Skocz do zawartości
Nerwica.com

nvm

Użytkownik
  • Postów

    2 356
  • Dołączył

Treść opublikowana przez nvm

  1. Wewnętrzny krytyk/wewnętrzny tyran/super-ego. Zwał jak zwał. Najeżdża na mnie - krytykuje mnie za przeszłość, że zrobiłem coś nie tak, przez co nie wyglądała tak jak powinna. Były fajne plany, fajne możliwości, a ja to skopałem, popełniłem jakiś błąd i przeze mnie nie wyszło. Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić skąd się w ogóle bierze coś takiego i jaki jest tego cel? Po co on jest, jaka jest jego funkcja? Czy on chce w ten sposób osiągnąć to, by takie sytuacje już się nie powtarzały? Jeśli tak, to czy jest to właściwy sposób osiągania takiego celu? Czy jest on skuteczny? Czy jest on warty świeczki? Dlaczego jest taki mechanizm, skoro powoduje on dysonans? Czy nie jest on ego-dystoniczny? Jak dla mnie to jest... O co tu chodzi? I co z tym zrobić? Bo generalnie to mam silną tendencję by z nim dyskutować i starać się go przekonać, że nie ma racji. Ale to raczej beznadziejna walka, strasznie frustrująca, męcząca i stresująca.
  2. nvm

    kosz

    Święte słowa. Tylko o czym tu dyskutować? Nie wiem, więc odniosę się tylko do pytań: Może. Może. To chyba tyle. Mam nadzieję, że pomogłem.
  3. A może uśmiechając się? (tylko co na to ciało bolesne? chyba nie będzie zadowolone...moje chce gniewnej powagi)
  4. Oh my. Zajrzałem do swojego starego wątku i jestem pod wrażeniem @black swan. Teraz lepiej rozumiem, czemu moja uwaga została na nią zwrócona.
  5. nvm

    Suchar na dzisiaj :)

    Trzech kolesi złapało złotą rybkę. Rybka, jak ma w zwyczaju mówi:- Uwolnicie mnie, a spełnię każdemu z was po trzy życzenia.Kolesie pogłówkowali, po chwili mówią - Okiej.Pierwszy zapodaje:- Ja to bym chciał mieć piękny dom w Bieszczadach, do tego konto z 10 milionami dolarów i piękną żonę. Rybka mówi:- Done.Drugi mówi:- A ja chcę mieć udziały w wielkim, międzynarodowym koncernie, ekskluzywną restaurację w centrum stolicy i 2 mulatki. Rybka odpowiada: - No to masz.Nvm zastanawia się przez chwilę i zaczyna wymieniać:- A ja to bym chciał, żeby lewa ręka mi ciągle wirowała nad głową, prawa ręka żeby się gibała wzdłuż ciała, a głowa żeby ciągle waliła w przód i w tył.Rybka na to: Stary, mogę to zrobić, ale jesteś pewien? Wiesz, masz trzy życzenia i możesz prosić o wszystko.Nvm odpowiada:- Taaak, jestem pewien: lewa ręka ciągle wiruje nad głową, prawa się giba wzdłuż ciała, a głowa nawala ciągle w przód i w tył.Rybka klasnęła płetwami i stało się.Po roku spotykają się ci sami trzej faceci, by poopowiadać.Pierwszy mówi:- Paaaanowie, jest zajebiście! Cisza, spokój, dobra i piękna żona, i żyję z procentów.Drugi opowiada:- A ja mam kasy jak lodu, jestem wiceprezesem zarządu i dzień w dzień posuwam 2 mulatki.Nvm, stojąc i wymachując kończynami bełkocze:- Chłopaki, ja chyba źle wybrałem.
  6. Mam kilka hipotez: Tylko owoce na śniadanie (niekoniecznie trzeba się sztywno tego trzymać) Słoneczko (ew. witamina D3) Aktywność fizyczna Zimny prysznic rano
  7. No własnie to była jednostkowa sytuacja w moim życiu. Byłem wtedy w magicznym okresie, pełnym intensywnych emocji. To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie życiowe. Mówiąc skrótowo: miałem 17 lat. Ta koleżanka była moją sympatią. Spotykaliśmy się. Bardzo mi się podobała. Wyglądało na to, że mamy się coraz bardziej ku sobie. Wszystko się fajnie rozwijało (choć miałem pewne huśtawki emocjonalne - tym bardziej, że raz wysyłała mi miłe sygnały, a czasem jakby trzymała mnie na dystans, tudzież gasiła). Wtedy jednak poznałem inną dziewczynę, która mi zawróciła w głowie. Zakochałem się bez pamięci. Po same uszy. To było niesamowite, nieporównywalne z niczym innym. Wszystko bardzo szybko się toczyło. W ciągu kilku dni zostaliśmy parą. A ta koleżanka była w tym czasie akurat na wycieczce klasowej. To był dla mnie bardzo intensywny uczuciowo okres. Moje pierwsze zakochanie. I to od razu takie na maksa. Rozpływałem się w nim. Usta mnie bolały od szczerzenia się w uśmiechu. Byłem wyczerpany ciągłym stanem euforycznego szczęścia. A później ta sytuacja z koleżanką. Koleżanka była dla mnie bardzo miła, bardziej niż przedtem. Nie wiedzieć czemu, zaczęły mi łzy cieknąć. Powiedziała, że jeśli przeszkadza mi to, co jest między nami, to możemy przestać. Ja odpowiedziałem bez zastanowienia, sam nie wiem dokładnie dlaczego. Po prostu odruchowo pojawiły mi się takie słowa "chyba musimy to zakończyć". Wypłynęła jakaś warstwa mojej podświadomości. To się działo we mnie tak szybko, nie miałem za bardzo jak to skontrolować. Ufałem zresztą temu swojemu "flow", który mnie przecież zresztą doprowadził do tego miejsca. Coś w tym może być...szkoda, że ona lepiej nie zareagowała w sumie...w sumie to ją idealizowałem, a z perspektywy czasu to widzę wyraźniej jej "wady"...tym niemniej w tamtym okresie to wszystko stworzyło we mnie wielki zamęt i dezorientację...
  8. nvm

    [Blog] Sens życia

    Obżarłem się słodyczami. Wygląda na to, że jednak chcę mleka, zbóż i cukru. Choć co do cukru, to możliwe, że po prostu zjadłem dzisiaj za mało owoców na śniadanie.
  9. Moim zdaniem Ferdek ma ukrytą odpowiedź na moje pytanie: dla oszczędnego gospodarowania energią. On na jakimś poziomie zapewne uważa, że tak jest własnie lepiej...
  10. A co z odgrywaniem ról? Na przykład z uwodzeniem? A można robić gorzej niż się potrafi? W jakim celu?
  11. A to nie jest tak, że czyjaś negatywna opinia to pewna lampka ostrzegawcza przed zmierzaniem w stronę ostracyzmu społecznego? Od jednej lampki świat się może nie zawali, ale jak się lampki zaczną kumulować...? Przecież problemem nie jest to, że ktoś nazywa "głupkiem". Problemem jest to, że ktoś kieruje w Twoją stronę swoje negatywne emocje i chce Cię zranić.
  12. Przychodzi nvm do psychiatry: - Panie doktorze, wszyscy mnie ignorują... - Następny proszę!
  13. Może trochę tak, ale bez przesady. Nie aż w takim stopniu. Nie wiem do końca, ale coś w tym pewnie jest. Na pewno trudniej jest mi się wycofać, jeśli już się zacznę. Im bardziej się rozkręcę, tym trudniej. Przynajmniej jeśli mówimy o dyskusjach.
  14. nvm

    Być lubianym

    Jest jeszcze jedna sprawa: ta książka przypomniała mi o moim genialnym odkryciu dotyczącym relacji międzyludzkich, które przyszło do mnie, gdy miałem 12 lat. Wcześniej moje relacje były tragiczne, to odkrycie wszystko zmieniło (o szczegółach już chyba wspomniałem na forum, być może nawet w tym temacie?).
  15. nvm

    Być lubianym

    Tak własnie myślę :) Myślę też, że chciał zarazić pozytywnym myśleniem :) To jest chyba taki amerykański styl poradników.
  16. nvm

    [Blog] Sens życia

    Jeśli nie mogę już być dzieckiem, jeśli nie mogę do tego wrócić, jeśli nie mogę się cofnąć w czasie...to po co jeszcze w ogóle żyć? Co mi jeszcze takiego fajnego w życiu pozostało? Co jeszcze fajnego można w życiu zrobić? Jakieś drobiazgi? Mam wegetować? Co mi pozostało jeszcze do odkrycia? Miałem tyle fascynujących przygód i ekscytujących doświadczeń. Można by napisać niejedną powieść. A teraz? Teraz co? Kiedyś miałem takie bogate wewnętrzne życie uczuciowe. A teraz co? Wszystko zobojętniało. Kiedyś wszystko było magiczne. A teraz wszystkim robię się coraz bardziej rozczarowany i znudzony. Zachciało mi się być oświeconym mędrcem, to teraz mam. Bo wydawało mi się to takie fajne, pociągające i ekscytujące. No i ona. Tamta fajna dziewczyna jeszcze sprzed mojej eks, tak ładnie gloryfikowała cierpienie, że aż też tego zapragnąłem. Tak, będę nim - zostanę cierpiętnikiem-romantykiem. To takie fajne, godne pochwały, godne podziwu. Takie głębokie przecież. No a moja eks to jeszcze tym bardziej mnie w tym nakręciła swoim rozpaczliwym podejściem wobec życia. Masakra. No ale to też mi nadawało głębię. W ostatnich latach się spłycam. Początkowo byłą chociaż głębia duchowa. A teraz to już wszystko obojętnieje. I żal mi bliskich, którzy się starzeją. I moje ciało się psuje. Coraz mniej zapału, coraz mniej energii. Starość? Jak wrócić do dawnych lat? Jakaś regresja? To by było takie sztuczne, takie męczące. Chciałbym to jakoś zintegrować, ale jeszcze nie wiem jak. Muszę poczekać, aż sam to jakoś wchłonę stopniowo. I nie dawać się nabrać na te wszystkie mądralińskie (bo to płeć piękna głównie), gloryfikujące impulsywność i pójście na łatwiznę. Bo znowu się w kłopoty wpakuję.
  17. nvm

    [Blog] Sens życia

    Ech...kiedyś to było...a teraz?
  18. nvm

    [Blog] Sens życia

    Przejrzałem przed chwilą stare zdjęcia z wydarzenia, na którym poznałem swoją byłą. Niesamowite. Sprawdzałem czy zostało we mnie jeszcze w ogóle coś z mojego dawnego życia uczuciowego. Tak, jeszcze jakieś resztki są. Choć niewiele. Bardzo podoba mi się ta dziewczyna ze zdjęcia. Szkoda, że nijak nie pokryła się ona z rzeczywistą dziewczyną. Nie wiem jak to działa, bo przecież byłem tam przy niej gdy zdjęcie było robione. Nie rozumiem tego. Choć jakieś tam podobieństwo może jest. Ale nie tylko chodzi o inny wygląd, emanuje też inna osobowość. Ta za zdjęcie była ucieleśnieniem moich ukrytych snów. Moich ukrytych ideałów, z których istnienia sprawy być może nawet sobie nie zdawałem. Byłaby ona zaspokojeniem moich skrytych pragnień. Wypełnieniem, dopełnieniem mnie, zaspokojeniem wewnętrznej tęsknoty mojej duszy. Rozwiązaniem, odpowiedzią i świętowaniem. Wszystko miało już być dobrze. Moje życie miało już odtąd być wygrane. To miał być happy end tego wszystkiego. ---------------------------------------------------------------------------------- Nie podoba mi się to, że mam trochę uszkodzone, poranione dziąsła przy szyjkach zębowych. Starość nie radość...nie podoba mi się też to, że moi rodzice się starzeją. Wszystko chyli się ku upadkowi, ku końcowi. Co zrobiłem nie tak? Gdzie popełniłem błąd? Popełniałem ich całe mnóstwo, ale zawsze było mi to wybaczone. Wydawało się, że czeka mnie obfitość i mogę bezkarnie popełniać wciąż te same błędy, a i tak ostatecznie wszystko wciąż będzie dobrze. Zasoby wydawały się być praktycznie niewyczerpane. A ja to jednak zmarnowałem. Miałeś chamie złoty róg....ech te moje skłonności auto-sabotażowe...zapewne z lęku. Bo jak jest dobrze, to musi być za chwilę źle. To efekt mojej traumy związanej z eks. Było niesamowicie dobrze i nagle trach, wszystko tragicznie źle. To teraz mam taki program, że jak będzie super dobrze, to się znowu zrobi źle.
  19. nvm

    Być lubianym

    A czy aby nie jest to pewna poza, postawa, odgrywanie roli, które mają coś przykryć?
  20. nvm

    [Blog] Sens życia

    Można to porównać do manny z nieba. Manny, utwierdzającej mnie w świadomym hedonizmie. W tym, że to on jest właściwą drogą. Hedonizm jest źle rozumiany. Jako impulsywne zaspokajanie pierwszych lepszych zachcianek, w oderwaniu od głębszej, holistycznej prawdy swojej istoty. Ale to błąd. Prawdziwy, świadomy hedonizm polega na wybieraniu w każdej chwili jak najlepszej opcji. Na podstawie jednego prostego kryterium - która opcja jest odczuwana jako (holistycznie) najlepsza. Czyli która daje najlepsze (holistycznie) poczucie i jest zarazem najbardziej naturalna. Ale nie należy mylić tutaj naturalności ze stagnacją, zachowawczością i paraliżem - dlatego istotny jest element ekscytacji. Ale też nie takiej oderwanej, płytkiej, intelektualnej ekscytacji. A takiej holistycznej, zintegrowanej z resztą, z głębią. To trzeba poczuć, trzeba nauczyć się tym żyć, trzeba to rozpoznać w samym sobie. I próbować.
  21. nvm

    [Blog] Sens życia

    Dzisiaj mi się coś zintegrowało, gdy jechałem tramwajem. Fajnie. Lubię to. Od razu zwolniło mi się trochę RAMu (nawet dość sporo) i mogłem na wszystko lepiej spojrzeć. Tramwaj to dobre miejsce do pasywnej kontemplacji. UPDATE: A nie, czekaj. To było trochę inaczej. Szedłem na przystanek i wchodziłem w coś. Pasywna kontemplacja była później. Ważne było, że w tym wchodzeniu doszedłem do czegoś co uznałem za quasi-ślepą uliczkę. Wewnętrzna integracja była tego pochodną.
  22. Neurotypia - to się powinno leczyć
×