Skocz do zawartości
Nerwica.com

nvm

Użytkownik
  • Postów

    2 356
  • Dołączył

Treść opublikowana przez nvm

  1. Dzięki za wyjaśnienie tego wprost! Lubię mieć takie rzeczy podane na tacy. Wcześniej coś tam mi się tliło gdzieś w podświadomości, od jakiegoś czasu już zaczynałem się domyślać, że tak to może wyglądać, ale to wszystko było takie rozmyte, mgliste. Gdy to jest powiedziane wprost, to jest już zupełnie inaczej :)
  2. Mam w sobie ciągły gniew. Niczym stłumiona/zamrożona wściekłość/furia. Co mogę z tym zrobić? Generalnie na jakimś poziomie postrzegam ludzkość jako bandę idiotów, która nie tylko mnie nie rozumie, ale z tego też powodu niesprawiedliwie oczernia i odrzuca. Moje doświadczenia z dzieciństwa to ciągłe odrzucenie i bycie tym najgorszym, beznadziejnym, ciągle krytykowanym, pogardzanym, itp. W pewnym momencie nauczyłem się tłumić pewne rzeczy w sobie i w ten sposób tworzyć rolę/personę, zjednującą sobie ludzi. Początkowo byłem tym zachwycony. Okazało się, że ludzie nie oceniają mnie na podstawie tego jaki naprawdę jestem, ale jak się zachowuję na zewnątrz. Ale po latach (a zwłaszcza po traumatycznym związku, po którym w dużej mierze straciłem motywację), zaczęło mi to doskwierać. Podtrzymywanie ról wymaga ode mnie pewnego napięcia. W ostatnich paru latach zacząłem odpuszczać role, co wiązało się u mnie także z duchowością, z chęcią powrotu do prawdy, zaprzestania oddzielania się od siebie samego poprzez role. Czuję się niekompatybilny ze społeczeństwem. Być może gniew jest tym wszystkim spowodowany - tym, że - jeśli chcę być akceptowany - nie mogę być sobą. Jeśli chcę przetrwać społecznie - nie mogę być sobą.
  3. Ona powiedziała, że jest to uwarunkowane biologicznie, ale dodatkowo jest również wzmacniane kulturowo.
  4. nvm

    Wkurza mnie:

    Ale w ten sposób, ktoś może łatwo nami manipulować - celowo wzbudzać w nas poczucie niesprawiedliwości, by nas wikłać, byśmy próbowali udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądem, by się tłumaczyć, itp...
  5. Prawda to? Jak uważacie? Dla osób, które nie znają zbyt dobrze języka angielskiego, wyodrębniłem 3 podstawowe punkty, ale to nie jest kompletne podsumowanie: Kobiety żyją w ciągłym lęku Tak się do niego przyzwyczaiły, że nawet nie zdają sobie często z tego sprawy Mężczyźni czują się mocni, skłonni do pokonywania przeszkód, a kobiety słabe, bezsilne.
  6. nvm

    Konkluzje dnia.

    Dobra dieta to podstawa...
  7. nvm

    Książki na czas dołu

    Gangaji - Diament w Twojej kieszeni Eckhart Tolle - Potęga teraźniejszości
  8. nvm

    Witam się i ja..

    Cześć. Powodzenia!
  9. nvm

    Skojarzenia

    Starość.
  10. nvm

    Pytania TAK lub NIE

    Tak. Czy wkurza Cię niesprawiedliwość?
  11. nvm

    Wkurza mnie:

    Bezsilność wobec niesprawiedliwości.
  12. nvm

    Problem z kobietami

    Z jedną mi się fajnie rozmawiało, aż nagle skasowała profil. o_0 Rozumiem, że mogła się przestraszyć, ale żeby aż tak? A najlepiej rozmawiało mi się z taką, która sama do mnie zagadała.
  13. Gdy mam ochotę zrobić coś, co może wywołać stratę...a właściwie: wywoła stratę...(choć w zamian może dać nawet dużo większy zysk)...mimowolnie, odruchowo wikłam się , wchodzę w paraliż. Po prostu widzę, że mogę czekać w bezruchu i nie podejmować danej akcji, danego działania. Mógłbym też się bardziej ewidentnie wycofać, ale wtedy widziałbym wyraźnie, że uciekam, kieruję się lękiem, negatywizmem. To jest bardziej subtelne. Po prostu mam trudność z zaufaniem swojej ochocie i w związku z tym tendencję, by "zawieszać się" przed wykonaniem danego działania. Na przykład wyślę jakąś wiadomość (bo mam autentyczną ochotę ją wysłać) i to zmieni status quo...i zmieni się przyszłość, tzn. nie będzie w niej już pewnie tego co by było (choć może zamiast tego będzie coś lepszego). Generalnie często wiąże się to z lękiem przed tym, jak ktoś inny zareaguje. Nawet mam przedświadomie w głowie obraz takiej reakcji. Zwykle wiąże się to z jakimś przyszłym niezrozumieniem, nieporozumieniem, pretensjami do mnie. Jest też inny przykład: mam takie wchodzenie w paraliż (już z reguły na krócej) gdy mam wejść w dane miejsce i coś przeczytać, bo boję się, że przytłoczą mnie wówczas emocje i będę przebodźcowany emocjonalnie. Ale ostatecznie czuję, że jednak takie hamowanie się jest niezdrowe, bo ochota już uwzględnia chęć/gotowość na to ryzyko i ew. nauczenie się później, więc w końcu wychodzę z paraliżu i (z pewnym poczuciem braku wsparcia, bo oto jednak wyłamuję się ze schematu) jednak wybieram dane odważne/ryzykowne/arbitralne (jak dla mnie, subiektywnie) działanie.
  14. nvm

    Problem z kobietami

    A jak brzmi ta wiadomość?
  15. Ja osobiście akceptuję, gdy dzieje się u mnie skupienie na myśleniu. Bo wiem, że jestem spokojnym obserwatorem tego skupienia. Skupienie się dzieje, a ja jestem przestrzenią, w którym to skupienie się wydarza - to rozluźniające mieć świadomość, że mój spokój nie zależy od samoczynnego skupienia bądź jego braku na jakichś konkretnych obiektach, choćby na myśleniu. Z drugiej strony, gdy wymagała tego sytuacja, potrafiłem się zmotywować do celowego skupiania swojej uwagi na zewnątrz. To było jak przeciąganie liny, ale było warto wyćwiczyć ten mięsień uwagi w ten sposób i pozwolić się uprzestrzennić i rozluźnić skostniałym strukturom swojego umysłu :)
  16. Która z tych rzeczy rzeczywiście zachodzi: 1) "Skupiasz się" na myśleniu 2) Obserwujesz jak samo-czynnie dzieje się skupienie na myśleniu ?
  17. Ja tak nie uważam. Po prostu mam w sobie taką sztywną/żołnierską osobowość/sub-osobowość, która czuje, że "tak powinno być". Ma satysfakcję z uzyskania całkowitej pewności, idealnego uporządkowania, itp. (o ile to w ogóle możliwe). Ale to tylko część mnie. Część mnie, powodująca wewnętrzny skurcz/napięcie. Lub też będąca tym skurczem/napięciem. To jest jak swędzenie, które każe się podrapać. Ale mam świadomość, że byłby to regres. Częściowa może tak.Tzn. jest to syntoniczne dla pewnej małej cząstki mojego ego. Gdy byłem małym dzieckiem, ta cząstka stanowiła 99% mnie, ale dzisiaj proporcje się mniej więcej odwróciły. Teraz jest to tylko mała cząstka. I nie bardzo wiem co z tą cząstką zrobić. Jak ją zintegrować i czy ją w ogóle zintegrować. Najlepsze co wymyśliłem, to po prostu jednak nie kierować się nią, czyli de facto zachowywać się tak jak osoby z nerwicą natręctw wobec swoich zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych. Dlatego też odnalazłem wiele wskazówek w klimatach ZOK (OCD), zarezonowało ze mną wiele kwestii. Choć oczywiście miałem też poczucie pewnych zgrzytów/dysonansów, bo nie wszystkie rzeczy się zgadzały. Ale też nie wszystko się zgadza z typową Osobowością Obsesyjno-Kompulsyjną, gdzie oni rzeczywiście są tym w pełni. (U mnie to jest tylko mała - choć intensywnie wołająca o uwagę - cząstka. No i jeśli dam jej palec, to będzie mi brać całą rękę. Trochę jak czarna dziura.) Inna rzecz, że mimowolnie, nerwowo i tak przynajmniej częściowo z reguły idę z nią na kompromisy. Ale tak długo, jak nie wciskam w tej kwestii pedału gazu, widzę, że stopniowo uczę się od-kompulsywniać. Choć mogę w każdej chwili wybrać regres i założyć tę ciasną marynarkę anankastyczną.
  18. Podobno osoby z NN mają trudności z podejmowaniem decyzji... http://beyondocd.org/information-for-clergy/why-some-dont-recover-from-ocd Unrecognized symptoms: Like avoidance, there are many common, but less familiar, symptoms that may not be recognized as signs of OCD. The disorder can take many forms and isn’t limited to the more well-known or obvious types of OCD such as compulsive washing or checking. Examples of symptoms that can go unrecognized include: Procrastination Difficulty making decisions or inability to make a decision Asking repetitive questions Continual reassurance-seeking Choć tak swoją drogą, to jednak skłaniałbym się do tego, że u mnie to bardziej anankastycyzm + nerwowość (wewnętrzne rozedrganie rodzaju tiko-gennego).
  19. nvm

    Napoleon Bonaparte...

    Kojarzę, że było kilku Napoleonów, może nie chodziło akurat o Bonaparte? :)
  20. nvm

    Wiara czyni cuda

    Wygląda na to, że uzyskałem wsparcie w tempie ekspresowym - dzisiaj jest już dużo lepiej :)
×