Fajnie jest nie widzieć własnego stanowiska roszczeniowego.
Musi być bo co?
Czyli nikt nie przeszkadzał w pokierowaniu własnym życiem. Przynajmniej pierwsze 15 lat. Po 15 latach braku zrozumienia i nieustannych roszczeń można czasem wydumac wnioski skutkujące decyzjami.
Myślałem? Chyba rościłem sobie powinność. Nikt nie ma obowiązku rozumienia zdepresjonowanego alkoholika - może z wyjątkiem lekarza.
Wyobraźnia płata figle. A konkretnie po czym widziałeś?
A żona przez 30 lat zalegała i pachła.
To jest wyłączne Twoja prawda. Obawiam się, że mało adekwatna do rzeczywistości.
Sprzeczność. Skoro nigdy nie otrzymam wsparcia, to po co wracam.
No tak, przez 30 lat można zgłupieć do reszty.
W kazdym razie dość oczywistym jest, że rozczarowania powstają z niespełnienia oczekiwań. Czyli im więcej jest rozczarowań, tym więcej było oczekiwań.
Jakaś racjonalizacja nic nie robienia musi być.
A to już Twoje życie i Twoja sprawa.