Skocz do zawartości
Nerwica.com

initium

Użytkownik
  • Postów

    400
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez initium

  1. OMG... @doi, ja o jednym, a Ty o drugim. Komentuję Twoją manipulację, że niby uważam, że "mam inny organizm niż lesbijka". Nie uważam.
  2. Ale to się odnosiło do różnych organizmów kobiet i mężczyzn! Naprawdę nie wiem jak można się w tym zdaniu doszukać, że twierdzę jakoby kobieta hetero różniła się organizmem od kobiety homoseksualnej (???). W końcu one są TEJ SAMEJ PŁCI! Polecam czytać ze zrozumieniem i nie wymyślać rzeczy, które rzekomo twierdzę, żeby potem pisać jaki to się ma ubaw z moich wypowiedzi. Miłego dnia.
  3. @Butterfly923, masz fajnego męża. Zgadzam się z @Lilith, zachował się dojrzale. To normalne, że zabolały Cię słowa jego rodziny. Ale ich opinie nie mogą zawładnąć Twoim życiem, nie pozwól im na to.
  4. initium

    Wkurza mnie:

    Gdy ktoś tworzy własne fantazje na mój temat i później wykorzystuje je, aby mnie zaatakować.
  5. @doi, ze swojej strony kończę tę dyskusję, bo już zaczęła mnie nużyć. I tak od początku służyła jedynie przedstawieniu swoich stanowisk. Zwłaszcza że mam wrażenie, że żyjemy w dwóch zupełnie odmiennych światach. Odniosę się tylko do jednego: Może zamiast się uśmiechać i atakować chochoła, przeczytaj co napisałam. Gdzie ja niby stwierdziłam, że mam inny organizm niż lesbijka? Nigdzie tego nie stwierdziłam, bo tak nie uważam. Albo nie umiesz czytać ze zrozumieniem albo celowo manipulujesz moją wypowiedzią.
  6. Nie ma fragmentu. Z Twoich wypowiedzi wybrzmiewa przekonanie o ich potwierdzonej słuszności. Nie wiem co Ty rozumiesz przez ten "real". Różnica jest rzeczywista, bo rzeczywiście są ludzie, których pociągają osoby tej samej płci i do tego są w mniejszości w stosunku do tych, którzy odczuwają pociąg do osób płci przeciwnej. Poza tym sami się określają jako odrębna grupa. To że nie jest to związane z innym orgazmem czy wzwodem (:D), nie oznacza, że nie jest realne. To nie jest niczyja fantazja, te rzeczy dzieją się naprawdę. Płeć się opiera na tym, że mamy inne organizmy i tyle Reszta za tym podąża. No i to jest dla mnie właśnie ta spekulacja oparta na niczym. Różnica istnieje, ale nie powinna być podstawą dyskryminacji. Natomiast zaprzeczenie różnicom, różne działania z "wszyscy jesteśmy tacy sami" w tle nie tylko ignorują wiele specyficznych problemów, ale w ostatecznym rozrachunku wspierają dyskryminację. Jak nie ta grupa jest inna i można ją poddać dyskryminacji z tego powodu, to można to zrobić z inną grupą. Dlatego potrzebna jest depatologizacja różnicy. Ponadto dyskusją zawładnęła orientacja, a LGBT to różne przypadłości. Transkobieta w trakcie tranzycji czy nawet po, będzie różnić się od kobiety biologicznej nawet na poziomie rzeczywistości materialnej.
  7. W kwestii człowieczeństwa czy godności nie są inni. Ale jednak różnią się od większości np. orientacją. Różnica jest realna, problem polega na tym, że dla niektórych jest powodem do hejtu. Czasem brakuje nawet jakiejkolwiek refleksji, bo człowiek żyjący w małej społeczności, w której nie spotyka osób przyznających się do bycia LGBT, nie myśli o tym zbyt wiele, a może i wcale. Nie napisałam, że refleksja jest niemożliwa. Tylko musi się na czymś konkretnym opierać, nie może być oderwana od faktów i logiki, bo inaczej jest pozbawiona sensu. "Drążenie" w jakimś zbiorowym "umyśle" mgliście rozumianego mainstreamu, analizowanie jakichś rzeczy, które rzekomo są tam głęboko ukryte, dla mnie zaczyna być mało sensowną opowieścią, którą się bardziej samemu wymyśla niż opiera na tym, co rzeczywiście się dzieje w społeczeństwie. Albo spekulacją. Ale jeżeli coś jest spekulacją, to nie powinno się jej przedstawiać niczym udowodnioną teorię.
  8. Doi, zdaję sobie sprawę z pewnej narracji opartej na jakimś modelu psychoanalitycznym, którą tu przedstawiasz. Powstaje pytanie: dlaczego mam ją przyjąć. Zwłaszcza, że uważam, że jest w przeważającej większości błędna, oparta na tym co Ci się wydaje, jak choćby opowieść o "neurotycznej radości" - bez sensu z tym dyskutować, ponieważ to Twoja interpretacja, a nie żaden fakt. Dla kogo się kręci, dla tego się kręci. Może tworzyć zły obraz, ale to że człowiek popełnia błędy jest faktem. To kwestia odpowiedniego przekazu, żeby nie zrobić innym krzywdy, czego - przyznaję - wielu nie potrafi. Katolicyzm i chrześcijaństwo to są dwa różne terminy. A katolicyzm ludowy to jeszcze co innego niż to, co choćby ja wyznaję. W moim odczuciu społeczeństwo jest podzielone i taka też jest przestrzeń publiczna. Nie uważam też, żeby podział społeczny w naszym kraju przebiegał według kategorii katolicy vs. inni. Niektórzy mówią o podziale według wiadomo-których-partii, inni o wsi i miastach, problem według mnie jest złożony. Matriarchat nie istnieje (i nie wierzę, żeby kiedykolwiek miał w przyszłości zaistnieć), więc to nieistotne w kontekście rozmowy. Celem nie powinien być matriarchat ani patriarchat, tylko społeczeństwo dające możliwie najrówniejsze szanse wszystkim. Ten cel jest oczywiście niemożliwy do spełnienia w 100%. Rozumiem o co Ci chodzi, ale mnie ta interpretacja nie przekonuje. Nie wiesz czego mainstream tak naprawdę skrycie chce. Nie masz do tego dostępu. Ludzie są uprzedzeni najczęściej niejako "w spadku" po rodzicach i nie podejmują nad tym większej refleksji, zwłaszcza w grupach, w których nie są do tego zmuszeni. Poza tym czy tak naprawdę można w ogóle mówić o mainstreamie, który nie lubi LGBT, skoro 56% społeczeństwa popiera wprowadzenie związków partnerskich dla par homoseksualnych. Jesteśmy podzieleni niemal równo na pół. Nie wiem czy to kwestia ułomności przekazu internetowego, ale wyszło tak, że budzą też moją niechęć. Więc dementuję: nie budzą. Budzą społeczną niechęć, bo są mniejszością, są "inni", wymuszają na społeczeństwie swoim istnieniem i byciem "widocznym", żeby dostrzegło ich potrzeby, a tym samym zmuszają do zmiany np. wyeliminowania z języka (przynajmniej tego "kulturalnego") określeń takich jak "pedał", a grupom, które czerpały korzyści z tego, że są dyskryminowani się to nie podoba.
  9. To portal prawicowy. Poza tym autorka tematu, której działalność ogranicza się wyłącznie do tego wątku, jest najprawdopodobniej trollem, który przyszedł na forum nakręcać gównoburzę wokół tego tematu, wprowadzać dezinformację i kreować antagonizm (może też wypromować portal). Dlatego irytujący jest fakt, że niektórzy dali się wciągnąć w tę grę.
  10. Chyba nigdy nie widziałaś gospel Źle rozumiesz. To są Twoje wyobrażenia na temat chrześcijańskich wyobrażeń. Te względy historyczne to zabory, wojny i komunizm. Naprawdę sądzisz, że przepracowały? Żydzi na pewno nie. Niemcy do tej pory mają problem z tym, co zrobili podczas II wojny światowej. Poza tym "polscy chrześcijanie" to grupa tak pojemna... chyba serio nie myślisz, że większość z tych ludzi się tym zajmuje? Robią to ludzie zaangażowani - w różny sposób - w (skrajnie) prawicowe ruchy. Jakie to wygodne, wybrać sobie część tego, co kiedykolwiek myśliciele chrześcijańscy napisali o seksie i twierdzić, że z tego powodu nie jest to wartość chrześcijańska A tego, że wiele rzeczy, które pisał Augustyn nie jest uznawanych, to nie wiesz, prawda? Nawet nie próbuję, bo nie ma sensu. Rozumiem, że oczekujesz, że w centrum narracji religii ma być seks. Tylko nie wiem dlaczego. Uchwalanie Deklaracji, która zapewnia zupełnie niekontrowersyjne rzeczy osobom LGBT nie powoduje, że ktoś komuś będzie zmieniać płeć albo uczyć dzieci masturbacji. Nie powoduje też, że ktokolwiek musi zmieniać swoje wartości. "Wojna kulturowa" istnieje tylko w głowach osób, które są przeciwnikami działań równościowych. Przyznając, że wojna istnieje realnie, wchodzi się w ich narrację jako "przeciwnik rodziny" i tym podobne bzdury. Hetero też mogą. Żyjemy w systemie patriarchalnym, nikt nie może pozbyć się "obciążenia płci".
  11. 1. Pomijasz różnorodność środowiska. Już nie mówiąc o katolikach LGBT, którzy się zupełnie wyłamują z tej analizy 2. Radość jest bardzo chrześcijańska, choć w Polsce nie jest to tak widoczne, bo Polacy ogólnie nie są zbyt radosnym narodem i ze względów historycznych mają skłonność do martyrologii. 3. Seks jest akurat wartością w chrześcijaństwie. To brzmi homofobicznie Poza tym nie wszyscy chcą mieć dzieci. Dajesz się wkręcić w prawacką grę o wojnie wartości, która tak naprawdę nie istnieje. Na tym właśnie zależy przeciwnikom tej Deklaracji.
  12. initium

    Wkurza mnie:

    @liptint, wystarczy się rozejrzeć po wątkach, zwłaszcza "luźniejszych", niezaburzeniowych, i widać jakie są nastroje.
  13. Akurat książki Osho (których on sam nie pisał...) sobie zasłużyły, mało ambitna lektura, pełno tam truizmów i innych bzdur spod znaku "pozytywnego myślenia". Przecież to wierni przynosili te rzeczy. Pomyśl trochę. Raczej mało prawdopodobne, że któryś z nich będzie mieć w domu Koran
  14. initium

    Wkurza mnie:

    Wkurza mnie atmosfera niechęci do osób wierzących na tym forum.
  15. @xMariola, a co Cię w ogóle sprowadza na forum? Bo piszesz tylko w tym temacie, dlaczego?
  16. Proszę To prawda, mężczyzn bardziej zachęca się do podejmowania wyzwań czy rywalizacji, więc wcześniej i szybciej się tego uczą. Może im się podobasz i liczą na odwzajemnienie, więc bycie traktowaną jak kolega to zupełna odwrotność tego, czego oczekują?
  17. Obejrzałam. Prawda, mądrze mówi. Nie zgadzam się tylko ze stwierdzeniem, które gdzieś tam się pojawia, że ten ciągły lęk ma związek z biologią, to kwestia całej kultury, w której żyjemy. Kobiety dużo rzeczy robią "na wszelki wypadek", bo mężczyźni w wielu sytuacjach są postrzegani jako potencjalne zagrożenie (im bardziej obcy czy niewzbudzający zaufania, tym większe). Na przykład na wszelki wypadek trzeba się obejrzeć kilka razy idąc wieczorem ulicą, zwłaszcza jeśli wie się, że z tyłu idzie mężczyzna. Albo nie wsiadać do windy z typem, który się na ciebie gapi. Albo znać faceta odpowiednio długo, żeby nie bać się z nim spotkać w bardziej ustronnym miejscu.
  18. initium

    Witam się i ja..

    Cześć. Ale masz cudny avatar
  19. A nie jest tak, że to uciążliwe, ale mimo to uznaje się, że tak powinno być? Np. ktoś wie i widzi po sobie, że perfekcjonizm utrudnia życie, ale mimo świadomości tego, nadal uważa, że wszystko co się robi musi być idealne, bo uważa, że tak powinno być. Może to taka częściowa egosyntoniczność? To pewnie też jest rozciągnięte na jakimś spektrum. Są ponoć osoby z daleko posuniętym zaburzeniem osobowości, które nie szukają leczenia ani nie chcą nic zmieniać, bo w ogóle nie widzą problemu. Na przeciwnym biegunie pewnie są ci, którzy mają tylko cechy zaburzenia osobowości i widzą w tym problem. Jeszcze takie coś znalazłam: https://pl.wikipedia.org/wiki/Egosyntoniczność
  20. Z Roundupem jest histeria nakręcana przez Greenpeace, któremu on ideologicznie nie pasuje, bo jest związany z roślinami GMO. Ale już taki siarczan miedzi, który jest szkodliwy, toksyczny, jest ok, bo "naturalny" i stosowany w rolnictwie ekologicznym, które przecież ma być najzdrowsze i najlepsze dla środowiska (zwłaszcza gdy opakowuje w plastik każdego ogórka).
  21. To dosyć idealna sytuacja, a ja w takie nie wierzę, podobnie jak nie wierzę w to, że kiedykolwiek uda się całkowicie wyeliminować nierówności między ludźmi. Raczej chodzi o to, żeby polepszać sytuację na ile się w danym momencie da. Raczej nie, ale jeśli ktoś by ją kwestionował, to naturalnie poczuję się źle. Mam kompleks na punkcie wzrostu.
  22. Ale to nie jest argument za tymi kanonami, tylko raczej przeciw. Różne kobiety różnie wyglądają i to powinno być społecznie akceptowane. Nieważne czy chodzi o Chodakowską czy inną trenerkę. Chciałabym nie musieć się oceniać przez pryzmat kobiet, do których wyglądu nigdy się nie zbliżę. A jest presja społeczna, żeby się do nich porównywać i próbować żyć i wyglądać jak one. Można zmienić świat, przecież przemiany społeczne następują, oczywiście nie samemu, tylko po prostu dużo osób musi chcieć i coś robić w tym kierunku. Sorry, ale nie rozumiem skąd taka reakcja z Twojej strony. Odpisałam Ci tak jak odpisałam, bo w poprzednim swoim poście napisałaś to tak jakbym ja Ci zarzucała, że ważysz za dużo czy jesteś gruba, a tak nie było. Nie przyszłam do tego tematu oceniać niczyjej wagi, bo mnie ona nie interesuje, chciałam tylko obronić siebie i osoby podobne do mnie, bo mam wrażenie, że ludzie mają przekonanie, że jak ważysz 50 kg, to coś z Tobą nie tak, pewnie jesz za mało i inne bzdury. Tak, BMI mam prawidłowe i nie, nie głodzę się. Jakby można było, to bym się z kimś zamieniła, nie musiałabym ciągle jeść, żeby nie być głodna.
  23. Moim zdaniem wymusza. I nie chodzi o to, że nie warto ćwiczyć czy zdrowo jeść. Większość kobiet nie będzie wyglądać jak Chodakowska. Pytanie skąd to podejście i niska samoocena. Czy przypadkiem nie z oczekiwań społecznych, które są kształtowane przez różne trendy. Nie napisałam, że jesteś gruba. Nie uważam też, żeby moja waga była jakimś wyznacznikiem dla każdego. Ale nie jest nieprawidłowa, a mam wrażenie, że często tak jest interpretowana taka liczba kg To zależy ile to jest to "poniżej 50 kg".
  24. Miałam na myśli wykonywanie jakichkolwiek ćwiczeń, bo w chwili obecnej szczytem mojej aktywności jest bieg do autobusu. Nie chodzi mi o bycie "fit" (kolejny trend narzucający kobietom - i mężczyznom też - jacy mają być), rzeźbienie sylwetki itp.
  25. Spoko, a ja że można ważyć 50 kg i nie zawsze jest to równoznaczne z byciem chudzielcem. Albo wyglądaniem jak dziewczynka (to dla mnie bycie bardzo drobnym). Gdybym regularnie uprawiała sport, to pewnie ważyłabym jeszcze mniej. Ludzie komentują nie tylko to, że wg nich ktoś jest gruby, ale też że jest zbyt szczupły i trzeba go podkarmić.
×