
abrakadabra xx
Użytkownik-
Postów
1 208 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez abrakadabra xx
-
natrętek, no właśnie, jakaś pomoc powinna się należeć w takim przypadku. Też tego nie rozumiem jak można kogoś tak z tym problemem zostawić.
-
Po próbie samobójczej (150mg alpry i flaszka) leżałem 2 dni w zwykłym szpitalu po czym po prostu kazali mi iść do domu. To tak jakby powiedzieć: "Chciałeś się zabić, normalka, możesz już iść". Zero pomocy psychologicznej, wróciłem do domu i siedziałem kilka dni sam w pokoju. Co za kraj... Jak się później okazało wyczytałem gdzieś, że ta dawka jest o wiele, wiele za mała żeby umrzeć, ale fazę miałem przez tydzień.
-
Zawiść wobec zadowolonych ludzi... też odczuwacie?
abrakadabra xx odpowiedział(a) na Salix temat w Pozostałe zaburzenia
Zawiść nie, raczej zazdrość. -
Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA
abrakadabra xx odpowiedział(a) na Prometeus temat w Kroki do wolności
jetodik, poczytam, dzięki:) -
Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA
abrakadabra xx odpowiedział(a) na Prometeus temat w Kroki do wolności
jetodik, czyli mieć tylko w świadomości żeby pozwolić być i odejść tym wszystkim zbędnym myślom? Gdzieś też słyszałem, że można skupiać się na oddechu, żeby odwrócić uwagę od zbędnych myśli. -
Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA
abrakadabra xx odpowiedział(a) na Prometeus temat w Kroki do wolności
jetodik, mnie właśnie ten natłok myśli wkurzał, nie mogłem tego opanować. Ile trzeba praktykować żeby się w miarę szybko wyciszyć? -
Nie mam tatuażów, jeżeli kiedyś coś mam sobie zrobić muszę to dobrze przemyśleć, choć nie powiem, czasem mam ochotę walnąć coś sobie czysto spontanicznie. Miałem kolczyki w jednym uchu, dawno, dawno temu. Kumpel na biwaku mi przebijał ucho i to w dwóch miejscach na dwa kolce.
-
Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA
abrakadabra xx odpowiedział(a) na Prometeus temat w Kroki do wolności
Introwertyczka, podobno skupienie przychodzi samo wraz z praktyką... -
Na trwałą poprawę samopoczucia. Myślisz, że ludzkość przetrwa kolejne 500 lat?
-
Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA
abrakadabra xx odpowiedział(a) na Prometeus temat w Kroki do wolności
Próbowałem medytować już kilkukrotnie, udało mi się wytrzymać jedynie po kilka dni. Przyznam, że chciałbym wejść w to głębiej bo nawet po tych kilku dniach odczuwałem pozytywne efekty, umysł się uspokajał a tego właśnie mi trzeba. Chyba brakuje mi cierpliwości w czekaniu na efekty... -
[videoyoutube=UhrQ1533S08][/videoyoutube]
-
[videoyoutube=K55xzCGZINA][/videoyoutube]
-
Kiedyś oglądałem taki program gdzie rozpatrywali opcje bezbolesnej śmierci dla skazanych. Jedną z nich była hipoksja, gdzie człowiek traciłby przytomność na wskutek niedotlenienia mózgu. Podobno bardzo przyjemne uczucie. Zdaje się że są różne rodzaje hipoksji, oni testowali na prowadzącym ten program hipoksję wysokościową. W specjalnej komorze symulowali nagły spadek ciśnienia i niedobór tlenu, facet był już bliski utraty przytomności i odczuwał przyjemność ale w ogóle nie zdawał sobie sprawy z tego co się dzieje, gdyby nie podali mu tlenu to umarłby. Taka ciekawostka.
-
Ja jestem gdzieś blisko tej granicy wytrzymałości, przy życiu trzyma mnie jakaś nadzieja bliżej nie określona, może nowe leki, nowe przyjaźnie, może coś nie pojętego dla ludzkości jeszcze np. istnienie obcej cywilizacji może doznanie prawdziwej miłości. Przed samobójstwem chroni mnie świadomość prawdopodobnie pustki, wiecznej pustki, już na zawsze i nie możność doświadczenia szczęścia.
-
Jeśli chodzi o bycie chorym lub nie odnośnie chęci zabicia się, to zależy w jakim sensie ktoś jest chory. Jeżeli chory jest jego sposób myślenia i zaburzona jest logika, racjonalność wtedy tak, samobójstwo może być efektem choroby. Jeżeli przez chorobę rozumiemy cierpienie i ciągłe jego odczuwanie a logika nie szwankuje wtedy może chcieć umrzeć z powodu właśnie tego cierpienia. Może też mieć jedno i drugie i też chcieć się zabić. Również może być chory ale nie cierpieć i nie chcieć się zabić. Może być też całkiem zdrów ale może odczuwać pustkę egzystencjalną i też nie koniecznie chcieć żyć. Wg mnie słowem kluczowym jest tutaj cierpienie i nadmierne jego odczuwanie. Ktoś kto nie cierpi będzie cieszył się życiem, może zdawać sobie sprawę z ogólnego cierpienia ale nie koniecznie musi dopuszczać do siebie negatywne myśli. Jeżeli nie do końca zdaje sobie sprawę z cierpienia tym lepiej dla niego. Jest jeszcze kwestia samobójstwa pod wpływem impulsu czy nagłego pogorszenia się sytuacji życiowej, wtedy ja bym takie coś podciągnął pod stan chorobowy. Ja, według mnie oczywiście zaliczam się do tych, którzy w miarę racjonalnie potrafią myśleć ale nie mogę znieść cierpienia i nie podoba mi się na tym świecie. Myśli o śmierci mam nawet jak czuję się dobrze. Jest to efekt zrozumienia cierpienia poprzez jego doświadczenie. Byłem po obu stronach, po stronie szczęścia, wtedy kiedy jeszcze nie miałem zaburzeń no i teraz. Dlatego potrafię spojrzeć na to co nie co obiektywnie. Teraz pytanie, co jest lepsze, cierpienie jednych z jednoczesnym szczęściem innych, czy brak jednego i drugiego?
-
Oczywiście, że każdy ma do tego prawo. Moje życie, moje ciało i jeżeli nie będę widział wyjścia zrobię to. Religijne bzdury mnie nie interesują, debilne prawo też mnie nie interesuje. Szkoda, że właśnie przez różnego rodzaju debilizmy człowiek nie może godnie umrzeć tylko musi się wieszać, ciąć czy truć. Niestety nie mamy dostępu do medykamentów które zapewniają bezbolesną śmierć, do broni też nie za bardzo (chociaż tutaj po śmierci zrobi się niezły burdel ale raczej bólu nie doświadczy się dłużej niż ułamek sekundy), więc pozostaje jakiś paskudny sposób śmierci. Z lekami też różnie bywa, można np. wziąć nieodpowiednie i umierać w męczarniach dusząc się. Również popaprana sprawa bliskim zostawić wiszące ciało w piwnicy, no ale co zrobić. Jestem po dwóch próbach z lekami, dwa razy wylądowałem w szpitalu i czułem się jak ścierwo, że nadal żyję. Nie rozpatrywałem tego w kwestii odwagi czy tchórzostwa, po prostu chciałem umrzeć bo nie widziałem rozwiązania problemów.
-
white Lily, tak właśnie:)
-
Mój problem z nawiązywaniem nowych znajomości jest taki, że nie chcę się za bardzo narzucać innym. Trochę zagadam a jak się zacznie rozkręcać to się wycofuję. Nie chcę innych sobą za bardzo obarczać choć chcę nowych znajomości. Jak widzę, że ktoś nie jest za bardzo otwarty i też trzyma dystans to ten dystans udziela się i mnie. Jak ktoś znów jest za bardzo otwarty i zbyt śmiały to też nie dobrze bo czuję, że wkracza do mojej prywatnej przestrzeni. Kiedyś byłem bardziej naturalny, ufny, otwarty. Obecnie przez moje doświadczenia życiowe stałem się nie ufny i mam przez to trudności z nawiązywaniem znajomości. To co tu opisuję ma miejsce za zwyczaj na początku poznawania nowych ludzi, później jest już większa swoboda, kiedy nawzajem się poznamy. Jednak dystans trzymam cały czas i staram się obmyślać następne kroki.
-
Arasha, Jest ten wentyl bezpieczeństwa pod postacią uspokajacza w kieszeni. Cieszę się, że jednak istnieje lek, który mi pomaga, można dużo złego o benzo powiedzieć ale obecnie nie ma nic lepszego. Jaką różnicę czułaś pomiędzy alprą a klonem? Umiesz to opisać?
-
A pomyślałeś o kastracji? Byłem wtedy dzieckiem i nie wiedziałem co to kastracja ale masz rację, tu taki zabieg rozwiązał by problem.
-
Arasha, pytam bo nigdy klona nie brałem a skoro wróciłem do benzo to być może spróbuję go. Biorę bardzo małe dawki (ha, teraz to kozak jestem bo to początek) 0.25- 0.5, cztery razy wziąłem od tamtej pory co nie brałem ponad rok czasu, i zastanawiam się czy uda mi się na tych małych dawkach pozostać. Jak nie będę brał za często to jest to całkiem realne. Nie będę jadł tego na co dzień, tylko w stresujących sytuacjach. Dobrze, że nie wpakowałaś się w to głębiej i oby tak pozostało. Ja już nie dawałem rady tej beznadziei, teraz jest gitara.
-
Jeżeli złośliwy to rak. Zjedzenie szklanki czy wywiercenie sobie dziury w kolanie?
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
abrakadabra xx odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Wszystkie psychiczne -
No i jeszcze jedna ważna rzecz (chociaż można podpiąć to pod LUDZIE CHCĄ CZUĆ SIĘ DOBRZE), TRZEBA DAĆ SIĘ LUBIĆ, wtedy ludzie nawet są w stanie zrezygnować częściowo z tego czucia się dobrze, na rzecz wsparcia (działa tylko w umiarkowanej beznadziejności wspieranej osoby i tylko do nie wielkiego stopnia i z małą garstką ludzi). Kiedy spadasz na samo dno i nie dajesz się lubić wtedy masz przeyebane. Albo jeszcze inaczej, LUDZIE NIE CHCĄ CZUĆ SIĘ ŹLE w twoim towarzystwie, kiedy to im zagwarantujesz masz podstawy do tego aby się zaprzyjaźnić. Pamiętam jak kiedyś byłem bardziej otwarty, bardziej ufny, pozytywny, bez problemów, emocjonalnie poukładany, towarzyski, miałem masę przyjaciół. Teraz pozostali tylko znajomi. Praktycznie to jest bardzo proste i nic szczególnego nie trzeba robić by mieć przyjaciół, wystarczy być sobą ale pod warunkiem, że NIE JESTEŚ NA DNIE. No i oczywiście to nie odnosi się do osób, które chcą być same.
-
W samotności nie ma większej filozofii a wszystko charakteryzuje się prostymi prawami. LUDZIE CHCĄ CZUĆ SIĘ DOBRZE, to jest nadrzędne prawo, które ma tu miejsce. Na własnej skórze doświadczyłem tych praw. Kiedy nic ci nie dolega masz przyjaciół, kiedy jesteś zdrów masz przyjaciół, kiedy czujesz się dobrze masz przyjaciół, kiedy masz jeszcze do tego kasę masz przyjaciół. Pomijając już kasę chodzi o to żeby nie być NA DNIE. Kiedy na nim jesteś, jesteś sam. Kiedy wracasz o własnych siłach do życia wtedy znajdują się przyjaciele, tak, dobrze czytacie, O WŁASNYCH SIŁACH. Kiedy jeszcze nie jest z tobą aż tak źle część przyjaciół zostanie z tobą, niestety kiedy sytuacja się pogorszy znikają wszyscy. Tutaj utwór który dobrze to obrazuje. Facet śpiewa o byciu na dnie m. in. bez kasy, też tego doświadczyłem ale chodzi tu ogólnie o pogorszenie sytuacji życiowej. W moim przypadku głównie zdrowie. [videoyoutube=NmNPJuHo2wI][/videoyoutube]