-
Postów
347 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez CzarnaZebra
-
czego się boimy? Lęk przed.................
CzarnaZebra odpowiedział(a) na mysia temat w Nerwica lękowa
już 2 lata mijają jak nie nocuję poza domem. Tzn. nie do końca, na wakacjach jest ok, nawet w namiocie (chociaż z początku było dużo gorzej), ale nie mogę przenocować u kogoś znajomego. To jest bardzo uciążliwe czasem, o wiele bezpieczniej jest przespać się u kogoś po imprezie niż bujać się przez pół miasta autobusem nocnym, ale nie mogę z tym nic zrobić. Nie mogę zasnąć, a w pewnym momencie wstaję i wychodzę, i nie mogę tego powstrzymać. Niestety wiem czym to jest u mnie spowodowane, i dlaczego mam zachwiane poczucie bezpieczeństwa. Tylko ze nic nie mogę z tym zrobić, już się z tym pogodziłam. -
Będę miała wampirze kły prostuję ząbki i poprosiłam panią doktor żeby mi przy okazji ustawiła na wampirze! Jusz troszkę widać
-
*Jeżeli dzisiaj rano wstałeś z łóżka raczej zdrowy niż chory, masz więcej szczęścia niż milion ludzi, którzy nie przeżyją tego tygodnia. *Jeżeli nigdy nie doświadczyłeś niebezpieczeństw wojny, samotności więzienia, tortur ani głodu, jesteś w lepszym położeniu niż 500 milionów ludzi na świecie. *Jeżeli możesz chodzić do kościoła bez strachu nie obawiając się aresztowania, tortur lub śmierci, jesteś szczęśliwszy niż miliard ludzi na świecie. *Jeżeli masz dach nad głową, ubranie na grzbiecie, jedzenie w lodówce i masz gdzie spać, jesteś bogatsza niż 75 procent ludzi. *Jeżeli masz pieniądze w banku i trochę drobnych w portfelu, jesteś wśród ośmiu procent światowych bogaczy. *Jeżeli twoi rodzice żyją i ciągle są małżeństwem, jesteś wyjątkową rzadkością. *Jeżeli możesz przeczytać te słowa, jesteś szczęśliwszy niż dwa miliardy ludzi, którzy wogóle nie umieją czytać.
-
Wszyscy zdołowani, niedoceniani, cierpiący z powodu kompleksów obowiązkowo klikają w ten link: http://adonai.pl/relaks/zabawy/?id=22 i co? lepiej?
-
aktualny. Nie mam planów na koniec tygodnia, moglibyśmy się faktycznie spotkać, mi pasuje Miło Cię tu znowu widzieć.
-
zaraz szpital... przecież to bez sensu, dziewczynie potrzeba chwili wolności a nie zamiany teściowej na pielęgniarkę oddziałową. Beata1709, moim zdaniem powinnaś spakować manatki i gdzieś na trochę wyjechać. Sama - tzn bez dzieci, one powinny być radością i satysfakcją, a nie kotwicą trzymającą Cię w bagnie. Rodzina się nimi zajmie w tym czasie. Jakbyś poszła do szpitala, to też by Cię w domu nie było. Nie wiem jak stoisz z budżetem, pewnie niespecjalnie, ale jest jeszcze ciepło, nawet pod namiotem wytrzymasz. Ważne żebyś przez tydzień chociaż mogła żyć tak jak chcesz, na chwilę oderwała się od ponurej codzienności, posiedziała nad wodą, pochodziła po lesie. Wrócisz, i może wszystko się odmieni - spojrzysz na swoją sytuację z innej perspektywy, może natchnie Cię to do działania, może zauważysz rozwiązania które w tej chwili nie przychodzą Ci do głowy. Po powrocie idź do jakiegoś psychologa czy psychiatry, niech Ci pomoże się poskładać, żebyś znowu w tym nie ugrzęzła. Myślę że warto spróbować w ten sposób.
-
jakbym czytała o sobie, tyle że u mnie jest to stan trwały, w którym staram się egzystować od kilku miesięcy. Tylko że po fazie ciężkiej depresji wraz z psychiatrą nazywamy to polepszeniem... Ciężko jest tak żyć, ja robię wszystko żeby cokolwiek poczuć, czasem to są bardzo głupie rzeczy, ale chociaż przez parę godzin (czasem nawet dni) czuję że jest we mnie jeszcze trochę życia... Oczywiście ustawia mnie to ciągle na granicy bezpieczeństwa (dopuszczalną prędkość mnożę przez 2 albo jeżdżę stopem po Polsce mimo że nie muszę), zachowań akceptowalnych społecznie (chciałam z przyzwyczajenia napisać "moralności" ale cokolwiek przez to rozumiemy ja już nie powinnam nawet używać tego słowa), ale za te chwile kiedy czuję chociaż dopał adrenaliny dałabym się pokroić. Bo tylko to zapisuje moja pamięć, a długie dni kiedy nic nie czuję i których w dodatku nawet nie pamiętam... boję się że jesli przestanę tak robić to się kiedyś obudzę i uświadomię sobie że minęło na przykład 5 lat których nie pamiętam, 5 lat z których wynika tylko to że jestem starsza...
-
nie ma na to sposobu, czas i tylko czas... kiedyś przechodziłam przez coś takiego, trwało to strasznie długo ale teraz to tylko wspomnienie. Nawet zaczynałam inne związki, ale szybko zrywałam - przecież nie można mieć do kogoś pretensji o to że nie jest kimś innym... Ciągle jedno pytanie - czy tylko dlatego, że jeden facet mnie nie chce, mam być sama, smutna, samotna do końca życia?? Ale nic z tego nie wychodziło. Tak przeleciało parę lat (tak!!), dopiero jak wtedy znowu spotkałam to swoje cudo, jeden wieczór wystarczył... Mój ideał przez kilka godzin mówił wyłącznie o sobie, szczególnie o swojej pozycji w wyścigu szczurów, nie mówiąc o tym że zupełnie nie przypominał już tego przystojnego chłopaka w którym zakochała się siedemnastolatka. A już wtedy mi mówiono że wygląd i urok osobisty to jego największe zalety, niestety okazało się że to całkowita prawda. No i prysła ta bańka mydlana... na moje wielkie szczęście. Tak na pocieszenie dodam że w końcu samo przejdzie - na 100%. Najważniejsze to mieć z kim pogadać w gorszych chwilach, nie pójść w alkohol np., to jest łatwa droga ale donikąd. Jesteś na forum - pisz o tym co czujesz, ja cię rozumiem i mnóstwo innych osób też, zawsze możesz liczyć że ktoś Cię wysłucha... Pozdrawiam cieplutko
-
nie bądź nadmiernym optymistą, zebra jest dzikie zwierze i dziabnąć może
-
Zdrada i jej konsekwencje
CzarnaZebra odpowiedział(a) na Kejsi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
pyzia1, masz rację. Pierwszego posta napisałam w tym temacie tak jakby "zamiast" - jak się człowiek wypisze to może go to od głupot powstrzyma, nabierze dystansu. Lepiej te żale wylać tutaj niż wykrzyczeć swojemu mężczyźnie i jeszcze opatrzeć jakimś złym komentarzem. A reszta - po prostu łatwo mnie sprowokować do dyskusji... szczególnie na tematy niejednoznaczne moralnie, no i kiedy o kimś czytam, często zastanawiam się - jak ja bym w takiej sytuacji postąpiła? Pewnie że czasem mnie kusi droga na skróty, machnąć ręką na te ciężkie dyskusje, zrobić co mi się podoba dbając tylko o to żeby nikt się nie dowiedział, tyle że to tak naprawdę nie jest żadne rozwiązanie. Myślę że po prostu źle bym się z tym czuła, bo co innego jest "szaleć i szumieć" nie będąc w żadnym związku, a co innego mieć kogoś na boku. No ale jak jestem wściekła i rozgoryczona to mi różne rzeczy do głowy przychodzą, i oby tam pozostały -
Problem z była dziewczyną PILNE
CzarnaZebra odpowiedział(a) na adalina temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Paskudna sytuacja, i trwa już strasznie długo. Na telefony coś mi przyszło do głowy. Niech twój chłopak kupi sobie jakiegoś taniego prepaida, a swój telefon zostawi na parę dni komuś innemu (obcemu i nie zamieszanemu bezpośrednio w wasze sprawy), kto będzie wyjaśniał rzeczowo że nie wie o co chodzi, nie zna nikogo takiego, ma nowy numer i bardzo przeprasza, ale naprawdę nie może pomóc. Domowego nie odbierać. Niech odbiera inny domownik, mówi że Was nie ma, nic nie przekaże - taki złośliwiec Po paru dniach telefony powinny się skończyć. Znajomych tej dziewczyny radzę ignorować, tak samo jak rodzinę, o ile nie da się na nich wpłynąć żeby przestali. Rzeczywiscie jest na to paragraf, czytałam kiedyś artykuł chyba w Cosmopolitan na ten temat - w Stanach są odpowiednie policyjne procedury i przeszkoleni funkcjonariusze, na wypadek gdy ktoś jest nękany przez natręta. Niestety, sporo ludzi się po prostu przeprowadza w jakieś odległe miejsce, bo to bywa jedyna metoda. Ale z tego co rozumiem ona was nie nachodzi, tylko dzwoni? -
dla mnie już nie ma szans... Mój umysł pogrążył się na zawsze w wyimaginowanym świecie zła, ciemności i przemocy, a Szatan czuje się kuszony przeze mnie
-
Zdrada i jej konsekwencje
CzarnaZebra odpowiedział(a) na Kejsi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Tak - według mnie zdrada jest mniejszym złem niż zniszczenie wszystkiego pod wpływem impulsu. To akurat potrafię świetnie, i mam zamiar więcej tak nie zrobić. Masturbacja to nie to samo co fizyczna bliskość, facet to nie to samo co penis. Ważne są też inne wrażenia. Nie obcy człowiek, tylko znajomy i to w dodatku ten sam co zawsze w takich sytuacjach - kiedy akurat nie mam z kim. Skoro układ sprawdza się od 6 lat, to szansa na to że nagle zapragniemy być razem jest znikoma, nie jest on też krzywdzony bo jestem mu potrzebna akurat do tego samego. Tak samo jak kilka innych koleżanek. Zresztą to także jest istota myśląca i wie co robi. A jeśli zdarzy się tak, że będzie cierpieć? Cóż, to jest także jego decyzja. W ciążę raczej bym nie zaszła bo biorę pigułki. Zresztą gdybym zaszła z tym moim, ucieszyłabym się akurat tak samo, czyli wcale. W chwili obecnej oznaczałoby to tylko spory nieplanowany wydatek. Ryzyko że związek się skończy jak to wyjdzie na jaw - tu masz rację. Jest też ryzyko, że jeśli nie puszczę się na boku, to też związek się skończy, tyle że z mojej inicjatywy. A ponieważ jednak może się nie wydać, to z czystej kalkulacji wynika, że... A na obecnym związku mi zależy, i mojemu chłopakowi też. Udało nam sie w końcu te problemy rozwiązać, więc chwilowo te rozważania są czysto teoretyczne, ale i tak interesujące. Btw., mam zamiar być szczęśliwa, w stanie względnej równowagi, kontrolować swoje działania, nie wyżywać się na bliskich i nie wpadać w doły. "Porządna" - to nie jest warunek konieczny. -
Nie takie jest to jak siebie postrzegasz, tak mi się wydaje że jesteśmy odbierani tak, jak się kreujemy. Innymi słowy, własne subiektywne przekonanie o swojej urodzie (a wiadomo ze to rzecz subiektywna) wywołuje reakcję otoczenia, to znaczy że ktoś kto się sobie podoba zachowuje się w taki sposób, że inni zaczynają go też uważać za ładnego. Nie wiem jak to działa, może w taki sposób że jak uważam że coś mam ładne, to zapewne tak całkiem się nie mylę, a jak to "coś" podkreślam, to i dla innych staje się bardziej widoczne. I jeszcze taka ciekawostka: Jak byłam mała, uważałam że kobiety z wystającymi kośćmi policzkowymi są bardzo piękne Oczywiście, bardzo chciałam takie mieć... W zasadzie reszta mojego wyglądu była mi dość obojętna, zawsze wiedziałam że czarne włosy są tylko kwestią czasu, a reszta mogła być całkiem przeciętna - najważniejsze były te kości. I wiesz co? Mam! Tylko ja w mojej rodzinie, wśród przodków jakoś się nie trafiało Wielkie są siły sprawcze umysłu, myślę że ich nie doceniamy... Tak się skupiłam na kwestii wyglądu, bo co do tego ze jesteś sympatyczny facet to chyba nie masz wątpliwości, zresztą mnóstwo ludzi już Ci to napisało. Nie wiem dlaczego jesteś samotny, może wybierasz złe dziewczyny, a może coś w twoim zachowaniu to powoduje, ale tego nie da się stwierdzić przez internet. Mam takiego kumpla na przykład który godzinami gada o swoim samochodzie, bezustannie i ze szczegółami typu którędy jechał, jakie były znaki drogowe, jaki samochód go wymijał i jeszcze detale w rodzaju: wcisnąłem sprzęgło i wrzuciłem bieg a potem włączyłem kierunkowskaz w lewo... nikt już nie jest w stanie tego słuchać, więc ja nie dziwię się tym dziewczynom które umawiają się z gościem który jest całkiem fajny i chyba może się podobać (chociaż akurat nie mi), a potem przez kilka godzin słuchają sprawozdania z ruchu drogowego. No i więcej się z nim umawiać nie chcą. To jest oczywiście tylko przykład, zresztą ostatnio mu powiedziałam, żeby przyciął te historyjki do max 30%, wywalił większość opisów i może coś wreszcie odłowi czas pokaże... Fajnie że jusz Ci lepiej. Jak ci się podoba mój nowy avatarek? <-----------------------------------------------------------
-
Lucja, nie martw się... do ślubu jeszcze 4 miesiące, to jest mnóstwo czasu, może się wydarzyć pełno rzeczy. Wyjedź gdzieś sama albo z koleżanką, może zmiana otoczenia pomoże Ci nabrać dystansu. Może to nie jest właściwy mężczyzna i podświadomośc w ten sposób Cię o tym informuje? Nie warto pochopnie podejmować takich decyzji, Ty już się tego boisz, to co będzie kiedy te wszystkie lęki staną się rzeczywistoscią? Może pogadaj z tym narzeczonym, może jemu łatwiej zmienić środowisko - nawet jeśli miałby gorszą pracę... Jeśli się zgodzi, duży plus dla niego, jeśli nie, to przynajmniej będziesz wiedziała w co się pakujesz. Powodzenia
-
Zdrada i jej konsekwencje
CzarnaZebra odpowiedział(a) na Kejsi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
klaus, poniekąd masz rację... tyle ze z perspektywy czasu widze ze mój post to był jeden wielki skrót myślowy, co tylko potwierdza mój ówczesny stan niestety miałam tylko jedno na myśli... scenka z życia: k (po wysłuchaniu mojego monologu na powyższy temat, który miał być dialogiem a skończył się awanturą): - no to jakiej odpowiedzi ode mnie oczekujesz? ja: - Co?? Nie chodzi mi o to żebyś powiedział to co chcę usłyszeć, tylko co sądzisz o tym co powiedziałam!!! Skąd ja mam wiedzieć co sądzisz jak w taki sposób ze mną rozmawiasz!!! Chodzi mi o twoje zdanie, swoje już znam! k: - Ale ja chciałbym wiedzieć co byś CHCIAłA usłyszeć... ja: - "chodź do łóżka!" ... pyzia1, nie chodziło mi o to żeby miec kogoś na boku na stałe - tylko o to żeby doprowadzić się do stanu w którym normalny dialog jest możliwy. Temat jest delikatny i rozmowa wymaga wyczucia, na co jakoś trudno mi się zdobyć kiedy szarpią mną nie tylko emocje ale jeszcze hormony. No i mogłoby wyjść z tego błędne koło. Awantura w związku bywa ok, ale znam siebie i wiem jak potrafię ranić kiedy zbliżam się do takiego stanu, najgorsze jest to że zwykle mówię coś obiektywnie prawdziwego i cholernie bolesnego... A mi na tym związku zależy. Znacie takie pojęcie jak "mniejsze zło"? Dlaczego akurat odnośnie zdrady ma nie mieć zastosowania? Skoro można zatopić 1 wieś żeby powódź nie zniszczyła połowy regionu... Ja sobie zdaję sprawę że powinnam umieć opanować emocje, ale tak się składa że mam z nimi problemy, biorę efectin który zastąpił mi depresję agresją... a że jeszcze co najmniej 6 miesięcy będę to brać - no to trudno przeczekać, to nie jest kwestia jednorazowego focha czy innych gorszych dni. Ja wiem jak powinien postąpić dorosły, odpowiedzialny człowiek... chciałabym nie mieć tych wszystkich dylematów i tez tak czarno-biało patrzeć na swiat, tak jak dawniej, życie jest znacznie prostsze kiedy granice są jasno wytyczone i nieprzekraczalne. Niestety z choroby wyszłam jakaś "zresetowana", wszystko muszę od nowa wartościować, jest jeszcze mnóstwo pytań na które odpowiedzi muszą zostac wypracowane... No ale offtop mi się chyba napisał... więc kończę tego posta... ale mi się na rozważania etyczne zebrało... -
problem nie w meldunku tylko w ubezpieczeniu zdrowotnym za granicą. Nie wiem jaki to kraj ale pewnie wydają coś takiego jak u nas - kartę pozwalającą korzystać z leczenia w innych krajach unii. Meldunek chyba nie ma tu nic do rzeczy.
-
leci 4 miesiąc Ulubiony rocznik partnerów (dopuszczalne widełki)?
-
Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''
CzarnaZebra odpowiedział(a) na anita27 temat w Depresja i CHAD
werka, zadaj to pytanie lekarzowi, będzie wiedział najlepiej - wiem że w takich przypadkach super ważna jest właśnie współpraca rodziny z lekarzem, on ma na pewno jakiś plan leczenia, powinniście się w to wpasować. Trzymam kciuki -
to jeszcze ja się zgłoszę po poradę... mam przyjaciela który zachowuje się właśnie w ten sposób, tzn kiedy dzwonię w tygodniu i gdzieś zapraszam, to "super, oczywiscie ze przyjde", potem go rzecz jasna nie ma, telefonu też nie odbiera. Nie odbiera tak przez 2 tygodnie, a potem tłumaczy że mu było głupio że nie przyszedł i się nie odezwał, a nie przyszedł bo "jakoś tak złapał doła i nie dał rady". I dlatego przez 2 tygodnie sie nie odzywał... Teraz to nie jest duży problem, przywykłam chociaż doprowadziło mnie to jusz nie raz do białej gorączki, ale w czasie kiedy wyczołgiwałam się z pięknie rozwiniętej depresji za każdym razem w takiej sytuacji czułam się odrzucona, zlekceważona, wystawiona i to przez przyjaciela, który w dodatku ma mnie za nic i nawet nie pomyśli żeby chociaż przeprosić... Widzę że wy znacie to z autopsji, więc proszę powiedzcie mi co ja mam z nim zrobic, naprawdę zależy mi na nim, znamy się od 100 lat, wiem że dawniej tak nie było... Skąd to się wzięło, jak z tym walczyć, ja chcę z powrotem swojego kumpla...
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
CzarnaZebra odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
Polina, moja lekarka jest okej - nie podaje mi przecież żadnych nazwisk, a to że nie lubi wizyt "borderów", to ostatecznie jej prawo, przecież mimo to ich nie odsyła, tylko stara się pomóc. Są dla niej męczący, bo tak jak napisałam - nie współpracują i tylko wyładowują agresję, trudno jest leczyć kogoś kto się przed tym broni. A że trochę sobie o różnych przypadkach rozmawiamy, to ostatecznie nic złego. Nie znam nazwisk tych ludzi i oni zapewne nie znają mojego. Sama zapytałam co sądzi o borderline, to mi opowiedziała. Lekarz też człowiek, jak trafi się zainteresowany rozmówca chętnie o pracy pogada, szczególnie że to nie jest psychoterapia, płacę normalnie za wizytę i tyle, jak jest czas do następnego pacjenta a ze mną nic się nie dzieje złego to sobie rozmawiamy. Jak ci internista powie że nie cierpi np. dyrektorów z wrzodami, bo nie stosują się do zaleceń i mają potem pretensje że nic nie pomaga, to zaraz jest zły lekarz? -
Umre bez niego...
CzarnaZebra odpowiedział(a) na BoBezNiegoNieMaMnie temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Smutna historia, niestety bardzo życiowa, tez mi się tak zdarzyło - tylko na szczęście ex objawiła się bardzo szybko, więc przynajmniej żadne plany życiowe nie powstały... No i dość szybko przeszło, spotkałam się zresztą z tą ex, pogadałyśmy sobie o chłopakach i nie tylko i okazało się że świetnie się rozumiemy :) Ja mam teraz o wiele fajniejszego chłopaka niż tamten świr, dodatkowo ostro zapijający prochy na depresję. A teraz on nie bardzo pozwala jej się ze mną widywać świr totalny, no nie? A to jest bardzo fajna koleżanka... a poznałam tą dziewczynę bo porzuciła tego swojego dla mojego kumpla, oczywiście tylko do czasu jak tamten poprzedni zaczął pokazywać sie ze mną... no i wróciła do niego, są razem nieszczęśliwi jak dawniej, więc wszystko skończyło się jak najlepiej Nie dawałabym już szansy temu gościowi o którym piszesz, bo to jest właśnie wstrętny egoista, a nie ty. Albo typ z borderline, a to nawet gorzej... Zawsze tak się czuje, że już nigdy w życiu się tak nie pokocha, ale na szczęście tak nie jest, człowiek jest zdolny do miłości tak długo jak żyje, ważne żeby nie tracic nadziei i nadal umieć i chcieć zaufać. Mam nadzieję że spotkasz kogoś kto będzie umiał Cię docenić... -
to jej zazdroszczę, bo ja jestem inteligentną osobą która nagle straciła umiejętność radzenia sobie z czymkolwiek. Prawie z dnia na dzień... Byłam samodzielna i samowolna, a teraz jak nie jestem "zaopiekowana" to zapominam o tym że cokolwiek potrafię tyle dobrego że pracuję w przedszkolu, gdzie wszyscy są przyzwyczajeni do fochów, marudzenia, opiekowania się, a Pani Dyrektor za szczególnie dobrze wykonaną pracę kupuje mi czekoladę No to pośmiejcie się ze mnie, ojciec mało się nie popłakał: ojciec: - no i co ty zrobisz, jak ja umrę? ja (po chwili namysłu): - nie wiem, tato. Chyba będę musiała wyjść za mąż
-
heh, typowo po męsku - z jednej strony marudzą że brzydcy i nikt ich z tego powodu nie lubi a już szczególnie żadna dziewczyna, a z drugiej strony sami wzdychają do "bardzo pięknych", a nie do wyjątkowo mądrych czy dobrych... uroda to jest w sumie dar bardzo niesprawiedliwy, ułatwia życie za nic, nawet jak stopniowo przemija to i tak ktoś kto w młodości był uważany za bardzo ładnego miał po prostu łatwiej, dorastał bez kompleksów i to mu procentuje na całe życie... znacznie gorzej jeśli poza urodą nic więcej nie ma... chociaż z drugiej strony są tacy co ani urody nie mają ani innych zalet pakują potem w siłowni i mają nadzieję że im atrakcyjności przybędzie albo dają zarobić chirurgom plastycznym. taki offtopic mi się napisał. byłam kiedyś brzydką, nieciekawą nastolatką. i nikomu się nie podobałam, aż poszłam do liceum i okazało się że nie jestem ani brzydka ani nieciekawa, czyli co - wypiękniałam przez wakacje, czy może raczej zaczęłam od nowa wśród ludzi którzy nie patrzyli na mnie przez pryzmat kujoństwa z podstawówki?
-
nie trafiłam na to forum z powodu normalności i racjonalnego działania