-
Postów
3 323 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Dryagan
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 115
-
Zaraz - co tu się odwala? Ja rozumiem, że wątek spamowy, ale trochę szacunku dla siebie!!! Każdy użytkownik Forum może tu pisać, ale bez przepychanek.
-
To, co opisujesz, to nie jest prawdziwe życie – to świat stworzony przez Twoje emocje, przez to, co w Tobie ciągle wrze i szuka ujścia. Świat relica, Alone, te wszystkie postacie – to nie jest rzeczywistość, tylko ułuda, która mami Cię i wciąga coraz głębiej. Dlatego właśnie nie potrafisz od tego odejść – bo ta iluzja wciąga jak sen, w którym człowiek czuje, że wszystko ma znaczenie, a potem budzi się i widzi, że to tylko obraz. Normalne życie to nie magia, nie wymyślone światy i nie duchowe gry. Prawdziwe życie jest tutaj – w dotyku, w oddechu, w naturze, w rozmowie, w zwykłym dniu. To wszystko, co może być spokojne i ciepłe, jest prawdziwe. A to, co Cię męczy, co wciąga w ból i chaos – to tylko złudzenie, które udaje rzeczywistość. Ty sama masz w sobie ogromną potrzebę głębi, zrozumienia, sensu – i to jest piękne. Ale ta magia, o której piszesz, nie da Ci tego. Ona Ci to odbiera, bo zabiera Ci kontakt z tym, co prawdziwe. Spróbuj wrócić do zwykłego świata – tego, który możesz dotknąć i poczuć naprawdę. Tam jest Twoje miejsce, Twój spokój i Twoja siła. Nie musisz uciekać w światy, które Cię ranią, żeby odnaleźć sens – on jest tu, w Tobie, w codzienności.
-
A ja się doczepiłem tylko i wyłącznie do słownictwa ("my was"), nie do głosowania (ono nie jest obowiązkowe).
-
Zdecydowaliście się na bycie częścią społeczności Nerwica.com, więc nie rozumiem podziałów "my" - "wy". Nie twórzmy sztucznych podziałów, getta nie są wskazane
-
@alone05 czyli jak czegoś nie widziałaś, to tego nie ma? To znaczy, że Ameryki i Australii też nie ma? Bo tam nie byłaś? Według tej logiki świat kończy się na twoim własnym podwórku. A wiara właśnie na tym polega, że nie opiera się na własnym doświadczeniu
-
To bardzo możliwe - chadowcy powinni ostrożnie z wenlą, ona często wrzuca na "wyższy poziom". Niestety sam raz tak miałem.
-
nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, ile trwa hipomania – to bardzo indywidualna sprawa i zależy od osoby, rodzaju przebiegu choroby, a czasem też od leczenia. U mnie na przykład hipomania zwykle trwała kilka dni, ale potem prawie zawsze przechodziła w ciężką manię psychotyczną. W takim stanie praktycznie nie spałem – najwyżej krótkie drzemki po 15–20 minut. Najdłużej byłem w tym stanie ponad rok! W okresach podwyższonego nastroju (hipomania czy mania) sen rzeczywiście się bardzo skraca – człowiek jest pobudzony, pełen energii, trudno wysiedzieć w miejscu. Ja potrafiłem biegać po mieście całą noc, bo nie byłem w stanie po prostu leżeć w łóżku. Zupełnie inaczej wyglądało to w depresji – wtedy mogłem przesypiać całe dnie. W moim przypadku depresje, poza dwoma pierwszymi silniejszymi epizodami, były łagodniejsze i krócej trwały niż manie. Ale to tylko mój przebieg – u innych może wyglądać zupełnie inaczej. ChAD nie ma jednego „schematu” dla wszystkich, zresztą wyróżnia się nawet kilka jego rodzajów. Na przykład w ChAD typu I występują pełne epizody manii (często bardzo nasilone, nawet psychotyczne), a depresje mogą być różnej długości i nasilenia. W ChAD typu II zamiast manii pojawiają się hipomanie – krótsze, łagodniejsze, ale i tak potrafiące mocno namieszać w życiu. Do tego dochodzą epizody depresyjne, które często bywają cięższe i dłuższe niż sama hipomania. Jest też m.in. cyklotymia, czy stan mieszany (szybkie zmiany faz) - dla mnie najgorsza chyba sprawa. Podsumowując – każdy może doświadczać tego inaczej i długość hipomanii/manii naprawdę trudno przewidzieć. Poczytaj wątek o ChAD to zobaczysz jak to u różnych osób wygląda.
-
Ja od razu mówię, że się na tego typu technicznych sprawach nie znam.
-
@Emi13 przede wszystkim – bardzo ważna sprawa: nigdy nie bierz leków od znajomych ani osób postronnych. To nie jest rozwiązanie, a wręcz ryzykowne dla zdrowia i życia. Leki psychotropowe działają różnie u różnych osób, wymagają dobrania dawki i monitorowania przez lekarza. I druga sprawa – pytanie na forum „jakie leki masz brać” to też zły kierunek. Serio, sądzisz, że ktoś tutaj ułoży Ci kurację? To nie tylko byłoby nieodpowiedzialne, ale i sprzeczne z regulaminem forum. Użytkownicy mogą podzielić się własnym doświadczeniem, ale nie zastąpi to wiedzy psychiatry, bo każdy reaguje inaczej. To, co jednemu pomaga, drugiemu może zaszkodzić. Tu nie chodzi o to, czy lek jest „silniejszy” czy „słabszy”, ale o to, czy będzie skuteczny akurat dla Ciebie. Taką decyzję podejmuje tylko lekarz, który zna różne grupy leków (także te typowo przeciwlękowe) i dobierze terapię najlepiej dopasowaną do Twojej sytuacji. Najrozsądniejsze, co możesz zrobić, to iść do psychiatry, powiedzieć mu dokładnie o swoich objawach, o tym epizodzie w sklepie i o wcześniejszych próbach leczenia. Tylko wtedy jest szansa na dobranie leczenia, które faktycznie Ci pomoże.
-
Ja się przywitam. Ale zaraz znikam - praca, praca, praca. Miłego dnia wszystkim. Jest moc!!!!
-
@Krejzi1 masz możliwość zablokowania użytkownika z którym nie chcesz interakcji. Zgłoszony post został usunięty. @nihil666 zostałeś stąd raz usunięty, teraz jesteś na warunkowym - jeden "błąd" i ponownie znikniesz w niebycie. Prześladowanie osoby, która nie chcesz mieć z Tobą nic do czynienia, to też powód do ...
-
Mnie chodziło o coś innego – o to, że nie jest prawdą, iż każdy, kto wychował się w dysfunkcyjnej rodzinie, uważa takie relacje za bezpieczne. Przecież człowiek wracał do domu w strachu i czekał na karę, nawet jeśli nic złego nie zrobił. Czy to ma być schemat bezpieczeństwa? Nie – to schemat przetrwania. Owszem, takie doświadczenia utrwalają pewne zachowania i sprawiają, że podświadomość nawet w normalnym związku czeka na coś złego, przyjmuje postawę "oczekiwania na cios". Ale nie zgadzam się z twierdzeniem, że w przemocowym związku taka osoba czuje się bezpieczniej niż w zdrowym, gdzie nie wie jeszcze, jak reagować. Nie czuje się. Po prostu zna ten mechanizm i potrafi się w nim poruszać. Tylko tyle. Mogę jedynie zrozumieć, że jak się wejdzie po przemocowym dzieciństwie w przemocowy związek, to po prostu nie wie się, że może być inaczej i to zaciemnia sytuację.
-
A ja się z tym nie zgodzę (też jestem z rodziny dysfunkcyjnej) - to nie jest tak, że mózg (podświadomość) czuje się bezpiecznie w patologii – w patologii nikt nie czuje się bezpiecznie. To, co działa, to schematy przetrwania, które człowiek wykształcił w trudnych warunkach. Dziecko uczy się, jak reagować na krzyk, agresję czy napięcie, żeby przeżyć dzień, i potem w dorosłości te reakcje mogą być uruchamiane automatycznie. To daje wrażenie znajomości, ale nie bezpieczeństwa. W zdrowej relacji mózg nie ma jeszcze gotowych wzorców – dlatego pojawia się zagubienie, stres czy lęk. Trzeba się dopiero nauczyć reagować na spokój, bliskość i czułość. To zupełnie co innego niż ‘poczucie bezpieczeństwa w patologii’. Tak jak dziecko alkoholika niekoniecznie samo sięga po alkohol – często wręcz przeciwnie, unika go, bo zna konsekwencje. Schematy z dzieciństwa mogą utrudniać start, ale nie skazują na powtarzanie tego samego – można je przełamać i zbudować nowe, można się cieszyć zdrową relacją - wie się także jak się nie zachowywać względem swojego dziecka - żeby potem nie było skrzywione psychicznie.
-
@Raccoon Dam Ci czasowego - na razie na miesiąc.
-
Możesz dostać czasowego bana na życzenie. Uniemożliwi Ci to pisanie, a jak zechcesz wrócić, to odblokujemy konto
-
@Raccoon czemu chcesz dostać bana?
-
Ja właśnie jestem po tej drugiej stronie barykady — dziś leków nie biorę, ale to nie było „walnięcie w kąt”. Mam ChAD. Bywały u mnie ciężkie epizody i mocne neuroleptyki (nie SSRI). Gdy przyszła dłuższa remisja, mój psychiatra zgodził się na kontrolowany eksperyment: bardzo powolne odstawianie, krok po kroku, z planem „co robię, jeśli coś się sypie”. Minęły 4 lata stabilizacji; od ponad 2 lat nie biorę nic. Cały czas jestem jednak w kontakcie z lekarzem i mam plan powrotu do leczenia, jeśli pojawią się pierwsze sygnały nawrotu. Nie namawiam ani do rzucania, ani do trwania wiecznie na lekach — każdy organizm i przebieg choroby są inne. Mnie pomogło bardzo ostrożne, wspólnie zaplanowane zejście pod okiem psychiatry. Samotne „odcięcie” z dnia na dzień to proszenie się o kłopoty.
-
Trochę lepiej, gorączka covidowa spadła, więc idzie ku ozdrowieniu.
-
Aktualnie to nawet ze zdrowiem (psychicznym) jest ok, więc chyba niczego mi nie brakuje - no może tak globalnie, poczucia bezpieczeństwa i pokoju na świecie i w Polsce. Czym jest dla Ciebie szczęście?
-
Oj tam zestrzelony - przecież tylko 3 zestrzelili, a było 19, to znaczy, że reszta sama spadła.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 115