Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szubidka

Użytkownik
  • Postów

    398
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Szubidka

  1. Uuu i ja bym pobiegała ale czekam aż mróz trochę zelżeje.
  2. Szubidka

    skojarzenia userow

    Z teledyskiem Michaela Jacksona jak wjeżdża do czaszki.
  3. Arasha - to tak jak ja :) Płynnie przechodzę od jednego do drugiego w ciągu minuty.
  4. Miałam podobnie w dzieciństwie, z tym że próbowałam nie skrzywdzić żadnej pary spodni nosząc je po tyle samo czasu.
  5. Jak ośmieszyłaś się przed terapeutą? Jeśli czujesz samotność to paradoksalnie dobrze, jest powód żeby szukać relacji.
  6. Wstępnie chętna, tylko mogę dołączyć chwilę po 20. Będzie ktoś jeszcze czeźwy?
  7. Abstrakcyjna, dobrze Cię rozumiem. Też od 5 lat studiuję [wieczorowo codziennie] i pracuję [na pół/trzy czwarte i cały etat]. Czasem nawet w dwóch miejscach na raz. Przy takim trybie życia trudno jest znaleźć czas i siły na głębszą relację. Człowiek trzyma się tego co ma i idzie do przodu. Może jeszcze któraś z tych likendowych znajomości zamieni się w przyjaźń, bo chyba jesteś teraz na pierwszym roku? Faktem jest, że na wykładach przyjaźń się raczej nie rozwija, dopiero w przerwach jak można gdzieś razem pójść, coś przeżyć. Wiesz chwilowo nie pracuję ale w tych pracach zdarzały się takie osoby do pogadania, jednak nie było mi super smutno, że nie mam za dobrego kontaktu z ludzmi ale bylo mi zle bo myslalam ze oni sa na mnie za to zli O Boże...No cóż...to chyba samoodrzucenie.
  8. Napisanie trochę pracy magisterskiej. Kupno brukselki i ziemniaczków :)
  9. abstrakcyjna - odpisuję po długim czasie ale dopiero teraz weszłam na forum na dłużej. Fajnie, że jesteś sympatyczna i lubiana na studiach. Czy z tych dalszych znajomości nie da się przerobić którejś na przyjaźń? Jeśli miałaś kiedyś takie bliskie przyjaciółki to czemu teraz, skoro ich potrzebujesz nie miało by Ci się udać znowu? Ja np. nigdy takiej nie miałam i nawet nie wiedziałam, że takie coś istnieje Wydaje mi się, że jak już się miało to będzie łatwiej wejść znów w taką relacje? Yvonne - pytałaś jakto sobie nie radzę w pracy. Radzę sobie z obowiązkami ale nie radzę z integracją z pozostałymi ludźmi, wydaje mi się, że mnie nie lubią, że się ze mnie śmieją. Chyba czuję się inna. Widzę, że reaguję agresywnie, że jestem wycofana z kontaktów z nimi. Np grill integracyjny jest dla mnie koszmarem, bo oto siadam naprzeciwko już znających się ludzi i będziemy o czymś gadać. I bedą to małe dokuczanki, przepychanki itd a w tym jestem cienka. Obok kręci się szef więc nie wiem co wolno powiedzieć a co nie. Na pewne żarty reaguję agresywnie, czyli robię oko za oko tyle że moje oko jest cięższe. No tak to mniej więcej wygląda...Jest jeszcze to, że najczęściej integracja wiąże się z piciem alkoholu a ja go prawie nie piję i boję się ludzi, którzy to robią.
  10. Miałam odpowiedzieć tutaj na kilka ciągnących się wątków ale chwilowo nie mogę się skupić na tym, więc jednym okiem tu zaglądam :) huśtawka właśnie ten taniec szarpanego wewnętrznie dziecka w pustym domu, that's me lata temu. Co mogę polecić, hym hym, może coś pozytwnego :)) Hugh Masekela - Afro Beat Blues https://www.youtube.com/watch?v=eI_UfdIhFUY A Ty co polecasz huśtawko?
  11. Dark Passenger, można to łączyć z Mirzatenem? Gdzieś czytałam na forum, że dziurawiec jak i pewne rodzaje medytacji źle wpływają na zaburzenia osobowości.
  12. Szukam rozwiązań problemów i pomocy.
  13. slow_down, cyklopka - dzięki za odpowiedź, mi też łagodzi objawy depresyjne, raz się czuje lepiej raz gorzej ale taka już chyba moja osobowość :)
  14. abstrakcyjna - przepraszam, mówiłaś mi już kiedy wizyta ale zapomniałam daty. Na pewno po wizycie dużo się ruszy, dostaniesz skiero na terapię, bo terapia jest dla tych którzy jej chcą i szukają pomocy, zacznie się czas pomocy sobie samej. Jeśli chodzi o bliskich ludzi to alienujesz się na studiach czy masz takich dalszych znajomych: od hej, co tam? Mam podobnie jak Ty, że czuję się bardzo samotna, mam 3 koleżanki, wydaje mi się, że w miarę bliskie ale nie chcę ich obarczać moimi problemami. Chciałabym mieć przyjaciół i chłopaka ale dopóki ich nie mam to czasem mi pomaga jak powiem coś do pani w sklepie, do sąsiadki, zadzwonię do babci. Nie wiem czy też tak masz? Jeśli masz chłopaka to na pewno mogłabyś też mieć inne osoby bliskie. Ostatnio myślę, że chciałabym się osadzić w sieci społecznej, myślę, że to jest bardzo ważne dla zdrowia psychicznego i patrzenia pozytywnie na świat i przyszłość. Czyli chodzić do pracy, chodzić gdzieś na hobby, w którym robi się coś w grupie, np. muzykowanie, poznać swoich sąsiadów trochę, mieć dalszych i bliskich znajomych, udzielać się gdzieś czasem harytatywnie. Czuję, że wtedy życie miało by sens i strach nie byłby taki wielki. -- 02 sty 2015, 13:40 -- Podobno Rockefeller był skur****em całe życie, aż w wieku 50 lat wyglądał jak starzec. Wtedy zrozumiał, że najważniejsi są ludzie. Odmienił swoje życie, stał się towarzyski, poznał sąsiadów i przyjaciół i dożył 98 lat. W międzyczasie założył fundację pożytku publicznego. Uwielbiam tę historię
  15. Wiem, że to debilne, co powiem, ale czy może dało by się nawiązać kontakt choćby powierzchowny z kimkolwiek z rodziny? Typu: będę do ciebie dzwonić 1x w tyg. i pytać co jadłaś na obiad, (i tu wstawić imię członka rodziny). Nie znam sytuacji, nie chcę radzić, wiem tylko że odcięłam się na własne życzenie od rodziny, którą uważałąm za najgorszą i przypłaciłam to zdrowiem. Teraz nawiązałam kontakt, i jaki jest taki jest ale to jakoś jakby dodaje energii w żyłach. Tak mi przyszło do głowy ale nie chciałabym się narzucać z rozwiązaniami. Udało Ci się dostać skiero na terapię? Trzymaj się mocno na pewno da się naprawić sytuację. Idę już teraz spać.
  16. Szubidka

    Nasze sny

    Ja ostatnio gadam przez sen pełne długie monologi, dobijam do śwadomości, myślę, a co tam i gadam dalej. Może za dużo przebywam w samotności?
  17. Oho, chwile mnie nie było i już 3 strony! a do południa się tu nudziłam jak mops! ) abstrakcyjna - może powrót do szkoły Cię stresuje i przez to gorzej? Yvonne - super to opisałaś, mam pytanie, jak z taką autodestrukcją wewnątrz dajesz radę np. pracować, jeśli pracujesz? Pytam, ponieważ mam bardzo duży problem z pracą, chyba nie odczówam aż tak silnej autodestrukcji [jak miałam 13-18 lat to tak] ale za to kompletnie nie daję sobie rady z samą sobą w pracy, w kontaktach z ludźmi tam. Co do janka02 to jeśli jesteśmy wyrozumiałe dla naszych słabości, może postarajmy się być wyrozumiałe dla kogoś kto stara się wejść w środowisko "bab" i robi to "z wysokiego autorytetu"? Może można przymknąć oko, co? Brakuje mi tutaj pierwiastka męskiego, ciekawie jak oni przeżywają Bpd. Przeszedł "chrzest", może jeszcze się odezwie?
  18. Arasha, tak pomogła :) Jem już normalnie, śpię dłuuugo. Jestem przyzwyczajona, przez całe życie, że o jakiejś sensownej porze [ok24] robię się śpiąca i idę spać ale w obecnie to zmęczenie nie nadchodzi Mirzaten powoduje, że zasypiam po przyłożeniu głowy do poduszki ale prawdziwe, organiczne zmęczenie nie następuje, tęsknię za nim. Tak, to dużo Dzięki za odpowiedź! :)
  19. Dzięki za odpowiedź slow_dow. Z tego co piszesz wnioskuję, że jeśli biorę ją solo to dawka 30-45mg nie jest bardzo wysoka. Będę trzymać się tego co postanowiłam, dopóki mogę będę brałą 30mg.
  20. Mam osobowość chwiejną emocjonalnie, i ostatnio wydaje mi się depresję, lęki. Nie mogłam spać, jeść, miałam bardzo ciężkie myśli i wiele więcej ale nie chcę się zacząć użalać. Nie umiem tak dokładnie opisać na co została przepisana bo nie pytałam o diagnozę, podałam Psychiatrze objawy i przepisała mi to. Biorę ten lek solo. Zastanawiam się czy warto walczyć na 30mg i próbować podnieść nastrój np. przekuciem martwienia się w pozytywne myśli czy większą szkodę może dla mojego mózgu np wyrządzić pozostawanie w pół-depresji jak teraz. P.S. czuję efekt, jest dużo lepiej ale i tak moję życie i samopoczucie nie przypomina tego jak czułam sie jeszcze kilka miesięcy temu.
  21. Hej Wszystkim Mir-kom, biorę od miesiąca 30mg Mirzatenu. Dwa dni temu psychiatra chciała podnieść dawkę do 45mg. Wzbraniałam się ale nie wiem czy dobrze robię. Mogę testować 30mg jeszcze przez 2 tyg., a potem jeśli...nie wiem co, jeśli się nie polepszy albo pogorszy to przejść na 45mg. Nie wiem czy dobrze robię, że nie przechodzę od razu na 45mg ale już samo wzięcie leków jest dla mnie oznaką sałbości. A boję się słabości, gdyż nie znam jej kresu :) Może coś będziecie mogli podpowiedzieć? P.S. nie chciałam urazić nikogo kto musi brać leki, chodzi o moje osobiste odczuwanie brania leków w mojej terapii. Tylko w tym wypadku odczuwam to jako słabość, bo chodzę 4 lata na terapię i nie musiałam do tej pory niczego brać. Kompletnie nie oceniam brania leków przez innych.
×