Skocz do zawartości
Nerwica.com

123she

Użytkownik
  • Postów

    208
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez 123she

  1. Kilka podejść robiłam coś więcej napisać ale nie jestem w stanie. Jest to za trudne póki co dla mnie:( Ale wracając bardziej do tematu to ciekawy mi się artykuł ostatnio wyświetlił, że ponoć często ludzie dobierają się w pary z osobą z tymi samymi zaburzeniami psychicznymi. Wyszło to w naprawdę dużych badaniach także musi coś w tym być. Osobiście to byłam zaskoczona. Naukowcy odkryli, że wybieramy partnera według zaburzeń psychicznych - GeekWeek w INTERIA.PL
  2. Wcześniej dla mnie rzeczywistość niewiele się różniła od snu (tak to sobie interpretowałam, że mam wyjątkowo realistyczne sny), czasem tylko miałam takie pojedyncze momenty, że czułam się naprawdę realnie i obecna. Ciągle miałam koszmary i często się budziłam z krzykiem. Unikałam sytuacji jakoś związanych z traumatycznymi wydarzeniami ale nie byłam wtedy tego świadoma. Nie znałam innego życia także nie wiedziałam, że to trochę inaczej powinno wyglądać. Poza tym to całkiem normalnie mi się żyło, dużo się uczyłam a w przerwach głównie chodziłam na imprezy (bez jakiś niemoralnych akcji i raczej bez nielegalnych substancji), często to takie alkoparty było ale taki wiek;) Przez ten czas jakby części mnie związane z traumami były uśpione mam wrażenie, że do czasu kiedy miałam zasoby, żeby jakoś sobie pomóc. Jak później będe miała czas to napiszę coś jak teraz mi się zmienia jak wychodzę z dysocjacji.
  3. Nigdy w ten sposób nie myślałam. Na początku przed wszystkim czułam się oszukana przez własny umysł. Nie wiedziałam kim jestem i czy te wszystkie lata kiedy żyłam jakby we śnie, nie będąc do końca kompletną miały jakąkolwiek wartość... Teraz jak już sporo czasu minęło to inaczej już na to patrzę. Myślę, że bez takiej ochrony nie miałabym żadnej szansy przetrwać.
  4. 123she

    Terapia

    Ja 160 zł i wydaje mi się, że to niedrogo jak na duże miasto
  5. Nie ma co zazdrościć takiego mechanizmu obronnego, bo to się pojawia w sytuacji nie do zniesienia. Miałam taki moment, że zaczęłam zauważać, że mam pewne trudności nie wiadomo czemu i też coś takiego się wtedy wydarzyło co sprawiło, że zaczęłam sobie przypominać. Miałam wrażenie jakbym obudziła się z długotrwającego snu. To nie był świadomy proces i szczerze mówiąc nikt przy zdrowych zmysłach nie wybrałby wyłączenia ochrony przed takim cierpieniem. Jak zaczęłam czuć te wszystkie powypierane emocje to z poziomu takiego, że czułam się całkiem szczęśliwa nagle zaczęłam marzyć tyko o jednym. Alone a nie próbowałaś jakoś zmienić tego stanu rzeczy?
  6. tak w skrócie to u mnie działał taki skomplikowany mechanizm obronny, że nie miałam świadomości swoich trudności, nie pamiętałam części swojego życia itd A generalnie ja sobie raczej w życiu zawsze dobrze radziłam to gdzieś to się wszystko spinało, że zupełnie nie podejrzewałam, że coś może być nie tak.
  7. Albo mam wysokie IQ i to mi dobrze kompensuje niedostatki A tak no serio to raczej poważne ale niekoniecznie widoczne na zewnątrz
  8. Szczerze mówiąc nigdy w ten sposób nie myślałam, że świat osoby z jakimiś zaburzeniami może się różnić od świata osoby pod tym kątem zdrowej. Może dlatego, że ja przez większość życia myślałam, że jestem wręcz idealnym przykładem normy. Tak mnie też raczej inni widzą, takich mam znajomych kolegów z pracy itd. Nawet nie znam tak prywatnie nikogo z jakimiś poważniejszymi zaburzeniami... Zastanawiam się czy mi z kimś kto ma też jakieś trudności byłoby łatwiej
  9. Spodobało mi się to sformułowanie, że ktoś planuje związek:) Nawet do mnie pasuje, mogę powiedzieć, że planuje związek ale mi póki co nie wychodzi
  10. Tak, ja chciałam wcześniej jeszcze coś dodać ale tak sobie mówię to już zaszło za daleko
  11. W sumie nie wiem jaka to jest normalna więź terapeutyczna, sporo książek przeczytałam ale o tym akurat nie wiele się dowiedziałam. Coś mam jednak przeczucie, że w terapii traumy może być specyficzna. Znalazłam na ten temat nawet szkolenie ale akurat termin mi nie pasował, może w następnej edycji mi się uda i coś się dowiem Ciekawa jestem kiedy mi to mi nie, bo nie chce się tak czuć:(
  12. Mi już prawie minął miesiąc bez terapii ale teraz z kolei jak mam już iść to nie chce za bardzo, dzisiaj do mnie babeczka pisała o zmianę terminu też od razu jakieś nieprzyjemne emocje to we mnie wywołało. Nie rozumiem tego kompletnie:( nie wiem czy zawsze w terapii traumy się taka dziwna wieź tworzy czy tylko u mnie
  13. Mnie to by chyba nie przeszkadzało. Trochę na zasadzie jak się ma naprawdę bliskich przyjaciół to się wieloma rzeczami z nimi dzieli. Ja znam szczegóły ze związków moich przyjaciółek o który nie chciałam wiedzieć;) No i jakbym się związała z kimś kto też ma przyjaciela z którym rozmawia o wszystkim to dla mnie jest jak najbardziej na plus.
  14. Zaciekawiło mnie to co napisałeś. Z czego u Ciebie wynika takie przekonanie chociaż sam chodziłeś na terapię i to długo?
  15. Teoretycznie jest to możliwe, że jakaś moja młodsza, „biedna” część ma relację z terapeutką jako jedyna osobą na świecie i stąd taka rozpacz. Jeszcze nie do końca jestem zintegrowana więc jest to możliwe
  16. Obawiam się, że jeszcze daleko nie zaszłam jak ciężko mi jest jak zostaję sama Mam tak jakoś dziwnie, że bardzo źle reaguje na odwoływanie terapii lub przerwę niespodziewaną ale nie jak sama muszę odwołać sesję. To jest takie nieprzyjemne uczucie, że jest mi przykro i czuję się zawiedziona. W żadnej normalnej relacji nie mam tak, raczej jestem bardzo wyrozumiała. Nie do końca to rozumiem ale nie chce tak się czuć:( Może ma to jakiś związek z tym że gdzieś podświadomie obawiam się że obecna terapeutka chce się mnie pozbyć tak jak to zrobiła poprzednia:/ No chyba bym wolała być uprzedzona wcześniej przynajmniej w takich przypadkach gdzie jest to planowana przerwa
  17. A ja się dzisiaj nagle dowiedziałam, że będę miała miesiąc przerwy w terapii, bo tak się ułożył mój urlop i urlop terapeutki. No i zestresowałam się tym bardzo. Wkurza mnie strasznie, że tak reaguje, nie cierpię się tak czuć:( Wkurza mnie też to, że mnie nikt nigdy nie traktuje poważnie, że jest mi aż tak trudno i np. powinnam trochę wcześniej wiedzieć że będę miała taka przerwę w terapii
  18. A mi się kojarzy, że oba są oryginalne z tym, że Zyban jest zarejestrowany do rzucenia palenia a Wellbutrin do leczenia depresji
  19. Zawód psychoterapeuty nie jest póki co usankcjonowany prawnie więc odpowiedzialność terapeutów w przypadku błędów podejrzewam, że jest żadna. To nie jest tak jak w przypadku lekarzy, że odpowiada się za błędy w sztuce medycznej. Znalazłam w jednym artykule zasady zakończenia terapii i m.in.:" Jest dobrze ugruntowaną tradycją, że od początku podjęcia leczenia lekarz (i terapeuta) jest prawnie oraz etycznie odpowiedzialny za proces terapii dopóki leczenie nie zostanie prawidłowo zakończone za obopólną zgodą; pacjent nie zrezygnuje z terapii lub lekarz nie wycofa się z odpowiednim okresem wypowiedzenia, albo nie zapewni ciągłości opieki nad pacjentem przez innego terapeutę. W przeciwnym wypadku naraża się na zarzuty porzucenia pacjenta. Zakończenie leczenia jest procesem o wiele bardziej skomplikowanym niż relacja między usługodawcą a klientem i wymaga szczególnej ostrożności i rozwagi ze strony lekarza. Przepisy prawne regulujące relację lekarz−pacjent niewątpliwie nie są w stanie opisać możliwej liczby trudnych sytuacji i to na lekarzu będzie ciążyć obowiązek zapewnienia właściwej opieki. Błędem zaniechania będzie przerwanie leczenia w postaci jednostronnego zerwania relacji lekarz−pacjent przez lekarza bez uzasadnionego wypowiedzenia lub bez zapewnienia alternatywnej opieki i w momencie, gdy zachodzi konieczność kontynuowania leczenia" "Nie rekomenduje się zakończenia leczenia w sytuacji, gdy u pacjenta pojawiły się myśli lub tendencje samobójcze albo gdy terapeuta ocenia, że pacjent może stanowić zagrożenie dla innych. Nagłe przerwanie leczenia w takich okolicznościach będzie mieć prawdopodobnie negatywny skutek. Od strony prawnej będzie to prawdopodobnie rozpoznane jako wycofanie się z użycia własnych kompetencji w sytuacji, w której są one najbardziej potrzebne. Właściwym będzie prowadzenie terapii do momentu, gdy lekarz upewni się o możliwości skorzystania przez pacjenta z terapii alternatywnej. Nawet w przypadku nieplanowego lub awaryjnego zamknięcia praktyki pozostaje obowiązek zapewnienia jak najlepszej opieki nad pacjentami." Także ewidentnie porzucenie przez terapeutę bez podania powodu czy wskazania osoby u której można kontynuować terapię jest błędem. Tak samo jak zakończenie terapii w przypadku myśli "s". No ale wracając do punktu wyjścia: nie ma ustawy o zawodzie psychoterapeuty to pewnie ciężko by było pociągnąć kogoś do odpowiedzialności nawet jakby się chciało. "Powody, dla których terapeuta nie może dalej prowadzić leczenia, powinny zostać omówione z pacjentem w sposób, który będzie dla niego zrozumiały i czytelny oraz pozwalający pacjentowi na zachowanie dla siebie szacunku." Jeszcze ten fragment ominęłam
  20. Czytałam te dwie pierwsze i są mega dobre, według mnie to najlepsze książki na temat zaburzeń dysocjacyjnych po traumie jakie powstały. Szkoda, że jeszcze nie są przetłumaczone na Polski, bo też jestem zdania, że wiedza wśród psychologów, terapeutów czy psychiatrów jest na ten temat mała. Ja mam takie przemyślenia, że gdybym nie była lekarzem, nie wiedziała dokładnie co mi jest ani nie miałabym trochę więcej możliwości niż przeciętny człowiek to szansa na to, że ktoś by rozpoznał co mi jest byłaby znikoma. Nie mówiąc już o znalezieniu jakieś realnej pomocy. Musiałabym mieć jakieś mega szczęście... Też mam takie doświadczenie, że terapeutka mnie zostawiła z dnia na dzień samą po 4 latach. Było to dla mnie straszne doświadczenie, bo było mi ciężko wtedy, cały czas myślałam o odejściu a tu nagle jeszcze zostałam sama z tym. Nie dostałam namiaru na kogoś innego, chociaż to takie minimum co terapeutka powinna była zrobić. Nie mówiąc już o tym, że zostawienie kogoś z dużym ryzykiem samobójstwa samego jest bardzo wątpliwe etycznie. No ale nie roztrząsałam tego, też nie pisałam złych opinii. Chciała mi pomóc ale nie umiała, zdecydowanie ją to przerosło. Do obecnej terapeutki dostałam namiar przez kogoś z uczelni, to pani profesor zajmującą się traumą i dysocjacją. Ją też czasami moja terapia przerasta ale próbuje i się nie poddaje. Niestety przez to, że dwie osoby do których poszłam po pomoc mnie "porzuciły" to zastało mi coś takiego, że boję się, że obecna terapeutka też mnie zostawi także powinnam podziękować tym osobom:/ za każdym razem jak mam odwołaną sesję to jest dla mnie trudne, nie ważne ile razy terapeutka powiedziała mi, że nie zrobi tak samo. A Ty jak długo chodziłeś do tej terapeutki, która Cię tak z dnia na dzień zostawia jak mogę zapytać?
×