Skocz do zawartości
Nerwica.com

minou

Użytkownik
  • Postów

    848
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez minou

  1. Dlaczego? Chyba pomyliłaś świadomość z introspekcją. Sposób myślenia dziecka jest nieco odmienny od sposobu myślenia osoby dorosłej. Przeważnie dziecku towarzyszą lęki przed postaciami paranormalnymi i magicznymi, dorosłemu nieuświadomione treści napływające od wewnątrz (o ile nie jest schizofrenikiem bądź osobą infantylną). Przypuszczam, że Twoja świadomość stała się ciągła dopiero mniej więcej w 3 bądź 4 roku życia i w rzeczywistości nie pamiętasz swoich reakcji. No, tak na pewno nie pamietam nic do tego wieku, ale odkad pamietam, to ten strach jest taki sam, inny niz ten zwykly, realny. Mi sie jednak wydaje, ze jak dziecko wykazuje objawy zaburzen psychicznych bez podstaw w rodzaju uraz glowy, trauma, przemoc w rodzinie itd, to bardziej prawdopodobne wydaje sie genetyczne/somatyczne podloze tego zaburzenia, niz fakt, ze u przedszkolaka wystepuje silny konflikt miedzy podswiadomoscia a swiadomoscia. Szczegolnie, ze tp chyba trudno porzadnie i rzetelnie zbadac, opisac i udowodnic naukowo.
  2. Hej ponownie :) Udalo mi sie odczytac Twoja wiadomosc i odpisalam, ale nie wiem czemu jest w folderze "do wyslania" i jest kolo niej napisane, ze zostala wyslana, ale nie ma jej w folderze wyslanych. Nie mam pojecia, co jest w tym nie tak. Popatrze jeszcze pozniej z komutera, bo ma tablecie czasem cos swiruje. Pozdrawiam
  3. No i o tym pisalam we wczesniejszym watku - burdel i nieodpowiedzialnosc, jeden mowi tak, drugi inaczej, ale zadnego do odpowiedzialnosci nie pociagniesz, bo kazdy ma swoj gabinet, swoje zabawki a innych lekarzy, czy powiedzmy jakies ogolnie przyjete standardy w leczeniu maja w doopie. Ja jednak dalej uwazam, ze dopoki nie zabrnales za daleko w swoja nerwice, potrzebujesz przede wszystkim pomocy psychiatry, a nie rajdu po lekarzach. Niezaleznie od tego, czy masz jakas konkretna dolegliwosc, czy nie, zamartwianie sie tez nie jest zdrowe.
  4. A powiedz mi czy przy refluksie masz bóle gardła czasem jak wstajesz? Zaczerwienione mam od długiego czasu ale dopiero parę miesięcy temu zacząłem to wiązać z refluksem. Ja obstawiam że ta zgaga to po anafranilu. Zasycha mi w ustach po paru minutach bez picia, muszę odstawić to cholerstwo ale sie boję samemu. Nic dobrego mi ten lek nie dal a po takim czasie powinien cos poprawic. Przy refluksie mozna miec bardzo podraznione gardlo. W sumie powiklan refluksu jest calkiem sporo, az do zalapenia zatok, ucha srodkowego, pluc, czy boli w klatce piersiowej przypominajacych objawy choroby wiencowej. Jak dlugo bierzesz anafranil? Mi sie poprawilo bardzo po ok miesiacu, ale skutki uboczne mialam tragiczne. Potem inny lekarz mi powiedzial, ze anafranil to gooofno starego typu i sie pytal, kto to jeszcze wypisuje. Ale widze tu po watkach, ze wypisuje sie go bardzo czesto i jednak wielu osobom pomaga.
  5. mark123 to brzmi logicznie :) Rabinizm ale skoro wystepuje dysonans pomiedzy swiadomoscia, a nieswiadomoscia, to zaklada sie chyba, ze poziom swiadomosci musi byc spory. Wiec jak mozna chorowac na nerwice od malutkiego, tak, ze ten charakterystyczny strach pamieta sie od zawsze? Male dzieci chyba nie maja na tyle duzego poziomu swiadomosci, by moc spychac celowo przekazy z podswiadomosci?
  6. Cal 1. Nie chodzi o to, ze powinnas z automatu go odpuscic. Ale kazdy z nas wie, ze choroba wplywa na partnera, dzieci, rodzine. Nie jest powiedziane, ze nigdy nie bedziesz z nim szczesliwa, nikt nie ma szklanej kuli, wiec takie gdybanie jest bez sensu. Ale na pewno Twoj zwiazek bedzie trudniejszy, niz zwiazek z osoba zdrowa. Skoro staz zwiazku jest niedlugi, wspolne zobowiazania male, to po prostu masz szanse, by sie zastanowic. Jesli nie jestes pewna, czy to ten jedyny, to moze faktycznie lepiej dac sobie spokoj. A jesli jestes pewna, ze to wlasnie ten, ktorego kochasz, to badz przy nim, walcz o te milosc, ale musisz postawic jasne granice, poza ktore nie wyjdziesz. Jesli on nie bedzie sie leczyc, jesli ten zwiazek bedzie Cie wykanczac, to nie ma sensu. 2. Teoria, ze on Cie zdradza, jest z palca wyssana. Bez sensu. Czlowiek chory, z domu nie moze wyjsc, i co, wybral sie na dooopy? Nie ma mowy. Ale racja jest, ze skoro on seksu uzywa jako rozladowania napiecia, to utrwali taki model, ale on przestanie wystarczac, a on moze sobie pomyslec, ze z inna kobieta ten efekt wroci. 3. Ja tez nie uwazam, ze on sie Toba bawi i wykorzystuje do seksu. W ogole mam wrazenie, ze "na zachodzie" takie podejscie wystepuje duzo mniej. W Polsce nadal jestesmy "bardzo katoliccy" facet bierze, kobieta daje, on jest kozak, jesli zaliczy, a kobieta, no coz, latwa. W innych krajach gdzie rownouprawnienie jest lepiej ugruntowane, seks jest traktowany bardziej jako wspolna przyjemnosc i zarowno kobiety jak i mezczyzni korzystaja z tego bez pietnowania. Watpie, zeby ktos udawal milosc tylko po to, zeby podymac 2 razy w tyg. Przeciez jak byl zdrowy, to mogl isc do brau i poznac kogos bez zobowiazan i tak w kolko, co za problem. Jednak to, ze Wy w zasadzie nie macie ze soba stalego kontaktu, rozstaliscie sie w klotni i zadne sie nie odzywa, to jest po prostu niedojrzale i takie rzeczy w powaznym zwiazku sie nie zdarzaja. Nie mam pojecia, co Ci w tym temacie doradzic. Trzymaj sie, najlepiej umow z jakas kolezanka, wyjdz z domu, idz sie rozerwac, do kina itd i daj sobie czas. Jak troche ochloniesz, to spojrz na to z dystansu i moze wtedy podejmiesz jakies sensowne decyzje. Nie ma sensu siedziec w domu i plakac, to nic nie da jemu ani Tobie.
  7. Aligheri wlasnie zastanawialam sie, czy jak ktos jest osoba bardzo spontaniczna, uczuciowa itd, to czy nie latwiej jej "poplynac" i dac sie poniesc np atakowi paniki, czy moze to bez wiekszego znaczenia i ludzie bardziej zamknieci w sobie i wycofani maja tak samo czesto ten problem. wieloraki z tego, co rozumiem Twoja wypowiedz, to chodzi o nieakceptowanie nieprzewidywalnosci swiata itd? Na pewno perfekcjonizm i potrzeba kontroli to swietne tlo dla nerwicy, ale ja w sumie tak nie mam. Ja widze spory porzadek w przeczywistosci, nawet jak go nie szukam, wlasnie dlatego, ze biore pod uwage to, ze dzieja sie tez rzeczy bez sensu, bez celu, nielogiczne, zle, szkodliwe i na wiele z nich nie mamy wplywu. prozac_nation ja akceptuje fakt, ze jestem chora, mam to od dziecka, poza tym no trudno, choroba nie wybiera Ale ciezko mi zrozumiec i zaakcpetowac absurladna forme tej choroby. Mam wrazenie, ze te "nieprawidlowe" mysli i emocje to taki szlak biochemiczny w mozgu. Cos jest nie tak z rownowaga biochemiczna i stad reakcja - nerwica, depresja. Bo nie bardzo widze podstawy psychologiczne, chora jestem odkad pamietam, a mialam normalne dziecinstwo i kochajacych rodzicow, wiec wychodzi mi na to, ze cos w moim umysle nie funkcjonuje tak jak trzeba. Psychiatra tez tak twierdzi, jakas nadmierna reakcja na kortyzol, ale z kolei terapia uczy nad tym lepiej panowac, szczegolnie nad stresem i jest super przydatna. Ale jak to sie ma do osobowosci? Czy ona tez jest calkowicie sterowana chemia, skoro moze sie zupelnie "rozsypac" pod wplywem niektorych chorob psychicznych? A jesli tak, to dlaczego da sie miec i zdrowe i chore mysli jednoczesnie? Tella w sumie to nie wiadomo. Do tej pory nie ma zgodnosci, co ma wiekszy wplyw, wychowanie, czy geny. Jak w domu jest patologia, to oczywiscie wplywa bardzo negatywnie na ksztaltowanie osobowosci dziecka, ale przeciez z drugiej strony dziecko to dziedziczy tez geny po nieprawidlowo funkcjonujacych rodzicach. Czytalam, ze pomijajac skrajne sytuacje, traumy, dlugotrwala przemoc, to jednak geny maja najwiekszy wplyw na to, jacy jestesmy. Oczywiscie, na pewno jest cala masa wyjatkow. Ja jak pisalam mialam normalny dom, zadnej wiekszej traumy.
  8. Wiecie moze, czy sa jakies badania, teorie na temat tego, jak sie rozne zaburzenia "komponuja" z roznymi typami charakterow? Nigdzie nie czytalam nic na ten temat, a jestem ciekawa, czy w ogole ktos sie tym zajmuje. Ja mam nerwice lekowa odkad pamietam, wiec ten strach dlugo wydawal mi sie naturalny, bo nie znalam nic innego, ale odkad wiem, ze to nerwica, a nie cos normalnego, to mam silne wrazenie, ze nerwica w ogole nie "pasuje" do mojej osobowosci. Mam taki poukladany, analityczny umysl, uwielbiam statystyki, nie lubie bezsensu, a moje nerwicowe reakcje sa oczywiscie bezsensowne. Strasznie mnie to czasem frustruje. Czesto mam wrazenie, ze jakas czesc mojego umyslu przezywa te nerwicowe emocje, strach, zmartwienie, tworzy sobie rozne absurdalne obrazy, podczas gdy inna czesc mojego mozgu na bierzaco to analizuje, klasyfikuje j odrzuca jako niedorzeczne. Dzieje sie to jednoczesnie, nawet podczas ataku leku, jakby wtedy tok mojego myslenia dzielil sie na dwoje, jeden byl chorobowy, a drugi moj, rozsadny i rzeczowy. Dlatego tez postrzegam chorobe jako "cialo obce" w moim umysle, a nie czesc mnie (jednoczesnie nie mam nigdy wrazenia rozdwojenia jazni ani nic w tych rzeczy, ale nerwica to tak jakby "obcy wplyw"). Czy Wy tez tak to odczuwacie i to jest typowe, czy to zalezy od osobowosci chorujacej osoby? Czy np osoby bardziej uczuciowe, spontaniczne przezywaja gorzej taki np napad paniki?
  9. Ja tez mam tak, ze jak mam cos ciekawego do roboty, to mi zaraz nerwica przechodzi. Np jak bylam nastolatka, to caaaaaly tydzien cos mi bylo, ale w weekend zdrowialam cudownie wprost i moglam imprezowac
  10. Zarowni depresja jak i leki na nia moga tak dzialac. Ja odsypialam popoludniami. Jak organizm sie przyzwyczai calkiem do lekow, to powinno przejsc. Moze wez sobie L4 na jakas grype czy cos i wypocznij. P.S pokazuje mi wiadomosc, ze dostalam cos na priv od Ciebie ale za cholere nie umiem wejsc w ta wiadomosc, jakby byla pusta. Albo ja cos zle robie, albo kolejna rzecz, ktore nie dziala na safari.
  11. Ja w poniedzialek ide do ginekologa. 1 grudnia ide do lekarza zrobic proby watrobowe, ze wzgledu na valdoxan, ktory biore. A 10 grudnia mam laryngologa. To by bylo na tyle, jelsi chodzi o moj plan badan. Choc jesli katar, gula w gardle i pobolewanie w uszach sie nie skoncza, to poprosze mojego lekarza przy okazji tych prob watrobowych, zeby zrobil mi od razu wymaz z gardla, moze to jakas bakteria. Wydaje mi sie niestety, ze w kazdym z tych przypadkow nie skonczy sie na 1 wizycie - musze zbadac hormony, watrobe kontrolowac co kilka tyg, a u laryngologa tez pewnie pare badan trzeba bedzie zrobic. Jak Wy znajdujecie na to czas wszystko? Ja juz nie wiem, jak ukladac swoj kalendarz, choc pracuje na czesc etatu. Ciagle nie mam czasu, chodze z corka na joge dla mam z dziecmi, poza tym ona chodzi na taniec, synek ma logopede, rehabilitanta od autyzmu, mam zaplanowane 2 kursy, a jeszcze trzeba znalezc czas na ten rajd po lekarzach. Musze zreszta zakonczyc ten rajd jak najszybciej, bo chce zmienic prace, juz widze jak nowy pracodawca bedzie zachwycony jak mu zaprezentuje moj grafik badan i co chwila bede brac wolne. Jak Wam sie to udaje??
  12. minou

    Objawy nerwicy

    Bylas badana w kierunku epilepsji?
  13. Cal, kochana ja podkreślę jeszcze raz to, co juz pisałam. Uważaj na siebie sama w tym wszystkim. Zrozum prosze Cie jak najszybciej - Ty nie możesz mu pomoc, Ty możesz co najwyżej byc przy nim, jak on sam sobie bedzie pomagać. Jak jyz jest sie chorym, to zeby żyć normalnie, trzeba byc odpowiedzialnym, zdecydowanym sie leczyć i w pewien sposób dojrzałym emocjonalnie. Jesli ktos z charakteru jest np leniwy, niezdecydowany, zwalający winę i odpowiedzialność na innych, bedzie mu cieżko sie wyleczyć. Tu trzeba samozaparcia i dojrzałych decyzji, swoich decyzji. Absolutnie, ale to absolutnie nie możesz przejmować roli mamusi w związku, która synka zaprowadzi za rączkę do lekarza i bedzie pilnować łykania tableteczek. Jesli chcesz w nim miec partnera na przyszłość a nie wiszącego na Tobie dzieciaczka, to musisz z gory ustalić zasady - Jestem z Toba, wspieram Cie w Twoich decyzjach, ale to Ty masz te decyzje odnośnie swojego zdrowia podejmować. I moze teraz wydaje Ci sie to okrutne, ale jest dobre i dla Ciebie i dla niego - nie dawaj sobie wciskać kitu typu przepraszam, ze sie tak ze mna męczysz, uleczasz mnie itd. Musisz postawić mu warunek, ze sie weźmie odpowiedzialnie za swoje leczenie. Nie ma, ze boli. Chce byc zdrowy, musi sie leczyć. Inaczej bedzie to wykorzystywanie Ciebie i Twojej dobrej woli. Ty nie jesteś i nie powinnaś byc wygodna przystania. Ty jesteś partnerka. Od razu pozbądź sie tego nastawienia dobrej samarytanki.
  14. Heh dzieki Cal, staram sie, ale wiesz, jakby nie to cholerstwo, ta nerwica, to pewnie byloby lepiej. Co do seksu to leki z tej grupy zabijaja ochote, u wiekszosci przynajmniej na poczatku. Ja aktualnie pierwszy raz od chyba 10 lat zdecydowalam sie wziac leki, mam oczywiscie moja nerwice, ale tez umiarkowany epizod depresji. Dostalam lek, ktory nie wywoluje prawie skutkow ubocznych oraz nie wplywa na zycie seksualne. Nazywa sie Valdoxan, z tego co czytalam na angielskich forach, to jest nawet chetnie przepisywany, wiec chyba w Szkocji tez, zawsze mozna spytac lekarza, czy by nie byl odpowiedni. Lek ten zapisywany jest na nerwice lekowa i na depresje, ale sa pewne watpliwosci co do tego, czy on dziala, czy nie. Ja jestem zadowolona, duzo lepiej spie i mam lepszy nastroj, prawie sie tez nie boje. W ogole z lekami w psychiatrii jest ruletka, jednemu pomaga ten, innemu szkodzi itd, trzeba czesto dobierac metoda prob i beldow.
  15. Cal, jak juz pisalam, moja choroba nie jest mocno nasilona, nigdy nie mialam az tak ciezkiego epizodu, jak Twoj chlopak. Dodam, ze tez sporo palilam i po tym pojawialy sie natrectwa, albo odrealnienie. Ale jak przestalam palic, to to wszystko dosc szybko zniklo. U osob z predyspozycjami marihuana moze wyzwalac leki i depresje, ale badania pokazuja, ze zastosowanie marihuany w medycynie daje wiele pozytywnych skutkow, wiec tu do konca nie wiadomo. Ja na wszelki wypadek juz od wielu lat unikam uzywek. W niewielkich ilosciach alkohol nie wydaje sie byc szkodliwy, nie do upijania sie, ale jakis jeden drink czy dwa od czasu do czasu. Alkohol wykazuje silne dzialanie przeciwlekowe, podobno u niektorych nawet porownywalne do slabszych benzodiazepin. Co mi pomaga: Taka zwyczjana higiena zycia jest bardzo wazna. Trzeba sie wysypiac, trzeba zdrowo jesc, niedobory wit D, b12 czy kwasow omega moga miec spory wplyw na chorobe, dobrze jest uprawiac jakis sport, bo wydzielajace sie endorfiny poprawiaja nastroj. Trzeba koniecznie umiec sie odstresowac. Trzeba poznac swoja chorobe, by wiedziec, kiedy wraca, kiedy jeszcze sobie radzimy, a kiedy juz trzeba wrocic do lekow. Trzeba sie nauczyc odroznic te chorobliwe mysli od tych normalnych. Np czy boimy sie wyjsc po ciemku ze zwyklego zdrowego rozsadku, czy moze po prostu choroba znow wrocila. Nie chcialam Cie az tak nastraszyc. Ja zyje normalnie, mam meza, dzieci, calkiem dobre wyksztalcenie, rozwijam jakastam kariere, mam przyjaciol, hobby itd. Ale dla mnie to po prostu jest niesamowicie frustrujace, ze nie moge polegac do konca na swoim mozgu. Mam wrazenie, ze w jakis sposb zawodze meza, ze moze czasem daje dzieciom nie taki przyklad, jak bym chciala. Ze na kontrolowanie choroby marnuje energie, ktora jestem winna rodzinie i takie tam
  16. Cal, Ty nie robisz nic nie tak. Masz racje, to jest duzo gorsze od choroby fizycznej. Ze swojego doswiadczenia i obserwacji innych chorych to jest troche tak, jakby wygladalo sie tak samo, ale bylo sie juz kims zupelnie innym. To jest najgorsze, ze niestety chory czlowiek czesto nie jest soba, a to tez znaczy, ze cechy, za ktore go kochalas, znikaja. Nie chce Cie straszyc, ale chyba musisz wiedziec, na czym stoisz. Leki maja cala mase skutkow ubocznych, ale lepiej je brac, niz calkowicie odplynac. Co do dlugofalowych skutkow ubocznych, to nie wiadomo, u niektorych rozwijaja sie problemy dlugotrwale, brak emocji, odczuwania, u innych nie. Terapia jest bardzo wazna. Jak ktos ma nerwice, to ja ma i nigdy nie wiadomo, kiedy znow dopadnie, ale ma terapii uczymy sie zapobiegac nawrotom, lub w pore je rozpoznac, Mozna nauczyc sie ja kontrolowac, mozna trzymac ja w ryzach, mozna latami zyc normalnie. Ale problem w tym, ze nerwica wychodzi w stresowych momentach, nikoniecznie negatywnych, rowniez pozytywnych, jak slub, narodziny dziecka itd. A to moze oznaczac, ze partner chory na nerwice rozchoruje Ci sie w samym srodku kolowrotka, przeprowadzki, ciazy, przygotowan do slubu i zostaniesz ze wszystkim sama i jeszcze jemu bedziesz musiala pomagac. No i oczywiscie ryzyko, ze Wasze dzieci odziedzicza po jego rodzinie problemy, jest ogromne, skoro piszesz, ze on choruje, brat choruje, wujek itd. Pisze Ci to jako osoba, ktora choruje na nerwice lekowa od dziecka. To trudna choroba, nawet nie wiesz, ile energii ja poswiecam na codzien, by moj maz, moje dzieci, rodzice nie odczuwali tego, ze ja nie mysle i nie reaguje normalnie. Mam to szczescie, ze mam spora samokontrole i umiarkowanie nasilona chorobe, ze ona w ogole da sie kontrolowac, ale mam tez trudne momenty. Jestes mloda, musisz tez bardzo uwazac na siebie, bo partnerzy osob z problemami psychicznymi czesto tez zaczynaja miec depresje, leki. Nie obwiniaj sie o jego chorobe, nigdy. I pamietaj, ze jesli to Cie bedzie przerastac, to musisz szukac pomocy tez dla siebie, pogadac z kims, moze z psychologiem, on Ci wiele wyjasni. Powodzenia
  17. Jesli praca wykancza psychicznie i powoduje duzy stres - to trzeba ja zmienic. Osoby cierpiace na depresje, nerwice zwykle bardzo zle znosza dlugotrwaly, codzienny stres, wiec praca, w ktorej masz duzo na glowie i na dodatek nieprzyjemna atmosfere z kolegami to dla Ciebie takie powolne zabojstwo. Powinienes na pewno probowac sie uporac ze zlymi dosiwadczeniami, wysmiewaniem i odrzuceniem, samobojstwem ojca. To okropne, jak takie rzeczy sie ciagna za czlowiekiem w doroslym zyciu. Mozesz zbadac poziom wit D, jej niedobor powoduje sennosc, zmeczenie, obnizony nastroj, czasem tez bole i slabosc miesni. Skup sie na tym, by nie krzywdzic ludzi, ktorzy sa po Twojej stronie (zdrady!) bo strzelasz sobie w stope czyms takim. Dbaj o bliskich, warto :)
  18. Sprobuj zrobic tak: postanow sobie, ze na 2-3 miesiace robisz sobie urlop od badan, za to odwiedzasz psychiatre, zaczynasz leczenie i terapie. Nie ma sensu dalej brnac w diagnostyke, skoro prawdopodobnie Twoj glowny problem to nerwica. Skup sie na leczeniu tego, czego jestes pewien, a nie szukaj tego, czego zapewne nie ma. Na razie oddalasz sie od rozwiazania a nie przyblizasz. Wyciagnij wnioski z tego, co tu czytasz, z nas. Teraz Ci sie wydaje, ze jak bol w brzuchu przejdzie, to bedziesz mogl odetchnac z ulga i stwierdzic "to jednak tylko byla nerwica". Ale nerwica ot tak nie zniknie. Jak wyjasnisz ból w zebrach, pojawi sie inny objaw, to sie nie konczy. Jedyne wyjscie to opanowac nerwice, na tym sie skup. Inne badania nie uciekna. W 2-3 mies sie okaze, jesli Twoje objawy sie nasila i dojda nowe dajac obraz konkretnej choroby, to poznasz diagnoze. Ale pewnie dalej bedziesz tylko mial nieokreslone bole to tu to tam, bo prawdopodobnie nic Ci nie jest - oprocz nerwicy. I to nerwice powinienes leczyc.
  19. Z doswiadczenia Ci napisze, ze czas leczy rany. Banalne, ale prawdziwe. tez bylam w sytuacji, wktorej ktos juz nie chcial ze mna byc, a mi sie to wydawalo koncem swiata. Wyladowalam u psychiatry, dostalam leki przeciwdepresyjne, powoli zajelam sie swoimi studiami, innymi sprawami i po paru miesiacach zdalam sobie sprawe, ze sie bardzo, ale to bardzo ciesze, ze ta osoba juz nie jest przy mnie. Jak spojrzalam na to z dystansu, to zobaczylam, ze ta osoba byla zupelnie bezwartosciowa i ze niepotrzebnie zmarnowalam kilka miesiecy na leczeniu i zamartwianiu sie teskniac za nia. Przede wszystkim leki masz brac regularnie, zaprzec sie i codziennie je lykac, porpawa przyjdzie, ale moze dopiero za miesiac, moze za dwa. Co masz do stracenia? W sumie nic, skoro i tak zamierzasz sie zabic, to czemu chwile z tym nie poczekasz, z tym zawsze zdazysz, a najpierw wylacz myslenie, wlacz autopilota, zacznij brac leki, chodzic do pracy, nie zastanwiaj sie na razie po co i na co, nie mysl za duzo. Gwarantuje Ci, ze za jakis czas wiele, ale to wiele sie zmieni. Pamietaj, ze jak sie zabijesz, to zostawisz dziecku traume na cale zycie. A jak sie nie zabijesz, tylko porzadnie przeleczysz z depresji i poukladasz sobie zycie na nowo, to zobaczysz, ze wspominajac ten okres nie bedziesz mogl sie nadziwic, jak mogles chciec sie zabic z powodu osoby, ktora w ogole nie jest tego warta. 3 maj sie. Nie Ty jeden tak miales. Ty tez z tego wyjdziesz.
  20. amandia moze RafalXX ma dla Ciebie calkiem sensowna rade - skoro nie umiesz sie powstrzymac od macania, to moze wykorzystaj swoje zainteresowania w przyjemniejszy sposob Na pewno bedziesz zdrowsza i mniej zestresowana. agapetos czy masz zdiagnozowana nerwice i miales wczesniej objawy hipochondrii, czy to pierwszy raz? Bol w lewym podzebrzu i lopatce to jak najbardziej moze byc jakis problem z trzustka, ale tutaj potrzebna by byla tomografia (czy tam rezonans, ja nie odrozniam), bo na usg trzustki nie widac. Moze tez byc sledziona, nerka, kregoslup. Ale tez wcale nie jest powiedziane, ze problem jest powazny. Stres zaburza funkcjonowanie wielu narzadow. Ardash ja sie zgadzam z tym, co piszesz. Placimy podatki, mamy ubezpieczenie, ale niestety dostep do leczenia nierowny. 7 lat temu na krotko wrocilam do Polski, tam urodzila sie moja corka. Corka miala ciagle jakies biegunki, czasem z krwia, jako niemowle. Miala tez nieprawidlowe napiecie miesniowe. Oczywiscie rehabilitacja - prywatnie, alergolog - prywatnie, gastroenterolog - prywatnie, wszystkie wizyty prywatnie, bo czas oczekiwania to wiele miesiecy. Na dodatek w zasadzie zadnych badan, bo na testy z krwi za mala, bo na jakies inne nie ma sensu, a krew to po co badac, kloc takie biedne dziecko, wiec wszystko wygladalo tak, ze wchodzilam z niemowleciem do gabinetu, lekarka ogladala je, sluchala co ja mowie, i mowila np alergia!, albo moze pasozyty jakies. A badania? Nieee, prosze sprobowac podac probiotyk, witaminki, syropki, 200 zl sie nalezy za wizyte, lek wypisany bez znizki, bo to musialoby byc na przewlekle, a do przewleklych to trzeba tych badan, a skierowania nie dam, bo nie. Wiec kolejny specjalista, tez prwyatnie, zuplenie sie nie zgadzal z poprzednia pani doktor, mial swoje pomysly, swoje syropki, swoje teorie - jak w kiepskiej komedii omylek. Absurd totalny juz byl, jak kochajace babcie zaplacily za jakies badnia z wlasnej kieszeni, w ramach prezentu dla dziecka, bo my w pewnym momencie bylismy juz lekko splukani, Na sama mysl i wspomnienie strzela mnie kvrwica na ten system. Wyprowadzilam sie z dzieckiem do Danii, poszlam do lekarza, skierowanie na testy na alergie dostalam od reki, moglam sie umowic juz na nastepny dzien, okazalo sie, ze dziecko nie ma zadnej alergii, byla wiec leczona w tym kierunku zupelnie niepotrzebnie. Oczywiscie widze tez minusy tutejszego systemu, a raczej jeden glowny - totalne wyluzowanie. Nic Ci nie jest, samo przejdzie, daj spokoj, wez paracetamol. A moze nawet nie bierz, po co sie truc, napij sie rumianku, idz pobiegac Bubu77 ja teeeez! ja tez jestem wielka fanka slodyczy, narkoman cukrowy jak nic. Ale trzymamsie w ryzach. W SE to masz sporo mozliwosci. Cukier kokosowy zamiast zwyklego, stewia w tabletkach, stevia w plynie, slodycze bez cukru i wszystko takie EKO i ceny przystepne. Bylas zmeczona jak dostawilas cukier, bo po prostu jestes od niego uzalezniona. Ale cukier w nadmiarze zwieksza podatnosc na depresje. Nie mowiac o szeregu innych chorob. Ja sie wzielam troche za siebie i mam takie same zasady jak dla dzieci - slodycze tylko w weekendy. No dobra, oszukuje troche jak dzieci spia. Zastepuje powoli wszystko stevia, teraz wlasnie chce kupic stevie w plynie i piec sama buleczki, ciasta zamiast kupnych slodyczy.
  21. Sam lek pomogl mi, ale z wielka ulga go odstawilam. Skutki uboczne: Spalam ok 18 godzin na dobe. Od poczatku az do konca brania leku, 2 miesiace. Musialam cyrklowac tak, zeby konieczne rzeczy zalatwic w te 6 godzin, kiedy bylam przytomna. Nie moglam jesc. Mialam tak sucho w ustach i tak zacisniete gardlo, ze w niektore dni udawalo mi sie przelknac pol malej kanapki. Schudlam do 48 kg, wygladalam jak trup. Mialam tak okropnie sztywne miesnie, ze po wybudzeniu musialam sie najpierw bardzo powoli rozruszac, wstac moglam dopiero po ok pol godziny a i to czasem na czworaka, bo nie moglam sie wyprostowac Strasznie sie pocilam. Strasznie. Ciagle splywala mi struzka potu po skroni, plecach, nad ustami itd. Zaczynajac branie tego leku bylam tak otepiala, ze w ogole nie myslalam o skutkach ubocznych. Jak sie pojawily, po 1 tabletce, to tez w ogole nie bylam w stanie sie nad tym zastanawiac. Ale ja chyba niezbyt dobrze reaguje na eksperymenty z serotonina.
  22. Wczoraj chyba brales, bo pisales, moze sprobuj policzyc, ile masz w opakowaniu, zeby dojsc do tego, czy brales rano, czy nie :) Ja pamietam "za moich czasow" w Polsce jak chodzilam na badania, potem musialam sama odebrac wynik i z tym wynikiem do lekarza. Pol biedy jak do internisty, bo zwykle sie nie czekalo, ale do specjalisty juz byly kolejki. A na wynikach czesto bylo napisane, zaraz obok mojego wyniku,jaki jest przedzial normy. I mozna bylo do woli sie zmaartwiac, jesli normy byly przekroczone. Dobre z ta ankieta ale tutaj tez pelno absurdow. Jak bylam na L4 to np musialam wypelnic ankiete z cala masa pytan np czy planuje wyzdrowiec w ciagu 8 tyg, czy moze planuje chorowac dluzej. Az zadzownilam do urzedu i spytalam, czy szklana kula sie gdzies zgubila do zestawu pytan.
  23. Przepraszam za ciagniecie niepotrzebnego moze off topa, ale tutaj by bylo tak, ze lekarz robiacy usg mialby obowiazek wpisac informacje o podejrzewanej wadzie serca w elektroniczna karte Twojego synka i ta informacje mieliby wszyscy - polozna odbierajaca porod, pediatra w szpitalu i Twoj lekarz rodzinny i nikt nie moglby tej informacji zignorowac. Wlasnie to mam na mysli mowiac o samowolce - idziesz prywatnie czy tam panstwowo do jednego lekarza i on Ci mowi, ze to Ty masz wspomniec innemu lekarzowi, ze cos bylo nie tak. No, ale przeciez ten lekarz moze Ci wcale nie uwierzyc na slowo i nie majac dostepu do wyniku usg po prostu olac sprawe. Jakby system byl scentralizowany i pediatra w szpitalu mialby informacje od innego lekarza (a nie od samego pacjenta) ze jest problem, to nie moglby go zignorowac. Oczywiscie bledy sie zdarzaja i to pewnie nierzadko, ale poniewasz wszystko jest w systemie, to latwiej te bledy wylapac i szybko naprawic. A lekarze tez bardziej uwazaja wiedzac, ze kazde jedno badanie, ktore przeprowadzaja, potem zostaje wprowadzone do systemu i sie fuszerki nie wyprze.
  24. nefretis ja pierwszy rzut nerwicy mialam w czasach, kkedy jeszcze nie mialam w domu zalozonego internetu. Ale mialam rozne poradniki typu "lekarz domowy" i tam sobie szukalam objawow. Ale google jest 100 razy gorsze! W zwiazku z moim gardlem rak nawet mi do glowy nie przyszedl, obstawialam infekcje zwykla, no ale googlowalam, jak sobie ulzyc jak ma sie denerwujace uczucie, ze cos utknelo w gardle i od razu ten rak wyskoczyl. Co do lekarzy, to ja wlasnie wole taki system, ze to lekarz podejmuje decyzje, ktore badania sa zasadne, a ktore nie, bo ja niestety nie nadaje sie do tego, by to oceniac. Po 1 nie mam wiedzy (google to za malo) a po 2 mam nerwice, wiec nie oceniam obiektywnie. prozac_nation tylko jest taki problem, ze lekarz prywatnie czesto wypisze Ci kazde skierowanie, o ktore prosisz, da Ci lewe zwolnienie lub wypisze lek, ktorego w zasadzie nie potrzebujesz, bylebys wrocila do niego i polecila znajomym. Mam pare kolegow lekarzy i niestety czesto tak jest. Nawet jak np prywatny gastroenterolog podejrzewa, ze masz nerwice i bez powodu dajesz sie traktowac endoskopem, to pomysli sobie, ze to nie jego problem w sumie, przyszlas prytwatnie, zrobi badanie, skasuje naleznosc i do widzenia. Jest mniejsze poczucie odpowiedzialnosci, bo taki lekarz nie odpowiada w zaden sposob przed Twoim lekarzem rodzinnym, ktoremu powinien przeslac wynik i spostrzezenia jesli podejrzewa np psychiczne podloze. Tutaj plus takiej powiazanej opieki jest taki, ze nie ma samowolki, jest osoba, ktora pilnuje, by Twoje leczenie i doagnostyka byly pelne i skuteczne. Np idziesz do specjalisty, on stwierdza, ze jestes zdrowa, ale nie przechodzi Ci, wiec wracasz do swojego lekarza, on oglada wyniki od specjalisty i stwierdza, co dalej. Czy powtorzyc badanie, czy zrobic inne dokladniejsze, czy moze zmienic kierunek diagnostyki itd. Trudno sameu takie rzeczy wiedziec, wiec czlowiek biega po omacku od jednego specjalisty do drugiego. Poza tym tutaj duzo mniej rzeczy odbywa sie na chybil trafil. Np na miejscu przy kazdj infekcji robia Ci wymaz i daja antybiotyk tylko, jesli to bakteria. Na miejscu u lekarza pobieraja Ci krew od reki tego samego dnia i np nastepnego dnia masz juz wizyte, gdzie omawia sie wyniki. Ja czesto w Pl idac do lekarza prywatnie zauwazalam, ze wiele badan jest pomijanych, bo trzebaby dac skierowanie, poczekac na wynik, wrocic do specjalisty, zaplacic za kolejna wizyte. Wiec zeby to ominac dostaje sie recepte bez badan. Chodzi szczegolnie o badania krwi, moczu. Poza tym kazdy lekarz powie Ci co innego, jeden mowi, ze normy takie, drugi ze takie. Tutaj jest bardziej poukladane, wiesz na czym stoisz. Sa odgorne wytyczne, sa odgorne normy i kazdy ma obowiazek sie ich trzymac.
  25. Ale w ktorym punkcie uwazasz, ze prawo do informacji na temat swojego zdrowia nie jest zachowane? Ja uwazam, ze wrecz przeciwnie, jest zachowane nawet o wiele lepiej niz w Polsce. Dlatego, ze nie stoisz z wynikami w rekach, ktore sa dla Ciebie czarna magia, dopoki wujek google Ci nie powie co Ci jest, bo wizyte u specjalisty masz dopiero za 4 miesiace. To lekarz dostaje Twoje wyniki i w momencie, kiedy do niego idziesz, dostajesz wynik juz zanalizowany przez specjaliste. Oczywiscie masz prawo po takiej wizycie poprosic o wydruk ze swoimi wynikami, lub mozesz sie zalogowac na swoj profil i je przejrzec, ale nie dopoki lekarz Ci wytlumaczy, na czym stoisz. Zostalo to tak zorganizowane dlatego, ze kiedys wyniki przychodzily poczta i np zdarzalo sie, ze czlowiek wracajac z dzieckiem z przedszkola otworzyl swoj list a tam rak w zaawansowanym stadium i taki czlowiek byl z tym sam. Albo stal, patrzyl na wynik a nawet nie wiedzial, co on oznacza. Jesli wynik jest niekorzystny, to mowi Ci o tym lekarz, czasem w obecnosci psychologa, od razu masz nakreslony plan dzialania, a nie stoisz z wynikiem i masz kilka tygodni na dolowanie sie.
×