Skocz do zawartości
Nerwica.com

abrakadabra xx

Użytkownik
  • Postów

    1 208
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez abrakadabra xx

  1. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zdrowie_psychiczne_Jezusa
  2. Wybacz, ale porównując Twoje wypowiedzi i Jezusa, Jezus wydaje mi się zdrowszy. Skąd ja to znam, obrażanie przez wierzących. Brawo. A ja cię wcześniej chwaliłem... Shit
  3. refren, no właśnie i tu jest problem bo przecież jestem dziełem Boga, zarówno jak i ogromny procent ludzkości nie wierzącej. Na resztę nie chce mi się odpisywać bo już tłumaczyłem
  4. No tak, nie ma to jak wysłuchać Jezusa chorego na schizofrenie, cierpiącego przez omamy i urojenia (badano zdrowie Jezusa, nie jest to 100% pewne ale wysoce prawdopodobne), później przekazując jego słowa latami z ust do ust (wiemy jak działają takie przekazy słowne, patrz plotka), następnie spisując i poprawiając wszystko setki razy by potem by po tych wszystkich interpretacjach tekstu samemu to zacząć interpretować w sposób który nie jest jasny. No i oczywiście poświęcić tej wierze swoje życie.
  5. Tylko jeszcze muszę się poprawnie nauczyć czytać Biblię, ciekawe kiedy pojmuje się to co się czyta dosłownie a kiedy nie? Hmmm, jakiś teolog mi jest potrzebny, może zatrudnię jakiegoś...
  6. Jak zgłębię swoje metaforyczne pojmowanie Boga (nie obiecuje) to wtedy może będę w stanie dogadać się z wierzącymi. "Idźcie i rozkminiajcie a będzie wam dane"
  7. jetodik, to może opisz tego swojego Boga tak jak potrafisz. Ja nie potrafię tego zrobić, jedynie przedstawiałem bezsens jego istnienia.
  8. jetodik, jakiego superczłowieka? Bytu bliżej nie określonego, jednak dość prymitywnego jak przystało na tego z Biblii. Po za Biblią to co innego, jestem w stanie sobie go inaczej wyobrazić, jednak dosyć mgliście. Nie wiem jakimi kategoriami ty myślisz.
  9. Dla tych, którzy lubią smutne kołysanki [videoyoutube=Bl5DnkGWdWg][/videoyoutube]
  10. Zastanawia mnie dlaczego wierzący zawsze muszą wsadzić Boga tam gdzie czegoś nie da się wyjaśnić. Nie wiadomo skąd wziął się wszechświat, czy coś było przed tą niewiarygodnie gęstą osobliwością, w jaki sposób ona powstała i dlaczego nagle zaczęła się rozszerzać. Ale zamiast wkładać tam Boga jako stwórcę lepiej po prostu dalej to wszystko badać w miarę możliwości ludzkości, powiedzieć sobie: "nie wiem skąd to się wzięło, będę dalej badał wszechświat czy śledził badania uczonych, bez wkładania tam jakiegoś bytu, na którego istnienie nic nie wskazuje". Albo ten "inteligentny" projekt. Bardziej zjebanego projektu w życiu nie widziałem. To dzieło godne zmyślnego, chorego sadysty. Po co tworzyć ten cały system wiary/nie wiary, piekła i nieba, rozliczania za uczynki. Po co tworzyć taki umysł który coś neguje a jednocześnie żądać od niego żeby wierzył wbrew umysłowi który się mu dało. Po co tworzyć cierpienie, pytam się po co? Nie lepiej stworzyć coś sensownego, zakładając że ma się dobre zamiary dla swoich przyszłych stworzeń lepiej po prostu stworzyć im przyjazne warunki do życia w którym mogli by się z niego cieszyć. Dać im coś do rozkminiania świata, jak najbardziej, żeby nie było zbyt nudno. Ale zamiast bólu dać im jakiś system ostrzegawczy przed niebezpieczeństwem (jeżeli w ogóle jest sens tworzyć niebezpieczeństwa). Dać im różnego rodzaju zmysły dzięki którym będą mogli doznawać wszelkiego rodzaju doświadczeń, jak najbardziej pozytywnych, no bo dlaczego by nie skoro chce się dla nich dobrze. Po co tworzyć niedoskonałe ciało człowiekowi podatne na wszelkiego rodzaju dolegliwości, choroby. Czemu by nie stworzyć doskonałego systemu odpornościowego ( w sumie nawet byłby niepotrzebny bez tworzenia wszelakich mikrobów, po co to), doskonałego ciała, doskonałych praw fizyki nie zagrażających nikomu? Jestem pewny, że w przyszłości człowiek będzie potrafił stworzyć lepszy projekt inteligentnych istot. A jeżeli coś mu nie wyjdzie i projekt będzie szwankował pójdzie po rozum do głowy i go naprawi, ulepszy a nie będzie karał jak bezmyślny bachor. Jeżeli coś spieprzy przy tworzeniu tych istot to na kogo może być zły? Wyłącznie na siebie. Jeżeli człowiek będzie tworzył istoty na swoje podobieństwo jest wysoce prawdopodobne, że one będą doznawały przykrych odczuć. Jednak to wszystko będzie w ramach nauki, doświadczeń i upodobniania go do siebie czyli tworzenie czegoś eksperymentalnie, nie bacząc na cierpienie, wtedy tak, jest to możliwe i będzie winą człowieka. Ale finalnie jak ma się dobre zamiary i chce się stworzyć coś/kogoś dla jego dobra i ma się dobry projekt to wtedy poprawia się błędy natury, eliminuje wszelkie wady i stwarza możliwie jak najlepsze warunki. Może my jesteśmy takim nieudanym eksperymentem boskim. Tylko dlaczego to my musimy ponosić tego konsekwencje. Winny byłby wyłącznie Bóg.
  11. A ja poradzę ci jak najwięcej jeździć, wtedy się oswoisz, wyrobisz i stanie się to dla ciebie naturalną czynnością. Jeśli ulegasz strachowi ten się manifestuje i wzmacnia, dlatego trzeba po prostu jeździć a strach minie. Sam na początku bałem się jeździć, szczególnie po dużych miastach, później nawet nie myślałem o żadnym strachu, po prostu wsiadałem i jechałem.
  12. Spotykaj się z innymi ludźmi, jak najwięcej, jeżeli to nie problem dla ciebie to nie siedź sam.
  13. Keenzoo, Ale to jest najlepsza rada, zająć się czymś a raczej swoje myśli. Chodzi o to, żebyś jak najmniej o niej myślał myśląc o czymś innym. Wiem, wiem, nie da się nic zrobić z tymi myślami, bo są tak silne, nic innego się nie liczy. Musi upłynąć trochę czasu zanim się z tym oswoisz ale im szybciej zajmiesz czymś innym swoje myśli tym lepiej, wcześniej powrócisz do siebie. W pewnym momencie zdasz sobie sprawę, że kiedy myślisz o czymś innym ona przestaje mieć znaczenie. To nie nastąpi szybko ale im szybciej się ogarniesz tym lepiej. Tylko nie pij, to pogłębi twój dół.
  14. jetodik, mi się wydaje, że to był jakiś rodzaj tęsknoty za miłością bliżej nie określoną jako rozwiązanie wszystkich problemów. Wiesz, że ktoś jest, nie ważne co by się działo, jak było źle czy samotnie zawsze jest ten ktoś z tobą. To było fajne uczucie.
  15. Jednak muszę przyznać, że za dziecka coś czułem. Czułem miłość kogoś, nie umiem tego wyjaśnić ale czułem (tak mi się wydawało)że ktoś jest, jak piosenki w kościele śpiewaliśmy to czułem radość i tęsknotę za kimś boskim. Później przyszły wątpliwości i przestałem to czuć.
  16. Naprawdę chciałbym, żeby był Bóg i chciałbym wierzyć.
  17. jetodik, czyli jak wierzyć? To coś w stylu "To się czuje, to się wie"? Ja nic nie czuję.
  18. white Lily, to módl się za mnie
  19. ego, no właśnie. Niby możliwe było by doświadczanie jakiś odczuć w bliżej nieokreślony, nieogarnięty sposób. Ale dlaczego niby w to wierzyć? To już bardziej prawdopodobne jest to, że jakaś obca cywilizacja bardziej rozwinięta nas widzi, rozumie, czyta w myślach i oczywiście ma nas w dupie. Może do nich zacznę się modlić.
  20. white Lily, to super Tylko powiedz jeszcze wszechwładnemu jak masz jakieś kontakty, żeby mi głowę naprawił
  21. jetodik, nie odpowiedziałeś mi na tamte moje pytania. Przypomnę jedno. Śmierć mózgu. Jak sobie wyobrażasz życie po śmierci? Nadal będę miał nerwicę gdy trafię do nieba? Ze zgniłym mózgiem to chyba trudne jest. Nie ma żadnych dowodów na istnienie tworu pod tytułem dusza. Nie ma też najmniejszego powodu aby w duszę wierzyć. Co to jest ta dusza? Rodzaj energii połączonej z mózgiem? Rodzaj nośnika danych na którym zapisane są wspomnienia, emocje, rozum? Jak emocje odczuwa się bez neuroprzekaźników. I skąd wiadomo, że ta dusza istnieje?
  22. white Lily, ty to jesteś jak anioł, zawsze kiedy pojawia się diabeł i mówi mi, że by to skończyć, tam jesteś ty. Jesteś aniołem?
  23. Boję się tego kurestva, to by było jak wyrok, życie w totalnej rozsypce i w upodleniu.
×