Witam
Problem dotyczył mnie kiedyś, wiec się wypowiem. Zapewne jest to nerwica, ,,nerwica serca'' jak to zwą potocznie. Też kiedyś to miałem, nasilało się to w okresach dużego stresu ,,wylatywało'' na organizmie, na sercu: duże ciśnienie, niemiarodajny rytm, dodatkowe uderzenia, sztywno ta, wiadomo. Mi minęło samoczynnie, jak zacząłem się tym mniej przejmować, ale jest to bardzo stresujące. Sam byłem na pogotowiach z ,,zawałem'' ale oczywiście nic minie było. Ja w momentach eskalacji brałem połowę aspiryny pod język (otwiera naczynia, wspomaga ukrwienie) To takie moje ,,czary'' doraźne, może ci pomogą.
Przede wszystkim pójdź do psychiatry, przepisze ci coś na lęki, choć zapewne przydała by się terapia.
Sam wiem jak to jest, bo miałem te same obawy, można powiedzieć, że nasze przypadki są identyczne. Wizyta u psychiatry nie różni się niczym od wizyty u lekarza innych specjalizacji, a problem ,,nerwicy serca'' i lęków z tym zwą znanych jest im doskonale znany.
Zapisze ci ci coś łagodnego i zapewne ci przejdzie na zasadzie efektu placebo. Będziesz wiedział, że to tylko wkrętka, zaraz to minie nie ma co się przejmować, tak jak ja teraz to mam. Sam wielokrotnie jak robię ćwiczenia i mnie coś ,,zakuję'' robię wkrętce na przekór i dorzucam 10 kg i biorę się za kolejny wyrzut, mówiąc potem w myślach ,,i co, jednak mnie nie zabiło szmato'';d
Tak to już jest, z byle czego rodzi się tragedia, taka już nasza natura.
Pozdrawiam