Skocz do zawartości
Nerwica.com

Minesweeper94

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Minesweeper94

  1. Albo jeszcze mam tak, że czasami jak czegoś używam i nagle mi się pojawi myśl, że to jest zrobione przez firmę pod kontrolą iluminatów, to ja będę opętany albo coś. Gdzieś widziałem filmik, w którym rzekomo na koncercie Beyonce jej oczy robiły się całe czarne i niby w to nie wierzę, ale czasami mam tak, że się boję, że jak np. korzystam z komputera to mi też się tak robi. No to jest nienormalne, ale czasami tak miewam.
  2. A ja nie wiem, czy mogę się nazwać uzależnionym od kawy. Niby piję prawie codziennie kubek kawy (nie tylko czarną), ale jak miałem okres, że mi mięśnie "skakały" przez niedobór magnezu, to potrafiłem ot tak przestać pić przez dłuższy czas. Ja raczej piję, bo lubię, ale bez tego nie umarłbym raczej.
  3. Depersonalizacja? Takie są początkowe objawy? Przeczytałem teraz na czym to polega no i jakoś nie umiem tego dopasować do siebie... Nie wiem. Właśnie czasami się zastanawiam, czy by nie pójść do jakiegoś neurologa. Wolę chyba iść i być pewnym. Tylko cały czas się zastanawiam, czy to ma jakąś nazwę? W internecie w ogóle nie umiem czegoś podobnego znaleźć. A co ma wiara do tego?
  4. Witajcie. Piszę do Was, ponieważ zauważyłem u siebie, że jak sobie pomyślę o czymś pozytywnym albo zmobilizuję się do zrobienia czegoś, to nagle w głowie mam takie jakby motylki i takie dziwne uczucie, jakby mi się w głowie miało zakręcić, po prostu nie umiem tego sprecyzować. Przeszkadza mi to o tyle, że pojawia się zawsze, kiedy mam ochotę coś z robić pozytywnego, ale w takim sensie, że biorę się w garść i działam. Powiedzmy, że sobie siedzę, a nagle mam ochotę zrobić coś fajnego, ale właśnie pojawia się to dziwne uczucie i mój zapał mija. Nie wiem czy ktoś miał coś podobnego. Niestety w internecie nie umiałem znaleźć jakiejś konkretnej nazwy dla tego objawu, tak jak mówię, to jest takie dziwne uczucie w głowie, jakby przed zawrotami, po części trochę jakbym gdzieś odpływał. Niekiedy oprócz głowy mam takie uczucie w przełyku, gardle... Ono jest bardzo dziwne i niestety czasami sprawia, że nie robię nic.
  5. Krótko i prosto z mostu - co uważacie o medycynie naturalnej? Komuś pomogła na tyle, że nie musiał brać zwykłych leków? Można spotkać się z opiniami, że po lekach (po ich odstawieniu) jest czasami gorzej, że firmy farmaceutyczne celowo to robią, żeby kasę zbijać na ludziach, którzy po odstawieniu znowu tego potrzebują, niektórzy polecają np. dziurawiec, ale przecież znamy też przypadki, że po lekach ludzie wracają do życia i się nim cieszą. Czy rzeczywiście można ziołami się wykurować z jakiejkolwiek nerwicy, depresji?
  6. Dziękuję za zainteresowanie, Twoje gg mam zapisane, zawsze lepiej mieć w pogotowiu. :) Aha, jestem mężczyzną. -- 10 sty 2014, 21:52 -- No ja mam nadzieję, że kiedyś będzie lepiej niż jest teraz. No właśnie nie mogę się z tym zgodzić - to całe moje kołysanie i inne te dziwne zachowania mam od dziecka, ale zacząłem się tym przejmować niedawno. To skoro wcześniej jako powiedzmy 17-latek się kołysałem, ale nie zwracałem na to uwagi, to czemu wtedy nie przestałem tego robić? Przecież wtedy moje myśli nie skupiały się na tym, a mimo wszystko wtedy to robiłem i dalej to robię. Ignorowanie tutaj nic nie da, to by było zbyt proste. Kiedyś moje życie to był komputer. W sumie do niedawna tak było. Także w moim wypadku akurat zmiany w życiu są korzystne. I to mi naprawdę w jakimś stopniu pomogło - bardziej żyję, mam mniej tych psychicznych problemów mimo wszystko. No ale właśnie nie wiem co dalej robić.
  7. Witajcie! To znowu ja. Pewnie macie mnie już dosyć, ale po prostu muszę to napisać. Otóż zastanawiam się, co mam dalej ze sobą robić? Od stycznia (czy lutego, nie pamiętam) 2013 chodzę do psychoterapeuty. Od tamtego czasu minął prawie rok i jakąś tam poprawę widzę. Jednak dla mnie to wciąż jest za mało, dostrzegam w sobie wiele objawów charakterystycznych dla nerwicy i niestety nie widzę dla siebie świetlanej przyszłości w związku z tym. Szybciej się denerwuję, przejmuję się bardzo błahymi sprawami, mam jakiegoś bzika na punkcie czystości (chociaż i tak nie jest chyba tak źle, niektórzy ludzie tutaj opisują gorsze przypadki), a od dzieciństwa kołyszę się jak jakiś debil gdy słucham muzyki, ściskam dłonie i wykrzywiam twarz jak się czymś fajnym "jaram" (w sensie wspominam sobie coś przyjemnego), do mojej szesnastki ssałem kciuka przy spaniu, ale także przy samym leżeniu, umiałem jeździć na rowerze, a teraz się boję w konsekwencji czego nie umiem na nim utrzymać równowagi (przecież jazdy na rowerze się nie zapomina o.O), ostatnio mi się nasiliły tiki nerwowe związane z mruganie oczami i przewracaniem ich na wszystkie strony, jakieś wciąganie śliny, itp. itd., jak już wiecie, nie umiem bronić własnego zdania, bo jak ktoś coś rzuci to ja to analizuję nie wiem ile (tak jak to całe NWO, chociaż akurat teraz mam chyba remisję w związku z tym, bo zwisa mi to całe NWO), a dziś zrobiłem test na fobię społeczną ( http://fobiaspoleczna.info/test/fobia_spoleczna_test.php ) i wyszła silna fobia społeczna. No i w sumie chyba to prawda, bo przecież jak ja się czasem zachowuję w miejscu publicznym, to jak jakiś dzikus z Madagaskaru czy nie wiadomo skąd... W kolejce w banku np. mam stres, że jak długo załatwiam swoje sprawy to ludzie w kolejce pewnie mnie wyklinają w myślach, że się pieprzę tam, na studiach na wf-ie w ogóle nie rozmawiam w szatni z innymi kolegami, a nawet ostatnio to wydawało mi się, że mają brecht z mojej gry w koszykówkę (no w sumie skoro ten dziwoląg nic nie gada, to czemu się nie pośmiać), jak trzeba kogoś opieprzyć to ja nie umiem, chociaż potem sobie tworzę w głowie scenariusze, jak opieprzam daną osobę i jestem taki dumny z tego, a potem użalam się, że tego serio nie zrobiłem - to jest właśnie też mój kolejny problem - wyobrażanie siebie w sytuacjach, w których jestem jakiś wygadany, nieprzejmujący się niczym, poza tym po rozmowie z jakimś kolegą, czy koleżanką, potem analizuję, czy byłem dla nich miły, czy nie wyglądałem głupio..., nie umiem też długo utrzymywać kontakt wzrokowego z rówieśnikami w czasie rozmowy, bo wydaje mi się, że jak im patrzę w oczy, to oni sobie wtedy myślą "jaka burak" itp., jeśli mam gdzieś zadzwonić to już w ogóle ile to ja muszę się nakłaniać w myślach, żeby tam zadzwonić, a i tak gadam do tej słuchawki jakbym pierwszy raz telefon widział, gdy rozmawiam z kolegą na mieście, to zamiast skupić się na tej rozmowie, to ja się przejmuję, czy osoby, które stoją w pobliżu (np. na przystanku) nie podsłuchują i nie myślą sobie o nas jakoś. Ogólnie nie wygląda to za ciekawie. Albo jak po dłuższej przerwie (takiej jak właśnie jak ta świąteczna, która się skończyła), to mam znowu stres przed powrotem na studia (wcześniej do szkoły), bo miałem jakieś myśli, że mnie ludzie będą wyśmiewać i w ogóle (jakby co to wszystko było ok, nawet super, miałem po wczorajszym dniu studiów dobry humor). Wrócę do tego kołysania się i słuchania muzyki - czasami (jeśli nie zazwyczaj) potrafię tak spędzić nawet 3 godziny nic innego nie robiąc, najczęściej późnym wieczorem i tak potem wychodzi, że muszę wstać o 6 rano, a od 23 do 1:30 słucham muzyki i się do niej kołyszę i sobie marzę o tym co to ja zrobię w przyszłości (a i tak nie robię, bo przesuwam ciągle na później, chociaż i tak jest lepiej niż było, małe postępy są). Ogólnie uważam, że nie jestem atrakcyjny (poszedłbym na siłownię albo coś, ale z kasą jest tak sobie, a jeśli faktycznie szedłbym do psychiatry to już w ogóle pies pogrzebany, siedź sobie taki niefajnie zbudowany, po co lepiej wyglądać), nigdy z nikim nie byłem... No i ja nie wiem co robić. Do psychiatry bym poszedł, ale... No właśnie, mam kilka ale, których tak łatwo nie mogę usunąć. Otóż, po pierwsze - przy odstawianiu leków jest podobno gorzej, dużo osób tak pisze w internecie, po drugie - obawiam się wciąż tych skutków ubocznych (że niby np. w trakcie wykładów mam wyjść zwymiotować, czy coś? albo pocić się jak pies? nieeee chcę), po trzecie - kasa (trzeba liczyć się z tym, że prywatny psychiatra kosztuje dość dużo, leki też swoje kosztują, a ja nie śpię na mamonie, żeby nią rzucać tu i tam - pytałem kilku psychiatrów telefonicznie [jakoś się przełamałem żeby zadzwonić!] i ceny to albo stówka za wizytę, albo pierwsza wizyta 120, a potem 80zł za wizytę...) i po czwarte - moja psychoterapeutka sądzi, że ja nie potrzebuję leków. Nie wiem co robić. W sumie ja nie wyglądam jak jakiś oszołom, nieudacznik i nie wiem co jeszcze... Chciałbym super rysować... - w wakacje trochę rysowałem, teraz nie, a raczej trudno mi jest się nauczyć, jeśli ja mam jakieś zapędy do tego, żeby wszystko było równiuteńkie, prościutkie, bo przecież rzecz/osoba, która rysuję nie jest równiutka jak od linijki... Najpierw myślałem, że może mam też jakieś problemy natury neurologicznej, ale na jednym forum medycznym ekspert mi napisał, że to nie są objawy typowe dla problemów neurologicznych. I teraz już wysiadam, nie wiem co robić dalej w życiu, jak to wszystko rozplanować... Zaniedługo pierwsza sesja na studiach, w lutym rozprawa rozwodowa rodziców, na której będę zeznawać... Ogólnie moje plany to ćwiczyć dla siebie (póki co z kasą jest tak se i nie bardzo widzę wyjście z tej sytuacji). iść do roboty na wakacje, żeby coś wpadło do portfela, ćwiczyć rysowanie i nie wiem... wychodzić więcej do ludzi? Chcę coś zmienić. Z resztą, moja psychoterapeutka zachęca mnie do zmian w życiu, a ja wykonuję je stopniowo raczej. Kiedyś byłem typowym komputerowcem - granie jak najdłużej, pragnienie posiadania komputera takiego, że wszystkim oczy by wysiadły z wrażenia, tworzenie for o grach, nagrywanie gier, modyfikowanie gier etc. etc. etc. Teraz już nie mam takich zapędów, staram się korzystać z komputera tylko wtedy kiedy muszę - raz wychodzi raz nie, są takie dni, że w ogóle nie uruchamiam komputera, a są takie, że jestem zmuszony do sprawdzenia czegoś w internecie i potem przy okazji gram i tak schodzi... Nie mam pomysłu, co ja mogę robić jeszcze w trakcie dnia, żeby ani nie korzystać z komputera, ani nie słuchać muzyki i kiwać się przy niej przez kilka godzin... Proszę Was, powiedzcie co ja mogę zrobić w takiej sytuacji? Pewnie wielu z Was nie przeczyta tego, bo to długie i nudne, ale potrzebowałem się "wypisać" z tego.
  8. No dobra, to jeszcze mam jednak jedno pytanie dotyczące leków - podobno po odstawianiu objawy są jeszcze silniejsze niż przed braniem, ale czy jak będę chodził na terapię, to jest szansa, że tak się nie stanie? khaleesi, radzisz leki? Miałaś jakieś skutki uboczne? Bo jeśli miałbym się jednak na psychiatrę decydować i na leki, to cały czas mnie te skutki uboczne smucą. One się utrzymują przez cały okres brania leków, czy tylko na początku brania i przy odstawianiu?
  9. Dobra, w sumie odpowiedzi takie na jakie liczyłem już otrzymałem , tak więc dziękuję wszystkim za zainteresowanie, poczekam do tej wizyty a jak to nic nie da to już się wybiorę do psychiatry. Jeśli mógłbym prosić moderatora o zamknięcie, to bardzo proszę, bo mam jakieś przeczucia, że zaraz znowu będzie dyskusja o tym, czy to prawda czy nie... Pozdrawiam.
  10. Niktita - to źle widzisz, jak będę chciał pogadać o NWO to sobie znajdę lepsze miejsce niż forum o problemach psychicznych. To Ty tu zacząłeś pisać te wszystkie sensacje. Reszty nie skomentuję. rikuhod - no właśnie ja nie wiem czy w to wierzę. Bo widzisz, Ty piszesz, że dużą część teorii spiskowych stworzyli illuminaci, że oni robią to celowo, żeby ludzi zastraszać, a z kolei często też spotykałem się z twierdzeniem, że oni wciskają te symbole w takie miejsca w filmach, teledyskach itp., żeby ludzie tego nie dostrzegli. No to w końcu jak? Chcą być rozpoznawalni czy nie? Tak samo, część spiskowców wierzy, że to jacyś reptilianie, a z kolei inni, że to sekta szatańska i to szatan, itp. itd. Albo to, że Niktita pisze, że oni wkrótce osiągną swój cel, a Ty z kolei piszesz, że oni widzą, że tracą władzę i próbują coś zrobić. I dlatego wątpię w prawdziwość tego. No tylko właśnie napisałem o tym tutaj, bo moje natręctwa nie pozwalają mi przez to normalnie funkcjonować, tzn. mam głowę zajętą myślami o tym, chociaż wolałbym myśleć o innych sprawach.
  11. No właśnie to, że jeśli to prawdziwe, to wszystko jest kontrolowane przez tych całych illuminatów. To mnie martwi. No teoretycznie mam podobne zdanie, ale właśnie taki urok natręctw - a co jeśli to prawda jednak? No właśnie ten twój dowód to jakiś marny jest - nie wiem kto wymyślił, że to całe oko w trójkącie to ich symbol. Tak poza tym Ty celowo taki avatar sobie teraz ustawiłeś? Pytam, bo nie czytałem nigdy Twoich postów i nie widziałem jaki masz avatar. Właśnie czasami sobie zadaję pytanie, czy ci wszyscy spiskowcy mają pojęcie, że niektórzy przez to co oni robią, mają później takie coś jak ja? Dokładnie próbuję sobie tak tłumaczyć - ludzie szukają jakiegoś zobrazowania zła i mają różne teorie, które to zło obrazują. No ale cóż, skoro mnie to trapi. A Ty co robisz, żeby nie robili z naszym krajem tego co im się podoba? Rozpowiadasz o iluminatach? I co to daje? To, że ktoś w to nie wierzy to nie znaczy, że nie ma własnego zdania i pozwala na wszystko, co władza sobie zapragnie. A Ty pewnie tylko o tym rozpowiadasz i myślisz, że przez to czynisz świat lepszym, bardziej świadomym, itp. itd. Powinieneś sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nie założyłem tego wątku, żeby dyskutować ze spiskowcem o tym, co jest prawdą a co nie. No właśnie problem w tym, że mam jakąś blokadę, żeby nawet bliskim o tym mówić. Chociaż wiedzą o moim stanie, to jednak nie potrafię tego powiedzieć. O wiele łatwiej mi to tu napisać, gdzie są osoby, które lepiej znają te wszystkie sprawy związane z psychiką. Co do kolejnej wizyty, poruszę ten temat, jeśli nic się nie będzie zmieniać, to już wtedy pójdę do psychiatry. Może faktycznie masz rację i nie będzie tak źle - a nuż, widelec może nie będzie żadnych skutków ubocznych...
  12. No i zaczynam żałować, że ten wątek założyłem...
  13. Witajcie! To znowu ja. Otóż jakiś czas temu pisałem o moich natręctwach jeśli chodzi o teorie spiskowe dotyczące illuminatów itp. Widzę, że jeszcze nawet niedawno ktoś tam pisał. No i wiecie, potem jakoś przyszedł spokój, a teraz ostatnio to wróciło, można powiedzieć, że ze zdwojoną siłą. Znowu się zamartwiam, że wszystko na świecie jest złe, że skoro firmy produkujące różne przedmioty należą (wg spiskowców) do illuminatów, to nie powinniśmy z tego korzystać. I wychodzi na to, że ludzkość powinna się cofnąć w rozwoju - do takich beznadziejnych rzeczy dochodzę. No i już mnie to zaczyna denerwować bardzo. Miałem pecha, że trafiłem na tych spiskowców. Te ich teksty, że ludzie są nieświadomi i te rzekome fakty, które mimo wszystko się jakoś kupy trzymają, to mnie nachodzi cały czas. A teraz mam dylemat, czy aby na pewno sama psychoterapia mi w tym pomoże - chodzę do psychologa, ale jeszcze nie miałem wizyty, żeby omówić ten problem. I chociaż widzę ogólną poprawę mojej psychiki po wizytach tam, to jednak zaczynam myśleć o psychiatrze. No i mam dylemat, bo niby leki pomagają, ale nie wszystkim, poza tym trzeba się liczyć z różnymi efektami ubocznymi, podobno po odstawianiu jest nawet gorzej niż przed ich braniem, poza tym jeśli miałbym udać się do psychiatry, to z kolei wolałbym prywatnego, no bo nie oszukujmy się, jest o wiele szybciej i tak jakoś prywatnie ci lekarze się bardziej angażują, bardziej się pacjentem przejmują, no ale właśnie kasa - te wizyty nie są tanie, a ja nie śpię na pieniądzach, żeby co miesiąc czy co ile dawać ok. 100 zł. Sam nie wiem. Co ja powinienem teraz zrobić? Poczekać do kolejnej wizyty u psychologa i jeśli mi to pomoże, to zaniechać pomysłu z psychiatrą, czy może naprawdę warto brać te leki?
  14. No właśnie jakby to było tak łatwo sobie powiedzieć. Skąd masz pewność, ze to na pewno nieprawda?
  15. Witajcie! Otóż mam problem - chodzę do psychoterapeuty i ogólnie pomaga mi to, już większość moich natręctw opanowałem, a jak się pojawiają to potrafię z nimi walczyć. Ale ostatnio pojawił się taki jeden bardzo idiotyczny i bardzo przeszkadzający - otóż naczytałem się dużo o teorii spiskowej dotyczącej nowego porządku świata i tych całych illuminatach i tam wszędzie ci ludzie doszukują się jakiejś ukrytej symboliki w większości teledysków, filmów i ogólnie logo firm. NO i ja zaczynam to przezywać, ze niby oni wszyscy sa w tej sekcie, ze korzystanie z rzeczy wyprodukowanych przez nich jest złe i w ogóle. No i właśnie to jest ten problem - po pierwsze sam nie wiem czy wierzyć w to czy nie, a po drugie nawet jeśli miałbym w to wierzyć to i tak część osób wg mnie przesadza w tym doszukiwaniu się tej symboliki. No ale właśnie jak sobie tak wmawiam to i tak mi to nie pomaga. A co gorsza, te ich "dowody" na istnienie tej sekty i tego całego nowego porządku świata wydaja się być ścisłe, nie przeczą sobie. NO i ja zaczynam wariować, ze świat jest ogólnie zły, ze nie ma po co tu żyć, ze przecież na codzien korzystamy z produktów tych ludzi, bo skoro większość firm ma w logo ukryty rzekomo ten symbol to oni do tego należą i chcą nas kontrolować i nie powinniśmy tego używać. No i przestałem się cieszyć z czegoś, bo z czego się cieszyć, skoro wokół wszędzie są ci ludzie. Ogólnie to wszystko jest pogmatwane. A jak widzę, ze ci zwolennicy tej teorii piszą, ze ludzie są naiwni jeśli dalej w to nie wierzą, chociaż to widza, to niech sobie żyją dalej w swoim matriksie. No i ja mam wrażenie, ze temu przeczę, bo właśnie nie chce poznać tej prawdy. Ale ja nie wiem czy oni maja racje. A jeśli maja i świat jest opanowany przez tych illuminatow? A co jeśli większość ludzi jest nieświadomych zagrożenia i żyją w świecie, o którym nie maja pojęcia? Ja rozumiem, ze to wszystko wygląda jakby pisał człowiek chory, ale ja nie wiem jak z tym walczyć. Nie mówiłem tego swojemu psychoterapeucie, chociaż już wcześniej to miałem, bo potem jakoś udało mi się o tym nie myśleć i stwierdziłem, ze sprawa załatwiona, ale teraz wróciło to a wizytę mam dopiero po nowym roku. Proszę, powiedzcie co ja mogę teraz robić, jak z tym walczyć, proszę o jakieś cenne rady i sposoby. Wierze, ze możecie mi coś doradzić. :) Pozdrawiam!
×