Skocz do zawartości
Nerwica.com

Stracona100

Użytkownik
  • Postów

    1 431
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Stracona100

  1. Też tak myślę, jednak nadal nie mogę się temu nadziwić Cóż, wielu osobom oczy otwierają się dopiero w obliczu śmierci. Ale i tak nie rozumiem chęci/sensu życia w takim cierpieniu.
  2. Stracona100, moim zdaniem, dopóki się zastanawiasz czy powinnaś się martwić to nie.
  3. To oczywiste - nie chodziło mi o pragnienie śmierci. To też oczywiste, choć takie podejście raczej świadczy o dużym lęku przed śmiercią.
  4. Ja miałam jakieś 15 lat, kiedy uświadomiłam sobie, że znakomita większość ludzi bardzo boi się własnej śmierci (dla mnie brak tego lęku był zupełnie normalny). Wprawiałam znajomych w zdumienie/niedowierzanie mówiąc, że śmierci nie boję się wcale, niezależnie od tego kiedy nastąpi. Nie wiem dlaczego (a może i wiem), ale zawsze uważałam, że to rodzaj wybawienia i nie ma się czego bać. Czasem tym znajomym, którzy bardzo bali się śmierci zadawałam pytanie, czy gdyby byli całkowicie sparaliżowani to nadal chcieliby żyć - odpowiadali jasne, że tak! Nie mogłam i nadal nie mogę tego pojąć. Co tak bardzo trzyma ludzi przy życiu? Rozumiem instynkt samozachowawczy, gdy jest się silnym i zdrowym, ale gdy człowiek nie jest już samowystarczalny, cierpi, to po co? dlaczego? Nie rozumiem tego kurczowego trzymania się życia za wszelką cenę.
  5. Stracona100

    Joga.

    Podbijam temat. Czy joga pomaga w depresji? Mam wątpliwości, bo takie "patrzenie w siebie" może nie być korzystne w tej chorobie. Czy jest tu ktoś, komu joga pomogła?
  6. Super, że się tu odnalazłaś i znajdujesz wsparcie i inspirację. Teraz tylko trzeba iść za ciosem i dalej realizować SIEBIE. Pisz i rysuj skoro właśnie to daje Ci napęd. Blog masz fajny (tylko na chwilę zajrzałam na razie), mroczny, ale dla nas depresyjnych to nic nowego :)
  7. Ja mam dokładnie to samo i też wydawało mi się, że nie ma w tym niczego dziwnego i niepokojącego... chociaż... czasem te dialogi są jakby nadmiernie natrętne i choć chcę je skończyć, nie mogę Teraz się zastanawiam, czy to nie początek jakiejś schizy Czy powinnam zacząć się martwić???
  8. Neurotica_Lostica to bardzo przykre i dołujące, że rodzice nie rozumieją (nie przyjmują do wiadomości), że jesteś chora. Jednak wielu z nas (jeśli nie większość) ma podobnie. Wiem jak to bardzo boli, bo sama też wiele razy usłyszałam od najbliższych, że wymyśliłam sobie chorobę. A było to na początku choroby, kiedy rozpaczliwie szukałam u nich pomocy, wsparcia, zrozumienia a dostawałam tylko kolejne "mobilizujące kopniaki". Oni nie zdawali sobie sprawy jak bardzo mnie ranią, krzywdzą i tak na prawdę szkodzą - dla nich to był sposób na to by mnie wyleczyć ze smutku/lenia. Twoi rodzice też nie chcą zrobić Ci krzywdy, chcą Ci pomóc lecz robią to niezmiernie nieudolnie i efekt jest odwrotny. Nie sądzę, by jakiekolwiek tłumaczenia zmieniły ich sposób myślenia. Ja już dawno przestałam tłumaczyć zdrowym co znaczy chorować na depresję i dlaczego zachowuję się tak, a nie inaczej - dla mnie to nie ma sensu, bo zdrowy mózg nie pojmie chorego, a nie chcę wiecznie wysłuchiwać tych samych porad i sloganów. Dlatego gdy chcę sobie pogadać wchodzę TU, bo tu są ludzie rozumiejący o czym mówię. Nie obwiniaj się za chorobę, bo to bzdura ale walcz o siebie. Lecz się i szukaj pomocy i wsparcia tam, gdzie rozumieją Twój problem i nie skupiaj się na przekonywaniu "betonów" - szkoda energii i nerwów. Czytałaś wątek "Czy warto przyznawać się do choroby"? Sporo tam ciekawych spostrzeżeń na ten temat.
  9. agusiaww tak, słyszałam o tym. To będzie u mnie kolejny lek do przetestowania (jeśli jakiś jeszcze będzie).
  10. Tylko, czy na pewno lepszym Innym to innym. Może lepszym, może gorszym - jaka różnica. Ty natomiast, zrobiłabyś lepiej przykręcając sączenie niewyszukanych jadów. Nudne to. "Przyganiał kocioł garnkowi" A dla mnie to jednak spora różnica.
  11. Brak komentarza Tylko, czy na pewno lepszym
  12. Znów wyprodukowałam (dałam radę) parę litrów soku pomidorowego (na zimę)
  13. agusiaww dzięki, mnie się przyda, bo mam 15kg nadwagi po SSRI
  14. Zdradź tajemnicę co to takiego? Eh, muszę pilnie uzupełnić moją "apteczkę supli".
  15. Mam prawo, więc powiem: wkurza mnie iiwaa, bo się przechwala, wywyższa, kryguje, wymądrza i wyśmiewa zmagających się z chorobą. I tyle w tym temacie.
  16. Nie jesteś sobą - gwiazdorzysz. Jak się da i gdzie się da
  17. Zbyt piękne, by mogło być prawdziwe...
  18. Lagrimita witaj. Rozgość się, to dobre miejsce na "wygadanie" swoich smutków czy to na forum czy pw. Też czuję się bardzo już zmęczona, bywanie tu trochę mi pomaga.
  19. Klebex, Liber8 i inni doradzający - to prawda, że zmierzam w tę "złą i niebezpieczną" stronę, ale ja naprawdę jestem już zdesperowana. Jeśli to jest do doopy i nie pomaga w poprawieniu nastroju, to nie będę próbowała. Ale jeśli działa, to chcę to sprawdzić. Sporo życia mam już za sobą łącznie z tymi najważniejszymi etapami i niewiele mam już do stracenia jeśli się uzależnię lub szlag mnie trafi. To i tak będzie lepsze niż wegetacja, której doświadczam teraz. W dvpie mam bezpieczne leki, które robią ze mnie bezwolne warzywo. Chcę jeszcze poczuć trochę szczęścia, choćby miało mnie to wiele kosztować. Albo pożyję/zdechnę na wspomagaczach, albo zdechnę z własnej ręki. Taki mam wybór.
  20. Jestem wstanie zaryzykować i spróbować działania kilku tych "preparatów". Niestety nie jestem zbyt obrotna i rozeznana w temacie by wiedzieć jak je zdobyć.
  21. Wszystko to co napisałaś świadczy o tym, że jesteś od niego uzależniona i jako taka sama potrzebujesz pomocy/wsparcia psychologa. Samej trudno Ci będzie walczyć o wolność zwłaszcza, że już próbowałaś i się nie udało. Ten związek doprowadził Cię do takiego stanu, w którym straciłaś własne JA, poczucie godności i wartości własnej osoby. Musisz to odzyskać i stać się silna, i tu najlepszą pomocą będzie psychoterapia. Widzę też u Ciebie objawy depresji - zamykanie się w domu, unikanie kontaktów z ludźmi - to niepokojące symptomy. Pomyśl wreszcie o sobie i poszukaj dobrego terapeuty by nie było za późno i byś nie wpędziła się w poważną chorobę.
  22. Kasia55 Twoja sytuacja wygląda znacznie gorzej niż myślałam. Moim zdaniem musisz natychmiast uciekać i zrobić wszystko, by uwolnić się z tego chorego i niebezpiecznego związku. Twoje poświęcenie dla tego człowieka nie ma żadnego sensu. Jeśli tego nie zrobisz będziesz żyła w piekle i to na własne życzenie. Uciekaj natychmiast, gdziekolwiek. Jeśli na razie nie ma innej opcji, to do rodziców, wszak tam u siebie i wśród swoich będziesz najbezpieczniejsza. Nie zastanawiaj się, uciekaj. Powodzenia.
  23. Kontrast dzięki za info - posty Lorda pilnie studiuję :) i parę suplementów od jakiegoś czasu sobie dostarczam. Pomyślę też o bupropionie. Zastanawiam się co przetestować najpierw, wenlę czy bupro?
  24. Monster6 myślałam oczywiście o tej manii "pozytywnej", ale wiem, że to też nic dobrego na dłuższą metę. Właśnie dlatego tak usilnie szukam czegoś, co wprowadzi mnie w stan euforii choć na chwilę, w sposób (no powiedzmy) kontrolowany.
×