
minou
Użytkownik-
Postów
855 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez minou
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
amandia moze RafalXX ma dla Ciebie calkiem sensowna rade - skoro nie umiesz sie powstrzymac od macania, to moze wykorzystaj swoje zainteresowania w przyjemniejszy sposob Na pewno bedziesz zdrowsza i mniej zestresowana. agapetos czy masz zdiagnozowana nerwice i miales wczesniej objawy hipochondrii, czy to pierwszy raz? Bol w lewym podzebrzu i lopatce to jak najbardziej moze byc jakis problem z trzustka, ale tutaj potrzebna by byla tomografia (czy tam rezonans, ja nie odrozniam), bo na usg trzustki nie widac. Moze tez byc sledziona, nerka, kregoslup. Ale tez wcale nie jest powiedziane, ze problem jest powazny. Stres zaburza funkcjonowanie wielu narzadow. Ardash ja sie zgadzam z tym, co piszesz. Placimy podatki, mamy ubezpieczenie, ale niestety dostep do leczenia nierowny. 7 lat temu na krotko wrocilam do Polski, tam urodzila sie moja corka. Corka miala ciagle jakies biegunki, czasem z krwia, jako niemowle. Miala tez nieprawidlowe napiecie miesniowe. Oczywiscie rehabilitacja - prywatnie, alergolog - prywatnie, gastroenterolog - prywatnie, wszystkie wizyty prywatnie, bo czas oczekiwania to wiele miesiecy. Na dodatek w zasadzie zadnych badan, bo na testy z krwi za mala, bo na jakies inne nie ma sensu, a krew to po co badac, kloc takie biedne dziecko, wiec wszystko wygladalo tak, ze wchodzilam z niemowleciem do gabinetu, lekarka ogladala je, sluchala co ja mowie, i mowila np alergia!, albo moze pasozyty jakies. A badania? Nieee, prosze sprobowac podac probiotyk, witaminki, syropki, 200 zl sie nalezy za wizyte, lek wypisany bez znizki, bo to musialoby byc na przewlekle, a do przewleklych to trzeba tych badan, a skierowania nie dam, bo nie. Wiec kolejny specjalista, tez prwyatnie, zuplenie sie nie zgadzal z poprzednia pani doktor, mial swoje pomysly, swoje syropki, swoje teorie - jak w kiepskiej komedii omylek. Absurd totalny juz byl, jak kochajace babcie zaplacily za jakies badnia z wlasnej kieszeni, w ramach prezentu dla dziecka, bo my w pewnym momencie bylismy juz lekko splukani, Na sama mysl i wspomnienie strzela mnie kvrwica na ten system. Wyprowadzilam sie z dzieckiem do Danii, poszlam do lekarza, skierowanie na testy na alergie dostalam od reki, moglam sie umowic juz na nastepny dzien, okazalo sie, ze dziecko nie ma zadnej alergii, byla wiec leczona w tym kierunku zupelnie niepotrzebnie. Oczywiscie widze tez minusy tutejszego systemu, a raczej jeden glowny - totalne wyluzowanie. Nic Ci nie jest, samo przejdzie, daj spokoj, wez paracetamol. A moze nawet nie bierz, po co sie truc, napij sie rumianku, idz pobiegac Bubu77 ja teeeez! ja tez jestem wielka fanka slodyczy, narkoman cukrowy jak nic. Ale trzymamsie w ryzach. W SE to masz sporo mozliwosci. Cukier kokosowy zamiast zwyklego, stewia w tabletkach, stevia w plynie, slodycze bez cukru i wszystko takie EKO i ceny przystepne. Bylas zmeczona jak dostawilas cukier, bo po prostu jestes od niego uzalezniona. Ale cukier w nadmiarze zwieksza podatnosc na depresje. Nie mowiac o szeregu innych chorob. Ja sie wzielam troche za siebie i mam takie same zasady jak dla dzieci - slodycze tylko w weekendy. No dobra, oszukuje troche jak dzieci spia. Zastepuje powoli wszystko stevia, teraz wlasnie chce kupic stevie w plynie i piec sama buleczki, ciasta zamiast kupnych slodyczy. -
KLOMIPRAMINA (Anafranil, Anafranil SR)
minou odpowiedział(a) na mikolaj temat w Leki przeciwdepresyjne
Sam lek pomogl mi, ale z wielka ulga go odstawilam. Skutki uboczne: Spalam ok 18 godzin na dobe. Od poczatku az do konca brania leku, 2 miesiace. Musialam cyrklowac tak, zeby konieczne rzeczy zalatwic w te 6 godzin, kiedy bylam przytomna. Nie moglam jesc. Mialam tak sucho w ustach i tak zacisniete gardlo, ze w niektore dni udawalo mi sie przelknac pol malej kanapki. Schudlam do 48 kg, wygladalam jak trup. Mialam tak okropnie sztywne miesnie, ze po wybudzeniu musialam sie najpierw bardzo powoli rozruszac, wstac moglam dopiero po ok pol godziny a i to czasem na czworaka, bo nie moglam sie wyprostowac Strasznie sie pocilam. Strasznie. Ciagle splywala mi struzka potu po skroni, plecach, nad ustami itd. Zaczynajac branie tego leku bylam tak otepiala, ze w ogole nie myslalam o skutkach ubocznych. Jak sie pojawily, po 1 tabletce, to tez w ogole nie bylam w stanie sie nad tym zastanawiac. Ale ja chyba niezbyt dobrze reaguje na eksperymenty z serotonina. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Wczoraj chyba brales, bo pisales, moze sprobuj policzyc, ile masz w opakowaniu, zeby dojsc do tego, czy brales rano, czy nie :) Ja pamietam "za moich czasow" w Polsce jak chodzilam na badania, potem musialam sama odebrac wynik i z tym wynikiem do lekarza. Pol biedy jak do internisty, bo zwykle sie nie czekalo, ale do specjalisty juz byly kolejki. A na wynikach czesto bylo napisane, zaraz obok mojego wyniku,jaki jest przedzial normy. I mozna bylo do woli sie zmaartwiac, jesli normy byly przekroczone. Dobre z ta ankieta ale tutaj tez pelno absurdow. Jak bylam na L4 to np musialam wypelnic ankiete z cala masa pytan np czy planuje wyzdrowiec w ciagu 8 tyg, czy moze planuje chorowac dluzej. Az zadzownilam do urzedu i spytalam, czy szklana kula sie gdzies zgubila do zestawu pytan. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Przepraszam za ciagniecie niepotrzebnego moze off topa, ale tutaj by bylo tak, ze lekarz robiacy usg mialby obowiazek wpisac informacje o podejrzewanej wadzie serca w elektroniczna karte Twojego synka i ta informacje mieliby wszyscy - polozna odbierajaca porod, pediatra w szpitalu i Twoj lekarz rodzinny i nikt nie moglby tej informacji zignorowac. Wlasnie to mam na mysli mowiac o samowolce - idziesz prywatnie czy tam panstwowo do jednego lekarza i on Ci mowi, ze to Ty masz wspomniec innemu lekarzowi, ze cos bylo nie tak. No, ale przeciez ten lekarz moze Ci wcale nie uwierzyc na slowo i nie majac dostepu do wyniku usg po prostu olac sprawe. Jakby system byl scentralizowany i pediatra w szpitalu mialby informacje od innego lekarza (a nie od samego pacjenta) ze jest problem, to nie moglby go zignorowac. Oczywiscie bledy sie zdarzaja i to pewnie nierzadko, ale poniewasz wszystko jest w systemie, to latwiej te bledy wylapac i szybko naprawic. A lekarze tez bardziej uwazaja wiedzac, ze kazde jedno badanie, ktore przeprowadzaja, potem zostaje wprowadzone do systemu i sie fuszerki nie wyprze. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
nefretis ja pierwszy rzut nerwicy mialam w czasach, kkedy jeszcze nie mialam w domu zalozonego internetu. Ale mialam rozne poradniki typu "lekarz domowy" i tam sobie szukalam objawow. Ale google jest 100 razy gorsze! W zwiazku z moim gardlem rak nawet mi do glowy nie przyszedl, obstawialam infekcje zwykla, no ale googlowalam, jak sobie ulzyc jak ma sie denerwujace uczucie, ze cos utknelo w gardle i od razu ten rak wyskoczyl. Co do lekarzy, to ja wlasnie wole taki system, ze to lekarz podejmuje decyzje, ktore badania sa zasadne, a ktore nie, bo ja niestety nie nadaje sie do tego, by to oceniac. Po 1 nie mam wiedzy (google to za malo) a po 2 mam nerwice, wiec nie oceniam obiektywnie. prozac_nation tylko jest taki problem, ze lekarz prywatnie czesto wypisze Ci kazde skierowanie, o ktore prosisz, da Ci lewe zwolnienie lub wypisze lek, ktorego w zasadzie nie potrzebujesz, bylebys wrocila do niego i polecila znajomym. Mam pare kolegow lekarzy i niestety czesto tak jest. Nawet jak np prywatny gastroenterolog podejrzewa, ze masz nerwice i bez powodu dajesz sie traktowac endoskopem, to pomysli sobie, ze to nie jego problem w sumie, przyszlas prytwatnie, zrobi badanie, skasuje naleznosc i do widzenia. Jest mniejsze poczucie odpowiedzialnosci, bo taki lekarz nie odpowiada w zaden sposob przed Twoim lekarzem rodzinnym, ktoremu powinien przeslac wynik i spostrzezenia jesli podejrzewa np psychiczne podloze. Tutaj plus takiej powiazanej opieki jest taki, ze nie ma samowolki, jest osoba, ktora pilnuje, by Twoje leczenie i doagnostyka byly pelne i skuteczne. Np idziesz do specjalisty, on stwierdza, ze jestes zdrowa, ale nie przechodzi Ci, wiec wracasz do swojego lekarza, on oglada wyniki od specjalisty i stwierdza, co dalej. Czy powtorzyc badanie, czy zrobic inne dokladniejsze, czy moze zmienic kierunek diagnostyki itd. Trudno sameu takie rzeczy wiedziec, wiec czlowiek biega po omacku od jednego specjalisty do drugiego. Poza tym tutaj duzo mniej rzeczy odbywa sie na chybil trafil. Np na miejscu przy kazdj infekcji robia Ci wymaz i daja antybiotyk tylko, jesli to bakteria. Na miejscu u lekarza pobieraja Ci krew od reki tego samego dnia i np nastepnego dnia masz juz wizyte, gdzie omawia sie wyniki. Ja czesto w Pl idac do lekarza prywatnie zauwazalam, ze wiele badan jest pomijanych, bo trzebaby dac skierowanie, poczekac na wynik, wrocic do specjalisty, zaplacic za kolejna wizyte. Wiec zeby to ominac dostaje sie recepte bez badan. Chodzi szczegolnie o badania krwi, moczu. Poza tym kazdy lekarz powie Ci co innego, jeden mowi, ze normy takie, drugi ze takie. Tutaj jest bardziej poukladane, wiesz na czym stoisz. Sa odgorne wytyczne, sa odgorne normy i kazdy ma obowiazek sie ich trzymac. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Ale w ktorym punkcie uwazasz, ze prawo do informacji na temat swojego zdrowia nie jest zachowane? Ja uwazam, ze wrecz przeciwnie, jest zachowane nawet o wiele lepiej niz w Polsce. Dlatego, ze nie stoisz z wynikami w rekach, ktore sa dla Ciebie czarna magia, dopoki wujek google Ci nie powie co Ci jest, bo wizyte u specjalisty masz dopiero za 4 miesiace. To lekarz dostaje Twoje wyniki i w momencie, kiedy do niego idziesz, dostajesz wynik juz zanalizowany przez specjaliste. Oczywiscie masz prawo po takiej wizycie poprosic o wydruk ze swoimi wynikami, lub mozesz sie zalogowac na swoj profil i je przejrzec, ale nie dopoki lekarz Ci wytlumaczy, na czym stoisz. Zostalo to tak zorganizowane dlatego, ze kiedys wyniki przychodzily poczta i np zdarzalo sie, ze czlowiek wracajac z dzieckiem z przedszkola otworzyl swoj list a tam rak w zaawansowanym stadium i taki czlowiek byl z tym sam. Albo stal, patrzyl na wynik a nawet nie wiedzial, co on oznacza. Jesli wynik jest niekorzystny, to mowi Ci o tym lekarz, czasem w obecnosci psychologa, od razu masz nakreslony plan dzialania, a nie stoisz z wynikiem i masz kilka tygodni na dolowanie sie. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Ja w Danii. Jestes zadowolona z opieki medycznej? -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
A ja zdalam sobie sprawe, ze mieszkam w kraju, ktory absolutnie nie daje mi kultywowac, pielegnowac i rozwijac mojej hipochondrii - prywatny sektor sluzby zdrowia jest slabo rozwiniety, niepopularny i zaporowo drogi. W ogole nie widzialam prywatnych gabinetow jednego specjalisty, sa jakiestam prywatne kiliniki, najczesciej luksusowe. - mam jednego lekarza rodzinnego i tylko do niego moge chodzic. On mnie kieruje na badania i do specjalistow - jesli widzi potrzebe. - zeby sie w ogole umowic na wizyte, musze zadzwonic do tzw sekretarki medycznej, opowiedziec jej, co mi dolega i ona decyduje, czy mnie zapisac do lekarza, czy tylko do pielegniarki, albo moze kazac czekac na rozwoj dalszych symptomow i zadzownic tylko jakby sie pogorszylo. Moge oczywiscie odmowic rozmowy z nia nt moich dolegliwosci, ale wtedy pewnie dostalabym wizyte za jakies 3 tygodnie - zadnych wynikow badan nigdy nie dostaje sie do reki. Nie ma wiec opcji, by przed wizyta googlowac wyniki i sie nakrecac. Ostatnio oddalam do badania 8 fiolek krwi. Lekarz na wizycie obejrzal je na swoim szczelnie zaslonietym monitorze i powiedzial, ze wszystkie wyniki sa w normie. - Lekarz ma wglad w calosc mojej historii choroby, kazda jedna wizyta, badanie, wszystko jest odnotowane i pojawia sie na ekranie po wprowadzeniu mojego numeru ubezpieczenia tez wizyty np na pogotowiu itd, jak sie lekarz zorientuje, ze problem jest natury psychicznej, zwykle kieruje do psychiatry i zamyka kurek z innymi skierowaniami. Mozna wierzyc lub nie, ale w ten sposob hipochondria umiera smiercia naturalna. No, prawie. Ale na pewno jest duzo mniej meczaca, jesli nie ma mozliwosci jej "praktykowac". Co sadzicie o takim systemie? Dodam, ze umieralnosc np na raka jest tu porownywalna lub nizsza niz w Pl (ale oni sa zalamani tym porownaniem i wprowadzaja wiele programow, by polepszyc wyniki) a leczenie innych chorob na wyzszym poziomie niz u nas. Sprawdziloby sie to w Pl? -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Aha, nefretis, suchosc jamy ustnej i oczu to jeden z podstawowych objawow przeciazenia stresem. Nie wiem, jak dokladnie sie ta jednostka chorobowa nazywa po polsku, ale ja poczatkowo moje objawy uznalam za ostre objawy stresowe (okazalo sie, ze to jednak depresja) ale jak sie diagnozowalam, to dostalam mnostwo broszurek itd i tam bylo napisane, ze suchosc i pieczenie w ustach, oczach to wynik stresu, naturalna reakcja na przewlekly stres. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Po tej ilosci badan ja bym juz powoli do listy mozliwosci dodawala chorobe popromienna Coz znam ten bol, ja tez mialam mnostwo badan w zyciu. A teraz wyglada na powtorke z rozrywki, ale po czesci dlatego, ze mam prawdziwe dolegliwosci, a nie ze sobie szukam, a po czesci dlatego, ze postanowilam juz pojsc za ciosem i podleczyc drobne niezbyt grozne dolegliwosci, ktore mam od lat. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
U mnie objawy sie nie zmienialy co chwila. Pojawial sie jeden i dopoki go gruntownie nie przebadalam, to sobie byl. W koncu dostawalam diagnoze jakiejs niegroznej choroby. Np wiele miesiecy bolal mnie zoladek, ale nie mialam zgagi. Pamietam, ile razy lezalam w lozku z workiem z lodem ulozonym na brzuchu, bo wmowilam sobie, ze mam krwotok z zoladka - nie mialam jednak odwagi zadzwonic na pogotowie, bo jakis glos w glowie mi mowil "pieknie, zrobisz z siebie totalna idiooo.....". W koncu zdiagnozowano refluks, dostalam opakowanie lekow zobojetniajacyh kwasy i po wybraniu tego jednego opakowania calkowicie mi przeszlo. Ale wtedy juz zaczelo sie cos innego. Jednak pociesze Cie, bo u mnie etap "niech sie dzieje co chce" byl poczatkiem wygranej z hipochondria. I jak juz pisalam wczesniej, mialam spokoj jakies 11 lat, z kilkoma mini epizodzikami, gora tygodniowymi w tym czasie. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Obstawiasz raka pluc, chloniaka, wade serca, czy masz inne typy? -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
A wiesz, ze ja tak nie mialam :) jak badania byly ok, albo dostalam jakas niegrozna doagnoze, to zaraz orzechodzily mi objawy. Ale liczba chorob jest dluuuuga, wiec po wykluczeniu jednej zawsze znajduje sie kolejna. Na szczescie ta forma nerwicy dala mi odpoczac od siebie wiele lat. Teraz pochodze do tego z humorem, jak i mojego aktualnie wyimaginowanego raka gardla, ale wiem, ze moze mi znow coz w mozgu sie przestawic i znow bede umierac ze strachu, ze mam jakas ukryta chorobe, a naprawde nie chcialabym tego znow przechodzic. To koszmar byl. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Ja mam tak samo, ale po prostu dlatego, ze nie jestem systematyczna. Kupuje sobie jakis kosmetyk i uzywam go tydzien, a potem juz mi sie nie chce Znam ten stan, ale ja jakos nie wyjde z domu bez makijazu, no nie, nie ma mowy, a im gorzej sie czuje, tym on jest staranniejszy. Tylko jak jestem w dobrej bardzo formie, chodze prawie nieumalowana. A ja jednak mysle, ze najlepiej trzymac sie jednego lekarza i tylko do niego chodzic, najlepiej takiego, ktory wie o Twojej hipochondrii i po prostu nie da Ci skierowania na badanie, ktorego ewidentnie nie potrzebujesz. Ja mialam taki ok roczny epizod i pod koniec bylam tak wyczerpana psychicznie, ze stwierdzilam, ze mam gleboko w d to czy jestem na cos chora, czy nie, a moze nawet lepiej, zebym byla i moze szybko sie przekrece, bo takie zycie w ciaglym stresie, macaniu sie po wezlach chlonnych i podskakiwaniu na kazde uklocie w brzuszku po prostu nie ma sensu, to meczarnia. Powiedzialam sobie, ze albo koniec z tym, albo zostaje sie powiesic, bo ja tak zyc nie chce. Mialam w tym czasie super lekarke i wlasnie po ok roku powiedziala mi "przebadalam Pania na wsyzstko, teraz zostalo mi tylko wypisac hydroksyzyne i skierowac do psychiatry". Poszlam za jej rada, oczywiscie. Do konca nie przeszlo, jak widac, ale jest przynajmniej pod kontrola -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Ja mialam cos ze zwieraczem przelyku, byl otwarty. Po jednym opakowaniu tabletek na zgage przeszlo i tak juz 12 lat nic mi nie jest. Bole zeber mi na razie przeszly, ale ja prawie codziennie cwicze. Inaczej wroca. Kregoslup tez sie nie naprawi juz nigdy, jedyny ratunek, to trzymac te kregi na miejscu silnymi miesniami. Jak sie nadwreze, to boli, oczywiscie. Co do gardla, to ja czuje to "cos" duzo wyzej niz krtan. Moj maz mowi, ze on tak czesto ma, jak sie przeziebi, ze ma wrazenie, ze po tej jednej stronie kolo migdalka cos mu "siedzi" ale on nigdy nie podejrzewal nowotworu z tego powodu hehe A Tobie co aktualnie dolega? -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Pholler jasne, ze nie ma nic gorszego niz doktor google. Jest taki fajny mem jak facet ma lekki kaszelek i wlacza kompa, zeby zobaczyc, co mu jest. Patrzy, patrz bez slowa i 2 obrazki dalej stwierdza "rak odbytu". Jak nic :) RafalXX ja refluksu juz dawno nie mam, generalnie mi kazda choroba przechodzi zaraz po zdiagnozowaniu. Gardlo tez mnie nie boli, tylko czuje jakbym po prawej stronie cos w nim miala. Pobolewa mnie ucho, ale w sumie przy katarze to u mnie tez norma. Nie mam tez chrypy ani kaszlu, wiec to nie rak krtani, moze nosogardzieli lub migdalka zobaczymy w styczniu. agapetos ja mialam bole w prawym podzebrzu. Diagnozowalam je mniej wieceh poltorej roku. Wtedy akurat nie mialam zadnych objawow nerwicy, wiec sie tym nie martwilam, chodzilam co kilka tygodni na coraz to nowe badanie, usg, gastroskopie, oddawalam po 8 ampulek krwi itd, dopoki bole nie zmusily mnie do przejscia na L4 i brania tramalu. Wtedy w koncu stwierdzono zwyrodnienie odcinka piersiowego kregoslupa i ucisk na nerwy. Ale podczas mojej wedrowki po lekarzach slyszalam, ze jak boli brzuch, to moze to byc wszystko. Nerka, sledziona, trzustka, jelito, zoladek, kregoslup, miesnie, nerwy itd itp. Takze nie martw sie na zapas i uzbroj w cierpliwosc -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
A ja aktualnie mam raka gardla Pewnie sie okaze, ze nic mi nie jest i tylko sie wstydu u lekarza najem. Ale tak czy inaczej musze isc. Z jednej strony gardla czuje cos, jakbym cos miala w gardle i nie mogla przelknac, do tego mam katar splywajacy tylna sciana gardla i pobolewa mnie ucho po tej samej stronie. Pewnie wynika to z przewleklego zapalenia zatok i tego, ze moje migdalki sa w tragicznym stanie po wielu anginach w dziecinstwe. Ale "doktor google" mowi, ze to typowe objawy raka gardla. Wizyte u laryngologa mam dopiero 10 stycznia, wiec zakladam, ze do tego czasu wszystko mi przejdzie, szczegolnie ze mialam tak juz kilka lat temu i samo przeszlo i zyje. Ale przezorny zawsze ubezpieczony wiec do lekarza jak najbardziej pojde. Moze te styrane migdalki mi po prostu wytna? Ja mam takiego pecha, ze kazdy stres i gorsze samopoczucie psychiczne po prostu odchorowuje. Jak jestem zdenerowana dluzszy czas, siada mi uklad odpornosciowy, mam ciagle jakies infekcje i problemy. Na studiach mialam przez blisko rok stan podgoraczkowy. Potem refluks. Potem costam jeszcze. Takie troche bledne kolo. Bo zwykle mialam diagnozowane COS. Cos niegrozniego na dluzsza mete, ale jednak cos. Po prostu jak sie stresuje, to mi zdrowie siada, a jak zdrowie mi siada, to sie stresuje jeszcze bardziej. A lekkie sugestie lekarza, ze moze czlowiek sobie wmawia i dziwne miny znajomych i rodziny, jak sie opowiada o kolejnym problemie zdrowotnym sa bezcenne, znacie to? Ja sie w ogole nie odzywam w towarzystwie na temat moich problemow zdrowotnych, a do lekarza chodze tylko jak musze, bo juz sie tyle razy wstydu najadlam. -
Ograniczenie zainteresowan do kilku tematow, preferowanie spedzania czasu przed komputerem, niz z ludzmi,brak checi do zalozenia rodziny czy nawiazania wiezi, obojetnosc, problem z prozaicznymi czynnosciami, znikome zwracanie uwagi na otoczenie (np niezapamietywanie szyldow, nazw). Moze rozwazysz mozliwosc zdiagnozowania sie w kierunku autyzmu/zespolu Aspergera? Mam 2 znajomych zdiagnozowanych jako dorosli. Wczesniej byli leczeni na jakies depresje albo uznani za aspolecznych leni.
-
Książka o depresji Beaty Pawlikowskiej
minou odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Depresja i CHAD
A tak co do ksiazki, to udalo mi sie przejrzec fragmenty i takie mam spostrzezenia: Na pewno jest spora grupa ludzi, ktorzy gonia za szczesciem i probuja poukladac sobie zycie, ale nie bardzo im to wychodzi. Nie wychodzi, bo zachowuja sie autodestrukcyjnie, szukaja potwierdzenia wlasnej wartosci u innych, pakuja sie w toksyczne relacje, lub projekty, ktore nie maja szans powodzenia, nie udaje im sie i oczywiste jest to, ze to przynosi rozczarowanie i czesto depresje. Dla tej grupy ludzi "przekodowanie" swojego mozgu, czyli mowiac prosto - praca nad zdrowym poczuciem wartosci, zmiana destrukcyjnych zachowan, nauka prawidlowych relacji z innymi, moze calkowicie odmienic zycie. Pawlikowska raczej nie ukrywala, ze miala sporo problemow, autodestrukcyjnych zachowan, zaburzenia odzywiania, nieodpowiedzialny seks itd. Wiec na pewno w jej przypadku ostra praca nad soba byla bardzo wskazana. W kazdym przypadku jest wskazana ale u niej pewnie zmienila bardzo wiele. Gdyby ta ksiazka byla zwyklym subiektywnym zapisem walki o szcsescie, to bylaby fajna, jako poradnik jest beznadziejna. Wydaje mi sie tez, ze jakby Beata poszla do porzadnego terapeuty, to by doszla do tych efektow duzo szybciej i pewnie bez tej calej "zabawy w Indian". Z drugiej strony rozumiem, ze sa ludzie, ktorzy wola dojc do wszystkiego sami, a co do motywow indianskich, czy buddyjskich itd, to wiele osob sie dobrze odnajduje w takiej estetyce i jesli zmieniaja siebie, swoje zycie, to lawtiej im to zrobic w oparciu o jakas stara filozofie. Nie wiem, czemu Pawlikowska rzucila sie naprawiac swiat i wydaje jeden poradnik za drugim. Chcialabym wierzyc, ze to naiwnosc a nie chciwosc, ale coz.... -
Książka o depresji Beaty Pawlikowskiej
minou odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Depresja i CHAD
Coz, brzmi logiczne, wiec "zwracam honor" -
Książka o depresji Beaty Pawlikowskiej
minou odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Depresja i CHAD
Nie masz powodu, by byc taka napastliwa i sugerować mi, ze nie wiem, co to naukowe źrodła zapewniam Cie, ze nigdy nie bawię sie w czytanie jakiś miejskich legend, a jesli juz mam w cos wierzyć, to staram sie chociaż, by zródło podające te rewelacje było odpowiednio punktowane w indeksie filadelfijskim. Sprostowalabym to, co zle zinterpretowalas w moim poście i chętnie powymienialabym sie sensownymi argumentami, ale mam wrazenie, ze jesteś nastawiona dosc konfliktowo, choc łaskawie dajesz innym prawo do wiary w to, co chcą :) pozdrawiam -
Książka o depresji Beaty Pawlikowskiej
minou odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Depresja i CHAD
Chyba ciezko to porownywac. Wiele postaci historycznych mialo ewidentne zaburzenia psychiczne. Ale patrzac obiektywnie, egzorcyzmy rowniez pomagaly, wiec sugestia jako leczenie depresji wcale nie jest taka nieskuteczna. Zreszta, patrzac na swietne wyniki placebo w testach lekow, lub efektow "oszukanej operacji" w dlawicy piersiowej, ciezko nie dojsc do wniosku, ze u wielu pacjentow wystarczy by uwierzyli, ze cos/ktos ich uleczylo i faktycznie staja sie zdrowi. A skoro u jednak dosc znaczacej grupy pacjentow sugestia z zewnatrz usuwa objawy, to prawdopodobnie rownie dobrze mogliby sami sie uzdrowic, gdyby wiedzieli jak. Problem w tym, ze jak czlowiek zle sie zabierze do tego, to moze juz nie byc co zbierac Oczywiscie nadal pozostaje grupa pacjentow, ktorym to na pewno nie pomoze, bo wymagaja intensywnego, wieloletniego profesjonalnego leczenia. Pawlikowska chyba popelnia ten blad, ze zaklada, ze skoro jej sie udalo, to kazdemu moze. -
Książka o depresji Beaty Pawlikowskiej
minou odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Depresja i CHAD
Swieta racja. Zauwazcie, ze Wojciech Cejrowski tez twierdzi, ze depresja jako jednostka chorobowa w zasadzie nie istnieje. Wypowiadal sie na temat swoich wieloletnich doswiadczen z Indianami i mowil, ze u nich nie ma chorob psychicznych. Nie ma z wielu powodow. Przede wszystkim oni zyja inaczej, maja inna kulture, zyja w zgodzie z przyroda. Poza tym zwykle maja co robic = nie maja czasu by sobie cos wymyslac. A w koncu, jesli ktos jednak sie rozchoruje, to przychodzi szaman i po prostu kaze mu zaprzestac podobno chorym na schizofrenie szaman mowi, co jest prawda a co wytworem wyobrazni, np tlumaczy, ktory glos jest realny, a ktory tylko w ich glowie. Po jakims czasie chory uczy sie ignorowac ten glos, o ktorym wie, ze jest nieprawdziwy, a tym samym przestaje go slyszec. Hmmm nigdy nie badalam Indian, wiec musze wierzyc na slowo ale z punktu widzenia naukowego nie jest to niemozliwe. W ten sposob leczy sie ludzi cierpiacych na uszkodzenia w uchu i slyszacych przez to ciagle szumy i dzwonienie. Uczy sie ich ignorowac ten dzwiek, az przestana go slyszec. hmmm taka ciekawostka A moze ktos z Was czytal, co w pamietnikach Adriana Mole bylo na temat depresji? Jak glowny bohater zaczal odczuwac bol egzystencjalny i nie radzil sobie z ciezarem istnienia? Jak chodzil przygnebiony i smutny az poszedl zwierzyc sie dziadkowi? W kazdym razie dziadek zapytal o powod depresji, wiec Adrian wytlumaczyl, ze po prostu przygniata go bol istnienia. Dziadek bardzo sie zdziwil. Powiedzial cos w stylu, ze on przezyl wojne, zabito mu rodzine, zbombardowano dom, widzial smierc setek ludzi a jakos depresji nie ma. Na koniec dodal "Tobie gowniarzu brakuje po prostu ciezkiej pracy". Przepraszam za wielka niedokladnosc cytatu, czytalam to kilkanascie lat temu. Takie teorie chyba sa dosc popularne -
vengence ja sie z Toba zgadzam, mniej wiecej o to mi chodzilo. Ale wracajac do tematu valdoxanu, moje pierwsze spostrzezenia sa takie: - zero skutkow ubocznych - SEN : jest lepiej. Spie plytko i nie jakos bardzo dlugo, ale jak sie wybudzam, to moge znow zasnac. Nie budze sie z walacym sercem calkiem przytomna i myslaca o problemach. Jednak jesli ktos spodziewa sie efektu jak po lekach nasennych, tabletka a po pol godzinie zapadniecie sie w czarna studnie i przebudzenie dopiero rano, to nie, absolutnie to tak nie dziala. Jak juz ktos napisal, Valdoxan dziala subtelnie, naturalnie, byc moze dla ludzi przyzwyczajonych do leczenia lekami majacymi duzy wplyw na samopoczucie, sen, efekt ten moze sie wydawac za slaby. Mi jednak pasuje. - LEKI: na szczescie nie nasilily mi sie leki. Wrecz przeciwnie, jest dobrze pod tym wzgledem. Nerwice lekowa mam od dziecka, na szczescie lekka, ale od dziecinstwa przewaznie spie z zapalona mala lampka - potrafie panicznie wystraszyc sie ciemnosci i musze byc w rewelacyjnym stanie psychicznym, lub np pijana (czyli prawie nigdy), zeby zasnac po ciemku. Po Valdoxanie od pierwszej nocy spie po ciemku, samo to jest sukcesem. - NASTROJ: jest kiepski. Nie placze calymi dniami, ale do optymizmu mi daleko. Nadal czuje niepokoj jak mysle np o przyszlosci. - NAPED, INICJATYWA: nie ma rewelacji, ale jest lepiej. Jak musze cos zrobic, to sie za to zabieram, robie i podczas wykonywania roznych zadan udaje sie wylaczyc myslenie, slupic na tym, co sie robi, to dziala bardzo kojaco. Jednak nadal mam wrazenie odrealnienia, to co robie, robie wolno, nadal mam kiepska koncentracje, problemy z pamiecia. Nadal to dziwne uczucie, ze do niczego sie nie nadaje, ze nie mam kompetencji itd. Nie jestem na zwolnieniu lekarskim. Mam kierownicze stanowisko i czasem musze nagle rozwiazac jakis problem i troche mnie ta odpowiedzialnosc przygniata. Na szczescie pracuje tylko na czesc etatu i w wiekszosci z domu, wiec te pierwsze dni kiedy bylo naprawde zle i pierwsze dni brania lekow moglam sobie wziac wolne czesciowo, a czesciowo popracowac przez neta i telefon. Po ok pierwszym tygodniu brania lekow mialam zdecydowac, czy ide na L4, juz wiem, ze nie pojde. Zobaczymy, jak leczenie przebiegnie dalej, ale pierwsze wrazenia mam bardzo dobre. Porownujac do dobijajacego leczenia anafranilem valdoxan naprawia moj stan, nie jadac po mnie walcem jednoczesnie. Efekt jest, jak juz pisalam, subtelny, naturalny, ingerencja wydaje sie mala, dla mnie idealnie. Napisze jeszcze za jakis tydzien, jakie sa dalsze efekty. -- 17 lis 2016, 23:27 -- Uzupelniam po 2 tyg brania valdoxanu: Nadal zero skutkow ubocznych Spie dobrze. Mam ciekawe, plastyczne sny. Nastroj coraz lepszy. Naped i inicjatywa tez lepsze, czuje nawet cos w rodzaju entuzjazmu. Leki tez nawet w miare opanowane. Jedna rzecz jest troche dziwna. Czytalam w wielu zrodlach, ze dosc typowe dla depresji jest bardzo kiepskie samopoczucie rano i ewentualne polepszenie nastroju na wieczor. Ja zawsze mialam na odwrot. Wieczorami sie zamartwialam, wyobrazalam niestworzone katastrofy lezac w lozku, stresowalam sie tak, ze az spac nie moglam, myslalam jak ja wstane rano i bede funkcjonowac, balam sie nastepnego dnia. Za to wstawalam rano i po pierwszym wscieku (nienawidze wstawac rano) czulam sie zupelnie normalnie i zastanawialm sie, co ja sobie w ogole poprzedniego wieczoru ubzduralam? Teraz mam na odwrot. Budze sie w dosc kiepskim nastorju i jakas taka smutna. Jak wstane, rozruszam sie, to jest ok, a na wieczor nie mam tego mojego zwyczajowego zamartwiania sie. Ogolnie mam takie wrazenia jak inni wypowiadajacy sie tutaj - lek nie zmienia nic w osobowosci, nie stepia emocji, jakostam sobie subtelnie dziala, a czlowiek pozostaje soba. -- 01 gru 2016, 20:28 -- Po miesiacu brania valdoxanu: Uczucie idralnienia zniknelo, nie mam objawow depresji, nie mam skutkow ubocznych. Mam kontynuowac leczenie podtrzymujace az do kwietnia, ale lekarka byla bardzo zadowolona z mojego stanu i ja tez jestem. Czuje sie normalnie. Jedyny dribiazg to takie lekkie skurcze miesni, jak przy braku magnezu. Biore magnez i zobacze czy przejdzie. Watroba w porzadku, a jestem tez na innych lekach, antybiotyki i przeciwbolowe, niestety. -- 20 gru 2016, 23:28 -- Po raz kolejny uzupelniam Prawie 2 miesiace brania leku, nie mam depresji, leki zmniejszyly sie, tzn i tak mam do nich sklonnosc, ale moge swiadomie nad tym panowac. Nie ma dzialania zamulajacego, nie otepia, nie zmienia postrzegania, nie euforyzuje. Czuje sie po prostu normalnie. Kolejne proby watrobowe wyszly w normie. Jestem zadowolona z tego leku.
-
Ja nie polecam medytacji ani jogi bez nadzoru i będąc w złym stanie. Sa oczywiscie badania mówiące, ze to pomaga i sa tez takie pokazujące, ze nieumiejętne stosowanie tych technik lub u ludzi nieprzyzwyczajonych moze dojść do eskalacji objawów i wyzwolenia ukrytych leków, problemów. Znam takie przykłady i sama nim jestem. Od wielu miesiecy czułam sie zle, miałam zły nastrój, problemy z koncentracja i snem, miałam cała masę specjalistycznych badań i stwierdzone niedobory, m. in wit D. Niedobór wit D powoduje zmęczenie, osłabienie, problemy z pamięcią itd, wiec taka była diagnoza. Dostałam suplementację i nakaz zmiany diety, trybu zycia. Zaczęłam tez chodzić na jogę. Po ok 2 miesiącach poczułam prawdziwe szczęście na tych zajęciach, spokój, lepszy nastrój. Wiec zaczęłam tez ćwiczyć w domu i niestety przyszedł kryzys, nagle przestałam spać, jeść, płakałam cały czas. Diagnoza oczywiscie depresja. Mysle, choc dowodów nie mam, ze te ćwiczenia uwolniły ukryty problem. Ja tam sie ciesze, bo sie leczę i chce dojść do siebie, zamiast łykać wit D i nie rozumieć czemu nie pomaga. Ale w autorki sytuacji pogorszenie objawów jest raczej niewskazane. Astowidad ja mysle, ze masz kryzys, zaostrzenie choroby i dlatego masz takie myśli. Samobójstwo bliskiego to zawsze trauma, tez dla dorosłych dzieci i partnera. Mysle, ze musisz po prostu przetrwać dopoki nowe leczenie nie przyniesie skutków. Nie znam historii Twojej choroby ale jesli jeszcze nie miałaś tomografii to w przypadku depresji endogennych opornych powinien byc zrobiony. Możesz miec jakieś zmiany w mózgu, które powodują problem. Jest tez szereg innych badań, wykluczających np choroby metaboliczne.