Skocz do zawartości
Nerwica.com

123she

Użytkownik
  • Postów

    225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez 123she

  1. No tak przy aktywnym trybie życia to jedząc 1500 kcal i przybywając to dosłownie jest jak z powietrza. Mi się na tyle na escitalopramie metabolizm spowolnił, że dopiero z analogiem glp-1 to jakoś mi się zatrzymało. Większość ludzi tego nie jest w stanie ogarnąć umysłem ale trudno się mówi:) Mądry psychiatra powie pacjentowi, że lek, który zapisuje może spowodować takie skutki i trzeba kontrolować wagę. To jest jakiś ułamek pacjentów ale ja już sporo takich widziałam, którzy po kilkanaście- kilkadziesiąt kilogramów przytyli na leczeniu psychiatrycznym i tu niestety wychodzi brak wiedzy w społeczeństwie i także wśród lekarzy.
  2. Oczywiście, że po niektórych lekach w także z grupy psychotropowych można przytyć. Każdy ma inny ogranizm i na każdego lek inaczej działa także strasznie denerwuje mnie takie gadanie,że ja na leku x nie przytyłam/em to jest to już prawda objawiona… ja jak zaczęłam brać escitalopram to momentalnie zaczęłam przybierać na wadzę i żeby to zatrzymać to jestem teraz na diecie 1500kcal + biorę ozempic do tego. Coś mi ten esci odrobinę pomógł i dlatego chciałam móc go kontynuować nawet kosztem stałego bycia na dosyć restrykcyjnej diecie nawet leki z grupy ssri są podzielone na takie co maja niewielki wpływ na wagę, na te co mają średni i na te co duży
  3. 123she

    Koniec terapii

    Hej mam pytanie do tych, którym udało się ukończyć proces psychoterapii, jak wyglądało zakończenie. Czy dużo wcześniej wiedzieliście, że terapia zbliża się ku końcowi? Mieliście jakieś sesje zakańczające?
  4. Też myślę, że to jest koszmar... ale z drugiej strony to rozumiem, że się obroniłam w ten sposób. Fajnie, że ktoś napisał coś na ten temat, bo chyba nie jest tak dużo osób z tym się zmagających. A Ty jak długo pracujesz ze specjalistą?
  5. Dziękuje Ci, że się tym podzieliłaś. Jest mi bardzo przykro, że też masz tak straszne doświadczenia za sobą:( ale dla mnie to jest naprawdę budujące, że napisałaś, że coś Ci pomogło. Ja jestem na etapie, że gdzieś straciłam wiarę, że coś mi pomoże i kiedykolwiek będę jeszcze chciała żyć czy przestanę się budzić w nocy z krzykiem. Fakt, że naprawdę dużo miałam determinacji ale straciłam gdzieś nadzieję po 6 latach terapii przy 3-ciej terapeutce... i chyba bardzo potrzebowałam usłyszeć od kogoś, że może być lepiej.
  6. @nieprzenikniona no widzisz to co to jest 1 miesiąc przy 8 latach Wiem, że to nie to samo, bo inaczej jak człowiek wszystko "porozgrzebuje" na terapii i ma z tym zostać sam ale to jest jakieś światełko w tunelu. Ja też mam taki lek przed tym, że miałabym zostać sama a już tak bywało w przeszłości a nawet pojawiło mi się zwątpienie, że moja terapeutka mi nie wierzy w to co mówię tak jak się już też to zdarzało.
  7. No to ja dosłownie dzisiaj miałam odwołaną sesją, którą miałam mieć jutro:) Bardzo trudne to wywołało we mnie uczucia ale staram się z tym walczyć. Nie wiem jaka jest lepsza droga ja o tym nie mówię, bo jakby zakładam, że dla terapeutki to jest oczywiste, że dla mnie to jest jest łatwe. Raz tylko zdarzyło mi się jej wypomnieć jak właśnie po długiej przerwie odwołała sesje. Pamiętam, że pisałaś, że wróciłaś na terapie po długim czasie jak sobie wtedy radziłaś?
  8. Rozumiem Cię, bo też mam takie odczucia. Zresztą kiedyś wątek o tym założyłam jak bardzo byłam rozczarowana jak po długiej przerwie terapeutka jeszcze odwołała spotkanie. Poprzednia terapeutka mnie porzuciła nagle a byłam w permanentnym stanie chęci odejścia także się sobie nie dziwie, że tak reaguje. Przy każdej odwołanej sesji czuje duże rozczarowanie ale staram się nie robić terapeutce wyrzutów chociaż duże mnie to kosztuje;)
  9. @nieprzenikniona no to rozumiem teraz jak lek przestał na Ciebie działać to stąd te nowe poszukiwania. Może spróbuj sobie ustalić jakiś plan awaryjny na ten czas dopóki nie trafisz z odpowiednim leczeniem gdyby się niestety znowu pojawił kryzys? Mi w awaryjnej sytuacji pomagała rozmowa z kimś bliskim, o dziwo rozmowa z terapeutką obecną czy poprzednimi wcale mnie nie uspokajała.
  10. Nieprzenikniona a właściwie czemu masz tak często leki zmieniane? Żaden poprzedni jakoś w miarę nie działał?
  11. Hej ja zmagań się z dysocjacją i PTSD głównie za pomocą psychoterapii dziwnym zbiegiem okoliczności trafiłam na babeczkę, która się naprawdę na tym zna ale i tak nie jest łatwo a Tobie jak idzie?
  12. Nie poddawaj się! Z lekami nie jest łatwo dobrać sobie odpowiednie, ja teraz biorę escitaloprambi generalnie jest mi coś lepiej ale cera mi się popsuła i już kilka kilogramów przybyło:( ale było mi tak strasznie źle, że nie chce na razie nic kombinować i to zmieniać
  13. A ile masz lat jeśli mogę zapytać? Czemu myślisz, że nie znajdziesz partnera?
  14. Tych leków nie próbowałam. Mam taki niepokój właśnie wieczorem zdecydowanie silniejszy. Mam takie dziwne historię i to nie pomaga mi poczuć się bezpiecznie. Dzisiaj byłam u terapeutki wyszłam zdenerwowana i po drodze na przystanek zaczepił mnie człowiek, który wcześniej przez 2 lata mnie stalkerował (jeśli tak się poprawnie mówi) i na serio mi ręce opadły.
  15. Myślę, że najbardziej by mi pomogło jakbym teraz miała szczęśliwe życie. Wtedy miałoby to sens się męczyć a tak to nie mam już jakoś woli walki a naprawdę dużą miałam determinacje.
  16. Przykro mi, że Ci jest też tak ciężko:( Wiem, że to niesprawiedliwe ale dobrze, że chociaż trafiłaś dobrze i do psychiatry i psychologa. Ja to i z tym miałam duże przejścia
  17. Ja nie mogę zasnąć w nocy, coś się wydarzyło i tak z dnia na dzień przestałam spać. Biorę niestety zolpidem chociaż nie powinno się go długo brać ale nic innego na mnie nie działa:/ co dziwnego w dzień mogę zasnąć sobie na chwilę jak mam taką okazję i potrzebę
  18. Jakoś nie zauważyłam wcześniej Twojego pytania, nie mogę niestety zasnąć już prawie 3 lata i biorę coś na spanie. Tak poza tym brałam długo fluoksetynę troszeczkę mi zmniejszało odczuwanie negatywnych emocji. W ostatnim czasie dosłownie prawie z dnia nadzień pojawił mi się stan jak w ciężkiej depresji (prawdopodobnie blokowałam odczuwanie smutku i nagle to mnie dosłownie zalało) i teraz biorę escitalopram. W ogóle nie chciałam iść do psychiatry, bo nawet jak wcześniej próbowałam to z reguły to była porażka albo ktoś mi nie wierzył albo uważał, że ja nie mam na co narzekać. Teraz było na tyle źle, że sama już nie potrafiłam nic wymyśleć i poszłam do znajomej mojej terapeutki. Wcześniej terapeutka porozmawiała z panią doktor i powiedziała jej o co chodzi, żebym ja już nie musiała za dużo opowiadać.
  19. Jest tak jak piszesz to ciężkie i długotrwałe zmaganie a wręcz bym napisała męczenie się w niektórych przypadkach pewnie nawet do końca życia. Tylko jak jesteś kochana, masz swoją rodzinkę i dzieci to te zmagania mają jakiś sens. Gdybyś była samotna to pomyśl jakby to mogło wyglądać tak samo tylko znaaaaacznie gorzej.
  20. Ja mam zaburzenia dysocjacyjne po traumie i faktycznie mam podobne odczucia bardzo zmienia mi się odbiór siebie i rzeczywistości plus bardzo się wyłączałam także np. przez 2 lata nie widziałam jak moja obecna terapeutka wygląda a to jak ja wyglądam to dalej nie wiem. Mam nadzieję, że pocieszy Cię trochę to co napiszę, że masz najważniejszy moim zdaniem czynnik, który decyduje czy ktoś da sobie radę po traumach czyli aktualnie dobre życie. Patrząc po swoim przykładzie to tego się nie da przeskoczyć ja nie mam motywacji żeby dalej walczyć.
  21. Dzięki za odpowiedź. Z tego co pamiętam to mamy trochę podobne zmagania z dysocjacją i ja mam wrażenie, że u mnie 1x w tygodniu to trochę za mało a czasami są dłuższe przerwy z różnych przyczyn. Ostatnio się przestraszyłam, że historia się powtórzy i obecna terapeutka też mnie wyrzuci, bo to za trudne wszystko:/
  22. A jak mogę zapytać to czemu aż 3x w tygodniu się spotykasz z psychoterapeutą/tką? W sensie czemu tak?
  23. Pewnie jest tak jak piszesz. Jednym jest dane być szczęśliwym drugim niestety nie.
×