jest człowiekiem – czy ktoś potrafi słuchać, czy jest autentyczny, empatyczny, obecny. Można być zewnętrznie atrakcyjnym, ale jeśli ktoś zachowuje się jak bufon, to szybko traci w oczach innych. A są osoby, które może na pierwszy rzut oka nie rzucają się w oczy, ale przyciągają swoją energią, spokojem, poczuciem humoru – i to właśnie one zostają w pamięci na dłużej.
-
Pomimo diagnozy ChAD nigdy nie starałem się o rentę, chociaż przypuszczam, że formalnie mógłbym ją otrzymać. Dla mnie jednak praca była zawsze czymś znacznie więcej niż tylko obowiązkiem – była elementem struktury dnia, która mnie trzymała w pionie. Nawet kiedy było naprawdę trudno, świadomość, że muszę wstać, ruszyć się, być wśród ludzi, pomagała mi nie pogrążyć się w apatii czy myślach, które tylko pogarszają stan. Praca – choć czasem męcząca – dawała mi poczucie sensu i bycia potrzebnym. Oczywiście, wiem że każdy ma inną sytuację i że są osoby, które po prostu nie są w stanie pracować w danym momencie. Ale moim zdaniem warto walczyć o jakąkolwiek aktywność – choćby na początek kilka godzin tygodniowo, zdalnie, wolontariacko. Bo bezczynność potrafi człowieka zjeść od środka, a praca, nawet najprostsza, może dać choć odrobinę równowagi.
-
@Wentyl1996 nikt tu nie próbuje zamieść Twojego problemu pod dywan – jeśli tak to odebrałeś, to szkoda, bo myślę, że wiele osób po prostu nie do końca rozumie, czego konkretnie oczekujesz. Może warto napisać wprost: co według Ciebie mogłoby Ci pomóc? Wtedy łatwiej będzie się odnieść.
-
Taka sugestia jest bardzo niewłaściwa i narusza zasady naszego Forum. Nie zalecamy żadnych leków, w tym również nie sugerujemy konkretnych substancji do „zapytania lekarza”, zwłaszcza jeśli chodzi o silnie działające leki psychotropowe, takie jak benzodiazepiny. Forum nie służy do kierowania czyimkolwiek leczeniem – każdy przypadek musi być oceniony indywidualnie przez lekarza specjalistę, nie przez innych użytkowników. Leki z grupy benzodiazepin mają silne działanie uzależniające i nie powinny być przepisywane „na prośbę”, szczególnie przez lekarza rodzinnego, który zwykle nie prowadzi leczenia psychiatrycznego. To decyzja, która należy wyłącznie do psychiatry i powinna być podjęta na podstawie dokładnej diagnozy i wywiadu. Proszę o powstrzymanie się od tego typu podpowiedzi. Można dzielić się swoim doświadczeniem, ale nie powinno się wchodzić w rolę doradcy w sprawach leczenia farmakologicznego.
-
To prawda, że blokowanie nie odcina całkowicie od obecności danej osoby w wątkach, ale warto pamiętać, że Forum daje jedynie możliwość skorzystania z tej funkcji – a każdy użytkownik sam decyduje, czy chce z niej korzystać, czy nie. Można zablokować kogoś na chwilę, na stałe, można też odblokować – wszystko zależy od własnych potrzeb i granic. Ani Ekipa, ani Forum nie bierze odpowiedzialności za to, kto co widzi i jak reaguje – to już indywidualna decyzja. Dla jednych blokada to chaos, dla innych – ulga. I każda z tych reakcji jest w porządku, o ile służy ochronie swojego dobrostanu. Każdy sam wie, co mu szkodzi i kiedy warto się odciąć, a kiedy może coś jeszcze przemyśleć. Ja niestety – jako administrator – nie mogę z tej możliwości skorzystać, nawet jak ktoś mnie irytuje. Muszę czuwać nad wszystkim. Taka funkcja
-
@Małgorzata999997 Każdy użytkownik ma prawo zablokować inną osobę, jeśli z jakiegoś powodu czuje się nieswojo, ma wrażenie naruszenia swojego komfortu czy po prostu nie chce czytać czyichś postów. To funkcja, która ma służyć ochronie własnego dobrostanu i lepiej z niej skorzystać, niż wdawać się w kłótnie czy napięcia. Nie musimy się ze wszystkimi zgadzać ani z każdym rozmawiać – Forum to przestrzeń dla wielu różnych osób, więc wzajemny szacunek i prawo do granic są kluczowe.
-
-
Skoro uważasz, że sam wiesz co robić, to po jaką chol.rę pytasz się o to użytkowników Forum? Żeby na nich zrzucić odpowiedzialność czy co? Naprawdę uważasz, że ktokolwiek jest w stanie tutaj ocenić czy sobie zaszkodzisz czy nie? Ty naprawdę nie jesteś w stanie czytać ze zrozumieniem
-
@Domenicopp nadal chcesz o to pytać randomowych użytkowników Forum??? Naprawdę????
-
@You know nothing, Jon Snow Twoje objawy bardzo mocno przypominają uzależnienie – nie takie z przymrużeniem oka, jak „lubię słodycze”, tylko faktycznie kompulsywne jedzenie cukru, połączone z napięciem, lękiem, rozdrażnieniem i próbą regulowania emocji przez jedzenie. Skoro badania somatyczne nie wykazały nieprawidłowości, to warto byłoby przyjrzeć się temu w kontekście zaburzeń odżywiania – szczególnie kompulsywnego objadania się – oraz mechanizmów uzależnienia psychicznego. To nie znaczy, że coś z Tobą „nie tak” – przeciwnie, dużo osób tak ma i to nie jest kwestia słabej woli. Cukier działa silnie na układ nagrody w mózgu – wpływa na dopaminę, daje szybkie uczucie ulgi, poprawia nastrój… i niestety – może właśnie przez to być „narkotykiem”. Do tego dochodzi nawyk, emocje, napięcie. A jeśli słodycze są jedynym źródłem ukojenia – to organizm będzie się tego domagał coraz bardziej. Napisałaś też o papierosach – one również działają uspokajająco i stymulująco, więc Twój organizm może próbować w różny sposób „ratować się” przed napięciem. To wszystko razem może wskazywać, że potrzebujesz wsparcia nie tylko dietetyka, ale raczej psychoterapeuty, który pomoże Ci zrozumieć, co się naprawdę kryje za tym głodem słodyczy. Bo często to nie cukier jest problemem – tylko to, co on zastępuje.
-
Parogen to nie cukierki, które „pomogą” po jednym dniu. To lek, który działa dopiero po czasie, przy regularnym stosowaniu – zwykle po kilku tygodniach. W pierwszych dniach często dochodzi wręcz do nasilenia objawów – lęku, bezsenności, niepokoju, derealizacji. Tym bardziej nie wolno go brać „na własną rękę” ani odstawiać bez konsultacji. Leki z tej grupy wymagają stałej opieki lekarskiej, bo działają na neuroprzekaźniki, które wpływają na cały Twój układ nerwowy i psychikę. Dlatego raz jeszcze: skonsultuj się z lekarzem – nawet online, nawet prywatnie – ale nie lecz się sam. Proszę Cię, potraktuj to poważnie. Jeśli sytuacja Cię przerasta – tym bardziej nie zostawaj z tym sam. Są lekarze, także online, są konsultacje na NFZ i prywatnie. Nie rób sobie więcej szkody.
-
Tak, nerwica lękowa może mieć objawy somatyczne – w tym związane z układem pokarmowym, takie jak refluks, odbijanie, uczucie ściskania w żołądku czy nawet biegunki. Lęk wpływa na cały organizm, w tym układ trawienny. Ale – i to bardzo ważne – zanim się założy, że winna jest tylko nerwica, trzeba wykluczyć inne możliwe przyczyny medyczne. Pamiętaj też, że tego typu objawy mogą być skutkiem ubocznym przyjmowanych leków albo wynikać z niekorzystnych interakcji między nimi. Czasem wystarczy brać dwa preparaty (także suplementy) o niewłaściwej porze albo w złej kombinacji i organizm zaczyna się buntować. Dlatego takie rzeczy zawsze trzeba konsultować z lekarzem lub farmaceutą – bo samodzielne interpretowanie objawów może bardziej zaszkodzić niż pomóc.
-
To, że coś nie jest narkotykiem, nie znaczy, że można to brać bezmyślnie i w dowolnej dawce. Suplementy też mogą szkodzić, zwłaszcza przy dłuższym stosowaniu lub w połączeniu z lekami. Na Forum można rozmawiać o lekach i suplementach, ale nie w formule „czy brać, ile brać, co polecacie”, tylko wymieniając własne doświadczenia. I przypominam – nie promujemy samoleczenia.
-
@Domenicopp przypominam po raz kolejny, że na Forum nie prowadzimy tego typu doradztwa zdrowotnego ani nie zalecamy dawek żadnych suplementów czy leków. Nawet jeśli coś wydaje się „nieszkodliwe”, jak kreatyna czy magnez – to nadal ingerencja w organizm i wymaga konsultacji z lekarzem lub dietetykiem. Użytkownicy Forum nie będą odpowiadać na pytania typu „ile brać” – bo nikt z nas nie zna Twojego stanu zdrowia i nie weźmie za to odpowiedzialności.
-
@Domenicopp rozumiem, że masz przepisane oba leki przez lekarza – i to dobrze, bo oznacza, że nie podejmujesz decyzji zupełnie na własną rękę (zresztą gdybyś zadawał takie pytania a nie miałbyś leków przepisanych przez specjalistę, to szczerze – nie dyskutowałbym z Tobą, tylko dałbym ostrzeżenie). Natomiast decyzja o powrocie do jednego z nich, nawet jeśli już kiedyś go brałeś, nadal powinna być skonsultowana z lekarzem, szczególnie jeśli wcześniej miałeś skutki uboczne. Obawy o masę ciała przy Dulsevii też są czymś, co warto omówić z lekarzem – on zna Twój stan zdrowia i może ocenić ryzyko i korzyści. Niezmiennie uważam, że Forum nie zastąpi fachowej konsultacji – a działanie leków, ich skutki i skuteczność bywają naprawdę różne u różnych osób. Nikt tu nie podejmie decyzji za Ciebie ani nie powie, co „lepiej brać”, bo to byłoby po prostu nieodpowiedzialne.
-
@Domenicopp rozumiem trudną sytuację finansową - jednak leczenie zawsze musi być prowadzone przez specjalistę – tylko lekarz zna Twoją historię, objawy i może dobrać lek odpowiedni dla Ciebie. To, co ktoś poleciłby Ci na Forum, nie byłoby żadną realną pomocą, bo każdy inaczej reaguje na leki, a i tak wszystko zależy od tego, na co dokładnie chorujesz. Nikt nie weźmie odpowiedzialności za to, że jakiś lek Ci zaszkodzi – a decyzji o leczeniu nie powinno się podejmować na podstawie porady randomowego użytkownika z internetu. To zbyt poważna sprawa.
-
@Domenicopp widzę, że zupełnie ignorujesz to, co napisałem wyżej jako administrator Forum. Powtórzę jeszcze raz: na Forum nie diagnozujemy, nie zalecamy leków i nie prowadzimy leczenia. Pisanie kolejnych postów w tym stylu, mimo tej informacji, jest ignorowaniem zasad, które obowiązują wszystkich użytkowników. Jeśli masz wątpliwości co do leczenia, rozmawiaj z lekarzem – tylko on ma kompetencje, żeby dobrać lek do Twojego stanu zdrowia. Forum to miejsce wsparcia, nie poradnia lekarska. Użytkownicy mogą dzielić się własnymi doświadczeniami z danym lekiem – do tego właśnie służy dział Leki - Indeks leków, z którego możesz skorzystać odnajdując tam nazwę leku, który Cię interesuje. Ale nikt nie powie Ci, co Ty masz brać. Proszę uszanuj zasady tego Forum!
-
@You know nothing, Jon Snow Dzięki za podzielenie się swoim doświadczeniem – widać, że to dla Ciebie ważne. Ale muszę Cię prosić o ostrożność. Na tym Forum są osoby w trakcie psychoz czy chore na schizofrenię, wrażliwe na treści o duchach, energiach, wymiarach. Takie opisy mogą im zaszkodzić – potwierdzić urojenia, pogłębić zaburzenia. Tu liczy się bezpieczeństwo psychiczne wszystkich. To nie jest przestrzeń do publikowania opowieści o zjawiskach paranormalnych – niezależnie od tego, jak bardzo są dla Ciebie realne. Jeśli chcesz o tym pisać szerzej, pomyśl o blogu lub innym miejscu. Tu trzymajmy się tematów zdrowia psychicznego i realnego wsparcia. Dziękuję za zrozumienie.
-
@You know nothing, Jon Snow Dzięki za ten głos, jest w nim sporo przemyśleń, które rzeczywiście pokazują, jak trudno czasem oddzielić to, co religijne, symboliczne czy nawet mistyczne – od tego, co może być objawem choroby psychicznej. To nie są łatwe granice i nawet psychiatrzy przyznają, że diagnoza musi być ostrożna, uwzględniać kontekst kulturowy, osobowość, historię życia i wiele innych czynników. Różnica polega jednak na tym, że psychiatria patrzy przede wszystkim na cierpienie i funkcjonowanie człowieka. Nie chodzi o to, czy ktoś widzi duchy czy nie – tylko o to, czy to, co przeżywa, zaburza mu życie, rani go, izoluje, przeraża, uniemożliwia sen, jedzenie, pracę, relacje z ludźmi. Jeśli tak jest, to lekarz nie może tego zignorować – nawet jeśli dla osoby wierzącej te zjawiska mają duchowy sens. Egzorcyści, o których wspomniałaś, działają w określonych ramach religijnych i zawsze (przynajmniej oficjalnie) współpracują z psychiatrami – Kościół katolicki sam podkreśla, że nie każde „opętanie” to coś duchowego, i że najpierw trzeba wykluczyć chorobę psychiczną. I to właśnie jest ta delikatna linia – nie każdy, kto czuje obecność czegoś „spoza”, jest chory, ale nie każdy, kto tak czuje, jest też „wybrańcem”. Ja też w psychozie czułem się wybrańcem — miałem zbawić świat od masonów i różnych „ukrytych sił”. Wtedy wszystko wydawało się logiczne, spójne, pełne „znaków”. Ale teraz, w remisji, doskonale wiem, że to były urojenia. Mózg potrafi naprawdę przekonać człowieka do najbardziej niesamowitych scenariuszy — i właśnie dlatego trzeba na to patrzeć z dystansu, kiedy tylko się da. To nie chodzi o to, żeby kogoś „spalić na stosie” – ale żeby pomóc, jeśli rzeczywistość staje się zbyt przytłaczająca, straszna, trudna do zniesienia. A dobra pomoc zaczyna się od uważnego słuchania – i tego żadnemu lekarzowi nie powinno zabraknąć. Oczywiście wiem, że bywa z tym różnie...
-
Hej @Domenicopp Dzięki, że napisałeś i podzieliłeś się tym, co przeżywasz. I choć naprawdę rozumiem, że szukasz porady i wsparcia, muszę podkreślić jedną bardzo ważną rzecz: na Forum nie diagnozujemy, nie zalecamy leczenia i nie popieramy samoleczenia. To jedna z podstawowych zasad tego miejsca. Wszystkie decyzje dotyczące leków – zwłaszcza powrotu do ich stosowania – koniecznie trzeba podejmować razem z lekarzem. On zna Twoją historię, może ocenić, czy paroksetyna (Parogen) nadal jest dla Ciebie odpowiednia, czy może lepiej rozważyć coś innego. Złe samopoczucie po lekach na początku terapii to częste zjawisko, ale tylko lekarz może stwierdzić, co było skutkiem ubocznym, a co naturalnym procesem działania leku. I pamiętaj: jesteś młody, masz prawo szukać pomocy i się nie poddawać. Z fobią społeczną i lękami można funkcjonować – ale to wymaga leczenia prowadzonego przez specjalistę. Forum może dać Ci wsparcie, zrozumienie i rozmowę, ale to lekarz pomoże Ci naprawdę ruszyć do przodu. Trzymam kciuki – dasz radę.
-
To wcale nie takie łatwe pytanie – gdzie się kończą wierzenia, a zaczyna psychoza? Na pierwszy rzut oka czasem może się wydawać, że to to samo: ktoś mówi o energiach, o znakach od Boga, o tym, że coś czuje albo wie, choć nikt inny tego nie zauważa. Ale diabeł – nomen omen – tkwi w szczegółach. Wierzenia, nawet jeśli są bardzo oryginalne czy nietypowe, najczęściej mają to do siebie, że są dzielone z innymi – wpisują się w jakąś duchową tradycję, religię, albo subkulturę. Nawet jeśli ktoś wierzy w kosmitów albo w reinkarnację, to zwykle nie jest w tym sam. Są grupy, książki, dyskusje – można o tym pogadać, wymienić się doświadczeniami, czasem nawet zażartować z własnej wiary. I co najważniejsze – te wierzenia nie rozwalają życia. Ktoś wierzy, ale normalnie chodzi do pracy, śpi, je, rozmawia z ludźmi, funkcjonuje. Z psychozą jest inaczej. Psychoza to moment, w którym umysł zaczyna nadawać rzeczywistości całkiem nowe znaczenie – i to bardzo osobiście. Nagle wszystko wokół zaczyna mówić tylko do mnie. Jestem albo wybrańcem, albo ofiarą jakiegoś spisku. Słyszę rzeczy, których inni nie słyszą, widzę znaki, które tylko ja rozumiem. Zaczynam się bać. A przede wszystkim – nie da się mnie przekonać, że coś może być inaczej. Nie ma żartów, nie ma dystansu, nie ma "może przesadzam" – jest tylko moje przekonanie i cały świat ustawiony pod to przekonanie. I wtedy przestaje to być tylko „wiara”, a zaczyna się cierpienie. Dlatego rozróżnienie nie idzie po linii „dziwności” wierzeń, tylko tego, jak bardzo one wpływają na życie. Czy dają siłę i sens – czy wciągają w strach, izolację i utratę kontroli. A kiedy pojawia się ta druga opcja, dobrze jest szukać pomocy – nie dlatego, że się „wariuje”, ale dlatego, że coś w psychice się rozstroiło i trzeba ją wesprzeć. Tak jak każdą inną część ciała, kiedy zaczyna szwankować.
-
Zgadzam się – możemy się pięknie różnić, szanując nawzajem swoje poglądy, zamiast – jak to się niestety dziś często dzieje – obrzucać się błotem, jakby odmienna opinia była zagrożeniem. To prawda, Mentzen może sprawiać wrażenie bardzo młodego, ale ma już 38 lat i w polityce działa od wielu lat – choć nie zawsze na pierwszym planie. Moim zdaniem dziś pokazał się bardzo dojrzale: nie ogłosił od razu poparcia dla żadnego z kandydatów, tylko zaproponował spotkania z obydwoma, żeby jasno postawić sprawę – że ma silny, 15-procentowy mandat od wyborców i chce coś konkretnego dla nich wynegocjować. To nie jest polityka „na pokaz”, tylko próba realnego wpływu. Jego przekaz trafia zwłaszcza do młodych – może właśnie dlatego, że mówi językiem prostym, bez zbędnej patetyki, i stawia na konkretne postulaty. Tego nie zrozumiałem w ogóle - nie wiem co to "świat relica", ani jaki "piękny świat" mieliśmy niby wszyscy. Czasem piszesz o czymś, o czym ludzie na tym Forum pojęcia raczej nie mają. Dobrze, że o tym mówisz – bo siła nie ma płci, a zaufanie do osób pełniących funkcje publiczne nie powinno się opierać tylko na „wizerunku”, ale też na tym, jakie wartości sobą niosą – oboje.
-
Bardzo się z Tobą zgadzam – zwłaszcza w kwestii braku szacunku dla wyborców „drugiej strony”. To coś, co mnie od lat mocno niepokoi. I mam poczucie, że kampanie wyborcze – niezależnie od poziomu – już od dawna przestały być merytoryczną rozmową o przyszłości. Dotyczy to zarówno wyborów do parlamentu, samorządu, Europarlamentu, jak i prezydenckich. Choć te ostatnie – prezydenckie i parlamentarne – są zdecydowanie najbardziej paskudne. Zamiast debatować o konkretach, porównywać programy, analizować argumenty – oglądamy obrzucanie się błotem, wzajemne przekrzykiwanie i próby skompromitowania przeciwnika. Co gorsza, coraz częściej głosuję nie „za kimś”, ale „przeciwko komuś” – i to naprawdę frustrujące. A kiedy już pojawiają się programy, często są albo bardzo ogólne, albo tak do siebie zbliżone, że trudno mówić o realnym wyborze kierunku. W tym wszystkim ogromną rolę odgrywają media – i niestety nie widzę dziś zbyt wielu przykładów dziennikarstwa niezależnego w sensie prawdziwym: rzeczowego, spokojnego, oddzielającego komentarz od faktu. Zamiast tego mamy selektywność przekazu, wycinanie wypowiedzi z kontekstu, przemilczanie pewnych tematów i podawanie interpretacji zamiast informacji – a to wszystko tylko pogłębia polaryzację i podsyca emocje. Politycy przychodzą i odchodzą. Ale to, w jaki sposób uczymy się myśleć o sobie nawzajem jako wyborcach, jak media nas formują, jak tracimy wspólny język – zostaje. I to jest dla mnie największy problem, z którym jako społeczeństwo będziemy musieli się zmierzyć znacznie dłużej niż przez jedną kampanię.
-
@zew Dziękuję za Twój głos – szanuję decyzję i doceniam, że podejmujesz ją świadomie. Ale mam zupełnie inne odczucia co do wiarygodności kandydatów. Dla mnie większe wątpliwości budzi kandydat, który w kampanii prezentuje zmienne stanowiska, dostosowując swoje wypowiedzi do sytuacji i odbiorców. Kiedy śledzi się jego wypowiedzi na przestrzeni lat – i nawet w tej jednej kampanii – trudno znaleźć spójną linię poglądów. A przecież słowa mają znaczenie – zwłaszcza jeśli mówimy o osobie, która ma pełnić funkcję prezydenta. Z drugiej strony niepokoi mnie również skala oczerniania drugiego kandydata, często przy użyciu półprawd, uproszczeń czy wyrwanych z kontekstu wypowiedzi. Wystarczy zasugerować coś negatywnego, żeby ten przekaz się utrwalił – niezależnie od faktów. Taki styl prowadzenia kampanii powinien być krytykowany, niezależnie od tego, kogo dotyczy. Nie chodzi o sympatie czy antypatie, ani o ocenianie programów – chodzi o to, czy ktoś mówi i działa w sposób spójny, czy można na nim polegać, czy można mu zaufać w sytuacjach trudnych i bez medialnego komfortu. Nie namawiam do żadnego konkretnego wyboru. Ale jeśli mamy podjąć decyzję świadomie, warto patrzeć na konkretne zachowania, słuchać uważnie co mówią kandydaci (nie tylko jednego dnia, ale na przestrzeni czasu), analizować – i nie ulegać emocjom, które są celowo podsycane w przestrzeni publicznej.