-
Postów
5 107 -
Dołączył
Treść opublikowana przez namiestnik
-
Oj tak by było najlepiej
-
ślad po szmince na mèskiej koszuli : zamieszanie na chacie
-
Zdrada i jej konsekwencje
namiestnik odpowiedział(a) na Kejsi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Hindusi mają takie deklaracje i jakoś to funkcjonuje. Choć to inna kultura i musi być na to zupełnie inne spojrzenie. Jak bym miał brać ślub na jakiś czas to ja bym nie brał wcale. Ale może tam to ma znaczenie, że zero tolerowanego seksu przed ślubem. Więc to coś jak powiedzenie sobie, że to nie ta i nie ten - ale będziemy się tak tylko bzykać. A czy odnowimy kontrakt to się zobaczy. IMO chore. Ale ja mogę tego nie rozumieć - zbyt mocno zakorzeniony w innej kulturze niż oni. Dla mnie związek jest wtedy gdy czujemy, że chcemy być na całe życie razem. I tak czy inaczej chciałbym mieć kogoś takiego kto chciałby być też ze mną na całe życie razem. Patrząc na staruszków idących razem to naprawdę można im tylko pozazdrościć. A co do natury człowieka. Cóż.. Może to być otwarty związek. Znam takie i wbrew pozorom jakoś się trzymają. To już mi łatwiej zrozumieć, niż kontrakty na, powiedzmy sobie szczerze na sex. Ten pomysł co wcześniej nakreśliłem to dość chory jest. Wymaga od nas znania się na przyszłości jak wróżka. Choć gdyby nie ta wada to rozwiązuje kilka spraw. -
Ja też. Ale zawsze to lepiej niż 0. Przynajmniej można nie umrzeć z głodu. Choć dużo łatwiej jak się nie jest samemu. Bo 400 na miesiąc - to jak z tego zapłacić mieszkanie, rachunki, ech... poprostu nie da się. Cały czas się zastanawiam jak sobie radzą osoby samotne które mają tak źle, że nie są w stanie pracować.
-
Wiem wiem :) poruszyłeś, choć nie w pełni się z nim zgadzasz :) No u mnie natomiast zazwyczaj działa doskonale, a w najgorszym razie wcale. Chyba, że przegnę - tak jak Magda napisała. To wtedy działa na minus. Ale to zazwyczaj z własnej woli nie przegnę.
-
język - pocałunek :)
-
Tzn, jeżeli Olivia pracuje już kilkanaście lat to ta renta może być wyższa. A nawet 400 zł to więcej niż nic, czyli tyle ile dostanie ktoś, kto zupełnie nie jest w stanie wyjść z domu i iść do pracy. Natomiast ja bym się zastanawiał czy nie najważniejsze byłoby leczenie? Renta swoją drogą. Ale to leczenie będzie IMO najważniejsze. Bo samo branie renty może się skończyć, że nie będziesz wcale wychodzić z domu i nie będzie wcale lepiej niż jest teraz.
-
Aniu - zaczęło się od Twoich znieważeń i na tym skończyło. Nie będę kolejny raz szukał cytatów gdyż rozmowa z Tobą to jak rozmowa z magnetofonem - zignorujesz je z całą pewnością. Ogólnie prowadzenie dyskusji w tym temacie to u Ciebie chyba nie najsilniejsza strona prawda? Będziesz opowiadać wszelakie historie, pisać odpowiedzi na niezadane pytania, wyjaśniać rzeczy dawno wyjaśnione, narzucać innym swój tok myślenia a wreszcie obrażać. To nie jest rzeczowa odpowiedź. Zakładam, że skoro kolejny raz nie chciałaś zająć się rzeczową dyskusją to szanse na to są już nikłe. Cóż - można powiedzieć tak - jak byś nie miała nic do ukrycia to chyba tak twardo nie próbowała byś ominąć tego co w dyskusji najistotniejsze. Wypraszam sobie też wszelkie sugestie na mój Temat Aniu gdyż są bezpodstawne i niesmaczne. A wręcz to odwracanie kota ogonem. Już nawet wypunktowanie Tobie tematów nic nie zmienia. Zwróć uwagę, że inne osoby pytały o jakieś fragmenty Twojej wypowiedzi. Jak niewygodne to co robisz? Udajesz, że pytań nie było. Uważasz się za nadczłowieka czy jak? No może my tu jako Polacy, a szczególnie ta połowa forum która jest facetami z Polski z którymi nie chcesz mieć do czynienia już w życiu nie zasługujemy na logiczną i rzeczową dyskusję od Ciebie, wielkiej niemieckiej osobowości. Coś mam wrażenie, że nasza dyskusja coraz bardziej przypomina dyskusję z niejaką byłą Ester. Co dziwi mnie, bo w innych tematach umiałaś zachować logikę wypowiedzi. A tu? Ja o jabłku, Ty o gruszce. Ja o gruszce, Ty o marchewkach, Ja widząc Twoje unikanie pisze w punktach trzy pytania, a Ty zmieniasz to w żart o imadłach. Unikasz za wszelką cenę tego by dyskusja była na temat. Jaki wniosek? Było by niewygodne dla Ciebie dowiedzenie się prawdy, albo powiedzenie jej. Bo chyba to nie z braku zdolności do myślenia prawda? Pięknie jest narozrabiać a potem udawać obrażoną, tak?
-
Tak - coś w tym chyba jest. W wyczuciu granic jakie działania nas jeszcze wzmocnią i naprawią, a jakie już nie.
-
najbliżsi i bagno - złe stosunki w rodzinie [Dodane po edycji:] ojej - ja ponownie nie na czas heheh :) kąpiele - plaża
-
ludzie których kocham - ludzie którzy mnie kochają
-
W sumie ten strach przed nowym, nieznanym to chyba też towarzyszy w pewnej mierze każdemu człowiekowi. Ja stosując metodę przełamywania się i robienia czegoś na przekór sobie i na przekór swoim strachom osiągnąłem w pewnych dziedzinach sporo. Mogę przemawiać publicznie, mogę robić rzeczy które kiedyś gdy o nich pomyślałem przyprawiały mnie o przerażenie. Druga sprawa - niezwiązana z tym - a jakoś błąkająca się tu też w wypowiedziach (przynajmniej w moich) to sprawa zmęczenia. Okrutnie wielkiego, przewlekłego nie dającego się przepędzić. Tzn. dającego pewnymi metodami - ale te zdrowe nie są na dłuższą metę. Gdy np. coś umiemy zrobić i wiemy jak to zrobić a nie pozwala nam na to zmęczenie. Czy brak czasu - u mnie często wynikły ze zmęczenia - bo zmęczony pracuję wolniej. To bywa tak, że lepiej dla mnie jest sobie coś odpuścić. Wiem, że mógłbym to zrobić. Wiem już, że to nie lenistwo. Jednak czy pójść spać przed północą czy próbować mimo wszystko zrobić coś jeszcze skoro to zaplanowałem. Czy planować na kolejne dni tyle co mi się wydaję, że zrobię - bo kiedyś tyle, a nawet więcej się udawało, czy spojrzeć na swój obecny stan i realnie ocenić możliwości. Czasem nie wiemy czy to lenistwo, czy nerwica lub inne problemy z psychiką. Bywa, że może być lenistwo - a my się zakrywamy np. nerwicą. A bywa, że to jednak nie lenistwo, a my sobie wyrzucamy i tym samym psujemy swój stan jeszcze bardziej. black horse, zagadnienie które poruszyłeś jest dla mnie dość oczywiste. Dlaczego? Bo na sobie to sprawdziłem i wierzcie mi - działa DOSKONALE! Oczywiście każdy jest inny - i inni mogą reagować w inny sposób. Wyobrażam sobie, że jeden co nie umie pływać rzucony na głęboką wodę nauczy się szybciej, a inny dostanie traumy i nastąpi regres. A może każdy gdy jest do czegoś zmuszany zbyt mocno. Co znaczy zbyt mocno i ile to dla każdego? Tego nie wiem. To takie moje rozważania - nie poparte niczym niż moim własnym życiowym doświadczeniem oraz obserwacją ludzi. Mogą być błędne. Mogą nie dotyczyć wszystkich. Na mnie działają. A co do zmęczenia.. tak temu poświęciłem w swojej wypowiedzi dużo miejsca. Bo ten problem jest dla mnie zupełnie niepoznany. Doświadczam go na codzień, ale nie umiem sobie z nim poradzić. Jak ktoś ma przemyślenia na ten temat to bardzo proszę o podzielenie się nimi. Zarówno pod kątem rezygnacji jak w temacie jak i (w szczególności) jak właśnie żyć by nie rezygnować. Pozdrawiam :)
-
włosy - coś czego nie mam
-
przyzwyczajenie - coś co można zmienić
-
pupile - przywiązanie
-
Co do pędzących imadeł - jak byś chwilkę dłużej patrzyła w monitor to byś zauważyła, że dla łatwości zrozumienie przez Ciebie wyróżniłem punkty. A że nie chce mi się wierzyć, że tak naprawdę się im nie przyjrzałaś to rozumiem, że to taki kolejny sposób uniknięcia rzeczowej dyskusji z Twojej strony. Jasne - poobrażasz ludzi. Potem unikasz odpowiedzi na wszelkie pytania. A gdy stajesz się już bardzo niemiła i nazwie się to po imieniu to zabierasz zabawki i idziesz spać. Przyznaję, w trosce o dobrze pojętą jakość rozmowy nie powinienem pisać, że kłamiesz, a napisać że skłamałaś i wyliczyć punkty. Jeżeli chcesz to to zrobię. Cóż - widać może i Ty czujesz się dobrze, ale ja totalnie źle gdy dyskredytujesz mój (i Twój dawny) naród. Jak dla mnie to możesz mieć naraz 5 niemców. Faktycznie nic mi do tego. Ale na teksty takie jak wcześniej przytoczyłem (na Twoją prośbę, choć i tak je oraz pytania pod nimi zignorowałaś) się nie zgadzam. Widzisz - my jak Paweł i Gaweł. Jak Ty mi tak ja Tobie. Tak samo jak Ty mi piszesz, że nie jestem dżentelmenem, i inne takie, tak samo ja Tobie mógłbym pisać co zechcę. Napisałem co napisałem i mogę to uzasadnić. Oczywiście Ty przekręcisz na swoje. Te przekręcone teksty łącznie z tymi powiedzianymi przeze mnie wytłuścisz i niby z tego, że mnie obraziłaś i potem udawałaś, że dyskutujesz z argumentami (niektórzy się nawet nabrali) to wyjdzie, że ty obrażona. To jest manipulacja - kolejna. Aby było Tobie łatwo objąć pytania to je ponumerowałem. Cóż - widzę, że za wszelką cenę nie chcesz rzeczowo na nie odpowiedzieć. Wolisz udawać obrażoną teraz. Dobrze. Twoja wola. Mógłby ktoś Twoją metodą podsumować, że te nowo-Niemki co były Polkami są takie czy takie. Eh.. Co byłoby oczywistym błędem. Akurat tak się składa, że znam trochę małżeństw mieszanych - z różnych krajów. I jakoś tylko Ty tak dyskredytujesz obywateli swojego dawnego kraju, oraz w tak szczególnie negatywny sposób prowadzisz coś co udaje dyskusję. Chyba to jakiś ciężki odcisk na Twoim sercu/sumieniu/czym innym. Bo jakoś w pozostałych tematach wydawałaś się rozsądna.
-
Zdrada i jej konsekwencje
namiestnik odpowiedział(a) na Kejsi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A na poważnie to teraz często związek nie opiera się tylko na odchowaniu dzieci w pierwszych kilku latach, przyrządzeniu strawy (co po zmianie partnera nie będzie problemem) i upolowaniu mięsa (j.w.). Często to też jest (a może nawet powinien być) nasz przyjaciel. Tak już mniej poważnie to może powinno się z góry określać (coś jak w Indiach) czy to związek oparty na seksie (ten naturalnie po paru latach wygasa - choć są ludzie stosujący różne skuteczne, jak twierdzą sztuczki), czy partnerski, czy jaki inny. Najważniejsze, by obie strony miały to samo zdanie na ten temat. I by były na tyle dojrzałe, by móc je podjąć świadomie. :) Wcześniej tylko opcje krótkoterminowe dozwolone :) -
rozpacz - zwątpienie
-
Chyba czas na wydzielenie do osobnego wątku/skasowanie/zrobienie dowolnego innego porządku z wątkiem tutaj.
-
Aniu nie konsekwenta jesteś Ty. Ja w swoim postępowaniu nie widzę niekonsekwencji - a wręcz przeciwnie. Żelazną konsekwencję :) Piszesz, że chcesz cytaty, a potem je ignorujesz. Piszesz, że pewne sposoby wypowiedzi dla Ciebie znaczą coś konkretnego a potem interpretujesz je inaczej. Obawiam się, że przyczyną, że nie możemy dojść do porozumienia jest brak Twojej analizy tego co piszę oraz motanie, nadinterpretacja albo ogólnie wymyślanie sobie tego co ja niby sądzę o Tobie i dyskusja nie ze mną a ze swoimi wyobrażeniami na temat tego co mógłbym Tobie powiedzieć. To czy moja postawa jest postawą dżentelmena czy nie to już nie Tobie oceniać Aniu - a już absolutnie w takim kontekście, że urażasz osoby ze swoją Niemiecką (by nie rzec Nazistowską) wyższością, a potem jeżeli nie chcą uznać, że raz się wypierasz, że nic takiego nie mówiłaś, a za chwilę podtrzymujesz zdanie, że tak sądzisz, ignorując to, że dla wielu to jest dość niemiłe. Innymi słowy Aniu - jak kogoś obrażasz, a potem jeszcze olewasz próbę wyjaśnienia problemu to już chyba nie masz moralnego prawa decydować czy obrażana przez Ciebie osoba zareagowała na obrazę dżentelmeńsko czy nie. Proponuję byś mogła łatwiej odpowiedzieć na pisać króciutkie małe posty. Nie na temat nowych wątków w dyskusji - czyli jasnego myślenia. Jeżeli chcesz o tym dyskutować to załóż temat zgodny z problemem jaki wystąpił i możemy tam dyskutować. Ja nie mam siły na tak rozwlekłe i nielogiczne dyskusje, więc mogę ew. włączyć się jeżeli tego chcesz. Więc pytanie numer 1: Jak niby się usprawiedliwiasz i co miałbym przyjąć do wiadomości? Pytanie numer 2: Czemu uważasz, że to Ty masz prawo sądzić co mnie obraża a co nie? Pytanie numer 3: Skoro zaprezentowałaś przykładowe zdania - które teraz nazwałaś figarami retorycznymi i jak według Ciebie należy interpretować to jak się ma do tego, że zarzucasz mi, że mam coś do tego z jakiego powodu wyszłaś za Niemca? Przecież zgodnie z tym co zaprezentowałaś jako przykłady i zgodnie z Twoją ich interpretacją nic takiego Tobie nie zarzucam Aniu. Co do Szrachrajstwa to niestety wdziera się ono w dyskusję. I to jak widzisz nie z mojego powodu. Jeżeli masz jakieś wątpliwości to bardzo Cię proszę wyjaśnij je. Nie odpowiadasz na żadne pytania, odkręcasz kota ogonem i udajesz, że jest ok. A pisząc, że moje argumenty się skończyły absolutnie rozmijasz się z prawdą by nie napisać, że kłamiesz Aniu świadomie. Bo przecież nie odpowiadasz na pytania. Nie dyskutujesz, tylko piszesz cokolwiek, byle dużo. Odpierając argumenty którymi nigdy się nie posłużyłem (może te w Twojej wyobraźni się skończyły). Co do zwrotu oblany egzamin przez Ciebie - to jeżeli nie zauważyłaś to zrobiłem próbę czy przyjmiesz do siebie, jako moje opinie wyrażone Twoim zdaniem w taki sposób, że nie powinny być odbierane jako moje. I oblałaś - to znaczy, że zachowałaś się inaczej niż wymagasz od innych. No ale widać Niemcy to naród "panów" więc może Tobie wolno a innym nie. Zakładam, że nie odpowiesz ani na te ani na wcześniejsze pytania. Rozumiem po części, że możesz być wzburzona pomimo, że twierdzisz inaczej. Może też masz inny powód by tak robić. Ja wyobraź sobie też byłem zdradzany. I to przez Polskie kobiety. Jednak pomimo to, a raczej bez względu na to opinia, byśmy Panowie szukali dla siebie lepiej kobiet poza granicami (bo te Polskie w domyśle nic nie warte) jest moim zdaniem nieprawdziwa i absolutnie jej tu wygłaszał nie będę. Jeżeli nie rozumiesz, że ktoś może poczuć się urażony Twoim negatywnym zdaniem o Polakach i wznoszeniem Niemców pod niebiosa to już trudno. Widać nie jesteś w stanie tego zrozumieć. Przykre to. Mogę zgryźliwie dodać, że może Twoja nowa ojczyzna tak Cię uczy, by Polakiem jak zawsze pomiatać. Zgryźliwie - przyznaję. :) Co do uważania oponentów za fałszywych krętaczy - wystarczy, że dyskutują na poziomie merytorycznym. Nie wkładają w nie swoje usta swoich wymyślonych wypowiedzi. Odpowiadają jasno na pytania. Zauważ, że dla uproszczenie ostatnio zadawane pytania miały charakter zamknięty. Nie umiałaś, albo nie chciałaś na nie odpowiedzieć. Trudno Cię Aniu w takim razie traktować jako poważnego, szczerego rozmówcę. Chyba nacisnąłem na jakiś Twój odcisk. Czy to uczucie wyższości nad Polakami czy coś innego - nie wiem. Mogę zastanawiać się, czy to próba udowodnienia jakimś osobom przeciwnym Tobie po tym jak wyszłaś za Niemca. A może to coś zupełnie innego. Nie wiem. Jednak coś w tym być musi skoro tak to na Ciebie działa. Tak czy inaczej niemiło słyszeć Twoje opinie. Żeby były czymś poparte to rozumiem... ALe tak? Pamiętaj Aniu zanim napiszesz swoje osądy, że szczery rozmówca nie wykręca się od odpowiedzi na pytania - szczególnie jeżeli ktoś zadaje je wiele razy już. Zobacz też na manipulację jaką zastosowałaś. Że piszemy w innym wątku o tym. Teraz zakładasz wątek o zupełnie innym tytule niż problem nas łączący i co? Nadal piszemy w innym wątku. Istotniejsza część manipulacji to taka, że sama w wątku o seksie zaczynasz temat o tym jacy to Polacy są źli. Wciągasz inne osoby w to. Dyskutujesz czy ktoś ma prawo być urażony czy nie Twoimi wypowiedziami. Następnie osobom wciągniętym w ten wątek zarzucasz, że zaśmiecają go. To taka ładna manipulacja prawda? Czyli zamiast odpowiadać na argumenty (które ignorujesz) stosujesz manipulację. Co do ignorowania argumentów to zarzucasz, że się skończyły. A czy polemizowałaś z nimi? Doskonale dyskutujesz z argumentami które sama wymyślasz i udajesz, że niby ja je powiedziałem. Aniu - to nie jest szczera rozmowa. Więc narazie nic się nie zmieniło. No nic. Przykro wiedzieć, że masz takie zdanie o nas w Polsce. Trudno. Twoja opinia. Do tego niemiło gdy uważasz, że Ty decydujesz co ja powinienem czuć gdy Ty coś piszesz. Choć co widać wcześniej poddana takiemu samemu pisaniu sama reagujesz dość niemiło. [Dodane po edycji:] Co do osobistych wycieczek to spróbuj najpierw przeczytać co na ten temat napisałem wyżej Aniu, przemyśleć co te dwa słowa znaczą, a potem jeszcze samej się zastosować do nierobienia osobistych wycieczek. Mówmy intelektem a nie emocjami.
-
Powiedziała Ania po tym jak zaśmiecała forum innymi tekstami. :)